Dzięki waszym komentarzom, wena zasiadła w mojej głowie i dobitnie powtarza: "Pisz, pisz. ku**!!". Chciałam to odłożyć na później, ale nieee ona nadal swoje :o Mam wrażenie, że ona żyje własnym życiem ;-;
Ten rozdział dedykuję (być może) moim hm... fanom (nie wiem czy to dobrze ujęłam, ponieważ nie mam pojęcia w jakim stopniu mnie lubicie ;) ) czyli: Weronice -która w szkole krzyczy na moją wenę :P, Agacie -jaram się dalej twoim komentarzem, oby dalej ci się tak podobało :D, Belli -chodź twoja reakcja, nie była zbyt wylewna i tak mi się podobało, bo pewnie mój móżdżek odnalazł w niej drugie dno :o, Noe Kun- dziękuje, że mnie naprowadziłaś na lepszą drogę :*, Patrycja - twoje komentarze są jedyne w swoim rodzaju xD, Emilko - moja najdroższa, której nie chce się komentować :( Złaa ty :*
Dobra tu kończę, bo pewnie przynudzam, miłego czytania!
...
Takiego kaca dawno już żaden gryfon nie przeżywał, co nie było dziwne, gdy dzień wcześniej wódka, piwo i sam Merlin wie jeszcze co, lało się rzekami i hektolitrami.
-Aaa... - jęczał Neville, który wczoraj też sobie niczego nie odmawiał.
-Kurrrwa Nev...Ciszej, ja cię proszę ciszej...-stękał Ron.
-Kurrrwa Nev...Ciszej, ja cię proszę ciszej...-stękał Ron.
-Mam eliksir na kaca w kufrze...ale to jest za daleko...-jęczał Seamus.
-Harry..., a jak tam twoja czacha - zainteresował się rudzielec.
-Dymi..., ale miała by się lepiej, gdybyście się zamknęli - Potter nakrył głowę poduszką i stęknął z bólu.
-Harry..., a jak tam twoja czacha - zainteresował się rudzielec.
-Dymi..., ale miała by się lepiej, gdybyście się zamknęli - Potter nakrył głowę poduszką i stęknął z bólu.
...
Cała czwórka leżała na sowich łóżkach bez ruchu. Nikt nic nie mówił, tylko wydawali co jakiś czas pojedyncze dźwięki, spowodowane cierpieniem. Nie zdawali sobie nawet sprawy, że leżą już tak półtorej godziny i zostali o tym w niezbyt miły sposób poinformowani, gdy drzwi otwarły się z wielkim hukiem.
Cała czwórka automatycznie zamknęła oczy i sykła z bólu, który przeszywał im czaszkę.
-Ja proszę...ciszeej - Seamus zaszlochał cicho.
-Yo, yo madafucker - weszła rozradowana Hermiona, ale mina jej zrzedła, kiedy zobaczyła jak jej przyjaciele zdychają w łóżkach. - Co jest z wami do cholery!! - krzyknęła ze zdenerwowania.
-Co jest z nami?! Co jest z nami?! - powtórzył zdenerwowany Harry. - Mam kaca wielkiego jak kurwa stąd do wieczności!! To jest grane!! - powiedział, po czym z powrotem nakrył głowę poduszką.
-Przecież dałam Seamusowi dla każdego z wam eliksir na kaca... to czemu ich nie wypijecie?!
-Bo one są w kufrze... - zajęczał Seamus.
-Nie widzę związku z zaistniałą sytuacją - odparła zdegustowana Miona.
-On jest tak daleko... -jęczał dalej.
-Japierdole... A słyszeliście to powiedzenia: "Na kaca najlepsza jest praca". Wyciągnę dla was te eliksiry, znajcie moją dobroć. - Hermiona podeszła do kufra kumpla i zaczęła poszukiwania.
-Dobra mam - odpowiedziała po pięciu minutach.
Zaczęła obchód całego pokoju i każdemu wręczyła fiolkę z eliksirem.
-Za jakieś 15 minut powinno nie być śladu po wczorajszych libacjach. - wytłumaczyła Hermiona. - A za dwie godziny chcę was widzieć na obiedzie. -zarządziła, po czym głośno trzasnęła drzwiami i tyle ją widzieli.
...
Draco wylegiwał się smacznie w swoim prywatnym dormitorium. On sam musiał się bardzo postarać by po wojnie nie odebrano mu tego przywileju, ale jak to się mówi: "Dla chcącego, nic trudnego".
Odprężał by się tak dalej w najlepsze, ale przeszkodził mu w tym go głos przyjaciela. :
Cała czwórka leżała na sowich łóżkach bez ruchu. Nikt nic nie mówił, tylko wydawali co jakiś czas pojedyncze dźwięki, spowodowane cierpieniem. Nie zdawali sobie nawet sprawy, że leżą już tak półtorej godziny i zostali o tym w niezbyt miły sposób poinformowani, gdy drzwi otwarły się z wielkim hukiem.
Cała czwórka automatycznie zamknęła oczy i sykła z bólu, który przeszywał im czaszkę.
-Ja proszę...ciszeej - Seamus zaszlochał cicho.
-Yo, yo madafucker - weszła rozradowana Hermiona, ale mina jej zrzedła, kiedy zobaczyła jak jej przyjaciele zdychają w łóżkach. - Co jest z wami do cholery!! - krzyknęła ze zdenerwowania.
-Co jest z nami?! Co jest z nami?! - powtórzył zdenerwowany Harry. - Mam kaca wielkiego jak kurwa stąd do wieczności!! To jest grane!! - powiedział, po czym z powrotem nakrył głowę poduszką.
-Przecież dałam Seamusowi dla każdego z wam eliksir na kaca... to czemu ich nie wypijecie?!
-Bo one są w kufrze... - zajęczał Seamus.
-Nie widzę związku z zaistniałą sytuacją - odparła zdegustowana Miona.
-On jest tak daleko... -jęczał dalej.
-Japierdole... A słyszeliście to powiedzenia: "Na kaca najlepsza jest praca". Wyciągnę dla was te eliksiry, znajcie moją dobroć. - Hermiona podeszła do kufra kumpla i zaczęła poszukiwania.
-Dobra mam - odpowiedziała po pięciu minutach.
Zaczęła obchód całego pokoju i każdemu wręczyła fiolkę z eliksirem.
-Za jakieś 15 minut powinno nie być śladu po wczorajszych libacjach. - wytłumaczyła Hermiona. - A za dwie godziny chcę was widzieć na obiedzie. -zarządziła, po czym głośno trzasnęła drzwiami i tyle ją widzieli.
...
Draco wylegiwał się smacznie w swoim prywatnym dormitorium. On sam musiał się bardzo postarać by po wojnie nie odebrano mu tego przywileju, ale jak to się mówi: "Dla chcącego, nic trudnego".
Odprężał by się tak dalej w najlepsze, ale przeszkodził mu w tym go głos przyjaciela. :
Drogi Draco !
Obudziłem się o 20, a nie chciałem Cię budzić, więc zostawiam Ci ten list byś nie myślał, że wychodzę bez słowa.
Jak już Ci mówiłem Seamus ma dzisiaj urodziny i muszę na nich być.
Mam nadzieję, że dzisiejsze popołudnie podobało Ci się tak samo jak mi... i mam wielką nadzieję, że wkrótce to powtórzymy.
Twój Harry
Ostatnie słowa Blaise tak przesłodził w głosie, że można by było tęczą na kilometr rzygnąć.
-Co jest kurwa?! Oddawaj to chuju!! - Draco w sekundzie podniósł się z łóżka i dopadł zdezorientowanego kumpla.
-HA! HA! Wiedziałem, że się z nim przespałeś! - Zabini był z siebie dumny jak nigdy wcześniej.
-Pierdol się... -odpowiedział Malfoy, po czym podpalił kartkę i tyle ją widzieli.
-Hm... zależy z kim... bo wiesz, ja wolę dziewczyny. Przykro mi, jeśli złamałem ci serce... -odpowiedział sarkastycznie.
-Co jest kurwa?! Oddawaj to chuju!! - Draco w sekundzie podniósł się z łóżka i dopadł zdezorientowanego kumpla.
-HA! HA! Wiedziałem, że się z nim przespałeś! - Zabini był z siebie dumny jak nigdy wcześniej.
-Pierdol się... -odpowiedział Malfoy, po czym podpalił kartkę i tyle ją widzieli.
-Hm... zależy z kim... bo wiesz, ja wolę dziewczyny. Przykro mi, jeśli złamałem ci serce... -odpowiedział sarkastycznie.
-Ha, ha śmieszne...
-A mogę wiedzieć jaka była odpowiedź... - Blaise zatrzepotał kokieteryjnie rzęsami.
-Napisałem mu, że jest żałosny i nie ma co liczyć na więcej... Tu chodziło tylko o jednorazowe ruchanko, nic więcej. - powiedział Draco oschłym tonem - A teraz idź, chcę wziąć prysznic, a potem iść na obiad.
-Napisałem mu, że jest żałosny i nie ma co liczyć na więcej... Tu chodziło tylko o jednorazowe ruchanko, nic więcej. - powiedział Draco oschłym tonem - A teraz idź, chcę wziąć prysznic, a potem iść na obiad.
Nie czekając na reakcję przyjaciela, zatrzasnął za sobą drzwi łazienki i wlazł pod prysznic.
...
...
Wszyscy wykąpani, ubrani i co najważniejsze bez kaca, zeszli do pokoju wspólnego, gdzie panował ład i porządek. Jakby wcale zeszłej nocy nie trawy tu libacje, orgie taneczne i Merlin wie co jeszcze.
-Noo wreszcie jakoś wyglądacie - ucieszył się Hermiona.
-Doobra idziemy na obiad, bo jak nie to mój brzuszek zaraz zacznie grać marsz pogrzebowy. - Ron zrobił minę smutnego psiaka.
-No to idziemy!! - zgodzili się wszyscy z entuzjazmem i szybkim marszem ruszyli w stronę dziury pod portretem.
Lecz po chwili uśmiech znikł z twarzy Harrego, bo przypomniały mu się wczorajszy list od pewnego blondyna i wiedział, że teraz nie uniknie z nim spotkania. Ooo nie, nie dam mu tej satysfakcji! Wejdę do sali z bananem na twarzy niech wie co stracił... złamas jebany. Harry dopingował sam siebie.
-Noo wreszcie jakoś wyglądacie - ucieszył się Hermiona.
-Doobra idziemy na obiad, bo jak nie to mój brzuszek zaraz zacznie grać marsz pogrzebowy. - Ron zrobił minę smutnego psiaka.
-No to idziemy!! - zgodzili się wszyscy z entuzjazmem i szybkim marszem ruszyli w stronę dziury pod portretem.
Lecz po chwili uśmiech znikł z twarzy Harrego, bo przypomniały mu się wczorajszy list od pewnego blondyna i wiedział, że teraz nie uniknie z nim spotkania. Ooo nie, nie dam mu tej satysfakcji! Wejdę do sali z bananem na twarzy niech wie co stracił... złamas jebany. Harry dopingował sam siebie.
...
Gdzie jesteś mój Złoty Chłopcze...Draco uparcie wpatrywał się w stój Gryffindoru, ale nie mógł w nim dostrzec Pottera. Jego wzrok został przyciągnięty przez otwierające się drzwi Wielkiej Sali. Do środka wmaszerowali Hermiona, Ron, Seamus, Neville, ale nikt z grupy nie interesował go prócz wysokiego, zielonookiego bruneta. Co... Co jest do kurwy nędzy!! Malfoy nie mógł uwierzyć własnym oczom. Harry był taki jak zawsze... Roześmiany, uśmiechnięty, pełen wigoru, a co dziwne, nagle wszystkie dziewczyny zaczęły mówić podnieconymi głosami i prawie rozbierały go wzrokiem.
Draco nie wiedział czego się spodziewać po Potterze, ale na pewno nie czegoś takiego. Chwila... właściwie to wiedział. Liczył na to, że wejdzie sam, załamany, będzie grzebał widelcem w jedzeniu i ukradkiem z utęsknieniem w oczach, będzie zerkał na ślizgona.
Gdzie jesteś mój Złoty Chłopcze...Draco uparcie wpatrywał się w stój Gryffindoru, ale nie mógł w nim dostrzec Pottera. Jego wzrok został przyciągnięty przez otwierające się drzwi Wielkiej Sali. Do środka wmaszerowali Hermiona, Ron, Seamus, Neville, ale nikt z grupy nie interesował go prócz wysokiego, zielonookiego bruneta. Co... Co jest do kurwy nędzy!! Malfoy nie mógł uwierzyć własnym oczom. Harry był taki jak zawsze... Roześmiany, uśmiechnięty, pełen wigoru, a co dziwne, nagle wszystkie dziewczyny zaczęły mówić podnieconymi głosami i prawie rozbierały go wzrokiem.
Draco nie wiedział czego się spodziewać po Potterze, ale na pewno nie czegoś takiego. Chwila... właściwie to wiedział. Liczył na to, że wejdzie sam, załamany, będzie grzebał widelcem w jedzeniu i ukradkiem z utęsknieniem w oczach, będzie zerkał na ślizgona.
Draco cały czas śledził kocie ruchy bruneta, nadal nie dowierzając własnym oczom. Nie opuścił nawet wzroku, kiedy ich spojrzenia spotkały się, a Potter popatrzył na niego z wyższością i zasiadł na swoim miejscu. Blondyn przyglądał mu się z rozmarzeniem w oczach, gdy Harry wkładał widelec do buzi, by po chwili po woli go wyciągnąć.
-"To był tylko seks" - usłyszał w swoim uchu prychnięcie Blaisea.
-Daruj sobie..- powiedział przez zaciśnięte zęby Malfoy.
-Jak ty potrafisz okłamywać doskonale samego siebie... Ale starego kumpla nie oszukasz tak łatwo - ciągnął dalej Zabini.
-Co ty pierdolisz? - zapytał zdezorientowany.
-Ty go pragniesz Draco i gdybyś mógł to wyrżnął byś go w tym momencie, na oczach wszystkich uczniów i nauczycieli. -stwierdził Blaise, po czym zajął się swoim posiłkiem.
Draco nic nie odpowiedział na to stwierdzenie, bo w głębi siebie wiedział, że ma racje. Pieprzony gryfon... nawet na mnie nie spojrzy... To już jest bezczelne!...Poczekaj, tylko dorwę cię w jakiejś pustej klasie...
...
-Harry?
-Co jest Hermi?
-Czemu Malfoy cały czas się w ciebie wpatruje...?- zapytała niepewnie.
-Może się w nim zakochał hehe - zażartował Ron.
-Nie sądzę... To nic nie warte ludzkie ścierwo, które nie posiada żadnych uczuć z wyjątkiem żądzy seksu- odpowiedział oschle Harry.
-Harry ale pamiętasz swoje wyzwanie, kiedy graliśmy w butelkę? - zapytała wyzywająco Hermiona.
-Jakie zadanie? - wystraszył się Harry.
-Że na najbliższym balu jesiennym, który odbędzie się dwa tygodnie, obiecałeś, że zatańczysz na stole, tak samo jak na urodzinach Seamusa. - powiedziała uradowana Hermi.
-Co kurwa?! Jaki taniec, gdzie, kiedy? - zapytał zdezorientowany Potter.
-Ty nic nie pamiętasz? Prawda? Weź go oświeć Ron... - poprosiła Miona.
-Trzymaj stary...- Ron podał mu zaczarowaną kamerkę i odtworzył na niej film. - Jak daliśmy ci takie zadanie, to byłeś z niego bardzo zadowolony...
-Ja pierdole... Dlaczego nikt mnie nie powstrzymał - powiedział załamany gryfon gdy filmik się skończył.
-Bo prawda jest taka, że każdemu się to podobało. - stwierdził Seamus.
-Taa... gdybym wiedziała Potter, że potrafisz tak kręcić tyłeczkiem i do tego wszystkiego posiadasz ciało młodego boga greckiego... - powiedziała rozmarzona Parvati.
-Ooo nie, nie wmówicie mi, że zgodziłem się na ten cały syf - bronił się brunet.
-Ech... wiedzieliśmy, że tak będzie - powiedziała zrezygnowana Hermiona. - Ron, po proszę o dowód rzeczowy.
-Już się robi - rudzielec przewijał filmik w kamerce, a gdy już znalazł odpowiedni moment, dał pauzę i podał Harremu sprzęt.
...
-No pięknie Harry, wreszcie na Ciebie padło - ucieszył się Dean.- Prawda czy wyzwanie?
-Za kogo ty mnie masz - oburzył się Harry. - Oczywiście, że wyzwanie, raz się żyje nie?!!
-Jesteś pewien? - upewnił się chłopak.
-Nawijaj- zarządził.
-Na Balu Jesiennym, masz zatańczyć nam tak samo na stole jak dziś i do tej samej piosenki. - oznajmił czarnoskóry.- ?Ostrzegam, nie ma wycofywania się.
-Pff... i to ma być takie straszne! Proszę Cię.. mogę to zrobić choćby przed oczami Malfoya... - powiedział z obojętnym głosem.
-Serio?! - nie dowierzał Dean.
-Na luzie...
-To dajesz - Dean wyciągnął rękę, a Harry uścisnął ją.
-Mionka, przecinaj!! - zarządził brunet.
-Jesteś pewien? Jutro możesz tego żałować... - Hermiona zmartwiła się.
-Jestem pewny tego tak samo jak tego, że w czerwcu jest Gwiazdka, dajesz!!
-Właśnie tego się obawiam, wiesz czerwiec.. - Miona nie mogła dokończyć przez krzyk Harrego.
-Tnij już no!!
-Okej, potem nie miej pretensji. - Jak powiedziała tak zrobiła.
...-Aa no właśnie, była druga część zakładu... - powiedział niepewnie Ron.
-Ja pierdole, nie zrobię tego, za chuja!!
-Zakład to zakład Potti - wyszczerzył się Dean.
-Taa możesz mi obciągnąć!!- wydarł się gryfon na całą salę i ruszył w kierunku drzwi, lecz nie zauważył tego, że ktoś za nim zmierza.
...
Kiedy opuścił Wielką Salę, szybkim marszem kierował się w kierunku Wieży Gryffinodru, gdy nagle, czyjaś ręka złapała go za tył koszuli i wrzuciła do pustej klasy.
-Tylko ja Ci mogę obciągać Potuś. - usłyszał cichy szept na w swoim uchu i nawet nie musiał się odwracać by wiedzieć do kogo on należy.
-Myślałem, że wolisz jednorazowe przygody. - odpowiedział oschle, po czym wyrwał się z uścisku i stanął twarzą w twarz z Draconem.
-Takich jednorazowych przygód, zawsze może być więcej... Bo wiesz, ja jestem takim psem ogrodnika i chodź samemu nie chwilowo nie korzystam to drugiemu też nie dam...
-Tobie chyba do końca się w tej dupie poprzewracało!!- Harry nie potrafił już nad sobą panować i krzyczał ile mógł. - Najpierw mi obciągasz, potem pozwalasz się ujeżdżać na kanapie, a następnie wysyłasz mi list, że jak to było: "To było tylko zwykłe pożądanie, chodziło tylko o Twoje ciało..". Wiesz co?! Pierdol się!! Ale na pewno nie zemną. - Po tych słowach wyminął blondyna i ruszył w kierunku drzwi, ale gdy dłoń miał już na klamce powiedział . - Jesteś kretynem Malfoy. - i wyszedł z klasy zostawiając w niej stojącego w osłupieniu Dracona.
...
Stal już tak w bezruchu godzinę, nie wiedząc co się właściwie stało. Liczył na to, że Harry rzuci się na niego, całując tak jak wtedy, ale ona na niego nabluzgał i wyszedł po prostu.
Dlaczego to uczucie mi tak nie pasuje i dręczy, a wręcz boli... Zajebie go!! Myśli jego zostały przerwane przez otwierające się drzwi klasy.
-O! Draco Malfoy, witaj - powiedziała swoim wysokim głosem Luna.
-Cześć. -powiedział oschle.
-Co tu robisz sam w ciemnej, starej klasie? - dopytywała.
-A ty? - opowiedział pytaniem na pytanie blondyn.
-Chciałam zaklęcia poćwiczyć .
-Nie krępuj się.
-A może chcesz porozmawiać, zawsze chętnie Ci pomogę - zaoferowała się.
-Nie dzięki.
Po tym słowach Luna usiadała naprzeciwko niego, na starej ławce i wpatrywała się w blondyna, czekając nie zwierzenia. Po jakiś 15 minutach usta Dracona rozwarły się i zaczęły lecieć z nich nieskładne zdania, w sumie bez żadnego sensu.
-Dlaczego on mnie odrzucił w taki sposób i jeszcze powiedział te wszystkie słowa!! No dobra... może wysłałem mu ten pieprzony list, ale na co innego on liczył z mojej strony?! Jakiegoś love forever? Sorry, ale na pewno nie z mojej strony! Chciałem zaspokoić tylko swoje potrzeby i nic więcej! W sumie nie powinno mnie obchodzić jego zachowanie, ale czuję się tym tak dziwnie i coś mnie uciska w klatce piersiowej... I to kurwa nie jest fajne!! Chcę się tego pozbyć! - wyżalił się Malfoy, po czym usiał obok dziewczyny.
-Ty nic nie rozumiesz prawda? - zdziwiła się Luna./
-Właśnie nie! Może mnie oświecisz? - prychnął Draco.
-O nie, do tego akurat sam musisz dojść. - powiedziała krukonka.
-Jesteś moją przyjaciółką i masz mi pomóc!! - zdenerwował się blondyn.
-Właśnie tak Ci najlepiej pomogę...
-Nie pomagając mi?! To jest chore.. - Draco oparł głowę na rękach, które opierały się łokciami o uda.
-Powiem Ci tylko jedno: Potrzebujesz go - blondynka uśmiechnęła się życzliwie i wyszła z klasy. Ale w ostatniej chwili odwróciła się i powiedziała - Jesteś na prawdę bardzo mądry - tu Draco prychnął - Ale czasem jesteś taki niepełno sprytny.
...
Harry długo łaził po zamku nie wiedząc gdzie się udać. W końcu znalazł się pod obrazem, za którym ukryta była kuchnia Hogwartu. Chłopak połaskotał gruszkę i wszedł do środka.
Potrzebuje Ognistej... teraz! Potter zaczął przerzucać wszystko w szafkach, ale nie potrafił odnaleźć tego, czego potrzebował.
-Gdzieś musi być!! - krzyknął zdesperowany.
-Harry Potter sir! Szuka Pan czegoś - koło chłopaka pojawi się tak dobrze mu znany domowy skrzat Zgredek.
-Zgredku!! Czy jest tu gdzieś Ognista Whisky? - u bliznowatego dało się usłyszeć desperację w głosie.
-W kuchni na pewno nie ma.
-A czy mógłbyś mi ją sprowadzić z Hogsmeade? zapytał Harry.
-Oczywiście, a na kiedy ma być?
-Na teraz. Jedna butelka, albo lepiej dwie. Acha i nikomu nie mów po co ci o i dla kogo to niesiesz.
-Oczywiście Harry Potter sir, już się robi. - skrzat zniknął z głośnym pyknięciem i została po nim tylko kłębka dymu.
Po jakiś 10 minutach coś głośno trzasnęło i przed Harrym stanął skrzat z upragnionym zamówieniem.
-Dziękuje Zgredku.
-Nie ma za co, Harry Potter sir, Zgredek zawsze chętnie pomoże. - skrzat ukłoni się nisko i oddalił w dalszą część kuchni.
Potter zasiadł przy stole i pociągnął spory łyk z butelki, nie kłopocząc się nawet by wyciągnął sobie szklankę.
Pieprzony, ślepy ślizgon!! "Jestem psem ogrodnika, nie dziele się..." Pierdol się! Będziesz się musiał dzielić, czy tego chcesz czy nie!!.
Harry wypił pierwszą butelkę w bardzo szybkim tempie, co skutkowało silnym wstawieniem chłopaka, ale nie zwracał uwagi na to i otwierał drugą butelkę.
-Harry Potter sir... może ma Pan już dosyć? - zapytał niepewnie skrzat.
-Dlaszego tak myslisz ? - Potterowi język się już plątał, co zdarzało się tylko wtedy gdy zapijał swojego doła.
-Bo wypił Pan już bardzo dużo i chyba jest trochę pijany, Harry Potter sir... -ciągnął skrzat.
-Jaa?! Pjany.. szartujesz sobie plawda? Popatsz zlobie jaskołkeszkee..- Harry wstał chwiejnym krokiem stanął na jednej nodze i zaczął podnosić po woli drugą...
-Wisisz..., wisisz.. Ooo kuźwa *JEB* - Potter walnął całym ciałem o podłogę śmiejąc się przy tym.
-Alee pszes sekunde bylo, bylo, nie moszesz zapszeczyć - Harry zaczął się podnosić po woli z podłogi.
-Może ja odprowadzę Harrego Pottera sir do pokoju - zaproponował skrzat.
-Uuu Zgredku, ja na pierwszej randce nie ide do łuszka, noo oprócz Dracusia mojego kochanego... ale ten zjeb jest tak ślepy, zee nawet tego nie widzi... Powiedz mi Zgredku.. Co ze mną jest nie tak? - zapytał zdesperowany.
-Teraz jest Pan na pewno zbyt pijany, Harry Potter sir, chodźmy, odprowadzę Harrego Pottera sir.
-Dobsze, ale obiecaj, sze nie będziesz plóbował zaciągnąć mnie do luszka...
-Obiecuję, Harry Potter sir.
-No to chodźmy.
...
Chłopak pojawił się w Pokoju Wspólnym, przyciągając uwagę wszystkich tam obecnych.
-Harry gdzieś ty był?!! - zaczęła zdenerwowana Hermiona, ale gdy zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciel od razu zmieniła ton głosu. - Ty jesteś kompletnie pijany... Co się stało?
-Co się stało? To, że niektórzy ludzie są ślepi do bólu kurwa!! - Harry padł na kanapę, pozwolił się przytulić przyjaciółce i rozpłakał się.
-Na Merlina... Stary co się stało? - dopytywał się rudzielec. Ale chłopak mu nie odpowiedział, tylko nadal płakał, aż dostał czkawki.
-Życie jest *chik* do bani *chik*... Miłość jest *chik* do dupy *chik* - to powiedziawszy zasnął w objęciach przyjaciółki.
-Ron... wiesz coś na ten temat - zapytała Miona.
-Nie mam pojęcia...
...
No to tyle :) Mam nadzieję, że notka się wam podoba :) Komentujcie, komentujcie :P Sorki, że notka tak późno, ale i tak jestem po wrażeniem, że ukazała się w ten weekend, a to wszystko dzięki waszym komentarzom :D Jesteście najlepsi!! Była by już wczoraj, ale oczy mi się same zamykały o pierwszej w nocy... wybaczcie :o, a dzisiaj nie dało rady wcześniej, bo cały dzień byłam na mieście :/
-"To był tylko seks" - usłyszał w swoim uchu prychnięcie Blaisea.
-Daruj sobie..- powiedział przez zaciśnięte zęby Malfoy.
-Jak ty potrafisz okłamywać doskonale samego siebie... Ale starego kumpla nie oszukasz tak łatwo - ciągnął dalej Zabini.
-Co ty pierdolisz? - zapytał zdezorientowany.
-Ty go pragniesz Draco i gdybyś mógł to wyrżnął byś go w tym momencie, na oczach wszystkich uczniów i nauczycieli. -stwierdził Blaise, po czym zajął się swoim posiłkiem.
Draco nic nie odpowiedział na to stwierdzenie, bo w głębi siebie wiedział, że ma racje. Pieprzony gryfon... nawet na mnie nie spojrzy... To już jest bezczelne!...Poczekaj, tylko dorwę cię w jakiejś pustej klasie...
...
-Harry?
-Co jest Hermi?
-Czemu Malfoy cały czas się w ciebie wpatruje...?- zapytała niepewnie.
-Może się w nim zakochał hehe - zażartował Ron.
-Nie sądzę... To nic nie warte ludzkie ścierwo, które nie posiada żadnych uczuć z wyjątkiem żądzy seksu- odpowiedział oschle Harry.
-Harry ale pamiętasz swoje wyzwanie, kiedy graliśmy w butelkę? - zapytała wyzywająco Hermiona.
-Jakie zadanie? - wystraszył się Harry.
-Że na najbliższym balu jesiennym, który odbędzie się dwa tygodnie, obiecałeś, że zatańczysz na stole, tak samo jak na urodzinach Seamusa. - powiedziała uradowana Hermi.
-Co kurwa?! Jaki taniec, gdzie, kiedy? - zapytał zdezorientowany Potter.
-Ty nic nie pamiętasz? Prawda? Weź go oświeć Ron... - poprosiła Miona.
-Trzymaj stary...- Ron podał mu zaczarowaną kamerkę i odtworzył na niej film. - Jak daliśmy ci takie zadanie, to byłeś z niego bardzo zadowolony...
-Ja pierdole... Dlaczego nikt mnie nie powstrzymał - powiedział załamany gryfon gdy filmik się skończył.
-Bo prawda jest taka, że każdemu się to podobało. - stwierdził Seamus.
-Taa... gdybym wiedziała Potter, że potrafisz tak kręcić tyłeczkiem i do tego wszystkiego posiadasz ciało młodego boga greckiego... - powiedziała rozmarzona Parvati.
-Ooo nie, nie wmówicie mi, że zgodziłem się na ten cały syf - bronił się brunet.
-Ech... wiedzieliśmy, że tak będzie - powiedziała zrezygnowana Hermiona. - Ron, po proszę o dowód rzeczowy.
-Już się robi - rudzielec przewijał filmik w kamerce, a gdy już znalazł odpowiedni moment, dał pauzę i podał Harremu sprzęt.
...
-No pięknie Harry, wreszcie na Ciebie padło - ucieszył się Dean.- Prawda czy wyzwanie?
-Za kogo ty mnie masz - oburzył się Harry. - Oczywiście, że wyzwanie, raz się żyje nie?!!
-Jesteś pewien? - upewnił się chłopak.
-Nawijaj- zarządził.
-Na Balu Jesiennym, masz zatańczyć nam tak samo na stole jak dziś i do tej samej piosenki. - oznajmił czarnoskóry.- ?Ostrzegam, nie ma wycofywania się.
-Pff... i to ma być takie straszne! Proszę Cię.. mogę to zrobić choćby przed oczami Malfoya... - powiedział z obojętnym głosem.
-Serio?! - nie dowierzał Dean.
-Na luzie...
-To dajesz - Dean wyciągnął rękę, a Harry uścisnął ją.
-Mionka, przecinaj!! - zarządził brunet.
-Jesteś pewien? Jutro możesz tego żałować... - Hermiona zmartwiła się.
-Jestem pewny tego tak samo jak tego, że w czerwcu jest Gwiazdka, dajesz!!
-Właśnie tego się obawiam, wiesz czerwiec.. - Miona nie mogła dokończyć przez krzyk Harrego.
-Tnij już no!!
-Okej, potem nie miej pretensji. - Jak powiedziała tak zrobiła.
...-Aa no właśnie, była druga część zakładu... - powiedział niepewnie Ron.
-Ja pierdole, nie zrobię tego, za chuja!!
-Zakład to zakład Potti - wyszczerzył się Dean.
-Taa możesz mi obciągnąć!!- wydarł się gryfon na całą salę i ruszył w kierunku drzwi, lecz nie zauważył tego, że ktoś za nim zmierza.
...
Kiedy opuścił Wielką Salę, szybkim marszem kierował się w kierunku Wieży Gryffinodru, gdy nagle, czyjaś ręka złapała go za tył koszuli i wrzuciła do pustej klasy.
-Tylko ja Ci mogę obciągać Potuś. - usłyszał cichy szept na w swoim uchu i nawet nie musiał się odwracać by wiedzieć do kogo on należy.
-Myślałem, że wolisz jednorazowe przygody. - odpowiedział oschle, po czym wyrwał się z uścisku i stanął twarzą w twarz z Draconem.
-Takich jednorazowych przygód, zawsze może być więcej... Bo wiesz, ja jestem takim psem ogrodnika i chodź samemu nie chwilowo nie korzystam to drugiemu też nie dam...
-Tobie chyba do końca się w tej dupie poprzewracało!!- Harry nie potrafił już nad sobą panować i krzyczał ile mógł. - Najpierw mi obciągasz, potem pozwalasz się ujeżdżać na kanapie, a następnie wysyłasz mi list, że jak to było: "To było tylko zwykłe pożądanie, chodziło tylko o Twoje ciało..". Wiesz co?! Pierdol się!! Ale na pewno nie zemną. - Po tych słowach wyminął blondyna i ruszył w kierunku drzwi, ale gdy dłoń miał już na klamce powiedział . - Jesteś kretynem Malfoy. - i wyszedł z klasy zostawiając w niej stojącego w osłupieniu Dracona.
...
Stal już tak w bezruchu godzinę, nie wiedząc co się właściwie stało. Liczył na to, że Harry rzuci się na niego, całując tak jak wtedy, ale ona na niego nabluzgał i wyszedł po prostu.
Dlaczego to uczucie mi tak nie pasuje i dręczy, a wręcz boli... Zajebie go!! Myśli jego zostały przerwane przez otwierające się drzwi klasy.
-O! Draco Malfoy, witaj - powiedziała swoim wysokim głosem Luna.
-Cześć. -powiedział oschle.
-Co tu robisz sam w ciemnej, starej klasie? - dopytywała.
-A ty? - opowiedział pytaniem na pytanie blondyn.
-Chciałam zaklęcia poćwiczyć .
-Nie krępuj się.
-A może chcesz porozmawiać, zawsze chętnie Ci pomogę - zaoferowała się.
-Nie dzięki.
Po tym słowach Luna usiadała naprzeciwko niego, na starej ławce i wpatrywała się w blondyna, czekając nie zwierzenia. Po jakiś 15 minutach usta Dracona rozwarły się i zaczęły lecieć z nich nieskładne zdania, w sumie bez żadnego sensu.
-Dlaczego on mnie odrzucił w taki sposób i jeszcze powiedział te wszystkie słowa!! No dobra... może wysłałem mu ten pieprzony list, ale na co innego on liczył z mojej strony?! Jakiegoś love forever? Sorry, ale na pewno nie z mojej strony! Chciałem zaspokoić tylko swoje potrzeby i nic więcej! W sumie nie powinno mnie obchodzić jego zachowanie, ale czuję się tym tak dziwnie i coś mnie uciska w klatce piersiowej... I to kurwa nie jest fajne!! Chcę się tego pozbyć! - wyżalił się Malfoy, po czym usiał obok dziewczyny.
-Ty nic nie rozumiesz prawda? - zdziwiła się Luna./
-Właśnie nie! Może mnie oświecisz? - prychnął Draco.
-O nie, do tego akurat sam musisz dojść. - powiedziała krukonka.
-Jesteś moją przyjaciółką i masz mi pomóc!! - zdenerwował się blondyn.
-Właśnie tak Ci najlepiej pomogę...
-Nie pomagając mi?! To jest chore.. - Draco oparł głowę na rękach, które opierały się łokciami o uda.
-Powiem Ci tylko jedno: Potrzebujesz go - blondynka uśmiechnęła się życzliwie i wyszła z klasy. Ale w ostatniej chwili odwróciła się i powiedziała - Jesteś na prawdę bardzo mądry - tu Draco prychnął - Ale czasem jesteś taki niepełno sprytny.
...
Harry długo łaził po zamku nie wiedząc gdzie się udać. W końcu znalazł się pod obrazem, za którym ukryta była kuchnia Hogwartu. Chłopak połaskotał gruszkę i wszedł do środka.
Potrzebuje Ognistej... teraz! Potter zaczął przerzucać wszystko w szafkach, ale nie potrafił odnaleźć tego, czego potrzebował.
-Gdzieś musi być!! - krzyknął zdesperowany.
-Harry Potter sir! Szuka Pan czegoś - koło chłopaka pojawi się tak dobrze mu znany domowy skrzat Zgredek.
-Zgredku!! Czy jest tu gdzieś Ognista Whisky? - u bliznowatego dało się usłyszeć desperację w głosie.
-W kuchni na pewno nie ma.
-A czy mógłbyś mi ją sprowadzić z Hogsmeade? zapytał Harry.
-Oczywiście, a na kiedy ma być?
-Na teraz. Jedna butelka, albo lepiej dwie. Acha i nikomu nie mów po co ci o i dla kogo to niesiesz.
-Oczywiście Harry Potter sir, już się robi. - skrzat zniknął z głośnym pyknięciem i została po nim tylko kłębka dymu.
Po jakiś 10 minutach coś głośno trzasnęło i przed Harrym stanął skrzat z upragnionym zamówieniem.
-Dziękuje Zgredku.
-Nie ma za co, Harry Potter sir, Zgredek zawsze chętnie pomoże. - skrzat ukłoni się nisko i oddalił w dalszą część kuchni.
Potter zasiadł przy stole i pociągnął spory łyk z butelki, nie kłopocząc się nawet by wyciągnął sobie szklankę.
Pieprzony, ślepy ślizgon!! "Jestem psem ogrodnika, nie dziele się..." Pierdol się! Będziesz się musiał dzielić, czy tego chcesz czy nie!!.
Harry wypił pierwszą butelkę w bardzo szybkim tempie, co skutkowało silnym wstawieniem chłopaka, ale nie zwracał uwagi na to i otwierał drugą butelkę.
-Harry Potter sir... może ma Pan już dosyć? - zapytał niepewnie skrzat.
-Dlaszego tak myslisz ? - Potterowi język się już plątał, co zdarzało się tylko wtedy gdy zapijał swojego doła.
-Bo wypił Pan już bardzo dużo i chyba jest trochę pijany, Harry Potter sir... -ciągnął skrzat.
-Jaa?! Pjany.. szartujesz sobie plawda? Popatsz zlobie jaskołkeszkee..- Harry wstał chwiejnym krokiem stanął na jednej nodze i zaczął podnosić po woli drugą...
-Wisisz..., wisisz.. Ooo kuźwa *JEB* - Potter walnął całym ciałem o podłogę śmiejąc się przy tym.
-Alee pszes sekunde bylo, bylo, nie moszesz zapszeczyć - Harry zaczął się podnosić po woli z podłogi.
-Może ja odprowadzę Harrego Pottera sir do pokoju - zaproponował skrzat.
-Uuu Zgredku, ja na pierwszej randce nie ide do łuszka, noo oprócz Dracusia mojego kochanego... ale ten zjeb jest tak ślepy, zee nawet tego nie widzi... Powiedz mi Zgredku.. Co ze mną jest nie tak? - zapytał zdesperowany.
-Teraz jest Pan na pewno zbyt pijany, Harry Potter sir, chodźmy, odprowadzę Harrego Pottera sir.
-Dobsze, ale obiecaj, sze nie będziesz plóbował zaciągnąć mnie do luszka...
-Obiecuję, Harry Potter sir.
-No to chodźmy.
...
Chłopak pojawił się w Pokoju Wspólnym, przyciągając uwagę wszystkich tam obecnych.
-Harry gdzieś ty był?!! - zaczęła zdenerwowana Hermiona, ale gdy zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciel od razu zmieniła ton głosu. - Ty jesteś kompletnie pijany... Co się stało?
-Co się stało? To, że niektórzy ludzie są ślepi do bólu kurwa!! - Harry padł na kanapę, pozwolił się przytulić przyjaciółce i rozpłakał się.
-Na Merlina... Stary co się stało? - dopytywał się rudzielec. Ale chłopak mu nie odpowiedział, tylko nadal płakał, aż dostał czkawki.
-Życie jest *chik* do bani *chik*... Miłość jest *chik* do dupy *chik* - to powiedziawszy zasnął w objęciach przyjaciółki.
-Ron... wiesz coś na ten temat - zapytała Miona.
-Nie mam pojęcia...
...
O fuck!
OdpowiedzUsuńPotter najebany!xDDDD
Hahahahaah jebłam!
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny :**
Iiiiiii.........!!!! JEST JEST
OdpowiedzUsuńNie mogłam się już doczekać :) normalnie co chwile sprawdzałam czy jest nowy rozdział :)
Draco-pies ogrodnika no do **** jak on mógł coś takiego powiedzieć!
Haruś pijany to jest to hihi - Popatsz zlobie jaskołkeszkee..-*JEB*-to mnie poraziło
Ciesze się że moje komy dodają twojej wenie wigoru :D
Czekam na kolejną notę :)Pozdrawiam :*
Hehe kocham Twoje komentarze!! One są genialne <3
UsuńJeśli dobrze pójdzie to dziś ( lub jutro, jeżeli mamusia mnie zagoni do roboty ;_;) Pojawi się rozdział;)
WOW!! Ale jaja!! To jest zaje...te. Harry pijany jest śmieszny! 'Ja na pierwszej randce nie chodzę do łóżka' ale mam ubaw. Ryłam 5 minut z tego. A ten cały zakład ja nie mogę. Biedny Harry. Pisz dalej. Kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuń