czwartek, 25 grudnia 2014

Nie takie samotne święta

Wesołych Świąt!

Świąteczna notka speszjal ^^, ale to potem. Na początku chce wam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Święta niech będą radosne, SMACZNE, spędzone z rodziną i pełne prezentów, a w nowym roku dużo, dużo szczęścia i miłości, zdrówka, spokojnego życia szkolnego i wszystko co najlepsze, skarby wy moje! <3 Tak się cieszę, że jesteście ^^ A teraz zapraszam do czytania ^^
Kochani! Jeśli chcielibyście mnie na Snapie to zapraszajcie :3 Tylko napiszcie coś (np. Hejo Feniksa, Tutaj czytelnik czy cuś ;p), żebym wiedziała, że to Wy, a nie jakiś napaleniec, który będzie wysyłał swoje gołe zdjęcia ._. Too nie jest fajne :c Mój snap: feniksa

...

 Wszystko zrobione.Tylko jeszcze upiec rybę i zrobić kluski z makiem. Muszę się wyrobić, bo za niedługo pierwsza gwiazda. Tak wiem... Dziecinne z mojej strony, ale zawsze zaczynam jeść kolację dopiero po pierwszej gwiazdce. Tylko do mnie nie podbiegnie małe dziecko z uśmiechem na ustach, by powiadomić mnie o tym, że czas już jeść. Do mnie nikt nie przyjdzie. Nikt się nie uśmiechnie. Nikt nie zapyta się, jak zrobiłem taki pyszny barszcz, nikt nie pochwali choinki. Będzie idealna cisza, zakłócona moim jedzeniem i cichym dźwiękiem kolęd wydobywającym się z głośników. Rok w rok to samo. Oczywiście przyjaciele zapraszali mnie do siebie, ale odmówiłem, wykręcając się pierwszym lepszym kłamstwem. Nie mam siły patrzeć na te wielkie, szczęśliwe rodziny z dziećmi. Nie zniósłbym tych historii z wakacji, oglądania zdjęć i wypytywania czemu ja jestem sam. Taki dobry chłopak i jest sam. Najwyraźniej życie nie było dla mnie zbyt przychylne. Nie dość, że nie miałam szczęścia w miłości, to jeszcze byłem gejem. Super!
Czekając na rybę, poszedłem nakryć do stołu. Nie miałem za dużo roboty, bo musiałem tylko nakryć dwa miejsca. Czemu dwa? Jeden oczywiście dla wędrowca. Zawsze kierowałem się w życiu zasadą, że trzeba pomagać nawet największemu wrogowi. Większość osób mówi mi, że to głupie, ale już tak mam. Kiedyś próbowałem się zmienić, ale jakoś nie wyszło.
W całym domu już pachniało pieczoną rybą i smażonymi ziemniaczkami... Aż mi w brzuchu zaburczało. Położyłem wszystkie dania na stole. Obowiązkowo 12 dań.  Teraz zostało mi tylko wypatrywanie gwiazdki. Na szczęście niebo nie było jakoś wyjątkowo zachmurzone, więc powinienem bez problemu ją zobaczyć.

...

Święta, Święta... Nikt nie powinien być sam. Zdradzić wam tajemnicę? Ja jestem sam w te cholerne święta i nawet nie mam do kogo iść. Jakoś bardzo by mi to nie przeszkadzało, gdybym miał mieszkanie, ale go nie mam, ponieważ właściciel wywalił mnie zbity pysk. W dniu wigilii! Na prawdę szczerze nienawidzę swoich rodziców za to, że zniszczyli mi całe moje życie i to w imię czego?! Tego, żeby świat czarodziejów był czysty od mieszańców?! To się kurwa leczy... Wiem, że sam kiedyś miałem obsesje, ale jakby wam ktoś całe życie wkładał do głowy taki syf, to też byście mieli taki zdanie, a nie inne. Teraz, gdy już zacząłem samodzielnie myśleć, wow brawa dla mnie, wiem, że jest to chore i bezsensowne wybijanie czarodziejskiej krwi! Ale to co teraz myślę nie ma znaczenia... Liczy się to co robili moi rodzice. Wszystko przeciwko mnie dzisiaj... Facet wywalił mnie z pracy, bo dowiedział się kim jestem. Co z tego, że od miesiąca chwalił mnie, że jestem jego najlepszym pracownikiem i dał mi podwyżkę. Nawet nie dał sobie nic wytłumaczyć, bo od razu wezwał ochronę i mnie wywalił... Potem zadzwonił do gościa, który wynajmował mi mieszkanie i opowiedział czego się dowiedział, więc on też mnie wyrzucił! Nawet nie dał mi się dobrze spakować. Dzięki Merlinowi zdążyłem założyć płaszcz, bo bym zamarzł. Nie powiem, żeby było mi jakoś bardzo ciepło teraz, ale na pewno lepiej niż w samym garniturze. Hmm pierwsza gwiazdka już na niebie. Pewnie większość ludzi już zasiada do stołów... Zazdroszczę im tego rodzinne ciepła i radości. O! Dom Pottera... No proszę. Dziwne, że nie poszedł do Weaslejów na kolację. Skoro siedzi w domu to na pewno z kimś. Czego ty tak Potti wypatrujesz? Pierwszej gwiazdki? Przecież już dawno jest.  Hmm a może tak zapukać i mu powiedzieć? No co?! Już dawno się pogodziliśmy. Parę lat temu, gdy Potter oczyścił mnie z zarzutów, zakopaliśmy wojenny topór i utrzymuje koleżeńskie stosunki. Byliśmy nawet dwa razy na kremowym! Fakt, że przez przypadek się spotkaliśmy w pubie, ale ważne jest to, że się nie pozabijaliśmy. Pukać czy nie? A co mi tam!
Noo otwiera, bo mi zimno.
 - Malfoy?! Co ty tu robisz? - uwielbiam tą jego przerażoną i zdziwioną minkę. No i muszę powiedzieć, że wyprzystojniał od czasów szkolnych.
 - Tak siedziałeś w oknie i wypatrywałeś gwiazdki... Chciałem ci tylko powiedzieć, że ona już dawno świeci nad twoim domkiem. To pa.
 - Co? Aham. No dzięki.
 ...

Co on tu robi? Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak widać co robię... Ale nie mogę mu tak dać odejść! Są przecież święta.
 - Malfoy! - co on głuchy?! - Draco!! - No! wreszcie się odwrócił.
 - Co tam?
 - A ty gdzie spędzasz święta?
 - Hmm patrząc na to, że wywalili mnie z domu i pracy, to chyba muszę przeczekać do jutra w tanim motelu, a potem wybrać kasę i poszukać mieszkania. Po raz trzeci w tym roku.
 - Może... - czy to musi tak dziwnie brzmieć?! - Może zjesz ze mną kolację? No wiesz ja i tak jestem sam... Jedzenia mam dużo no i przygotowane miejsce dla strudzonego wędrowca - zacząłem się szybko tłumaczyć.
 - Wiesz co... Chętnie bym skorzystał z zaproszenia.
 - Bardzo się cieszę. To zapraszam do środka - Otworzyłem szerzej drzwi i ruszyłem do salonu.

...

Powiesiłem płaszcz na wieszaku w przedpokoju. Na buty rzuciłem zaklęcie czyszczenia i suszenia, a potem poszedłem w ślady Pottera. Już od wejścia było czuć przyjemne zapachy, ale to co panowało w salonie było przepiękne. Wielka, żywa choinka przystrojona w różne kolory bombek, lampek i łańcuchów. I nie wyglądało to źle, tylko magicznie! W różnych miejscach paliły się zapachowe świecie, a na stole panował ład i porządek. Dwa talerze na przeciwnych końcach i przeróżne potrawy na stole. Znając Pottera na pewno jest ich 12.
 - Pójdę po opłatek - powiadomił mnie i zniknął.
 - Okej.
Aż dziwne, że spędzał samotnie święta... Nie jedna kobieta chciałaby tak dobrze zorganizowanego męża! Uchyliłem jedną z waz na stole, w której był barszcz. Zapach, który ogarnął moje nozdrza był powalający. Aż zaczęło mi burczeć w brzuchu. Ugh muszę się uspokoić.
 - Mam nadzieję, że barszcz będzie ci smakował. Preferuję ostrzejsze smaki - zaszedł mnie od tyłu.
 - Matko! Nie strasz mnie więcej.
 - Haha nie matka, tylko Harry. Przyniosłem opłatki. Trzymaj.
Pożyczyliśmy sobie wszystkiego dobrego., szczęścia, zdrowia i tak dalej... A teraz czas na jedzenie!
 - Proszę usiądź - wskazał mi jedno z wolnych miejsc, a ja od razu skorzystałem z okazji. Harry ponakładał nam uszek, pierogów i nalał ten pięknie pachnący barszcz... Jakie to było pyszne! Nigdy nie jadałem nic lepszego.
 - Draco... - zaczął nieśmiało.
 - No co tam? - zachęciłem do dalszego mówienia.
 - Przepraszam, że pytam. Jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj. Czemu wyrzucili cię z pracy i mieszkania?
 - Ponieważ szef dowiedział się, że ja to ja... A że facet, który wynajmował mi  mieszkanie był jego dobrym kumplem, zadzwonił do niego i powiedział, czego się dowiedział i też mnie wywalił. Chciałem mu nawet dać niezłą sumkę, bym do końca świąt mógł zostać, ale on nawet nie chciał mnie słuchać.
 - Co za ciemnota! Ile razy już mówiłem, że jesteś niewinny! To jest chore?! Jak można kogoś obwiniać za to kim byli jego rodzice?!
 - Spokojnie... Tak szczerze, to się już przyzwyczaiłem.
 - Ale ja nie mam zamiaru! Jeśli kiedykolwiek coś takiego się stanie, to masz mi o tym powiedzieć! Pójdę tam i porozmawiam, a jeśli nie, to zabiorę na przesłuchanie i od razu się ogarną.
  - Haha no dobrze, dobrze...
  - Mówię serio. Obiecaj, że dasz mi znać, jak coś takiego będzie miało miejsce.
 - Obiecuję i dziękuje za wstawienie się
  - Nie ma za co. Trzeba sobie pomagać nie? I to mój taki prezent za to, że chce ci się tu ze mną siedzieć... Samotne święta nie są fajne.
 - To raczej ja powinienem dziękować za przygarnięcie. Skoro nie lubisz samotnych świąt, to czemu nie poszedłeś do przyjaciół?
 - Bo nie mogę patrzeć na te szczęśliwe rodzinki i ciągłe pytania czemu nadal kogoś nie mam.
 - A czemu nie masz?
 - Nie jesteś głupi. Dobrze wiesz, że jestem gejem. Nie tak łatwo kogoś znaleźć.
 - No coś tam wyczuwałem... Ja sam jestem bi, więc wiem o czym mówisz. W dodatku mnie wszyscy mają za sługę Czarnego Pana, który planuje jakby go tu nie wskrzesić.
 - Ta... ludzie czasami są ciemni, ale nic nie zrobisz. Jak to się mówi: Każda paszczura znajdzie swego amatora, nie?
 - Hah! Ja i paszczur?! Wypraszam sobie - żartowałem.
 - Wybacz mi paniczu Malfoy.
 - Przeprosiny przyjęte... Może nie potraktuję cię Avadą.
 - O dzięki ci łaskawy! Nigdy tego nie zapomnę!

Wieczór minął nam świetnie. Śmialiśmy się, opowiadaliśmy dziwne historię i żaliliśmy się na życie. Jeśli ktoś by nas zobaczył nigdy by nie powiedział, że byliśmy kiedyś największymi wrogami. Po skończonej wieczerzy, Harry wyciągnął z barku Ognistą i atmosfera jeszcze bardziej się rozluźniła. W końcu Potter stwierdził, że trzeba posprzątać. W tym miejscu ja się oburzyłem, że nie ma on skrzata, który by to zrobił, ale w końcu sam mu pomogłem. Zacząłem zbierać talerze i gdy się odwróciłem, to zderzyłem się z Harrym.
 - Uważaj jak łazisz, Potter - przybrałem ton za czasów szkolnych i zacząłem się śmiać.
 - Stul dziób, Malfoy.
 - Pottiś
 - No? - zapytał rozbawiony.
 - Stoimy pod jemiołą... - zarumieniłem się.
 - Noo i co z tym zrobimy? - Harry wziął ode mnie talerze i odłożył je z powrotem na stół, o który się opierałem.
 - Tradycja to tradycja, nie?
 - Yhym...  - przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował. Chciał się odsunąć, ale ja poczułem się, jakby jakiś piorun we mnie uderzył. Złapałem go za biodra, przyciągnąłem go do siebie i namiętnie wbiłem się w jego wargi. Potter od razu odpowiedział na pocałunek i objął mnie za szyję. Przytuleni do siebie, ruszyliśmy w stronę kanapy. Usiadłem na niej, a Harry okrakiem na mnie. Nie wiem czy to wina świąt czy ognistej, ale na pewno mi się to podobało i nie chciałem przerywać tej chwili.

...

1 rok później
- Haaaary kiedy będziemy jeść? - Draco objął mnie od tyłu i ugryzł w ucho.
- Już za chwilkę, kochany - pocałowałem go w usta i wyłączyłem palniki pod garnkami.
- To już, już, już! Pierwsza gwiazdka! - Draco podniósł małego Scorpiusa na ręce, ja wziąłem wazę z barszczem i ruszyliśmy do salonu. I proszę... Jest tak jak sobie wymarzyłem. Pełna, szczęśliwa rodzina, i małe uśmiechnięte dziecko. Może żaden z nas nie był jego biologicznym ojcem, ale kochaliśmy go najbardziej na świecie. Jeśli ktoś by mi powiedział, że tyle się zmieni przez to, że Draco przyszedł do mnie na wigilię, to bym nie uwierzył... Dużo osób nam mówiło, że to głupota w ciągu roku wziąć ślub, dziecko i mieszkać razem, ale mu nie wyobrażaliśmy sobie innego życia. Kochamy się, jesteśmy szczęśliwe, a to chyba najważniejsze. Wesołych Świąt!

...

 Może przesłodzone, ale w trakcie pisania jadałam czekoladowego Mikołaja z kinderek ._. Może dziwne, ale co tam ^^ To taki mój mały prezent ode mnie dla Was! Jeszcze raz Wam życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Ale na sylwka też postaram się skrobnąć jakąś notkę speszjal ;3 Chyba, że nie lubicie, to sobie daruję ;) Dziękuje, że jesteście! Komentarze od Was będą najlepszym prezentem. Wiem, że w Anglii są inne tradycje, ale jak bym zaczeła się w to wczytywać to pewnie noc by nie powstało... Bo ja to ja ._.
~Kochająca Feniksa! 


czwartek, 4 grudnia 2014

Proszę o pomoc!!

Kochani moi... Jeśli ktoś z Was uczy się hiszpańskiego i rozumie odmianę czasowników z przegłosem, to błagam o wytłumaczenie :(  Jeśli by Wam się chciało to napiszcie na GG, maila lub na hangouście (czy jak to się tam pisze). Wszystkie dane są w zakładce o mnie, kontakt i informowani.
Jeszcze raz bardzo proszę ._.
~umierająca Feniksa

niedziela, 23 listopada 2014

PDAW: Niespodzianka Malfoy'a

Witam ponownie. Wiem, że mam u Was przejebane... Ale nie dość, że w szkole jest zapiernicz to jak na złość ładowarka mi się zepsuła w laptopie i muszę korzystać z netbook'a/notebook'a? (tej pomniejszonej wersji laptopa), który tak niemiłosiernie zamula, że... I do tego spacja raz działa raz nie+_+ Ale no nic. Obiecałam, że w tym tygodniu coś się pojawi i obietnicy dotrzymam! Zapraszam do czytania i komentowania ;) Jeszcze raz przepraszam!


...

 Teraz rozumiem dlaczego otrzymał w szkole ksywę Diabeł. Człowiekiem on nie mógł być. Było chyba -20 stopni, a on nic! Rozumiecie?! Nic! Powiedział, że jak wejdziemy do Trzech Mioteł na kremowe to się ogrzeję... Kłamca.
 - Dracuś... Co Ty się tak trzęsiesz? Może chory jesteś? - przyłożył mi dłoń do czoła.
 - Może dlatego, że moje wnętrzności zamieniły się w mrożonki z mięsnego?!
 - Napij się kremowego to Ci przejdzie.
 - Napiłbym się z wielką chęcią, ale za bardzo ręce mi się trzęsą - warknąłem.
 - Ojojo biedaczek - pogłaskał mnie po głowie - Diabełek zaraz ci pomoże - zbliżył mi kufel z piwem do ust, ale ja ich nie otwarłem. - No już...Za tatusia - nadal nie reagowałem. - Za Zabiniusia? - Byłem bardzo uparty. - Za Pottusia? - Jeszcze czego?! Za niego mam pić?!  - Za Voldusia? - Na ten teks wybuchnąłem śmiechem, co oczywiście wykorzystał i wlał mi gorący napój do ust... No prawie do ust bo wylądował on na moim czarnym płaszczu.
 - Blaise?! Myślisz ty?! - wydarłem się na całą knajpę.
 - Ooo nie! Fretka ma brudny płaszczyk! Szybko,szybko! Niech ktoś sprowadzi praczkę i najlepiej krawcową, żeby uszyła mu nowy płaszcz hahaha
 - Haha bardzo śmieszne, Dean - po prostu kocham poczucie humoru Gryfonów.
 - Sorry... Nie miało tak wyjść. Chciałem cię rozgrzać tylko - tłumaczył się Blaise.
 - To mogłeś użyć zaklęcia.
 - No fakt haha! Jakoś nie pomyślałem, ale już naprawiam fakt - machnął różdżką rozgrzewając mnie i przy okazji czyszcząc mój płaszcz. - A teraz lecimy tak gdzie mieliśmy lecieć. Czy mogę prosić o twą rękę, madam.
 - Co ty ćpasz człowieku... - podałem mu od niechcenia swoją wypielęgnowaną dłoń.
 - Tylko i wyłącznie ciebie.
 - Hhaha - po tym teleportowaliśmy się w głośnym trzaskiem.

...

Stanąłem przed drzwiami swojego mieszkania i wszedłem do środka. W oknach było ciemno, więc miałem nadzieję, że mojej jakże uroczej dziewczyny nie będzie w domu i się nie pomyliłem. Korzystając z okazji, poszedłem na górę wziąć gorącą kąpiel i trochę się rozluźnić... Jeśli wiecie co mam na myśli. Uwielbiam tą wannę. Taka wielka i wygodna, a te olejki zapachowe? Jakbym był w niebie. Człowiek od razy się podniecał, więc zacząłem sobie pomagać, ale niezbyt długo mi to zajęło, bo dobiegł mnie krzyk z dołu.
 - Harry! Zejdź na dół! - iii całe podniecenie odeszło.
 - Już, już... W wannie jestem! - odkrzyknąłem. Wyszedłem z wanny, wytarłem dokładnie ciało, wysuszyłem włosy, założyłem szlafrok i  zszedłem na dół.
 - Dłużej się nie dało?!!
 - Mówiłem, że w wannie byłem... - Czy ona ostatnio ma wieczny okres?
 - Wiesz co ja przeżywała?! Wiesz jak ja się martwiłam! Ty egoistyczny dupku!! - zamachnęła się i dała mi w twarz. Ałć. Ale okej, należało mi się. 
 - Nie mam pięciu lat. 
 - Ale jesteś pieprzonym Złotym Chłopcem i Merlin wie ile nawiedzonych Śmierciożerców na ciebie poluje! - po tych słowach usiadła na kanapie i zaczęła płakać. Nie, nie, nie... Tylko nie to! Łzy u kobiety to jedna z niewielu rzeczy, która potrafi nie złamać. 
 - Ginny - usiadłem obok niej i ją przytuliłem - nie płacz, kochanie. Już nigdy więcej tak nie zrobię - pocałowałem ją czule i spojrzałem jej w oczy. 
 - Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz? - zapytała się ze łzami w oczach.
 - O..oczywiście, że tak. Kocham cię - znów ją pocałowałem by udowodnić swoje słowa. 
 - Ja, ja nie wiem czy to wszystko mnie w ogóle jakiś sens... Jesteś ostatnio dla mnie taki zimny, nie interesujesz się mną. 
 - Bo mam ciężkie okres, Ginny, ale to nie znaczy, że cię nie kocham 
 - Na.. na pewno? 
 - Oczywiście, że tak, głuptasku - pocałowałem ją w nos - idziemy spać? Ten dzień był trochę męczący. 
 - Dobrze. Tylko się umyję.
 - Będę czekać, kotek - spojrzałem na nią dwuznacznie. Zapowiada się upojna noc. 
...

 - Gdzie my jesteśmy? 

 - Przed najlepszy gejowskim klubie w mieście! Kocham to miejsce... - spojrzał na budynek z uwielbieniem w oczach. 
 - Blaise... Ty wiesz czego mi trzeba. 
 - Zawsze i wszędzie - pocałował mnie w usta. 
 - Ech... Prosiłem żebym tego nie robił - odburknąłem. 
 - Dlaczego? Ja cię baaardzo lubię całować 
 - Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. 
 - Jesteśmy gej-przyjaciółmi, więc wszystko nam wolno. Nawet uprawiać przyjacielski sex do czasu aż któryś z nas nie będzie zajęty 
 - Ja nie wyznaję takich zasad...\
 - Po paru głębszych je dla mnie zmienisz. Wchodzimy! - ruszyliśmy w stronę clubu, gdzie właśnie leciała piosenka 
 - Jeeezu tu jest bosko... - Zabini ma swoje wady, ale gust do clubów zawsze miał - chyba się zakochałem...
 -Mmm w którym? 
 - We wszystkich, którzy nie mają koszulek - oblizałem się znacząco. 
 - Haha trzeba ostudzić twoje podniecenie, bo z twoim wyglądem zaraz każdy się na ciebie rzuci - poprowadził mnie w stronę baru.
 - Myślę, że nie bardzo by mi to przeszkadzało... - wypiłem drinka, którego podał mi przyjaciel. 
 - Wiem, wiem. Wyskakuj z ciuszków, piękny - Diabeł sam się rozebrał i pociągnął mnie na parkiet. Niewiele czasu zajęło by do tańca porwał mnie jeden z cud chłopców. Nawet nie przeszkadzało mi, że stado mugoli się o mnie obciera... Oni nie mogli być zwykłymi ludźmi. Byli wprost idealny. Sam nie wiem kiedy, ale wylądowałem w tanecznym trójkącie. Coś czuję, że będę tu częstszym gościem.Ocierałem się bezwstydnie o nagie torsy moich partnerów. Oni sami nie byli gorsi. Obłapywali mnie w bardzo sugestywny sposób, ale mi to wcale nie przeszkadzało. W pewnym momencie spotkałem się spojrzeniem z Blaisem i zobaczyłem, że sam wyrwał jakiegoś młodego chłopca... Podejrzewam, że miał on 18-19 lat... Jego upodobania nigdy się chyba nie zmienią. Po ruchach Diabła, wiedziałem, że nie wypuści dzisiaj tego biednego chłopca... Ojj nie usiądzie on jutro, nie usiądzie. 
 - Jak się nazywasz, kocie? - szepnął mi na ucho jeden z greckich bogów. 
 - Draco..
 - Mrr lubię niecodzienne imiona - przygryzł moje ucho - wybrałbyś się ze mną i moim przyjacielem do mojego domu? 
 - Z wielką przyjemnością - wpiłem się w jego usta. Ojjj to będzie długi wieczór.
 ...

Wiem, że trochę krótko, ale mam pomysł na ciąg dalszy i w tym tygodniu go wstawię. Od teraz zagospodaruję sobie żeby nie było taki przerw... Jeszcze raz przepraszam! Już napisałem trochę drugiej części Zamiany osobowości i mam już duużo balu jesiennego, którego konca nie widać +.+ Ale będzie :D
Dziękuje, że zostaliście ze mną! Jesteście najlepsi i wielbię Was nad życie!! <3 W moim życiu ostatnio tylko wy jesteście miłą rzeczą... Poważnie :c
Ps. Nie sprawdzałam, bo muszę jeszcze nauczyć się na sprawdzian z hiszpańskiego... Sprawdzę jutro ;)
~Kochająca Feniksa!!

poniedziałek, 17 listopada 2014

jestem chamem ;/

Jeeezu strasznie przepraszam!! Nie wiem kiedy ten czas minął :0 Nie ma wytłumaczenia... Wiem. Powiem tyle, że liceum to patologia. Amen. Ale wreszcie mam lužniejszy tydzień! Alleluja!! I jeśli ktośtu wgł jeszcze zagląda, to postaram się wstawić coś w tym tygodniu. Nie. Zrobię to na 100% Nie ma opierdalania się! Także Jesse raz przepraszam... Jeśli ktoś tu wgl jest to dajcie znak ;) Do przeczytania! <3
~kochajająca i przepraszająca Feniksa

sobota, 23 sierpnia 2014

One-Shot: Wróżka Zębuszka



Na początku podziękowania dla nowym i starych komentujących! Jeśli kogoś pominę, to z góry przepraszam ;-; :
Neo Kun, Yuuki Kai, Dagna Płecha, kasai,  Weronika M, Beth Sokolska,  Taemin Lee, Powerless SS, wszystkim kochanym i cudownym Anonimkom <3,  Obserwatorka,  Bruzda, Pink Beats. Wasze komentarze nie raz przywracały we mnie wenę i jakieś pomysły... Wiem, że ostatnio nawalam, ale gdybym mogła to na prawdę dodawałam bym wszystko częściej ._. Bardzo mi głupio, że Was tak olewam... :C Nie robię tego celowo i jeszcze raz przepraszam ._.
Ps. Nie sprawdzałam, więc mogą być błędy! :o
Przepraszam za opóźnienie, ale wydaje mi się, że jednak w roku szkolnym mam więcej czasu niż w wakacje o.O Do tego ostatnio nie mam Internetu i w ogóle masakra kompletna. Jest to one-shot z rodzaju „Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutom, gdyż każdy psychiczny one-shot wymyślony przez Feniksę poważnie zagraża Twojemu zdrowiu psychicznemu.” Winę za jego napisanie ponosi mój bliski przyjaciel, który mnie natchnął ^^ Gdyby nie On… Nie powstałby ;p
Zapraszam do czytania i komentowania!
Wakacje… Najgorszy okres w roku. Spytacie, „ale dlaczego?”. Ano dlatego, że muszę je spędzaj u mojego „cudnego” i „kochanego” wujostwa. Mam ich już serdecznie dość. Dzisiaj miałem wstać o 6, żeby skosić trawnik, umyć i poodkurzać auto, umyć okna na dolnym piętrze, poodkurzać i kurze zetrzeć. Miałem na to tylko 3 godziny… Niecałe 3, bo na 9 miało być śniadanie. Nie mogłem się spóźnić ani minuty, bo mój tłusty kuzynek by mnie zamordował. Aktualnie robię im obiadek. Za jakieś 10 minut drugiego danie miało być gotowe, więc zacząłem nakrywać do stołu. Serwetki, talerze, sztućce itd. Ogólnie dzień jak co dzień. Chociaż jak ich czasami wkurzę, co ostatnio zdarza się dość często, mam jeszcze bardziej przesrane. Mogę mówić o tym Dumbledoro’wi, ale ma to oczywiście w dupie. Nadal mi gada o starożytnej magii, o tym, że jakbym odszedł Śmiercożercy mieli by mnie da widelcu blablabla. To chyba moja sprawa, że mnie wykończą, c’nie? Nawet Malofy mnie tak nie dręczy jak ta piprznięta rodzinka! Co dziwne w ostatnim semestrze, blondynek jakoś się mnie w ogóle nie czepiał… Można powiedzieć, że był dla mnie nawet miły! Przeraża mnie to jak o tym myślę. Jak zachce mu się nadrabiać straty po wakacjach, to ja spierdalam do jakieś głuszy… Nie wytrzymam tam! Co  z tego, że mam przyjaciół… Na nich to nie robi takiego wrażenie, bo mogą wypocząć w wakacje. Spędzić czas z ukochaną rodzinką. Śmiać się. Bawić. Tańczyć. Wszystko co zechcą? A ja? Mam zapieprz od rana do nocy. Zero oddechu. Do tego mnie nie karmią! Znowu schudłem 5kg, a to dopiero pierwszy miesiąc wakacji, ale czy kogoś to obchodzi? Nie raz byłem na granicy anemii, ale i tak musiałem tu wrócić! Kiedyś mnie znajdą, jak będę zdychał pod prysznicem z  głodu i odwodnienia… Już widzę te napisy w Proroku! Chłopiec – Który – Przeżył – Głodzony – W – Komórce – Pod – Schodami, albo: Wybraniec niedokarmiany! Pomagajmy sierotą! Chciałbym wtedy widzieć miny wszystkich. Malfoy chyba przez tydzień tarzał by się ze śmiechu w Wielkiej Sali, Dumbledore ściemniał, że nic nie wiedziała, Hermiona by płakała, Ron… Ron by pewnie się najzwyczajniej w świecie obżerał, Snape poszedł by to uczcić libacją ze swoim Czarnym Panem, a po McGonagall nie było by nic widać.
- Harry! – Oho! Nigdy nie zapomnę tego skrzekliwego krzyku ciotki. Jakby Ci to w głowie wiertłem wiercił.
- Czego?! – odpowiedziałem chamsko. No co?! Nie dziwcie mi się! Gdybyście od rana nawet nie mieli czasu podrapać się po głowie, to też nie bylibyście w nastroju.
- Jak się do mnie odzywasz, smarku?! Niewdzięczny bachor! Tak samo jak Twój ojciec! Chciałam Ci powiedzieć, że na obiad mógłbyś zjeść ziemniaki i mięso, ale skoro tak, to będziesz jadł chleb z margaryną! Wracaj do garów!
Teraz powiecie, że sam sobie zgotowałem los „głodującego dzieciaka”? Zaraz Wam powiem jak miałby wyglądać ten „piękny” posiłek. Dwa ziemniaki – najmniejsze, i mały kawałek mięsa… Wymiary 2x2. Fajne co? Pfff nie to sobie wsadzą w swoje tłuste tyłki! Chociaż nie powiem… To co gotowałem pachniało przepysznie. 
Kiedy wszyscy zasiedli do stołu, wziąłem wazę z zupą i zacząłem rozlewać ją do talerzy, a potem wróciłem do kuchni by dokończyć drugie danie, czy pyszne wołowe rolady. Włożyłem je do naczynia żaroodpornego. Potem wyciągnąłem z lodówki miskę z sałatką, kluski wyciągnąłem z wody i przełożyłem do misy, a sos wlałem do małej miseczki i włożyłem tam małą chochlę. Gdy skończyłem rozkładać potrawy na stole, sam poszedłem zrobić sobie dwie kromki starego chleba z masłem i do tego nalałem sobie wody z kranu. Czekała mnie jeszcze dzisiaj do sprzątnięcia cała góra. Świetnie!
- Ała!
 - Czego się tam drzesz?! Niewdzięczny dzieciak! Nie pasuje Ci może obiadek? Jeśli tak to zaraz nie dostaniesz jeść przez tydzień!
 - Przepraszam. – Sam nie wiem jak te słowa przeszły mi przez gardło, ale tygodniowa głodówka to ostatnie o czy marzyłem. A krzyknąłem dlatego, że na przez ten twardy chleb wyleciał mi mleczak. Nawet nie bolało, ale był to odruch bezwarunkowym. (Proszę się nie czepiać o to, że  miał jeszcze mleczaki, bo sama jestem stara i nada kilka mam o.O). Super… Czyli mam rozumieć, że to koniec mojego posiłku? Z dziurą po zębie wolę nie ryzykować… Jeszcze zakażenie się wda czy inny syf. Wyrzuciłem chleb tak by wujostwo tego nie widziało i poszedłem na górę sprzątać łazienkę. Ugh… Najgorsze co może być. Sprzątać łazienkę po tych świniach… Ciotka jeszcze trzymała klasę, ale ta dwójka? Błagam Was. Świnie mają więcej kultury. No nic… W takich chwilach po prosu wyłączam myślenie i robię wszystko odruchowo. Niech oni tylko poczekają aż skończę za niedługo 17 lat… Będę mnie na klęczkach o wybaczenie błagać!
Alleluja! Wreszcie można się położyć! Jestem po prostu padnięty. W nocy podkradłem kawałek kiełbasy z lodówki i to cały mój posiłek… Tak się nie da żyć! To cud, że mam jeszcze zarysy mięśni p takim spadku wagi. Zdejmowałem właśnie spodnie i  wypadł z nich mój ząb. Huh. Przez ten zapierdol w ciągu dnia, już zapomniałem, że mi wypadł. Podniosłem go z ziemi i włożyłem pod poduszkę. No co?! Jestem czarodzieje, wiem, że magia istnieje, więc może wróżki też… I spełni moje marzenie o wyrwaniu się z tego domu wariatów. Już prawie zasypiałem, ale zbudził mnie dźwięk teleportacji. Chwila… Co?! Jak to Śmierciożercy to nawet nie będę się bronił.
  - Jak chcecie mnie zabij to droga wolna!
  - Co?! – Ten głos wydawał mi się coś za bardzo znajomy… Zapaliłem lampkę nocną i krzyknąłem z wrażenia.
  - Malfoy?! Co ty tu kurwa robisz?!
  - Jaki Malfoy?! Ja jestem… Wróżka Zębuszka – Powiedział wysokim głosem i zamachał jakąś tanią, plastikową, mugolską różdżką. – Nie krzycz tak, bo cały dom zbudzisz – na te słowa wyciągnął swoją normalną różdżkę i rzucił na pokój zaklęcie wyciszające. No tak… On już oczywiście skończył 17 lat.
  - Jakie jest Twoje życzenie…? – Dopiero po tych słowach zwróciłem uwagę na jego strój. Czarna, obcisła bluzka i do tego bardzo krótkie, obcisłe spodenki… Do których był doczepiony pas z biczami i jakimiś laski.
  - Potti.. Nie mamy całej nocy – oblizał zmysłowo wargi.
  - Ja, ja sam nie wiem – czemu się jąkam! Powinienem mu kazać spieprzać, a nie czuć się pobudzonym!
  - To może Ci pomóc w podjęciu decyzji? – odczepił od pasa jedną z gumowych lasek, czy Merlin wie co to było i podłożył mi ją pod gardło.
 - Jeśli był byś tak miły…
 - Takiej odpowiedzi oczekiwałem – po ty słowach padło pierwsze uderzenia, a ja wiedziałem, że rano nie zwlokę się z łóżka.
Tak jak przypuszczałem. Rano wszystko mnie bolało, miałem pełno siniaków, szram po tych piekielnych biczach i malinki na całym ciele, a pościel mówiła sama za siebie. Gdyby nie to to pomyślałbym, że tylko mój mózg z przemęczenia, tworzy tak popieprzone sny. Po chwili usłyszałem pukanie do pokoju. O nie! Nie, nie, nie! Była już 12, a ja nie zrobiłem śniadania! Przecież oni mnie zamordują!
  - Harry! Wstałeś już, kochany? – Chwila… Co?!
  - T t tak! Zaraz zrobię śniadanie! Przepraszam, ale źle się w nocy czułem i zaspałem.
  - Ojej! Wszystko w porządku już? – Ona się o mnie martwi… Co do?!
  - Tak, tak! Zaraz zejdę i zrobię śniadanie.
  - Nie wstawaj z łóżka! Lepiej jeszcze odpocznij, a ja Ci zaraz przyniosę coś pysznego i lekko strawnego do pokoju.
Nie żeby coś… Odpowiadał mi ten układ, ale było to dość… dziwne? Czemu nagle zaczęli się o mnie troszczyć?! Chwila, chwila… Czy Malfoy serio spełnił moje życzenie?! Nie wierzę! Muszę napisać do niego list i mu podziękować.
Hej Malfoy!
Dzięki wielkie za pomoc i miłą noc. Nie umiem się przyzwyczaić, że żyję teraz jak król, ale nie powiem… Dość to przyjemne, więc dzięki wielkie!
H.P
Zwinąłem liścik  w rulonik, przywiązałem do nogi Hedwigi i wypuściłem ją przez otwarte okno. Zaraz po tym ciotka przyszła ze śniadankiem i poinformowała mnie, że przygotowuje mi ciepłą kąpiel z jakimiś specjalnymi solami. Gdy skończyłem jeść śniadanie, chętnie z niej skorzystałem. Kocham to życie! Spędziłem w toalecie prawie 2 godziny, a jak wróciłem do pokoju, a biurku stała Hedwiga  z liścikiem przywiązanym do nóżki.
Witaj.
Nie mam bladego pojęcia o czym Ty Potter mówisz, ale miło wiedzieć, że masz takie fantazje na mój temat.
Ps. Życzenie pryśnie 1 września… Jak chcesz znać jego nazwę, to lepiej bądź grzecznym chłopcem.
Twoja prywatna Wróżka Zębuszka.

Siedziałem w przedziale z Ronem i Hermioną i opowiadaliśmy sobie jak minęły nam wakacje.
 - Ja byłam z rodzicami w Paryżu… Piękne tam jest! Musimy się kiedyś wybrać wszyscy razem! Nawet nie macie pojęcia ile jest tam magicznych miejsc! Oczywiście nie mogłam zabrać tam rodziców, ale sama poszłam pozwiedzać… Ale wiadomo jak to jest… Lepiej zwiedzać w grupie, bo samemu to tak. I przypomnijcie mi, żebym dała wam prezenty! Mam dzieję, że się wam spodobają. Długo zastanawiałam się co kupić i myślę, że to będzie odpowiednie. A Tobie Harry jak minęły wakacje?
- Hm… No wiadomo jak to u mojego wujostwa bywa. Pierwszy miesiąc był koszmarem.
- A drugi jeszcze gorszy, co?
- Właśnie nie. Pod koniec lipca wypadł mi mleczak. Schowałem go pod poduszką – tutaj Ron parskną śmiechem.
- Stary… Wróżki Zębuszki nie istnieją haha
 - Schowałem go pod poduszką – kontynuowałem jak gdyby nigdy nic – i w nocy odwiedziła mnie wróżka. A raczej Malofy przebrany za wróżkę… Tylko jakąś dziwną. W czarny, skórzanym obcisłym wdzianku, z biczami i pejczami przy pasie. Potem pieprzyliśmy się całą noc, a na koniec spełnił moje życzenie no i żyłem jak w raju. – Po mojej opowieści zapadła chwila ciszy, którą przerwała śmiejąca się dwójka moich przyjaciół.
 - Ha.. Harry! Jak sobie to wyobraziłem hahaha – ich śmiech przerwały otwierające się drzwi przedziału, w których stanął jasnowłosy chłopak.
 - Hej Potti… Mam dzieję, że masz jeszcze jakieś mleczaki w zanadrzu, bo jak nie, to poproszę kogoś by pomógł Ci się pozbyć stałych – i znowu oblizał te wargi! – To jak?
 - Coś się znajdzie.
 - Pamiętaj… Bądź grzeczny, to może dostaniesz drugą wróżkę – wymruczał zmysłowo i tak po prostu sobie wyszedł!
- O ja pierdole… Ty mówiłeś to poważnie?! – Ron siedział z otwartymi ustami.
 - A miałem powód by kłamać? Wiesz… Każdy ma swoją osobistą Wróżkę Zębuszkę.
Dobra. To to by było na tyle. Mam nadzieję, że się Wam podobało ^^ Jak pisałam wcześniej… jest to luźny one-shot, w który niekończenie jest zgodny z książką, ale mam nadzieję, że się trochę uśmialiście przy tym ^^ Teraz raczej skupię się by dokończyć tamtego one-shota i po tym zabiorę się do kończenia opowiadań ;) Jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność ;--;
Ps. Pamiętajcie! Komentarze karmią wenę ^^
~Kochająca Feniksa!

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 7: Klub, nowy kochanek, kłótnia, czyli dzień jak co dzień

To znowu ja z nowym rozdziałem... Spóźnionym rozdziałem, ale na prawdę miałam parę problemów i tak wyszło ._.  Ale do szkoły się dostałam, wakacje są, więc już powinno być spoko :3 Bardzo przepraszam, a teraz zapraszam do czytania :>
Ps. W tekście zobaczycie linki do muzyki, więc jak chcecie to wchodźcie. Wiem, że niektóre stare, ale no.. Dla beki można włączyć ;p

...

 - Blaise?
 - Taaaak?
 - Gdzie my jesteśmy? - zapytałem niepewnie.
 - Przed najlepszym gejowskim klubie w Anglii - powiedział wyraźnie zadowolony z siebie.
 - Okej, a po co mnie tu zabrałeś?
 - Bo samemu nie chciałem tu przychodzić... Nawet nie wiesz jak te perwersyjne dupki lubią czarnych - rozmarzył się.
 - Okeej, a nie mogłeś zabrać kogoś innego?
 - Jesteś jedynym przyjacielem, z którym po wszystkim nie wyląduję w łóżku, więc...
 - No okej- Weszliśmy do klubu, a tam akurat rozbrzmiała muzyka *klik music*
 - Uhuhu już czuję ten klimat - podniecił się Zabini.
 - Ja to na razie czuję spocone, męskie ciała... - skomentowałem zniesmaczony.
 - I to jest właśnie cudowne! Wszyscy bez koszulek! - Blaise pod wpływem chwili ściągnął i swoją - Dajesz Draco! Ściągaj.
 - Aż tak pijany jeszcze nie jestem...
 - No to trzeba zmienić ten stan rzeczy! - powiedział i zaciągnął mnie do baru.
 - Blaise! Jak dobrze Cię widzieć! Co tam u Ciebie? - przywitał się facet za barem.
 - Powiem Ci, że zajebiście. Mój przyjaciel wreszcie wrócił do kraju.
 - Tak czułem. Tylko on mi pasował do opisu "facet o nieziemskiej urodzie i alabastrowej skórze" - oblizał się kelner.
 - Poznajcie się. Draco to jest Justin. Justin to jest Draco.
 - Draco powiedz mi... Czy Francuzi są takimi perwersami jak opowiadają? 
 - Mocno przesadzone... Nic szczególnego w nich nie ma. Co prawda nie narzekałem na brak towarzystwa, ale jednak w domu najlepiej.
 - Haha już cię lubię! To co Ci nalać? Pierwsza impreza tutaj na mój koszt, ale mam jeden warunek... - kelner oblizał zmysłowo usta.
 - Jaki? 
 - Zbędne odzienie musi zniknąć...  - wymruczał.
 - Skoro ma cię to uszczęśliwić - zgodnie z jego rozkazem, pozbyłem się swojego zielonego t-shirtu. 
 - Mmm od razu lepiej i zaklepuję sobie minimum trzy tańce, kociaku - powiedział po czym dał mi  dość mocnego, kolorowego drinka, którego wypiłem jednym duszkiem, bo gorąco dało się we znaki. 
 - To może chodźmy od razu, kochanie - przygryzłem wargę i rzuciłem mu prowokujące spojrzenie. 
 - Blaasie - zaskomlał Justin.
 - Słucham?
 - Zastąpisz mnie przez chwilę, misiaczku? 
 - A mam inne wyjście? - westchnął Ślizgon.
 - Nie, nie masz - odpowiedziałem mojemu przyjacielowi, wszedłem za bar i wyciągnąłem zza niego mojego uroczego kelnerzynę. *klik music*
 - Aż taki chętny jesteś? - zaśmiał się.
 - Do tańca? Zawsze i wszędzie.
Co jak co, ale wiem, że potrafię się seksownie ruszać i zamierzałem do wykorzystać. Poruszałem zmysłowo biodrami, obcierałem się o niego, a gdy za bardzo się oddalał, to przyciągałem go za jego muszkę, a w odpowiednich momentach schodziłem do parteru przygryzając przy tym wargę lub oblizując usta. 
 - Nawet nie wiesz jaką mam na Ciebie teraz ochotę - usłyszałem szept przy uchu, a potem poczułem jego śliski język na mojej szyi. 
 - Myślę, że wiem... - szybko do niego się odwróciłem i z namiętnością wpiłem się w jego usta. Zmusiłem go do rozchylenia warg, żeby wepchnąć do nich swój język. Co prawda byliśmy tego samego wzrostu, ale to nie zniechęciło mnie by objąć go nogami w pasie i powisieć na nim. Taaak czasami lubiłem zachowywać się jak typowy uległy, ale w sypialni byłaby to odwrotna sytuacja. 
...
Wszedłem do mojego pustego mieszkania. Ginny oczywiście nie było co mnie bardzo cieszyło, więc poszedłem na górę wziąć ciepłą kąpiel, żeby szybciej zagrzać się po moim wieczornym spacerze. Jak można się domyśleć, ten dzień nie należał do udanych... Delikatnie mówiąc. Pieprzony Diggory. Muszę coś na niego wymyślić, bo inaczej zedrze mnie z każdego galeona.
 - Ogarnij się, Potter! Koniec rozmyślania o tej gnidzie. - To już zaczynam gadać sam do siebie? Świetnie! Jest coraz lepiej... Może kąpiel mi pomoże. Mmm jak ja kocham to uczucie zanurzania się w ciepłej wodzie z pachnącą pianą. 

 - Harry! - Nie, nie, nie! Merlinie błagam!
 - Harry! Wiem, że jesteś w domu! 
 - Biorę kąpiel, Ginny. 
 - Pośpiesz się, bo chcę z Tobą porozmawiać. - Porozmawiać? Tiaa ja znam ten ton głosu. Będziesz się tylko wydzierać, aż w końcu stwierdzisz, że wychodzisz.
 - Już wychodzę. - I musiałem przerwać tak relaksującą kąpiel... Ale wolę mieć to już za sobą.  W szlafroku, zszedłem się przywitać z moją "cudowną" dziewczyną. 
 - O czym chcesz pogadać? Bo wiesz... Szczerze mówiąc to jestem zmęczony i no...
 - JESTEŚ NIEODPOWIEDZIALNYM, LEKKOMYŚLNYM  - oczywiście nawet nie mogę dokończyć swojej kwestii, bo musiała mi przerwać - IDIOTĄ! Coś Ty sobie myślał?! Nocować u Malfoya?! 
 - Hej, hej chwila. Skąd wiesz gdzie spałem? 
 - Ron się wygadał i nie zmieniaj tematu - dzięki Ci brachu!. - Jak mogłeś bym tak lekkomyślny, żeby spędzić u niego noc! A gdyby była to zasadzka i czekali by tam Śmierciożercy?! Co byś zrobił?! A ja?! Pomyślałeś chociaż przez chwilę o mnie?!
 - Po pierwsze: Jak widać żyję, a po drugie: Malfoya oczyszczona z zarzutów. Sam to zrobiłem. Osobiście go przesłuchiwałem. A po trzecie: byłem zalany w trupa! Ja nawet nie wiedziałem co robię, więc z łaski swojej skończ drążyć temat, bo mam teraz ważniejsze sprawy na głowie. 
 - Niby jakie? 
 - Cedric Diggory... Mówi ci to coś? - prychnąłem.
 - Tak mówi. Kolejna TWOJA wielka tajemnica. Nigdy nikomu nie chciałeś opowiedzieć co się właściwie stało - tupała zdenerwowana nogą. 
 - I tą właśnie tajemnicę zabiorę do grobu! A teraz idę spać, bo rano muszę iść do biura - odwróciłem się na pięcie, a swoje kroki skierowałem w stronę schodów. 
 - O nie, nie! Śpisz na kanapie! - Na te słowa zatrzymałem się i odwróciłem.
 - Słucham? 
 - To co słyszałeś - skrzyżowała ręce na piersiach. 
 - Jak nie odpowiada ci moje towarzystwo, to sama sobie spędzaj uroczą nockę na kanapie! Ja rano muszę być wypoczęty, bo wyobraź sobie, że jako auror muszę udawać się na misje, które wcześniej muszę zaplanować, więc sama wybieraj gdzie chcesz spać. Ja idę na gorę. Dobranoc. - Gdy skończyłem mój monolog, usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. Huh jestem medium. Kłótnia i ucieczka z domu... Dłużej tak nie pociągnę, to jest pewne.
...
 - Justin pytał o twój numer telefonu.
 - Dałeś mu go?
 - Nie. Powiedziałem, że zapytam ciebie o pozwolenie, więc jak?
 - Szczerze powiedziawszy chętnie bym się rozluźnił... Wyślij go mu. 
 - Gotowe. Hahaha napalił się facet! - cieszył się, gdy usłyszał dzwonek mojego telefonu - To ja uciekam. Baju!
 - Pa. Halo? Witaj, kochanie... Wpaść do ciebie? No nie wiem. Tak po pierwszej randce? ... Za pół godziny będę.
...

Wiem, że mało, ale wolałam skończyć tu, żeby wiedzieć jak zacząć następną notkę... Dodałam bym ten rozdział szybciej, ale cały czas skupiałam się na balu, którego dalej nie skończyłam o.O To jakieś moje przekleństwo jest ._. Piszę, piszę i nic. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czeka na ciąg dalszy. Jeśli się takie wyjątki znajdą to proszę dać o sobie znać w komentarz. Jestem przygotowana na wszelkie słowa krytyki za moje opierdalanie się ._. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Ale! Dostałam się do szkoły... Przynajmniej stres związany z tym się skończył, więc trzeba mieć nadzieję, że wena mnie najdzie i będzie dobrze! Do zobaczenia w komentarzach!
Ps. Za wszelkie błędy przepraszam +,,+
~Feniksa

niedziela, 15 czerwca 2014

Zawaliła, ale żyję ;--;

Ludziska moje ukochane... Okazało się, że ktoś tu jeszcze zagląda :o Bardzo mnie to ucieszyło i kopnęło w dupcię mą wielce seksowną xDD ;-; Ale tak na poważnie.. Wiem, że tak odjebałam z tym rozdziałem, ale ostatnia klasa, czyli roboty było i do tego ma teraz mega stresa ;--; Postaram się coś dodać i tak się zbiorę, że w tym miesiącu coś na pewno się pojawi, a jak nie to mnie nabijcie na pal. ._.
Ps. Bardzo dziękuje Anonimowi, albo dwóm.. (Nie wiem czy to były dwie różne osoby) za skomentowanie ^.^ 6 rozdział naprawiony ;p
Kocham Was i mam ciszą nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta ;--;
~Feniksa

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 29: Bal Jesienny część 2

Przepraszam!!! 

Aż głupio mi tutaj wchodzić... Boję się sprawdzać, kiedy obiecywałam nowy rozdział :c Wiem, że tłumaczenia tutaj nic nie pomogą, ale na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że ostatnio stres zżera do tego poziomu, że moja wena jest na kompletnym minimum... Wybieranie nowej szkoly, przez ostatnie dwa tygodnie chodzenie po lekarzach i straszenie operacją, której i tak nie będzie... Do tego w szkole nawał obowiązków ._. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam i mam nadzieję, że ktoś jeszcze czeka na nową notkę ._.
Zapraszam do czytania i komentowania (można bić, krzyczeć i co tam jeszcze chcecie)

...

Zapłaciwszy, wyszli ze sklepu, bogatsi o dodatkową szatę.
 - Która godzina?
 - Pięć po pierwszej. - odpowiedział Ron.
 - To może skoczymy na kremowe by rozluźnić się przed balem?
 - Ymm... Czytasz w moich myślach. - powiedział rozmarzonym głosem.
 - No to...
 - Kierunek! Trzy miotły!!
 - Hej ho, hej ho...
 - Na piwko by się szło!!
 - Hej ho, hej ho, hej ho, hej hooooo!
 - Upić by się szłoooo!
 - Hahahaha no kariery muzycznej to my nie zrobimy - śmiał się Harry.
 - Ale za to jako stali bywalcy Trzech Mioteł to już tak!
 - Hehehe co racja to racja. O! Patrz! Nasze królestwo...
 - Merlinie... Tyle wygrać...
 - Ziemia obiecana...
 - Co? - zdziwił się Ron.
 - Ech... Nic, nic... Wchodzimy!
...
Weszli do środka, kurtki powiesili na wieszaku przy wejściu i usiedli przy jednym ze stolików. Prawie od razu podszedł do nich młody kelner.
 - Co podać?
 - Trzy kremowe piwa, jedno z imbirem. - powiedział automatycznie Harry, a rudzielec wybuchł śmiechem. Gdy Gryfon uświadomił sobie swój błąd również parsknął śmiechem, a gdy spojrzał na zdezorientowanego kelnera powiedział dusząc się ze śmiechu:
 - Prze... Przepraszam. Dwa piwa kremowe.
 - Dobrze, zaraz będą. - Tak jak powiedział kelner, po jakiejś minucie pojawiły się przed nimi dwa kufle.
 - Ech te wspomnienia... - rozmarzył się Ron. - Pamiętasz jak w trzeciej klasie, zaczęliśmy się razem wymykać, bo nie miałeś pozwolenia od wuja? Nawet Hermiona dała się namówić i poszła z nami kilka razy, oczywiście nie wliczając w to sytuacji, kiedy zrywaliśmy się z zajęć...
 - Ta pamiętam... A pa..pa..miętasz -zielonooki trząsł się ze śmiechu - jak wpadliśmy na Filcha i...i... zaczęliśmy spierdalać pod peleryną, a w końcu wpadliśmy do jakiejś klasy, a on tam klną na korytarzu hahaha....
 - O Boże.... to było epickie! -Weasley otarł łzy śmiechu.
 - Potem napatoczyli się Crab i Goyle i dostali szlaban...
 - Idioci nie wiedzieli o co chodzi, a za karę musieli myć kible...
 - Szkoda, że za niedługo trzeba opuścić te mury... - posmutniał Harry.
 - Taa..., ale przecież to nie oznacza końca naszej przyjaźni! - klepnął go w plecy Ron - Nie zapomnij, że jeszcze szkolenia aurorów przed nami! - Na te słowa Harry wydusił z siebie coś w stylu "mhh"
 - No co? Nie mam racji? - zdziwił się.
 - No bo widzisz... Ja chyba spasuję...
 - Ale z czym? - rudzielec chyba oszukiwał sam siebie, że nie wie o co chodzi.
 - Nie chcę być aurorem... - na te słowa Gryfon zakrztusił się swoim piwem.
 - COO?! Harry! To było nasze marzenie! Mieliśmy chodzić na wspólne misje! Ratować świat!
 - I właśnie o to chodzi... Ratować świat! A co ja? Batman?
 - Yyy kto?
 - Nieważne... Chodzi mi o to, że od 11 roku życia mam  ratować świat! Nawet nigdy nie myślałem o sobie pod tą ciągłą presją... "Złoty Chłopiec nas uratuje!"... Ten Wasz Złoty Chłopiec nawet nie wiedział przez długo czas, że jestem gejem... Odkryłem to dopiero w te wakacje... Nigdy wcześniej się nawet nie domyślałem...
 - Nie wiedziałem, że tak to odczuwasz...
 - Ale nie jesteś na mnie zły?
 - No coś ty! Na ciebie?! Jesteś dla mnie jak brat! - Ron zrobił dziwną minę.
 - No co?
 - Jak się dowiedziałeś, że jesteś gejem? - Harry rozszerzył oczy ze zdziwienia - Ej! sam poruszyłeś ten temat, a mnie ciekawość zżera!
 - A nie polecisz z tym do Proroka?
 - Żartujesz? Przegapić taką okazję na niezłą kasę? Opowiadaj, no już! - Gryfon prawie podskakiwał na krześle.
 - Ech... No powiem, bo inaczej zaraz tu coś rozwalisz....
"To było jakoś w trzecim tygodniu wakacji.... Dursley'owie wyjechali na wakacje. Przez pierwszych kilka dni siedziałem w domu, bo oczywiście miałem do zrobienia mnóstwo rzeczy, ale jak już skończyłem. to po prostu mi się nudziło, więc wyciągnąłem pieniądze, które w roku szkolnym wymieniłem na mugolskie i postanowiłem, że muszę sobie kupić jakieś ubrania, w których nie będę wyglądać jak menel. Wszedłem do pierwszego sklepu i okazało się, że jestem wybrednym klientem, bo nic nie kupiłem, tak samo było w dwóch następnych, ale w końcu znalazłem swój raj. Obłowiłem się lepiej niż niejedna dziewczyna, a ekspedientka, która pomagała i dobierać ubrania, dała mi na koniec swój numer telefonu! Nie zrobiła tego jawnie oczywiście... Napisała mi go na paragonie. Gdy wreszcie wyglądałem jak człowiek postanowiłem, że odwiedzę fryzjera i muszę powiedzieć, że nie pożałowałem tej decyzji. Strzygł mnie młody praktykant, ale widać, że widział w tym pasję... I właśnie tu cała historia się zaczyna... Nie wiedziałem o co chodzi z tym pożądliwym spojrzeniem fryzjera... A teraz wiem co oznaczały te jego wszystkie podteksty... Muszę powiedzieć, że do tego też miał talent.. W każdym bądź razie opuściłem salon i dziwnym wyrazem twarzy typu: "Ale o co chodzi?" , a fryzjer uśmiechnął się do do mnie zadziornie. W drodze to domu, wstąpiłem jeszcze do supermarketu, żeby kupić sobie coś do jedzenia, bo oczywiście wujostwo nie zostawiło mi nic do jedzenia... No nie licząc czerstwego chleba. W tamtym momencie cieszyłem się, że musiałem gotować od najmłodszych lat, bo przynajmniej nie miałem problemów ze zrobieniem sobie czegoś do jedzenia. Jak zjadłem to wziąłem do rąk gazetę i znalazłem tam informację, że w jednym z clubów odbędzie się "Melanż Ostateczny". Chyba nie muszę mówić, że gdy tylko to przeczytałem, od razu poszedłem się ubierać. Strażnik na bramce na szczęście nie robił problemów by mnie wpuścić. Przekroczyłem próg drzwi, przeszedłem małym korytarzem,skręciłem w prawo i na tym skończył się mój spacerek bo w środku było tyle ludzi, że nie było szans by cokolwiek zobaczyć, więc dałem się porwać tłumowi i wylądowałem przy barze. Od razu zamówiłem sobie drinka, którego wypiłem duszkiem, bo droga do clubu nie była najkrótsza, a w środku było stanowczo za duszno. Odstawiłem szklankę na bok, a barman zaraz postawił obok mnie kolejną.
 - Przepraszam, ale ja nic nie zamawiałem. - zdziwiłem się.

 - To od tamtego pana. - poinformował mnie wskazując na nieznajomego faceta. Zdziwiłem się, ale zacząłem pić. W pewnym momencie na nieznajomego, padło światło z parkietu i rozpoznałem w nim tego dziwnego fryzjera. Uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie, żeby podziękować mu za drinka, a on oblizał powoli swoje pełne wargi. Potrząsnąłem głową, sądząc, że pewnie było to skierowane do jakiejś dziewczyny, ale żadnej koło mnie nie było, więc znów podniosłem wzrok na fryzjera z pytającym wyrazem twarzy, a jego wargi poruszyły się i mogłem z niech odczytać dwa słowa: "Ty. Chodź." Potem machnął głową, jakby chciał mnie przywołać i ruszył przed siebie, wstałem, ruszyłem za nim i wylądowaliśmy w jakimś ciemnym kącie.
 - Witaj piękny...
 - Ymm... Cześć
 - Mam propozycję... Może darujemy sobie te gry wstępne i przejdziemy od razu do rzeczy... Chodźmy do mnie. 

 - CO?! Ty myślisz, że ja? Nie jestem gejem... - zaśmiałem się nerwowo.
 - Oczywiście... - przejechał dłoniom po moim ramieniu, co o dziwo mi się spodobało. - Możemy zawsze spróbować utwierdzić Cię w tym przekonaniu... Prawda? - przytrzymał mnie w pasie, przyciągnął do siebie i przejechał jeżykiem po mojej szyi. 

 - Myślę, myślę, że to nie może zaszkodzić... Mmm - zamruczałem gdy przygryzł moje ucho. - Jak masz na imię? - wyszeptałem.
 - Brian. - powiedział stanowczo i zmusił mnie do pocałunku. Merlinie... jak on całował....
 - STOP! - krzyknął Ron - resztę mogę sobie wyobrazić...
 - Oj uwierz mi nie możesz... Wszystko co wiem, zawdzięczam jemu! Spotkałem się z nim potem jeszcze parę razy - rozmarzył się.
 - Wierzę na słowo. Ech... musimy się już zbierać.
 - Noo wypadałoby...
...
Weszli do pokoju, w którym czekali już Dean, Seamus i Neville.
 - No wreszcie! Gdzież to były nasze gwiazdy? - zapytał Dean.
 - Na zakupach i w Trzech Miotłach.
 - Zapukach? - zdziwili się.
 - W końcu musieliśmy  w czymś pójść, co nie?
 - W każdym bądź razie, musimy się zacząć stroić, moje drogie panie, bo zaraz wejdę dziewczyny i nas zabiją.
 - Rozkaz, sir!
...
 - Balise!! - darł się blondyn wniebogłosy.
 - Co tam?
 - W co ja mam się ubrać? Pomóż mi...
 - Jeszcze niczego nie wyblała nasia mała dziewcinka? - Zabini pogłaskał Dracona po głowie.
 - A czy ty chcesz, żeby ta "mała dziewcinka" ci zrobiła krzywdę? - Ślizgon zrobił oczka niewiniątka.
 - Boję się ciebie w takich chwilach...
 - Wiem, ale teraz mi pomóż!
 - Okeej, to co tam masz? - Blaise otwarł wielką szafę, w której było więcej garniturów niż w niejednym sklepie. - To może na początek pozbędziemy się tych, w których na pewno się nie pokażesz?
 - Dobry pomysł.
Po jakiś pięciu dziesięciu minutach i kłótniach o tym, który z nich nie zna się na modzie, wylądowali z siedmioma garniturami i trzema smokingami na łóżku.
 - A teraz przymierzamy! - czarnoskóry machnął różdżką i mgnieniu oka przebrał swojego przyjaciela - Ten za luźny... Odpada.
 -Taa
 - Za mały. Żegnamy.
 - Kandydat numer 3 nawet ujdzie. Dawaj następny!
 - I co?

 - Mrr numer 4... Ten, ten i tylko ten! Na żaden inny nie wyrażam zgody!
 - Ale może...
 - Nie! Brałbym Cię w nim, w każdym miejscu na Ziemi.

 - No to przynajmniej sprawę garnituru mamy załatwioną. Teraz włosy.
 - Ech... Kierunek nasza piękna toaleta!

...

Postanowiłam, że podzielę go na jeszcze jedną część, żebyście nie musieli czekać nadal na jakikolwiek odzew z mojej strony. Jeszcze raz chciałabym błagać o wybaczenie i ze skruchą proszę o komentarze, w których możecie pisać co o mnie sądzicie i takim zachowaniu ._.
~Feniksa

czwartek, 13 lutego 2014

One-shot: (Nie)przyjemny szlaban

Hm... Dzisiaj tak trochę inaczej niż zazwyczaj. Jest to one-shot napisany praktycznie w całości przez moją najlepszą przyjaciółkę, czyli Morganę (możecie kojarzyć ją z komentarzy, jako "cichą wielbicielkę:) ;) Są tam moje małe wstawki, czyli początek i koniec ;p Przyjmijmy zasadę, że jej tekst będzie podkreślony, a mój tak jak zawsze ^.^ Jest trochę wulgaryzmów i scen +16, +18, więc jeśli nie lubicie, to nie zachęcam... Chociaż kolegom z klasy się podobało :D 

A teraz zapraszam do czytania!

...

Można powiedzieć, że dzień jak co dzień. Potter i Malfoy spotkali się na korytarzu i poleciały wszystkie możliwe przezwiska, cenzuralne i niecenzuralne oraz zaklęcia, które nie były do końca "dozwolone".
 - Potter, co się tutaj dzieje? - spytał z kamienną miną Snape.
 - To on zaczął! - bronił się Gryfon.
 - Panie profesorze... Chyba nie wierzy mu Pan?
 - Cicho Malfoy! Obaj macie dzisiaj szlaban. Chce Was widzieć o 20 w mojej sali. Ostatnią lekcję mają pierwszoroczni, więc będzie co sprzątać.
Obaj chłopy wytrzeszczyli na niego oczy w niedowierzaniu, obaj nie mogli uwierzyć, że Malfoy dostał szlaban, a Gryfonom nie odebrał punktów.

 - Profesorze...
 - Milcz. Jeśli myślisz, że jesteś Ślizgonem i nie mogę dać Ci szlabanu, to grubo się mylisz, a teraz na lekcje! - odwrócił się na pięcie i zniknął za zakrętem.
 - Wielkie dzięki, Malfoy! - prychnął zielonooki i pobiegł na kolejne zajęcia zostawiając blondyna w osłupieniu, ale po chwili na jego ustach wykwitł iście ślizgoński uśmieszek.
...

Harry

 - "Dobra kurwa, odwalę tę robotę z tym jadowitym blondasem i będzie spokój" - pomyślałem. Zszedłem po krętych schodach do lochów, skręciłem w lewo, potem w prawo i dotarłem do sali eliksirów, gdzie mięliśmy zacząć porządki. Gdy wszedłem, Snape zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem, a Draco cieszył się, jakby wygrał tygodniowy wstęp do burdelu. Olałem ich, bo w końcu i tak obaj byli pojebani.
 - Wspaniały Pan Potter dotarł, więc możecie zaczynać, ale żeby nie było tak łatwo, oddajcie różdżki - wysyczał Snape. Co kurwa?! Chyba go pojebało, że oddam różdżkę, będąc w jednej klasie z tym nieobliczalnym typem! Ale dobra, nie będę się sprzeciwiał, bo dostanę jeszcze więcej. Oddaliśmy nasze różdżki i profesor wyszedł, zostawiając mnie z tą gnidą.
 - To co Pottuś? Zabawimy się? - zapytał, albo raczej oznajmił Malfoy z chytrym uśmieszkiem.
 - Odpierdol się niedojebańcu. Mam zamiar odwalić tę robotę i spierdalać do dormitorium - odwarknąłem.
 - Ooo jak ostro! Czyli tak jak lubię - Nie zwracałem na niego uwagi. W Hogwarcie było wiadomo, że Draco preferuje również chłopców. Ogólnie rzecz biorąc, ruchał wszystko co się ruszało. Pierwsze pół godziny minęły nawet  wporzo, Draco tylko czasem coś dogadywał. Przyszła pora na uporządkowanie stołu Snape'a, więc zacząłem go sprzątać, ale jakieś pergaminy zleciały z drugiej strony, a ja leń nie chciałem obchodzić biurka, dlatego przełożyłem się przez nie. Nagle, kiedy miałem się już podnosić, poczułem, że liny związują mi z tyłu nadgarstki. CO, DO KURWY NĘDZY, JEST!!! Próbowałem się wyplątać, ale nic z tego. Odwróciłem się i od razu stanąłem oko w oko z podekscytowanym Draco.
 - Co ty wyprawiasz?! POJEBAŁO CIĘ?! I w ogóle skąd masz różdżkę? - zauważyłem ją dopiero teraz.
 - Dałem Snape'owi lipną. A teraz powiem Panu, Panie Potter co zamierzam z Panem zrobić. Zedrę z ciebie te jeansy, zrobię loda, jakiego nigdy nie miałeś, a potem wyrżnę cię ostro w dupę, co najmniej dwa razy - odpowiedział z szaleńczym błyskiem w oku. Zatkało mnie. Czy on zamierza mnie przelecieć?!! TUTAJ?! W ogóle... NIE! NO NIE! Co to ma być?! Co się, kurwa, dzieje?!
 - Ja... ja... nie jestem gejem... mam dziewczynę - tylko tyle udało mi się wydukać. No i wtedy pojawiło się pytanie. A może jednak jestem? Byłem z Ginny, bo tak jakoś wyszło... Seks z nią, to nie było nic specjalnego. Brałem ją najczęściej na pieska, bo, kurwa, nie ukrywając ryja pierwszej klasy, to ona nie ma, rżnąłem, kończyłem, a potem wysłuchiwałem, jak to jej dobrze nie było. Ale za to, przypomniało mi się, jak zawsze brałem prysznic po meczu quidditch'a - nie mogłem oderwać wzroku od zajebistej dupy Olivera Wooda. Ach marzyłem, żeby ją klepnąć, a raz nawet waliłem sobie, fantazjując właśnie o nim. Potem strasznie się tego wstydziłem, chciałem zapomnieć i skryłem swe pragnienia. A teraz przeklęty Draco Malfoy je obudził!
 - Ale Harry, tylko nie mów, że ruda cię zadowala. Myślę, że masz ochotę na coś ostrego...
 - Nie mam! - zawołałem i zacząłem się szarpać. Wtedy Draco zaciągnął mnie do regałów z książkami, który był ozdobiony dwiema kolumnami.Przywiązał moje nadgarstki do jednej z nich. I tak o to, stałem bezbronny przed tym bogiem zła.
 - Jezu Potter, wyglądasz tak podniecająco. Aż nie mogę się doczekać, kiedy dobiorę się do tej twojej dupci - podszedł do mnie prowokującym i seksownym krokiem. Zdjął mi okulary i zamiast rozpiąć koszulę, po protu ją rozszarpał. Nawet rękawy!
 - Dobrze, a teraz zobaczymy czy twój najdroższy przyjaciel też chce się zabawić tak ja mój - i zaczął sunąć jednym palcem od mojej szyi w dół.
 - Nie Draco, nie rób tego, kurwa! - rozpaczliwie próbowałem go zatrzymać, bo wiedziałem jaka była prawda. Stal mi odkąd mi powiedział co ze mną zrobi.
 - Oooo matko! Stoi ci... i to jak twardo. Zaraz zamek rozsadzi - Rozpiął moje spodnie, włożył zimną dłoń za moje bokserki i zaczął jeździć po nim rytmicznie w górę i w dół.
 - Ach!! - wydobył się z mojego gardła jęk rozkoszy.
 - Podoba ci się - Malfoy wyglądał na bardzo zadowolonego z tego faktu.
 - Nie - jęknąłem, ale cóż... nie było sensu już kłamać
 - Ach ty kłamczuszku. Nie ładnie, będą klapsy - Jego wolna ręka powędrowała do mojego prawego sutka i ścisnęła go mocno. NA MERLINA! NIE MOGĘ! Jeszcze czegoś takiego nie czułem. Za chwile w ślad dłoni, powędrowały jego usta i zaczęły lizać i ssać drugi sutek. Jęczałem jak pojebany. Wtedy ni stąd ni zowąd, blondynek uklęknął przede mną, jednym ruchem zdjął ze mnie jeansy i bokserki i nim zdążyłem się zorientować, wziął mojego penisa do buzi. Wkładał go coraz głębiej i głębiej, a jego język wirował niczym wąż wokół swojej ofiary. Już nawet nie jęczałem... Ja krzyczałem z tej rozkoszy! Boże... Ginny nawet w 10% tak dobrze nie ciągnie jak on. Nie mogłem już wytrzymać i... ach doszedłem wprost w jego usta. Otworzyłem oczy i szybko spojrzałem na niego. Klęczał wciąż z leniwym uśmieszkiem na twarzy, a biały płyn wyciekał z kącików jego ust. Wstał, wciąż patrząc mi się prosto w oczy, a palce mocno wczepił w moje włosy, unieruchamiając mnie. Wpił się w moje usta. Poczułem smak własnej spermy! Ale chuj z tym... Jak on całował! Oderwał się ode mnie i zaciągnął za włosy do biurka Snape'a. Obrócił mnie do siebie tyłem i pchnął na blat, tak że nogi ledwie mnie trzymały. Co ja robię goły na biurku Snape'a z dupą wypiętą do Malfoya?!
 - O Merlinie, Potter! Ale ja cię zerżnę w tą pupcię - mówiąc to dał mi mocnego klapsa. Na te słowa i jego brutalny czyn, mój członek zareagował natychmiast. Słyszę jak Draco ściąga koszulę i dół. Jest nagi i chcę to zobaczyć, ale przytrzymuje mnie tak, że nie mogę się ruszyć. Jego dłoń wędruje do przodu i chwyta mojego członka, a palec wskazujący od lewej ręki, zaczyna drażnić wejście do odbytu.
 - O czuję, że Pan Potter jest znowu chętny, a więc podobało mu się - mruczał z satysfakcją Malfoy.
 - Na Gryffindora! Do czego ty mnie zmuszasz?
 - Do czystej przyjemności. Wszystko dla przyjemności - Palcem zataczał koła, aż nagle włożył go we mnie! CO?! MAM PALCEM MALFOYA W DUPIE?! Ale kurwa... jakie to przyjemne uczucie. Wkładał go i wyciągał, naśladując ruchy swojej dłoni. Czemu ja wcześniej nie odważyłem się tego zrobić? Po pewnym czasie do palca dołączył drugi, jeszcze bardziej mnie rozciągając. Jest mi tak zajebiście dobrze! Kiedy wkładał mi jeszcze trzeci palec, to już nie wiedziałem co się dzieje! Ale nagle znikają palce i dłoń z mojego członka. Jęknąłem niezadowolony.
 - No mam nadzieję, że lubisz truskawkowy żel intymny. Wybrałem go specjalnie dla ciebie - mówią to, skład delikatny pocałunek między moimi łopatkami. Czuję jak Draco wyciska na mnie żel (wydaje mi się, że wyciska go też na swojego penisa), rozsmarowuje i powoli wchodzi we mnie. To uczucie, na początku dziwne, zakazane, ale również tak kusząco wypełnia moje ciało. Malfoy powoli wycofuje się i wchodzi szybciej. Robi tak jeszcze kilka razy, a potem... Jego palce wbijają się w moje biodra i pcha raz za razem, wydając przy tym cholernie seksowne jęki. A ja czuję się tak ciasno... i zajebiście. 
 - To... tak... cholernie... podniecające... uczucie - jęczy między pchnięciami.
Jego ręka znowu ląduje na moim penisie, ściska go, a ja nie wytrzymuję i tryskam wprost na biurko Snape'a. Draco jeszcze wykonuje dwa ostre pchnięcia i również dochodzi we mnie. Kładzie się na mnie i tak pół leżąc, pół stojąc, próbujemy uspokoić nasze oddechy, a ja w ogóle nie ogarniam, co się właśnie stało! To była najcudowniejsza chwila, jaką przeżyłem, ale tak w sumie, jakby na to nie patrzeć, to on ZGWAŁCIŁ MNIE! Draco powoli wstaje, pociągając mnie za sobą i usadza wreszcie przodem. Teraz mogę ujrzeć go w całej okazałości. Niezły widok.
 - Po pierwsze: jak dobrze Panu było, Panie Potter? - pyta z szerokim uśmiechem Malfoy.
 - Ty cholerny skurwysynie! Zmusiłeś mnie! Powinieneś się leczyć! - rzucam oskarżeniami i wyzwiskami. 
 - Ej..Potter, o chuj ci chodzi? Podobało ci się. Jęczałeś jak zakonnica - odpowiedział zaskoczony Malfoy.
 - Co z tego, że mi się podobało! Zmusiłeś mnie 
 - Dla swojej i twojej przyjemności , więc nie narzekaj! - wkurwił się Draco.
 - JESTEŚ POJEBANY! - krzyczę wyraźnie. Wtedy Malfoy naprawdę się wkurzył i nim zdążyłem jakoś zareagować, odwrócił mnie, położył w tej samej pozycji i dał mocnego klapsa. Krzyknąłem z zaskoczenia.
 - Udowodnię ci, że od samych klapsów ci stanie, ty niewdzięczna szmato! - mówiąc to, dał kolejnego klapsa w drugi pośladek. I faktycznie czułem powracające podniecenie, gdy blondasek brutalnie bawił  moją dupą. Po 12 uderzeniach, podniósł mnie, odwrócił i położył mnie, tym razem na plecach.
 - I co? Dalej zamierzasz się kłócić, czy po prostu poprosisz, abym znowu się przeleciał? - zapytał przez zaciśnięte zęby.
 - Och proszę! - udało mi się tylko tyle wyjęczeć. Zarzucił moje nogi na swoje ramiona i tym razem, bez żadnych pieszczot, wszedł we mnie ostro. Od razu narzucił szybkie tempo,  a ja znowu leżałem pod nim i jęczałem jak jakaś dziewica. Pchał i pchał nie ubłagalnie, aż w końcu doszliśmy równocześnie, krzycząc przy tym na całą salę. Draco od razy ze mnie wyszedł i zaczął się ubierać, a ja nie wiedziałem jak się, kurwa, nazywam!
 - No, dwa razy cię przerżnąłem, więc zadanie zaliczone - powiedział wesoło, ubierając t-shirt. Po woli wstałem, bo moja dupa nie była w najlepszym stanie.
 - Malfoy... ja jestem cały czas związany - wydyszałem. Blondyn uśmiechnął z szaleńczym błyskiem w oku, machnął różdżką i już byłem uwolniony.
 - Dobra, a teraz tu ogarnijmy, bo przecież nie powiemy Snape'owi, że nie zdążyliśmy nic zrobić, ponieważ pieprzyliśmy się na jego biurku - zażartował Draco. Kolejny raz machnął różdżką i cała sala lśniła czystością, a ja wciąż nie mogłem dojść do siebie. W końcu ubrałem bokserki i spodnie, popatrzyłem na koszulę i raczej w takim stanie jakim była, ni mogłem się pokazać. Malfoy dostrzegł moją minę i po raz trzeci machnął różdżką, a koszula była ja nowa.
 - Dzięki - wymamrotałem, ubierając się.
 - Achh cała przyjemność po mojej stronie, Potti - powiedział z szerokim uśmiechem. Od razu po tym wszedł Snape, zmierzył nas wzrokiem, potem rozejrzał się po sali i powiedział:
 - No, może być. Macie tu różdżki i wracajcie już do dormitoriów - oznajmił z łaską. Zaraz po tym, rzuciłem się do wyjścia , ale z tyłu usłyszałem jeszcze głos Malfoya:
 - To widzimy się na następnej karze, Potter. 
Mogę się założyć, że widniał na jego twarzy niecny uśmieszek. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w łóżku, ale oczywiści w Pokoju Wspólnym, natknąłem się na Rona i Hermionę.
 - Hej, Harry! Wszystko okej? - zapytał Ron.
 - Tak, tak wporzo, tylko jestem strasznie zmęczony. Idę się położyć.
 - Ale jakoś tak dziwnie chodzisz - ciągnęła temat Hermiona. 
 - A ty jakbyś, kurwa, chodziła, gdybyś pół dnia sprzątała w lochach, jeszcze z tą gnidą?! - wykrzyczałem i pobiegłem do sypialni, zostawiając ich z zaskoczonymi minami. No bo co miałem powiedzieć?! Że Draco Mlfoy zrobił mi najlepszego loda, jakiego miałem i wyruchał mnie na biurku Snape'a dwa razy. Nie wydaje mi się, żeby ze spokojem to przyjęli.
...

Draco

Następnego dnia, pierwsze mięliśmy eliksir z Gryfonami. Czekałem już pod klasą, ale nigdzie nie mogłem dostrzec, pewnej czarnej czupryny, co było dziwne, bo jego przyjaciele czekali już pod salą od dłuższego czasu. Gdy już straciłem nadzieję na jego obecność,  dosłownie parę sekund przed Nietoperzem, wybiegł zza zakrętu. Moje oczy od razu zaświeciły się, a na twarzy wypłynął pożądliwy uśmieszek, co nie umknęło uwadze Pottera, który zarumienił się lekko. Czy można go jeszcze bardziej pragnąć? Wchodząc do klasy, profesor od razy dzielił nas na grupy i szczęście mi dopisywało, bo pierwsze co usłyszałem to: 
 - Potter, Malfoy. - Skierowałem swoje kroki do ostatniej ławki, zielonooki od razy poszedł w moje ślady.
 - Hej i jak się spało? - szepnąłem mu na ucho.
 - Dzie.. dziękuje dobrze. 
 - Masz ochotę na małą powtórkę, bo ja bardzo... - powiedziałem, łapiąc za jego udo i jeżdżąc dłonią w górę i w dół. 
 - Ja.. ja.. - jąkał się. Jaki on uroczy. 
 - To teraz małe przedstawienie... - oderwałem się od jego nogi, wstałem i krzyknąłem - Potter! Czy można być większym idiotom?!!
 - Odpierz się ode mnie! Sam to wylałeś! Ty po prostu nie nadajesz się do pracy w grupie! - czyli jednak jest chętny.
 - Ja się nie nadaję?! Ty gnido mała! - krzyknąłem, wyciągając przy tym różdżkę, a Potter od razy zrobił, to samo.
 - Potter, Malfoy. - no wreszcie jakaś reakcja! - Po lekcji macie zostać, żeby omówić wasz szlaban i nie spodziewajcie się, że potrwa od krócej niż tydzień. - Gdy tylko to usłyszałem, oblizałem wolno usta, a na policzkach Gryfona, znowu wykwitły rumieńce. Coś czuję, że będzie to jeden z najlepszych tygodniu w moim życiu. 
...

No to tyle.. Jak mówiłam większość napisała moja przyjaciółka, która chce pozostać pod ksywką Morgan. Serdecznie zapraszam do komentowania!
Ps. Bardzo przepraszam za opóźnienie z rozdziałem, ale gdyby wszystko było mało, to weny też jak na lekarstwo ._. Wybaczcie.
~Feniksa

poniedziałek, 27 stycznia 2014

PDAW: Rozdział 6: Dziwna propozycja

Wybaczcie za małe spóźnienie, ale ferie mam i niby więcej wolnego czasu powinnam posiadać, ale tak nie jest ._. Do tego kompletnie nie mam pomysły na ten rozdziała, ale mam nadzieję, że będzie to miało jelito grube i śledzionę. A rozdział dedykuję Weronice, bo bez niej szybko by się on nie pojawił, dziękuje kochana :* Życzę miłego czytania ;) 

....

Wszyscy co chwila wybuchali donośnym śmiechem, wspominając hogwartowskie czasy lub opowiadając o swoim życiu,  a ja siedziałem i popijałem drugie lub trzecie piwo. Kto by to liczył, skoro i tak nie przynosiło mi to  żadnej radość...
 - Potter! Co jest? - cieszył się Dean.
 - Nic.
 - Wychodzimy na piwko, a ty jakieś fochy nam strzelasz - walnął mnie mocno w plecy - uśmiech, piwko i zapomnij o problemach z Ginny.
 - Co? Aaa z nią, to nie pójdzie mi za łatwo tym razem.
 - Nie przejmuj się. Powiem Hermionie, żeby jakoś ją urobiła i będzie dobrze - pocieszał mnie Ron.
 - Taaa. Dobra ja idę do toalety, bo wiecie...
 - No spoko, spoko idź.
 - To ja też pójdę.
 - Nie. Ty akurat zostaniesz tutaj, Cedric.
 - Przecież cię nie zjem Harry, a nie możesz zabronić mi iść za potrzebą - zrobił słodkie oczka.
 - Ugh... W tak razie, chodź. 
Świetnie! Jakby mi jego do szczęścia brakowało. Niech tylko spróbuje się do mnie odezwać, to, to...
 - Dobra Potter - zaczął, gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, a ja mu natychmiast przerwałem.
 - Przyszedłem się tu tylko odlać i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać - odwróciłem się do niego tyłem i stanąłem przed pisuaremzałatwiając swoją potrzebę.
 - W takim razie tylko mnie wysłuchaj - prychnąłem z pogardą, a on zaczął swój monolog - Wiem, że zrobiłem źle... - w tej chwili skończyłem sikać i odwróciłem się do niego, by mu przerwać, ale on uciszył mnie gestem dłoni, a ja oparłem się o ścianę i odwróciłem głowę w inną stronę - Zrobiłem wtedy bardzo źle i niestety dopiero po fakcie zdałem sobie z tego sprawę... Twoja przyjaźń była dla mnie bardzo ważna, a ja zaprzepaściłem ją w jeden głupi wieczór 
 - Jakbyś mógł  się pośpieszyć, to byłbym wdzięczny - spojrzałem na niego z ignorancją w oczach. 
 - Chciałabym cię bardzo przeprosić za to wszystko i mam nadzieję, że zgodzisz się zostać moim przyjacielem lub chociaż dobrym znajomym... - spuścił głowę i spojrzał na mnie oczami szczeniaczka. Skoro myślał, że pójdę na taki chory układ, to znaczy, że za dużo promili ma we krwi.
 - Wiesz ile się strachu przez ciebie najadłem? Ile wstydu? Jak długo nie mogłem normalnie zachowywać się w towarzystwie znajomych ze strachu, że dowiedzą się o tym wszystkim?! 
 - Harry ja... 
 - Nie przerywaj mi! Nikomu nigdy o tym nie powiedziałem, bo prędzej bym się ze wstydu spalił, dałem ci pieniędzy tyle, ile żądałeś, więc z łaski swojej zostaw mnie już w spokoju i najlepiej wracaj tam skąd przyszedłeś! I nie. Nigdy nie będzie nawet dobrymi znajomymi, zapomnij - odwróciłem się na pięcie i już chciałem wyjść, ale złapał mnie za ramię, odwrócił w swoją stronę i przycisnął do ściany.
 - Oj Harry, Harry... Ty na prawdę myślisz, że tak Ci pozwolę odejść? Chciałem po dobroci i małymi kroczkami, ale skoro nie chcesz, to powiem Ci prawdę. Nie zniszczyłem tych  zdjęć i mam je nadal, więc jeśli chcesz, by twoje życie towarzyskie i prywatne nie uległo zamianie, to lepiej bądź moim dobrym przyjacielem.
 - Przecież zapłaciłem ci! O co jeszcze Ci chodzi!?
 - W skrócie? O twój słodki tyłeczek - wymruczał mi do ucha.
 - Dostaniesz go, ale co najwyżej w snach! Ja mam narzeczoną, zapomniałeś? 
 - Ym... Cały czas usilnie mówisz, że to tylko twoja dziewczyna, a wiesz co mówią? Dziewczyna nie ściana... zawsze można przestawić 
 - Ty jesteś jakiś nienormalny! Zapomnij o mnie człowieku i daj mi święty spokój! 
 - Ojj dam Ci, ale dopiero po tym, jak cały magiczny świat, zobaczy te zdjęcia - w tym momencie drzwi do toalety otwarł się i wszedł Ron, a Cedric z prędkością światła, odskoczył ode mnie.
 - Jakie zdjęcia? - zapytał.
 - A wiesz... Harry był kiedyś u Puchonów na małej imprezie i chcę Wam pokazać zdjęcia - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic. 
 - Ooo chętnie obejrzymy! - cieszył się, a ja skorzystałem z okazji i postanowiłem się ewakuować, ale na odchodnym rzuciłem byłemu przyjacielowi spojrzenie pod tytułem: " Powiedz coś lub pokaż, to zabiję". 
...
Wróciłem do stolika, ale nawet przy nim nie usiadłem, bo od razu zacząłem się ubierać. Nie miałem zamiaru siedzieć tu ani minuty dłużej. Już wolę pusty dom lub nawiedzoną dziewczynę. 
 - Szefie! A dokąd to! 
 - Wybaczcie, ale muszę już iść.
 - Ej no... Tak fajnie jest, zostań jeszcze chociaż godzinkę - prosił Seamus.
 - Zapomniałem, że obiecałem Ginny rozmowę. Jak znowu nawalę, to lepiej jeśli nie będę się w domu pokazywał - uśmiechnąłem się przekonywająco.
 - Ułł to leć, leć, bo Cię jeszcze na celibat skaże
 - Seamus tobie tylko jedno w głowie, nie? Haha 
 - Przepraszać nie będę - cieszył się nadal.
 - Jakoś mnie to nie dziwi. Dobra, powiedzcie innym, że musiałem spadać. 
 - Nie ma sprawy, powodzenia!
 - Nie dziękuję - otwarłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Nie było nawet zimno, więc postanowiłem się trochę przejść zanim wrócę do domu, bo oczywiście nikt tam na mnie nie czekał, prawda była taka, że Ginny została u Hermiony na noc. Na pewno nie będę płakał z tego powodu, przynajmniej zyskałem jeden wieczór spokoju, a kto wie? Może Hermi uda się przekonać Ginny, że to nie moja wina i nie powinna się tak na mnie złościć, ale z drugiej strony, jeśli ona też jest nastawiona przeciwko mnie, to mam przesrane, a to wszystko przez to, że spotkałem Malfoya. On nawet jak nie chce, to potrafi mi zniszczyć życie. Za takie talenty powinni dawać jakąś nagrodę, czy coś.
 - Blaise! – krzyknąłem, bo nie mogłem już wytrzymać z zimna.
 - Słucham Cię? – zapytał od tak.
 - Czy ty chcesz żebym zginął śmiercią tragiczną? Ja tutaj zaraz zamarznę! – na dowód zacząłem szczękać zębami.
 - Mi tam nic nie jest…
 - Bo TY nie jesteś człowiekiem… Ręka mi zamarzła i nie czuję palców… Blaise, Ty nieczuła – przerwałem, bo owinął moją dłoń swoją własną – Co ty robisz?
 - Ogrzewam ci rękę. Mówiłem żebyś nie pisał smsów jak idziesz!
 - Musiałem, to było ważne.
 - Skoro tak, to teraz mi nie marudź, że ci ręka zamarzła.
 - Będę, bo to twoja wina!
 - Moja? Niby czemu?
 - Bo wyciągnąłeś mnie na ten mróz, a teraz idziemy Merlin jeden wie gdzie! Właśnie… może łaskawie mi powiesz, gdzie my do cholery idziemy?
 - Do jednej z mugolskich dzielnic – na te słowa zatrzymałem się – Draco? Idziesz?
 - Skoro idziemy do „jednej z mugolskich dzielnic”, to czemu łazimy po Hogsmeade!!
 - Miałem ochotę na kremowe – uśmiechnął się marzycielsko.
 - Blaise? Zdajesz sobie sprawę, że cię teraz zabiję, prawda?
 - Ojj nie marudź już. Popatrz! Za chwilę będziemy, a potem od razu się teleportujemy, gdzie zaplanowałem niespodziankę dla Ciebie! – podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i szliśmy dalej, a zza roku wyszedł nie kto inny, jak sam Potter!
 - Potti! Jak tam główka, kochanie? – ucieszył się Zabini.
 - Cześć? Dobrze nawet, ale za to mam teraz piekło w domu.
 - Żonka?
 - Dziewczyna.
 - Blaise, pragnę przypomnieć, że ja tu zamarzam!
 - Noo wybacz Potti, ale mój przyjaciel taki delikatny, więc do zobaczenia.
 - Pa?
Dobra… Jednak nie było tak ciepło jak się spodziewałem, do tego spotkałem Zabiniego i Malfoya, nie powiem, bywały lepsze wieczory. A jakby tego było mało, to... Czy oni trzymali się za ręce? Świat się kończy, zombie apokalipsa się zbliża, a ja zaraz zamarznę, dziękować Merlinowi, że jednak nauczyłem się teleportacji i już stałem przed swoimi drzwiami. 

...

Przepraszam za wszystkie możliwe błędy, ale znowu dodaję o pierwszej w nocy i mój mózg nie pracuje już na pełnych obrotach... :C Miałam zamiar dodać ją wcześniej, ale przyjaciółka wróciła po tygodniowej nieobecności no i było przyjęcie powitalne i no ;) Mam nadzieję, że się nie gniewacie, a rozdział jak tako się podoba.
Ps. Jeśli mi się to uda, to za niedługi czas, chcę dodać zdjęcia naszych postaci, żeby można było lepiej obie wyobrazić, czy coś, ale to takie wstępne informacje to tam no ;p
Zapraszam do komentowania :>
~Przepraszająca Feniksa