Ten rozdział dedykuję wszystkim, którzy tu wchodzą, ale chyba boją się
komentować:< W każdym bądź razie cieszmy mnie rosnący licznik odwiedzin :D
...
Chłopcy wbiegli z impetem do klasy, śmiejąc się gdy Draco wpadł na Harrego gdy ten nagle się zatrzymał.
Wszyscy odwrócili się i i to co zobaczyło zdziwiło ich bardziej od gwiazdki w sierpniu. Draco, jego włosy, które miał zawsze w idealnym porządku, teraz były w większym nieładzie niż po wojnie z Voldemortem. Swoją czarną koszulę miał pomiętą i do tego krzywo zapiętą, a na twarzy miał dwa delikatne rumieńce co tylko podkreślało jego tajemnicze kurwiki w oczach. Harry natomiast był równie uśmiechnięty i pełny wigoru jak blondyn, jego włosy, które udało mu się rano ułożyć, teraz znów sterczały bez ładu i składu jak to miały w zwyczaju, a jego ubranie również pozostawiało wiele do życzenia.-Jak miło, że jednak postanowiliście nas uraczyć swoją obecnością -powiedział z irytacją w głosie mistrz eliksirów. -Teraz niech każdy dołączy do swojej pary i proszę dłużej nie zakłócać toku lekcji.
Każdy z chłopców rozszedł się w swoją stronę i zajął swoje stare miejsce u boku swych przyjaciół.
...
-Harry...-zaczęła niepewnie przyjaciółka- Dlaczego wyglądacie z Draco, jakbyście... -Harry nie pozwolił dokończyć przyjaciółce wypowiedzi, która byłaby bliższa prawdy niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
-Jak wracaliśmy na drodze stanął nam Irtyke, więc zaczęliśmy uciekać no i wpadliśmy na Flicha w tym momencie jak duch wymierzał w nas kubeł z czerwoną farb. My na całe szczęście uniknęliśmy ataku, ale niestety cała zawartość wiadra wylądowała na woźnym i jego kotce - ta sytuacja wydała się Harremu tak absurdalna do tej, która miała miejsce jakieś 20 minut temu, że nie wytrzymał i zaczął parskać śmiechem.
-Hahaha to musiał być niezły widok, jak ten stary pryk i jego wyleniała kotka dostają farbą - Ron z Hermioną zaczęli się śmiać nie zauważając nawet, że w tej historyjce jest sporo niedomówień.
-Taak, tych przeżyć nie zapomnę do końca swojego życia - w sumie Potter nie mijał się z prawdą wypowiadając to zdanie, bo to co przeżył w pustej klasie z szarookim na pewno długo zachowa w swojej pamięci.
...
Draco w ciszy ważył swój eliksir obok swojego kumpla, lecz Blaise nie potrafił tak łatwo odpuścić, więc zaczął męczyć blondyna.
-I jak się ujeżdża słynnego Wybrańca hm... - zażartował czarnoskóry.
-Co Ci przyszło do głowy - blondyn zachował kamienną twarz bez emocji.
-No a niby po co wyciągnąłeś go w środku lekcji hm... ? - zapytał retorycznie Zabini, lecz Malfoy nie miał zamiaru zostawić tej wypowiedzi bez komentarza.
-Wyciągnąłem go by z nim porozmawiać, lecz nasza konwersacja skończyła się na rzucaniu w siebie zaklęciami - Draco prychnął - To tylko... Jak ty go nazwałeś ? Ah... bliznowata łajza nic więcej - blondyn był dumny z tego jakie kłamstwo wymyślił, bo wiedział, że te historia przekona jego przyjaciela.
-Mówiłem Ci, to ty liczyłeś pewnie nie wiadomo na co... Dobrze wiem jaką masz słabość do takich osobników, ale co Ci przyszło do głowy, że on może być homo ? Przecież kiedyś nawet miał dziewczynę tą Cho na piątym roku, a przed wojnom chodził z Weasleyjówną.
-Tssa, w sumie masz rację - zgodził się Draco - ale o Tobie też bym nie powiedział, że jesteś gejem.
-Ja ?! No coś Ty... -Zabini zaczął się szczerze śmiać- Tak się tylko z Tobą droczyłem kociaku... O mnie się nie martw, ja na sto procent wolę duże cycki i jędrne damskie tyłeczki. - Blaise najwyraźniej się rozmarzył - A co ? Jakby było inaczej to byłbyś zainteresowany ? - czarnoskóry nadal dobrze żartował sobie z kumpla.
-Taaa chciałbyś.
-A co ? Czegoś mi brakuje ? - zapytał urażony.
-Ależ skądże - Draco uśmiechnął się drwiąco do przyjaciela, po czym oboje zajęli się swoimi eliksirami. Ufff... Teraz się udało, ale trzeba być bardziej ostrożnym bo jeśli ktoś się dowie to będzie przejebane.. Tylko trzeba to uświadomić pewnemu Złotemu Chłopcu...
...
Na obiedzie wszyscy zostali powiadomieni, że w jutrzejszy weekend będzie możliwość całodniowego wyjścia do Hogsmeade, co ucieszyły bardzo gryfonów, ponieważ w sobotę wieczorem Seamus miał urodziny i chcieli mu odprawić wielką ostatnią imprezę w Hogwarcie, nawet Fred i George obiecali, że przyjadą.
-Przynajmniej będę miał kiedy kupić prezent, bo w wakacje nie miałem na to kompletnie czasu - ucieszył się Ron.
-Ja tak samo... Co mu kupujesz ?- zapytał się Harry.
-Jeszcze nie wiem... Ale nie martw się, na miejscu pewnie zobaczymy coś, co nada się idealnie - pocieszył Wybrańca rudzielec .
-Taa w sumie racja. A ty Hermi ? Masz coś ? Lepiej nam powiedz żebyśmy nie kupili tego samego.
-Książkę "Jak zaciągnąć czarownice w jeden wieczór do łóżka ". - Harry z Ronem popatrzyli na siebie ze zdziwieniem. - A co miałam mu kupić książkę do Historii Magii- zirytowała się dziewczyna.
-Nie no dobrze jest - ucieszył się Harry - Tylko po prostu nie spodziewaliśmy się tego po Tobie. A coś jeszcze masz ?
-Tradycyjnie... słodycze i jakieś mało szkodliwe gadżety od Freda i Georgea.
-Jestem pewny, że Seamus będzie wniebowzięty, szczególnie po tej książce - Ron wyszczerzył kły w uśmiechu. - W sumie mi też możesz taką kupić.
-Tobie stary nie pomoże - przekomarzał się z nim Harry.
-Och.. Ranisz mnie ! - Ron udał obrażonego.
-No przykro mi, ale takie są fakty.
-Dobra przestańcie, zbierajmy się jeśli chcemy zdążyć na transmutacje - zarządziła Hermiona.
-A z kim mamy ?
-Harry... czy ty mógłbyś się kiedyś nauczyć planu na pamięć - zdenerwowała się dziewczyna. - z krukonami. Chodźcie już.
-Dzięki Mionka, jesteś najlepsza. - podziękował Harry na co przyjaciółka się lekko zarumieniła.
Cała trójka zaczęła pakować swoje rzeczy i po chwili wyszła z Wielkiej Sali.
...
Transmutacja minęła im nudno i długo. Mcgonagall dyktowała im prawie całą godzinę teorię na temat animagów, a następnie zadała im na ten temat wypracowanie na dwie rolki pergaminu.
Nikt z tego powodu nie był zbytnio zadowolony, ale każdego pocieszał fakt, że już jutro o 10 opuszczą mury szkoły by wyruszyć na małe piwko lub coś mocniejszego.
...
Wszyscy gryfoni siedzieli w pokoju wspólnym myśląc jakie alkohole przemycić do Hogwartu i co zamówić u skrzatów do jedzenia.
-Na pewno musi być dużo Kremowego, no i oczywiście nie objedzie się bez Ognistej, a jeśli chodzi o inne trunki to co komu uda się przemycić, tak chyba będzie najlepiej hm... ? - zarządził Dean
-Taa moim zdaniem dobry pomysł, to po ile się składamy ? - zapytał Harry.
-Myślę, że po 10 galeonów wystarczy... Wyślemy do Freda i Georgea, a jeśli będzie za mało to się im odda.
-Okej. - zgodzili się wszyscy.
-Dobra to chyba tyle... Wszelkie atrakcje to załatwią Weasleyje, bo się już zadeklarowali, więc możemy być pewni, że niczego nie braknie.
-Dobra... to ja idę po jakieś żarło do kuchni, bo mnie kolacja ominęła. Chce ktoś coś ? - zapytał Harry.
-Mi możesz zrobić herabaty - poprosiła Mionka.
-A jakbyś mi przyniósł budyń to też bym się nie obraził - wyszczerzył się rudzielec.
-No to jedna herbata i budyń, to ja lecę. - oddalił się w stronę dziury pod portretem i za nią zniknął.
...
Szedł przez ciemne już korytarze zmierzając do wielkiego obrazu z owocami. Miał już skręcać w ostatni zaułek, gdy ktoś szarpnął go za przód koszuli i wciągnął do pustej klasy.
- Dr...Draco - zdziwił się chłopak . - Co Ty tu robisz ?
-Czekałem na Ciebie. - odpowiedział.
-A skąd wiedziałeś, że tu będę?
-Nie było Cię na kolacji, czyli kiedyś zgłodnieć musiałeś. - odpowiedział na pytanie chłopaka, po czym wpił się namiętnie w jego wargi, Harry niemal od razu rozchylił je w zapraszającym geście, z czego blondyn od razu skorzystał.
Całowali się tak przez długi czas dysząc ze zmęczenia i wydając jęki rozkoszy, gdy nagle Draco przerwał pocałunek, co Harry skwitował pomrukiem niezadowolenia.
-Nie dzisiaj Potti, jutro o 14 przed Pokojem Życzeń, aby się tam dostać musisz pragnąć tego co ostatnio. - zamruczał mu w ucho blondyn, co wywołało przyjemne dreszcze na plecach bruneta.
-Będę. - obiecał.
-Mam taką nadzieję. - Draco cmoknął go w płatek uszny i wyszedł z pustej klasy.
Harry długo tak stał nie kontaktując za bardzo co się w tej chwili stało. Ale jednego był pewien, że jutro o 14 będzie stał po Pokojem Życzeń na siódmym piętrze.
Gdy poukładał sobie w głowie wszystkie myśli, wyszedł z klasy i skierował się w stronę kuchni już tylko po herbatę i budyń, ponieważ sam nie był już głodny.
...
Rozdzialik zajebisty. Jak zwykle. Cóż tu dużo mówić, jestem zaspokojona psychicznie (przynajmniej na razie xD). Czekam na kolejny rozdział i dużo weny :)
OdpowiedzUsuńHihi ale zabawa Hermiona kupująca taką książkę ... to był szok. Lece czytać dalej.
OdpowiedzUsuń