poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 28: Partner

Przepraszam, że tak późno!! :(
Jakoś nie potrafię uwierzyć, że pozostały tylko dwa rozdziały... No i epilog... Bardzo będzie mi brakować tego opowiadania... Jakby nie było to moje pierwsze dziecko... W każdym bądź razie... Zapraszam do czytania i komentowania... :)Możecie bić za to, że tak późno...

...
Reszta dnia minęła im spokojnie... No i bądźby szczerzy cudownie. To był zapewne jeden z ich najlepszych dni w życiu. Z niczym nie musieli się ukrywać. Gdy chcieli się złapać za ręce, robili to, a najpiękniejsze jest to, że mogli się całować, kiedy ich tylko naszła ochota, co często było komentowane przez przyjaciela Harrego, Rona, hasłami typu, że zaraz się porzyga, wydłubie sobie oczy, lub, kiedy zobaczył jak blondyn całuje szyję bruneta, że rzuci na niego taką klątwę, że przyjadą bo niego najlepsi uzdrowiciela z Munga. Od tego czasu ograniczyli swoje czułości do przelotnych całusów.
-Teraz obiad... - zauważył Harry.
-Owszem. - zgodził się z nim Draco.
-Nie chce się z tobą rozstawać...
-A kto powiedział, że będziesz musiał. - oburzył się Ślizgon.
-Świetnie! To kto do kogo idzie?
-Niech pomyślę... Raczej ja poświęcę się.
-Jeśli nie chcesz to ja usiądę z tobą. - uśmiechnął się.
-Żeby Ślizgoni cię rozszarpali na strzępy z Pansy na czele?
-Siądziesz między mną a Seamusem. - zdecydował Potter.
-Wszystko jedno, byle by blisko ciebie... - Dracze udał głos rozmarzonej panienki z taniego romansu.
-Och.. Jaki ty romantyczny, kto by się spodziewał... - zawtórował mu Gryfon.
-Lepiej się pośpieszmy, bo Pan Nienażarty wszystko zje...
-Hej! Nie mów tak o nim... To mój najlepszy kumpel.
-Przepraszam... - powiedział szczerze. - Ale serio się pośpieszmy.
...
-Wreszcie obiad. - ucieszył się Ron. - Mam już szczerze dość tej fretki...
-To się lepiej nie odwracaj. - zasugerowała mu siostra.
-Cze... Harry!
-Joł.
-Joł? Czy nawet obiadu nie mogę zjeść w spokoju?
-Siema Malfoy.
-Widzisz? Seamus się cieszy na nasz widok. - Potter szczerzył się jak głupi do sera. - Oj Ron... wiem, że i tak mnie nadal kochasz. - w odpowiedzi usłyszał jakieś przekleństwa wypowiedziane pod nosem Gryfona, co oznaczało, że się z nim zgadza, więc uradowany brunet usiadł obok niego, a po jego lewej zasiadł pewien Ślizgon.
Gdy wszyscy mięli zamiar zabrać się za jedzenie, za ich plecami usłyszeli mrożący krew w żyłach głos:
-Panie Malfoy... Czy mogę się dowiedzieć co Pan robi przy nie swoim stole? - zapytał Snape.
-Próbuję spożyć obiad. - odpowiedział tak po prostu, jakby mówił do kolegi, a nie do nauczyciela pozbawionego uczuć.
-Język Malfoy i do swojego stołu.
-Dlaczego? Dyrektor kazał się nam integrować po wojnie, więc to właśnie robię.
-Porozmawiamy sobie później i masz szlaban. - po tych słowach, stary nauczyciel odszedł.
-Merlinie... Szlabany u Snapea są okropne... Współczuję... - poklepał go po przyjacielsku Finnigan.
-Znając życie, pewnie skończy się na popijaniu wspólnie Ognistej lub wina... - Draco wzruszył ramionami z obojętnością.
-Co?! Ja miałem sprzątać po was tą ohydną, śmierdzącą, brudną szatnie! A ty sobie popijasz... - gorączkował się zielonooki.
-A czego się spodziewałeś?
-To i tak niesprawiedliwe.
-No, ale nie mów, że ostatni szlaban Ci się nie podobał... - wymruczał blondyn.
-Byłeś bardzo hm... perwersyjny. - uśmiechną się tajemniczo Harry.
-Ja?! Gdzież bym śmiał...
-Ym... Chyba nie chcemy nic więcej wiedzieć. - uśmiechnęła się zakłopotana Hermiona.
-Mów za siebie! - zaoponował Seamus. - Ja z chęcią wysłucham do końca.
-Może innym razem? - zaproponował Gryfon.
-Trzymam za słowo.
-Harry... Ja chyba będę się zbierać, bo jeszcze zadanie muszę odrobić. - poinformował go szarooki.
-Jutro bal? - zapytał retorycznie Potter, jakby to miało wszystko wyjaśnić.
-I...?
-I mamy dwa dni wolnego, więc teraz idziesz ze mną na siódme piętro. - Gryfon powiedział to głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Noo to niech będzie. - zgodził się.
-I od razu widać kto rządzi w związku... I kto jest na górze haha - śmiał się Finnigan.
-Sugerujesz że...? - zapytał Ślizgon.
-Że to Harry w tym związku się górą... W każdym tego słowa znaczeniu... - uśmiechnął się łobuzersko.
-HA! Może pomarzyć!
-Oj... Dracuś... Nie możesz zaprzeczać faktom... - brunet mówił to taki tonem, jakim mówi się do małego dziecka by je pocieszyć.
-Przegrałeś życie Malfoy... - żałował go Seamus.
-Co?! Merlinie... Gryfoni zawsze byli popierdoleni... - załamał się blondyn.
-I za to mnie kochasz... A teraz chodź. - Wybraniec widząc jego wyraz twarzy, dodał słodko - Prrroooszę.
-Powodzenia Draco! - usłyszał jeszcze na odchodne od pewnego Gryfona.
...
-Ugh... Jak mogłeś mi to zrobić? Jeszcze przy Gryfonach... Teraz to już w ogóle nie będą się mnie bać, ani mnie szanować... - zawodził blondyn, gdy już wyszli z Wielkiej Sali.
-Wiesz... Szanować to oni cię nigdy nie szanowali... W sumie też się ciebie nie bali... - dołował go jeszcze bardziej Wybraniec.
-Jedno jest pewne... Nigdy nikt cię nie zatrudni jako terapeutę...
-Pff... I tak zamierzam wybudować sobie gdzieś domek na odludziu i mieć wyjebane...
-Jakie głębokie... przemyślenia - śmiał się Ślizgon.
-Ale mówię serio... Zrobiłem co miałem zrobić i mam już dość zamieszania w okół mojej osoby... Ukryję się gdzieś i będę wiódł spokojne, samotne życie, bez reporterów nad głową. - rozmarzył się Potter.
-Rozumiem... - Draco chciał coś dodać lecz zielonooki mu przerwał.
-O już jesteśmy... Ten pokój jest niesamowity... Już na nas czeka... - pchnął drzwi z całej siły, skłonił się lekko w przejściu, gestem zapraszając swojego kochanka do środka, a Malfoy natychmiast skorzystał z zaproszenia.
-Więęęc... - zaczął Harry.
-Więc?
-Mam partnera na bal! - ucieszył się.
-O, a któż to jest? - szarooki udawał głupiego.
-Aaa taki jeden Ślizgon.. Blond włosy, szare oczy, wysoki...
-Chyba kojarzę... A czy on powiedział tak? - Harry podszedł do Dracona, przyciągnął go do siebie i wymruczał.
-Nie..., ale jestem pewien, że jak ładnie poproszę, to "tak", będzie tylko zwykłą formalnością...
-Jesteś pewien?
-Jak niczego innego. - Po tych słowach pocałował blondyna głęboko, na co ten rozwarł wargi zapraszając go do środka, z czego brunet od razu skorzystał. Ich języki połączyły się w dzikim tańcu, co obaj skwitowali jękami podniecenia, nawet, gdy chcieli zaczerpnąć powietrza ich usta nie odrywały się całkowicie od siebie... Wydawali się być bardziej spragnieni siebie niż zazwyczaj. W końcu Draco zjechał ustami na jego szyję, zostawiając na niej kilka malinek, następnie rozsunął szatę i ze szczególną uwagą, zajął się wystawiającymi kośćmi obojczyka, co Gryfon skomentował cichym pojękiwaniem. Zadowolony z siebie Ślizgon, zaczął rozpinać szatę Harrego, a potem jego koszulę. Kiedy Gryfon był już nagi od pasa w górę, postanowił zbadać każdy jego centymetr kwadratowy językiem. Gdy dotarł do jednego z jego sutków, zaczął go delikatnie ssać i przygryzać, a Harry wplątał palce w jego jasne włosy i przytrzymywał tym jego twarz, jeszcze bliżej swojego ciała. Draco oderwał się od jego piersi i zjechał językiem w dół jego brzucha, zataczając małe kółeczko w pępku. Gdy skończył zajmować się jego ciałem, znów powrócił do jego ust, zatapiając się w nie gorąco. Całowali się bez opamiętania. Co chwila jeden drugiemu przygryzali lekko wargi, co tylko dodawało namiętności ich pocałunku. Ich języki odtańczył dziki taniec i żaden z nich nie chciał ustąpić. Sami nie wiedzieli dlaczego, ale czuli się jakby to był i ich pierwszy pocałunek i ich pierwszy wspólny raz. W końcu Harry popchnął Dracona na łóżko, a sam siadł na nim okrakiem. Brunet zjechał ustami na jego żuchwę i "wspinał" się po niej ku górze. Kiedy dotarł do ucha, zatopił w nim język, a ciałem Ślizgon wstrząsnął przyjemny dreszcz, na koniec Potter przygryzł jego płatek uszny i zaczął rozpinać jego koszulę. Po każdym kolejnym rozpięciu guzika, całował go w nowo odkrytym miejscu ciała, gdy w końcu zabrakło guźków, zamaszystym ruchem, pozbawił go odzienia  i zaczął walczyć z paskiem od spodni. Draco widząc jego usilne starania pozbawienia go spodni, niestety bezowocne, machnął różdżką, a jego dolna część ubioru zniknęła.
-Poradziłbym sobie... - wysapał zielonooki.
-Oczywiście Gryfiaku... - uśmiechnął się blondyn. - Może jutro by Ci się udało... - cieszył się Malfoy.
-A chcesz karę? - zapytał prowokacyjnie Harry.
-Zależy co masz na myśli...
-Tygodniowy celibacik... Może dwu... - udawał zamyślonego.
-Nie ośmielisz się! - krzyknął wystraszony Ślizgon.
-Racja... Sam bym tyle nie wytrzymał... - po tych słowach spojrzał na nabrzmiały członek blondyna, uśmiechnął się do siebie przebiegle i przejechał po nim językiem, na końcu ssąc jego główkę, co Draco skwitował jękiem zadowolenia. Wybraniec bawił się z nim jeszcze tak przez chwilę, drażniąc jego wewnętrzną stronę ud, delikatnie ssąc jego penisa. W końcu powiedział:
-Odwróć się... - wyszeptał, a raczej wysapał tak cicho, że Draco myślał, że się przesłyszał, lecz gdy zobaczył te zielone oczy, świecące się z nadmiaru pożądani, natychmiast wykonał jego rozkaz. Harry najpierw wsadził w niego jeden palec, zataczając w środku małe kółeczka, co Ślizgonowi, sądząc po jego jękach, się spodobało, bo chwili dołączył drugi palec, a potem trzeci i gdy Draco myślał, że może umrzeć szczęśliwy, palce zniknęły z jego wnętrza, a zastąpiła je erekcja Gryfona. Poruszał się najpierw wolno, by przyzwyczaić do tego blondyna, ale gdy usłyszał ciche prośby Malfoya, by przyśpieszył, natychmiast wykonał jego rozkaz, przyśpieszając i wzmacniając każde kolejne pchnięcie. Draco w tym czasie, złapał swojego członka i utrzymując rytm Harrego, poruszał nim energicznie. W końcu obaj doszli równocześnie, opadając ze zmęczeniem na poduszki. Gdy ich oddechy się w końcu uspokoiły, Potter wysapał, jeszcze zmęczony:
-To znaczy tak?
-Tak Potti, właśnie zyskałeś partnera na bal. - odpowiedział Draco z uśmiechem, a Harry połączył ich wargi w głębokim pocałunku. Tego popołudnia kochali się jeszcze wiele razy, aż w końcu obaj zasnęli z wykończenia.
...

Możecie bić.... Pozwalam! Przepraszam, że tak późno, ale kompletnie nie miałam weny na scenę w Pokoju Życzeń... :( Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czeka na nowy rozdział i będzie komentować, dając tym znak, że czytacie. Kocham Was moi drodzy mocno bardzo :*
Ps. Przypominam, że prowadzę stronkę: Drarry według Feniksy, na której informuję o nowych notkach i spamuję z naszymi pięknymi chłopcami :D <3
Jeszcze raz bardzo przepraszam i proszę o komentarze :* <3

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 27: Niespodzianek ciąg dalszy

Ja wiem, że robię jakieś dziwne przerwy między notkami, ale mój mózg już chyba nie daje rady... W sumie mu się nie dziwie... :( Na razie jakoś "zebrałam" się do kupy by coś napisać, ale i tak nie jestem do końca, że tak to ujmę wyleczona... ;n; Too jest chore :( Bardzo przepraszam za takie odstępy czasowe :* Mam nadzieję, że jeszcze mnie trochę lubicie, bo ja kocham Was nadal mocno bardzo ^^ <3 Zapraszam do czytania ;)

...
 -Yyy, ale miałem dziwny sen.. - powiedział Neville podnosząc się z ziemi.
-Obawiam się, że to nie był sen, lecz przykra rzeczywistość. - poinformował go Ronald.
-To że Harry jest z Malfoyem? Nie, w to na pewno nie uwierzę.
-Ale ta fretka właśnie przed chwilą wyznała mu miłość!! Merlnie... Miałem wtedy ochotę włożyć sobie mugolski mikser w oczy... - ubolewał rudzielec.
-Ron! Jak możesz! Przecież czarodzieje nie mają nic przeciwko do związków tej samej płci! - krzyczała na niego Miona.
-No owszem nie. Mi to nie przeszkadza, ale do kurwy nędzy on sypia z wrogiem!!
-Z tego co widziałem Harry już raczej nie traktuje go jak wroga haha - cieszył się Seamaus.
-Rozumiem, że ciebie ta cała sytuacja bawi? - zdenerwowała się Ginny.
-A co mam płakać? - cieszył się nadal - No i do tego, dzięki Dracusiowi, JA jetem bogatszy o 10 galeonów! Noo czy życie nie jest piękne!
-Merlinie... Nie przypominaj! Tyle pieniędzy... Tyle pieniędzy! - przeżywał Dean.
-No to po co o tyle się zakładałeś? - dziwiła się Hermiona.
-Hm... pomyślmy... Bo byłem pewny, że wygram?!
-W życiu niczego nie można być pewnym... - mamrotał pod nosem Ron.
-Ale skoro miał dziewczynę i nawet coś tam z Ginny było... No kurwa zabije go! Teraz będę musiała starych błagać o kasę...
-Mam chwilowy zastrzyk gotówki, więc jak coś to mogę ci pożyć. - Finniganowi przez chwilę udało się zachować powagę, ale po sekundzie nie wytrzymał i wybuchł śmiechem.
-Ha ha! Żeby takie rzeczy mówić, to już Boga w sercu trzeba nie mieć...
-Już tak nie rozpaczaj... Trzeba się po woli zbierać, no chyba, że chcecie się spóźnić do Snapea... - stwierdziła Hermiona i wszyscy jak jeden mąż wstali i ruszyli do wyjścia.
...
-Jaka to ulga gdy nie musimy się już ukrywać... - w głosie Dracona można było usłyszeć ogromną radość z życia.
-Oj tak...Nie trzeba nic udawać... No i mogę się patrzeć na ciebie godzinami, bez ryzyka, że kto ktokolwiek mnie na tym przyłapie.
-I mogę robić to... - blondyn przesunął dłonią po ręce bruneta... - I to... - zaczął pieścić jego policzek... - A najbardziej mi się podoba, że z tym nie muszę czekać do wieczora... - wziął twarz chłopaka w obie dłonie i połączył ich wargi ze sobą. Harry od razu rozwarł je w zapraszającym geście, z którego Ślizgon od razu skorzystał. Ich pocałunek z każdą sekundą pogłębiał się, a chłopcy nawet nie zauważyli nadchodzących przyjaciół Gryfona.
-Mrrr Potter... - zażartował Seamus.
-Ja Was proszę... Bez takich czułości... - Ron miał minę jakby zaraz miał zwrócić śniadanie.
-Weasley... Nie bądź zazdrosny... - zgasił go Malfoy.
-Właśnie Ron! Mógłbyś też mi czasem okazać trochę uczucia! - krzyknęła Granger.
-Wszyscy przeciwko mnie...
-Zapraszam do klasy. - rozległ się przepełniony grozą szept mistrza eliksirów i każdy po ciuchu wmaszerował do klasy.
-Dzisiaj każdy musi znaleźć sobie partnera z innego domu. Dobieracie się sami. - Na te słowa Harry uśmiechnął się tajemniczo do samego siebie i ruszył ku blond czuprynie w środkowym rzędzie. Uczniowie chyba nadal sądzili, że w Wielkiej Sali wzrok ich zawodził, bo gdy zobaczyli tę scenę, wszyscy bacznie zaczęli im się przyglądać.
-Skąd ten pomysł, że chcę z tobą siedzieć Potti hm?
-Hm.. Jeśli nie, to myślę, że Blaise byłby zainteresowany moim towarzystwem. - to powiedziawszy, podniósł swoją torbę z ziemi i już miał wstawać z krzesła lecz zatrzymał go mocny uścisk chłopaka.
-Siadaj. - rozkazał.
-Nie. - droczył się Potter.
-Siadaj powiedziałem.
-Bo co?
-Bo tak cię wyrżnę w nocy, że przez miesiąc nie siądziesz. - wywarczał do ucha bruneta. Harry odwrócił się do niego co sprawiło, że ich twarz dzieliły może 2 centymetry.
-Ty grozisz czy obiecujesz? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Obiecuję.
-Mmm w takim razie nie mogę się docz.. - Wybraniec nie mógł dokończyć zdania, ponieważ przerwały mu to zaborcze wargi blondyna.
-Co. Tu. Się. Dzieje. - wycedził przez zęby Snape.
-Całuje swojego chłopaka. - odpowiedział jak gdyby nic Malfoy.
-Potter. Minus 15 punktów dla Gryfonów.
-Co?! Za co?! - oburzył się Draco.
-Za demoralizacje młodzieży. - odpowiedział nietoperz z triumfalnym uśmieszkiem i odszedł do swojego biurka.
-Przepraszam... - powiedział szczerze Ślizgon.
-Nic nie szkodzi... Odpłacisz mi za to wieczorem...
-Obiecuję, ale teraz zajmijmy się tym eliksirem... Pójdziesz po walerianę do szafki?
-Już biegnę mój Smoczku! - na odchodne cmoknął go w policzek i ruszył do szafki ze składnikami.
-Harry! - usłyszał szept przyjaciela.
-Co tam Ron?
-Cieszę się waszym szczęściem i w ogóle, ale nie chce przez was punktów tracić.. - wytłumaczył Ron.
-Wiem, ja również nie chce, ale i tak Snape znalazłby powód by mi je odebrać, jak zawsze z resztą, więc na jedno wychodzi! - Harry nadal ciesząc się jak głupi do sera odszedł do swojego partnera.
-Już myślałem, że się zgubiłeś...
-Ron mnie zatrzymał, martwi się o nasze punkty... - tłumaczył Gryfon.
-Ja to bym się prędzej bał o twoje życie... - Harry posłał mu pytające spojrzenie. - Snape... Ma żądze mordu w oczach... Może to był znak, gdy nie było na śniadaniu i nie powinniśmy się przed nim ujawniać.
-Słuchaj. Snapea prawie nigdy nie ma na śniadaniach, więc to żaden znak i w dupie mam to, że nie podoba mu się nasz związek... W końcu kim on kurwa jest by nas oceniać?!
-Harry...
-No co?! Mówię jak jest!
-On jest moim ojcem chrzestnym... - powiedział nieśmiało Draco.
-Jaja sobie robisz? - zapytał z niedowierzaniem.
-Jestem w absolutnie poważny.
-Merlinie... To proszę, przyjmij moje najszczersze kondolencje...
-Harry!!
-No co?! On jest... jest... Nawet nie da się go opisać! Ten człowiek nie ma uczuć! - bronił się brunet.
-W stosunku do mnie zawsze miał i prywatnie wcale nie jest zły...
-Jakoś nie wierzę...
-Wierz w co chcesz... Ale wiem, że mnie w najbliższym czasie czeka niezły wykład...
-Może cię pocieszy to, że ja zapewne będę miał ciągłą gadaninę Rona na karku - uśmiechnął się pocieszająco.
-Dobra koniec tej dziwnej rozmowy. Idź po ogon szczura. - widząc wzrok Gryfona dodał słodkim
głosikiem - Proooooszę.
-Idę, idę... - pogrzebał chwilę w szufladach i po dwóch minutach był z powrotem.
-Dlaczego to ja mam po to wszystko chodzić? - zapytał oburzony Gryfon i już tracił nadzieję, że usłyszy odpowiedź gdy nagle poczuł ciepły oddech na swoich uchu, co spowodowało u niego przyjemne dreszcze.
-Ponieważ lubię patrzeć na ten twój gryfoński tyłeczek w ruchu... - skończywszy mówić zdanie, przygryzł jego płatek uszny, a następnie zaczął padać językiem wnętrze jego ucha, co zostało skomentowane przyjemnym mruczeniem bruneta.
-Panie Malfoy, bardzo bym prosiłbym by starał się wstrzymać swoje zapędy, przynajmniej do czasu, aż opuści pan moją salę. Ja dzięki temu uniknę spotkania z moją wczorajszą kolacją, a pan Potter upokorzenia gdy będzie szczytował przy całej kalsie. - na ostatnie zdanie wszyscy ryknęli śmiechem,  Harry spalił słynną cegłę, natomiast Draco wyglądał jakby w zupełności obeszły go słowa nauczyciela i jak gdyby nigdy nic, wrócił do przygotowywania swojego eliksiru.

...

Wieeem rozdział zapewne marny.. :( Ale musiałam dodać chociaż jakieś krótkie coś, ponieważ sama byłam na siebie zła, że tyle zwlekam... :( Piszcie swoje opinie w komentarzach... Zniosę wszystko.. :(
Na poprawę humoru dodam, że już mam napisaną jakąś część mojego pierwszego one-shota i być może wstawię na dniach ^^ A nad następnym rozdziałem bardziej się postara :*
No i oczywiście chciałbym wam podziękować za ponad 6 tys. odsłon :D Kocham Was!! <3
~Błagająca o wybaczenie Feniksa

czwartek, 1 sierpnia 2013

Wena poszła się grzmocić po hotelach...

Wybaczcie mi kochani, ale kompletnie nie mam weny... Nic mi nie pomaga... Mam doła i nie wiem co się ze mną dzieje... Może ten ten okres dojrzewania wreszcie się we mnie odezwał czy coś, bo wcześniej nigdy tak nie miałam, by co miesiąc rozpaczać nad swoją beznadziejną egzystencją... Boże błagam, by to przeminęło, bo ja tak dłużej nie pociągnę... Bardzo Was przepraszam, bo wiem, że niektórzy z Was czekają na ciąg dalszy... Obiecuję, że postaram się pozbierać najszybciej jak mogę, przynajmniej do tego stopnia, by coś napisać ;* Jeszcze raz wybaczcie, ale to nie moja wina... Gdyby to był mój wybór to w życiu bym nie chciała przechodzić tego stanu... :(
~Błagająca o wybaczenie Feniksa...
Ps. Oczywiście kocham was najmocniej na świecie :**