piątek, 20 września 2013

Rozdział 29: Bal Jesienny część 1

Przepraszam, że tak długo! Wybaczcie :(

Jakoś mi tak smutno, jak pomyślę, że tylko Epilog został... :(  Ech... Chyba niektórzy stali czytelnicy odeszli, bo ich ostatnio nie widzę w komentarzach... :( Ale i tak ich kocham, że tak długo, ze mną wytrzymali, a Was normalnie podziwiam :D No to zapraszam do czytania i komentowania ;)

...
Gryfon obudził się pierwszy i kiedy zobaczył wtulającego się w niego tak ufnie Dracona, to serce prawie mu się rozpłynęło z nadmiaru miłości. Blond głowa spoczywała na jego klatce piersiowej, a on sam obejmował jego szczupłe ciało rękoma, więc nie było szans by wstać i nie obudzić chłopaka..., lecz na zegarku widniała już dziewiąta rano, co oznaczało, że za godzinę uczniowie, będą wyruszali do Hogsmeade, by kupić ostatnie dodatki na dzisiejszy bal. Dziewczyny zapewne nakupią rożnych spinek, kosmetyków, wstążek i innych dziwnych rzeczy... W sumie Harry mógłby olać to wyjście, gdyby tak jak reszta chłopaków, zabrał z domu szatę wyjściową, albo kupił ją wcześniej, ale nie, jak zwykle zostawił wszytko na ostatnią chwilę. Pocieszała go jednak myśl, że Ron również nie miał co na siebie włożyć, więc nie będzie samotny, co niestety nie zmieniało faktu, że teraz musi zbudzić swojego kochanka. Zaczął głaskać go czule po głowie i powiedział:
-Draco...
-Mmm? - odpowiedział mu zaspany głos.
-Muszę już iść...
-M-m - Ślizgon my okazać swój przeciw, objął go z całej siły w pasie.
-Muszę...
-Dlaczego?
-Ponieważ nie mam się w co ubrać na bal...
-Nie puszczę Cię... Chyba, że się wyśpię.
-No to pójdę na bal w dresach... Na pewno lepiej się w nich tańczy... - zastanawiał się na głos Gryfon.
-Wiesz co... To może lepiej idź...
-Wstydziłbyś się mnie!?
-Nie, nie... Jakbym śmiał... Tylko w dresie nie pasowałbyś do mojego jedwabnego garnituru...
-Garnituru?! Do mugolskiego garnituru?! - Harry miał taki wyraz twarzy jakby ktoś mu powiedział, że jutro ma być Gwiazdka i to nie był wyraz szczęścia tylko wielkiego zdumienia.
-Czemu się tak dziwisz? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Hm... pomyśli... - brunet udawał, że się nad czymś ciężko zastanawia. - Może dlatego, że to mugolski produkt? A ty nienawidzisz mugoli, pamiętasz?
-Hm... W sumie racja, ale w takim garniturze szytym na miarę... Wyglądam jak bóg seksu... - rozmarzył się blondyn.
-Jak zwykle skromny.
-Oczywiście - uśmiechnął się zadowolony z siebie.
-Dobra to ja spierniczam, bo pójdą beze mnie... - cmoknął Ślizgona przelotnie w policzek i ruszył w kierunku drzwi.
-Ej! Chcę więcej!
-Jak poczekasz będzie smakować lepiej... - zamruczał Harry, a Draco zrobił minę naburmuszonego dziecka i skrzyżował ręce na piersi.
-Ugh.... Nienawidzę go.. . - mruknął do siebie Draco, gdy drzwi zamknęły się za Harrym z cichym trzaskiem.
...
Potter wszedł zdyszany do Pokoju Wspólnego, a wszystkie twarze zwróciły się w jego kierunku. Każdy po kolei zlustrował go wzrokiem i zaczęli parskać śmiechem, a nie było to dziwne, bo wyglądał jak wyglądał. Koszulę miał całą pomiętą. krzywo zapiętą i powyciąganą ze spodni. Włosy miał potargane bardziej niż zwykle, policzki zaczerwienione, oczy mu błyszczały z pożądania, a na szyi miał widoczne malinki.
-Yyy o co chodzi? - zapytał się zebranych ludzi w pokoju.
-No Harry, Harry, Harry... Jak się spało.. A raczej nie spało, jeśli wiesz co mam na myśli - śmiał się Seamus.
-Doskonale. Dziękuję. - Gryfon chciał udawać, że nie wie o co chodzi, ale zdradziły go szkarłatne policzki.
-To widać hehe
-To ja pójdę się przebrać. - powiadomił ich i szybko pobiegł do sypialni.
-Yy Harry co się... Nie! Nie chcę wiedzieć! Poczekam na dole... - zawiadomił go Ron i uciekł z sypialni.
-Okeeej... - powiedział brunet sam do siebie i zaczął szukać świeżych ubrań. Wybrał czystą białą koszulę, bieliznę, szkolne szaty, a następnie udał się do łazienki. Stanął przed lustrem i teraz już wiedział dlaczego reakcja ludzi była jaka była. Ugh... zabiję go... - pomyślał gdy zobaczył swoją szyję całą usianą malinkami.
Ściągnął wszystkie swoje rzeczy i w tym momencie sławił Merlina za to, że nikt z Gryfonów nie ma rentgenu w oczach... Malinki to nic... Gdyby zobaczyli t wszystkie zadrapania , w szczególności na plecach lub siniaki na jego rękach zostawione przez dłonie pewnego arystokraty...
-Zabiliby mnie... - powiedział głośno i wszedł pod prysznic. Na początku ciepła woda wywołała nieprzyjemne szczypanie na świeżych ranach, ale po chwili wszystko minęło. Szybko się umył, założył świeże ubrania, zabrał pieniądze z kufra i zszedł na dół.
-To co, gotowy? - zapytał Ron.
-Ta jasne, chodź - I wyszli.
Chłopcy byli pewni, że tylko oni będą reprezentowali płeć męską podczas tego wyjścia, ale czekała ich niespodzianka, ponieważ chłopców było więcej od dziewczyn!
-Jak coś znajdziemy to będzie cud... - powiedział zrezygnowany rudzielec.
-Ron... Wysłałeś swoje wymiary do Madame Malkin jak Ci mówiłem, prawda? - zapytał zaniepokojony Harry.
-Yyy... No... - jąkał się Gryfon.
-Zabijcie mnie... Stary jak ty teraz chcesz coś znaleźć skoro jest tyle ludzi?!
-No sorry...
-Dobra coś wymyślmy... Ale najpierw odbierzemy moją szatę, bo jestem umówiony na 12.
-Gdzie?
-W De Frasco
-CO?!
-Coś nie tak z tym sklepem? - zmartwił się zielonooki.
-Nie tylko jest on jednym z najdroższych, a tobie jakoś nigdy nie zależało, żeby nosić ciuchy od najlepszych projektantów...
-Ale widziałem ich projekty i uwierz, że warto wydać tam pieniądze...
-Widziałem tam już nie raz Malfoya... Po tej arystokratycznej fretce bym się tego spodziewał... Ale po tobie... No muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłeś!
-Mógłbyś tak nie nazywać Draco, przynajmniej przy mnie...? - zapytał błagalnie Harry.
-Sorka... Jeszcze się nie przyzwyczaiłem... A ty serio go lubisz?
-Ja go kocham, Ron... - zmieszał się Potter.
-Nie mogę sobie tego wyobrazić... Przecież to egoista... arystokrata od siedmiu boleści...
-Zmienił się i uwierz, że gdybyś go bliżej poznał z pewnością byś go polubił.
-Tssssa raczej nie... O patrz! Twój sklep.
-Wchodzisz ze mną?
-Nie dzięki, poczekam na ławce.
-Ok, to ja zaraz wracam.
...
-Panie Potter! Szata gotowa, tylko proszę by Pan ją przymierzył, jeśli coś będzie nie tak, na miejscu wykonamy poprawki. - poinformował go sprzedawca.
-Oczywiście, gdzie znajdę przymierzalnie?
-W tamtym prawym rogu.
-Dziękuję.
...
Harry szybko założył nową, czarną szatę i przejrzał się w lustrze. Powiedzieć, że wyglądał olśniewająco to wielkie niedopowiedzenie. Szaty leżały na nim idealnie. Szata przypominała mugolski frak, jednak dało się dostrzec różnice. Spodnie były czarne tak samo jak góra stroju, nie licząc mankietów i klap, które były otwarte i nacięte koloru borowego wykonanych z satyny, tak samo jak podszewka "marynarki". Koszula była biała i wykonana z jedwabiu, wzmocniona zaklęciami, a wszystko dopełniała czarna mucha.
Wyszedł z przebieralni, a projektant zaniemówił z wrażenia.
-To jest... och Po prostu piękne, nie pamiętam kiedy nie musiałem dokonywać poprawek... Leży na Panu jak druga skóra... - zachwycał się mężczyzna.
-Jest po prostu idealny, bardzo dziękuje. Pójdę się już przebrać. - poinformował go Harry.
-Dobrze, a ja wyślę kogoś by zapakował szatę.
...
Wyszedł ubrany w szkolne szaty, a swój wieczorowy strój oddał jakiejś młodej kobiecie, odpowiedzialnej za pakowanie. Całość zapłacił przy kasie i wyszedł z czarnym workiem wiszącym na wieszaku, który potraktował zaklęciem zmniejszającym i wysłał do swojego dormitorium.
-I jak? Załatwiłeś? - zapytał się Ron.
-Pewni, teraz idziemy załatwić Ciebie.
-Załatwić? Na Merlina co Ci zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć, Harry!! - żartował rudzielec.
-Wyzwałeś miłość me go życia!! Nie zostawię tak tego! Zemsta to słodka rzecz błahaha!
-Pozwól mi się chociaż pożegnać z rodziną!
-Nigdy! A teraz chodź! Musimy Ci wybrać strój do trumny!
-Hahahah o ile coś zostało... - skrzywił się Ron.
-Jak nie... To Mionka cię zabije - uśmiechnął się brunet.
-Nie ma jak pocieszenie...
...
Stanęli przed wejściem pod sklepem Madam Malkini i ku ich przerażeniu w sklepie były tłumy.
-Jest sens by w ogóle tam wchodzić?
-Nie marudź Ron... Widzisz? Wszyscy głównie odbierają wcześniej zamówione stroje...
-No iii?
-To znaczy, że były szyte na miarę, a to znowu znaczy, że na sklepie są do kupienia gotowe szaty, chodź! - powiedział optymistycznie Potter.
-No ok.
...
O ich wejściu sprzedawczynię powiadomił brzdęk, małego, złotego dzwoneczka.
-Witam, Panowie byli umówieni? -zapytała kobieta w średnim wieku.
-Nie, ale kolega chciałby coś dla siebie wybrać. - uśmiechnął się przyjaźnie brunet.
-Och... Niestety nie ma szans byśmy dziś zdążyły coś uszyć...
-A nie ma możliwości zakupu czegoś gotowego? - dopytywał Ron.
-Ymm... Powinno coś zostać, proszę za mną - chłopcy z ulgą ruszyli za kobietą, a przed ich oczami ukazały się szaty w przeróżnych wzorach, kolorach i rozmiarach.
-Proszę bardzo, a tam znajdą Panowie przymierzalnie. Jeśli będziecie czegoś potrzebować to proszę wołać.-uśmiechnęła się miło i odeszła.
-To czego szukasz?
-Zwykłej czarnej szaty.
-Hm... Ta powinna być dobra. Idź przymierz, a ja jeszcze czegoś poszukam...
-Ugh... Nienawidzę zakupów... - ubolewał Ron.
-Nie marudź tylko idź.
W czasie gdy Weasley się przebierał, Harry znalazł dwie gustowne i podał je przyjacielowi.
-Ubrałeś już tą pierwszą?
-Tsa, ale wyglądam jak kretyn...
-Może wyjdziesz i się pokażesz to ja zdecyduję? - zaproponował Gryfon.
-Ta da!! - zironizował rudzielec.
-Wyglądasz bardzo dobrze, nie wiem o co Ci chodzi...
-Nie cierpię taki sztywnych ciuchów...
-To idź załóż inne.
-Muszę?
-Tak, bo jak coś będzie nie pasować to Hermi na mnie się rzuci... No idź już! - wepchał na siłę kumpla do małego pomieszczenia.
...
-Już?
-Tak. - odpowiedział niezadowolony Gryfon i wyszedł by pokazać się Harremu.
-Yyy... Ten na pewno nie... Wisi na tobie jak worek, idź przymierz ostatnią. - rozkazał.
-Co tylko rozkażesz! - skłonił się Ron i zniknął za czarną kotarą.
...
-A ta, jak?
-Bingo! Bierzemy tą! Wyglądasz... No zajebiście po prostu!
-I nie mówisz tego, bo masz dosyć zakupów jak na jeden dzień?
-No coś ty! Na prawdę wyglądasz świetnie! Hermiona będzie wniebowzięta! Idziemy do kasy!
-Sławić Merlina!
...

Mam napisany dalszy ciąg, ale oczywiście nie całość... Gdybym chciała dodać cały to raczej tak do końca następnego tygodnia trzeba by było poczekać, no chyba, że bym miała cały wolny weekend to bym napisała... Ale na pewno nie był by wolny.... :( Bardzo Was przepraszam, że tak długo i mam nadzieję, że jeszcze ktoś czeka na nowy rozdział :< Taki trochę bez wyrazu, no ale przyjaciółki powiedziały, że jak nie podzielę na połowę to mnie zabiją czy cuś... :< Nie chcę umierać jeszcze... :o Jeszcze raz bardzo, bardzo, bardzo przepraszam x100000000000 i zapraszam do komentowania :*~Błagająca o wybaczenie Feniksa :*
Ps. No i oczywiście kocham was bardzo :D 

sobota, 7 września 2013

Informejszyn dla zainteresowanych

Wiem, że na ten rozdział już długo czekacie... I niestety jeszcze troszkę poczekacie, ponieważ chcę by ten rozdział był taki jaki sobie wymarzyłam i dopracowany na ostatni guzik! Marzenia ściętej głowy..., ale mam nadzieję, że w tak 70% uda mi się zrealizować mój pomysł ;) No i do tego wszystkiego ten rozdział będzie raczej dość długawy, bo sporo rzeczy w  nim będzie... Sam bal ile zajmie...
Bardzo Was kochani przepraszam.. :( Wiedzcie, że Was bardzo kocham i cieszę się, że nadal ze mną trwacie i mam nadzieję, że poczekacie na nowy rozdział :*
Ps. Dobra strona powrotu do szkoły jest taka, że tam mam zawsze największą wenę ^^ i udało mi się już dość sporawo napisać, także trzymajcie kciuki :D
~Błagająca o wyrozumiałość Feniksa :*