sobota, 16 listopada 2013

One shot: Zamiana osobowości część 1

Bardzo, bardzo, bardzo x1000 przepraszam!! Boję się nawet spojrzeć kiedy była dodana ostatnia notka... :C Możecie bić i w ogóle... ;__;
 Nie mam weny na razie na nowy  rozdział, ale naszedł mnie (moim skromnym zdaniem) nawet fajny pomysł na taki o one-shot, oczywiście o naszych chłopcach ^^ Pomysł mnie jakoś nawiedził jak byłam z pieskiem na spacerze i postanowiłam napisać, także zapraszam do czytanie ^^
Ps. Zaczęłam to pisać jakoś na początku wakacji, ale jeszcze wcześniej... o_O Jak ten czas leci... No nic, mam nadzieję, że niej jest on najgorszy i Wam się spodoba ^.^
Zapraszam do czytania i komentowania :>
Wiem, że można się czasem nie połapać co kto mówi, więc słowa Harrego będą zapisane na czerwono, a Draco na zielono :>
Zapraszam do czytania... Jeśli ktoś w ogóle jeszcze czyta :<
...

Szedł sobie jak co dzień w towarzystwie czterech osób. Dwóch przyjaciół, do których można zaliczyć Blaisea i Notta, no i oczywiście swoich dwóch sługusów, czyli Craba i Goyla. Jak na arystokratę przystało, szedł w środku grupy i na pośrodku korytarza, a jego wierne pachołki, wszystkich uczniów, którzy mieli czelność ich nie przepuścić, spychali na ściany, nie żałując przy tym swojej siły, co za każdym razem, skwitowane było jękiem ofiar. I zapewne szedł by tak sobie dalej z dumnie podniesioną głową, lecz przeszkodziła mu w tym pożal się boże Złota Trójca.
-Proszę, proszę.. Potter i twoje wierne pieski, które żyją w blasku twojej, jak inny sądzą "sławy"
-Zamknij mordę Malfoy! - ostrzegł Ron.
-Nie mówiłem do ciebie...
-Jeśli mówisz do Harrego, to również i do mnie. 
-Nie myślałem, że potrafisz być jeszcze bardziej żałosny niż jesteś... A tu proszę niespodzianka!
-Odwal się od niego, fretko. - powiedział Harry, wyciągając przy tym różdżkę.
-Widzę, że z wami nie da się zabawić... Od razu was ciągnie do wojny, a przecież jesteście zwolennikami tej jasnej strony. 
-Pieprz się Malfoy.
-Z przyjemnością o ile nie mówisz o sobie Granger. - uśmiechną się ironicznie.
-Możesz pomarzyć... Prędzej wybrałabym Filcha niż ciebie. 
-No przynajmniej ktoś na twoim poziomie... Chodź w sumie nawet nędzny charłak nie zasługuję na takie poniżenie jak szlama.
-Przegiąłeś... Drętwota! - krzykną rudzielec.
-A więc tak się bawimy? - zapytał retorycznie blondyn, po tym jak poprzez tarczę odrzucił zaklęcie. -Duro!
-Expelliarmus. - krzyknął Potter.
-Furnuculs. - odpowiedział Draco.
-Immobilus!
-Rictusempra!
-Sectumsempra!
-Tarantallegra!
-Personalitatem Restituo! - krzyknął Goyle i schował się za Draconem, a z jego różdżki wystrzelił fioletowy promień, który uderzył w Pottera, który niczego się nie spodziewał z jego strony. Stał tak nieruchomo, nie mając pojęcia na co ma się przygotować. Nagle z jego piersi, wyskoczył granatowy promień i trafił w blondyna. Nastała cisza i nikt się nie odzywał. W końcu Hermiona nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na  cały korytarz.
-Do końca zidiociałeś? Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego?!!
-Zamknij się Granger, przecież nikomu nic się nie stało... - powiedział spokojnie Nott.
-Ha ha! -zaśmiała się ironicznie. - Wszyscy żyją, więc waszym zdaniem jest ok? Zapewne nie wiedzie do czego służy zaklęcie Personalitatem Restituo...
-No w sumie to nie, ale raczej nic strasznego skoro wszystko jest dobrze... 
-Jak można być tak głupim! Zaklęcie  Personalitatem Restituo służy do zamiany osobowości! Zorjenotwał byś się gdybyś chodź trochę znał łacinę! Personalitatem oznacza osobowość, a Restituo - zamienić! W książkach zawsze jest napisane, że nie zaleca się rzucanie tego zaklęcia, ponieważ ciężko jest je odwrócić! 
-Wszystko wiedząca Granger wytłumaczyła nam wszystko, więc możemy już iść? - zapytał Potter, znaczy Draco... Może tak: Draco w ciele Harrego... 
-Yyy  coś ci się chyba pomyliło bliznowaty... - spojrzał na niego z odrazą Blaise.
-Weeeź spierdalaj arystokrato od siedmiu boleści... Idziecie czy nie?! - krzyknął Harry... to znaczy Draco. 
-Merlinie...ale schiza... - skomentował Ron. 
-Nie ma to jak wysoce inteligenta odpowiedź rudzielcu... 
-Hej! Odpieprz się od Rona! - krzyknął Draco, stając przy tym u boku swojego przyjaciela... A w sumie to przyjaciela bruneta.
-Draco... Co ty? - zaśmiał się Nott.
-Co ja? - denerwował się Malfoy w ciele Potter, rzecz jasna.
-Dooobra... Co tu się, kurwa, dzieje? 
-O co Ci chodzi? -  ciało bruneta był na skraju wytrzymania.
-Wy dalej nie rozumiecie? - irytowała się Miona. - Twój przyjaciel, zamienił ich osobowości, to tak jakbyś wziął mózg Fretki i wsadził do głowy Harrego,  mózg Harrgo do jego. Już, troszkę jaśniej macie w główkach? - zapytała z pożałowaniem Hermi.
-Co ty gadasz szlamo... W życiu nie zamienił bym się mózgami z tym żałosnym stworzeniem... O ile on jakiś mózg posiada... - powiedziało dumnie ciało Gryfona.
-Masz i popatrz! - Pociągnęła za rękę Malfoya, a właściwie jego ciało i postawiła je przed brunetem.
-Jak to odwrócić? - zapytał zbyt spokojnie Draco. 
-Mówiłam, że bardzo ciężko, a stałe przeciw zaklęcie nie istnieje! 
-Mionka, proszę powiedz, że potrafisz!! - błagało ciało blondyna, a w nim Harry.
-Och... Merlinie... Nie poniżaj tak mojego pięknego ciała. Żebym błagał szlamę!?
-Stul pysk, albo potnę ci tą buźkę żyletką! - wkurzył się porządnie Harry. - To jak Miona?
-Przykro mi Harry, ale wątpię, że pomogę... 
-Goyle... Właśnie podpisałeś na siebie wyrok śmierci!! 
-Przepraszam stary... Ja nie miałem pojęcia jakie zastosowanie ma to zaklęcie.. Kiedyś gdzieś o nim czytałem... Chciałem ci tylko pomóc.. - bronił się.
-Kiepskie wytłumaczenie...- odpowiedział nazbyt spokojny ślizgon.
-Zanim zaczniecie się zabijać... Trzeba się zastanowić. - poinformowała ich Gryfonka lecz ktoś jej brutalnie przerwał.
-Och... Przymknij się wreszcie! Poradzimy sobie świetnie bez rad Panny Mądralińskiej! - odezwało się ciało Pottera.
-Nie mów do niej  w taki sposób! Gdybyś nie zauważył ona chce nam pomóc! - w obronie Granger staną Harry, w ciele Malfoya rzec jasna.
-No to co proponujesz? - powiedział przez zęby Draco.
-Chodźmy do biblioteki. - odpowiedziała jak gdyby to było oczywiste.
-Biblioteka... Stałe rozwiązanie... A nie przyszła Ci do głowy pomoc jakiegoś nauczyciela? - powiedział zniesmaczony Nott.
-Jeśli chcecie mieć przejebane za używanie nielegalnych zaklęć to droga wolna!
-Więc mam rozumieć, że zostaje tylko biblioteka... - zapytał retorycznie blondyn.
-Brawo Har.. Malfoy. Ugh... Chodźcie za mną.
-A dlaczego my nie? - zbulwersował się Blaise.
-No właśnie! - przyznali mu rację kumple.
-Ponieważ będzie nas za dużo, a znając wasze ograniczenia intelektualne, zaczniecie się kłócić, Pani Pince wywali nas, a my będziemy w czarnej dupie. A teraz idziemy. - zarządziła.
-Hermi, a ja? - zapytał niepewnie Ron.
-Zostajesz. Harr... Och.. cały czas mi się mylicie... Malfoy rusz łaskawie swoje cztery litery.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić! - ciało bruneta skrzyżowało ręce na piersi, dając tym do zrozumienia, że nie zamierza się ruszyć.
-Więc spędzisz resztę swojego życia w ciele Harrego. - skwitował Ron.
-Ugrh... Już idę, idę...
-No i alleluja!
...
We trójkę weszli do biblioteki już trzy godziny temu i nadal nic. Szukali już chyba wszędzie, nawet w księgach, które były kompletnie na inny temat. Hermiona rzecz jasna nie dawała za wygrana i nadal wytrwale szukała. Harry w duchu dopingował swoją przyjaciółkę, a Malfoy jakieś pół godziny temu usiadł na jednym z krzeseł, nogi zarzucił na stół i przeglądał jakąś księgę zaklęć.
-Może byś się wreszcie ruszył! - wywarczał Harry w ciele Ślizgona.
-A co mam jeszcze twoim zdaniem robić? Siedzimy już tu Merlin jeden  wie ile i na razie nadal tkwię w tym twoim gryfońskim ciele. - przynajmniej seksownym... - dodał w myślach.
-Hermi... Może pójdziesz do Mcgonagall po pozwolenie, by przeszukać Dział Ksiąg Zakazanych.
-Chyba nie ma innego wyjścia... - poddała się Granger.
-Proponowałem to na samym  początku, ale nieee
-Malfoy.. Daruj sobie. - powiedziała zirytowana Gryfonka. - Idę, ale to na pewno zajmie mi trochę czasu... Dwa dni temu też brałam pozwolenie i jak ona mi nie da, będę musiała poprosić innego nauczyciela.... W każdym bądź razie siedźcie tu i spróbujcie się nie pozabijać. - skończywszy mówić, zabrała swoją szkolną torbę i ruszyła do wyjścia.
-Hm.. może zobaczymy jak ciało słynnego Chłopca-Który-Przeżył jest zbudowane... Nie wiedzieć czemu zawsze mnie to interesowało... - twarz Harrego uśmiechnęła się iście ślizgońskim uśmieszkiem, co było nietypowym widokiem.
-Nie odważysz się...
-Zakład? Najpierw trzeba się pozbyć tej szaty... - twarz Draco pozostała niewzruszona. - Teraz po kolei każdy guziczek... Jeden... Drugi...Trzeci...Czwarty...Piąty...Szósty...Siódmy...Mrr i po kłopocie..., a teraz odsłaniamy... Ooo Potii któż by przypuszczał, że pod tymi szmatami kryje się takie arcydzieło... Nie powinieneś się tak ukrywać...
-Malfoy... Tobie czytanie książek chyba na mózg się rzuca... - skomentował to Harry.
-Całkiem możliwe... A teraz czas na spodnie... - uśmiechnął się chyrze.
-Nie! - Harry rzucił się na swoje własne ciało.
-Hahaha ty na prawdę myślałeś, że to zrobię? Hahaha no nie mogę...
-Potter! Malfoy! Proszę natychmiast opuścić bibliotekę! I Panie Potter.. Proszę się ubrać z łaski swojej. - powiedziała zdegustowana bibliotekarka i udała się za swoje biurko. Chłopcy pozbierali się z podłogi, wzięli swojego rzeczy i udali się do wyjścia.
-Zadowolony? Przez ciebie nie znajdziemy przeciw zaklęcia, a bibliotekarka myśli, że robię w każdą sobotę robię striptiz w bibliotece! - krzyczał Harry.
-Chłopcze Złoty... Nie unoś się tak...
-Jesteś popieprzony...
-Możliwe, ale i tak wyszło na to, że to ty biegasz nago po bibliotece szkolnej. - cieszył się Draco.
-Śmieszne... Co teraz zrobimy?
-Noo Granger coś na pewno znajdzie..., a my możemy się gdzieś przejść.
-My? Razem?
-A co innego nam pozostało? Ja nie mam zamiaru się pokazywać w twoim ciele publicznie... Jeszcze by mnie domownicy zabili...
-W sumie to dobry pomysł. Chodźmy gdzieś... Może na błonia?
-Za dużo ludzi.. Chodźmy do Wierzy Astronomicznej, ona zawsze jest pusta.
-Dla mnie okej.
Jak postanowili, tak zrobili i po 10 minutach byli już na miejscu.
-Skąd wiedziałeś, że nikogo tu nie będzie? - zapytał zaciekawiony Gryfon.
-Z doświadczenia... tak to można ująć.
-Po co tu przychodzisz?
-Żeby oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości...
-Co masz na myśli?
-Ech... Nie masz czasem takiej potrzeby by pobyć chwilę samemu..., wyciszyć się i oderwać od znajomych? No skąd.. Przecież twoje życie jest idealne... - parsknął Malfoy.
-Mogłoby się tak wydawać, ale doskonale cię rozumiem... Ja chodzę do Zakazanego Lasu. - przyznał się brunet.
-I to niby ja jestem popieprzony, Potter? Kto normalny łazi sam po Zakazanym Lesie?
-Nie przyszło mi nic lepszego do głowy. - ich rozmowę przerwała nadlatująca szkolna sowa.
-To chyba do ciebie Potti. - Harry odwiązał mały liścik, na co sowa fuknęła i odleciała.
-Od kogo to?
-Od Miony...


Gdzie wy jesteście?! Mniejsza z tym... Mam antidotum (chyba), więc ruszcie łaskawie swoje tyłki do biblioteki, a raczej przed...
Ps. Jak mogli tak szybko was z niej wywalić?!!
H.
-O co chodzi? 
-Hermiona ma antidotum. Chodź! - krzyknął uradowany Harry w ciele blondyna.
-Ale gdzie? 
-Przed bibliotekę! Szybko! 
-Niech ją Merlin błogosławi! - powiedział do siebie Draco i ruszył za swoim uradowanym ciałem.
...
-Hermiona! - przytuliło ją ciało Malfoya.
-Em... Dziwnie się czuję jak przytulasz mnie w tym ciele.
-Właśnie! Trochę szacunku Potter dla tego arystokratycznego ciała!
-Możecie przestać? Wypijcie to. - zarządziła Gryfonka.
-A co to? - zainteresował się Ślizgon. - Nie pachnie zachęcająco.
-Serio mam Ci teraz tłumaczyć cały skład?
- A jaką mam w ogóle pewność, że to zadziała?
-Yyy no... - brązowooka nie mogła się określić.
-To inaczej. Co się stanie jak to nie zadziała?
-Nie wiem. - wymamrotała cichutko.
-Co proszę? - Malfoy nadstawił ucho.
-Nie wiem! Wypij to po prostu, tylko zróbcie to równocześnie.
-Gdyby nie chodziło tu o taką ważną sprawę nigdy bym tego nie zrobił... - po tych słowach Ślizgon w gryfońskim ciele przyłożył małą fiolkę do ust i równocześnie z Harrym połknęli zawartość.
-Ekh... Nie żebym marudził czy coś, ale... Dlaczego wciąż patrzę na swoje własne ciało! - wkurw Dracona sięgnął zenitu. - I co? Panna Wszystkowiedząca teraz nagle milczy?! No powiedz coś!
-Myślałam, że to wystarczy... W książce brakowało jednej strony, ale miałam nadzieję, że to nieistotne...
-Haha, zabijcie mnie... - załamał się.
-Harry. Ja, ja przepraszam...
-To nie Twoja wina Miona - uśmiechnął się do niej pocieszająco Potter, co wyglądało dziwnie na twarzy Ślizgona.
-Potter, idziemy.
-A... ale jak to tak razem?
-Nie możemy się przecież tak pokazać!
...

Jest to pierwsza część one-shota ;) Mam sporo dylematów, jeśli chodzi o zakończenie, dlatego wstawiam pierwszą część teraz :>
Ja jeszcze raz bardzo przepraszam za taką nieobecność... Ale ja nawet nie wiem kiedy ten czas przeleciał :O
Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze w ogóle czyta... :C
Ja Was nadal bardzo kocham i wielbię...
Proszę o komentarze :*
~Błagająca o wybaczenie Fenika :*

wtorek, 12 listopada 2013

One-shot: Chwila zapomnienia

Naszła mnie taka wena jak oglądałam na TVP1 Święto Niepodległości o_O Mam nadzieję, że jako tako Wam się spodoba, od razu przepraszam za wszelkie błędy :C Zapraszam do czytania i komentowania :>
...

...
-Harry, Harry! - Świetnie... Znowu ten rudzielec, który przyjaźni się ze mną dla własnych korzyści i jego siostrunia, która "kocha" się we mnie, a prawda jest taka, że to jej rodzice kazali jej mnie usidlić.
-Cześć - uśmiechnąłem się. Tssa możecie mówić, że jestem dwulicową żmiją, ale gdyby nie oni to nie miałbym z kim gadać... 
-Czemu cię nie było na zajęciach? Mionka się zamartwiała - Mionka stonka hehe... Oczywiście nie powiedziałem tego na głos. 
-Bo mi się nie chciało?
-Nie możesz tak zawalać lekcji, a mówię Ci to ja!
-Jutro będę... Pasuje? Teraz idę się przejść, bo nie chce mi się wysłuchiwać kazań Hermiony na temat mojej przyszłości.

-Ale ona ma rację. Jak dalej będziesz tak robił, to nie zaliczyć egzaminów! - wtrąciła się ruda.
-Proooszę cię. Jestem Złotym Chłopcem Gryffindoru myślisz, że ktoś by śmiał mnie udupić! 

-Dobra, rób jak chcesz. 
-W takim razie idę się przejść. 
...
Łaziłem bez celu po całym zamku. Jak oni mnie denerwują! Harry to, Harry tamto! Chodź na lekcje bo nie zdasz, a Snape powiedział, że Cię nie przepuści... Bla, bla, bla... Gadanie! Skoro taki Neville, albo Ron zdają, to ja też.
Jeszcze tego mi tu brakowało... Co on robi w Wierzy Astronomicznej!

-Potti. 
-Czego chcesz Malfoy... 
-Dawno Cię na lekcjach nie widziałem -Odwróciłem się w jego stronę, co nie było dobrym pomysłem, bo stał parę centymetrów za mną.
-A co stęskniłeś się? - prychnąłem ironicznie.
-A co gdybym powiedział, że tak... - nachylił się jeszcze bliżej, a mnie zalała fala dziwnego, ale przyjemnego ciepła... Stop! To przecież Malfoy. On jest chłopakiem i ja jestem chłopakiem. 
-Wtedy powiedziałbym bym, żebyś się zgłosił do skrzydła szpitalnego... - dlaczego mój głos się załamał? To nie jest normalne! On. Jest. Chłopakiem. 
-Uroczy jesteś jak się tak o mnie troszczysz... Harry. - Nie przysuwaj się do mnie jeszcze bardziej! Chwila. Przecież ja mogę się odsunąć. Mogę, ale czy chcę?
- Do zobaczenia jutro... Słodko się rumienisz - musnął delikatnie moje wargi swoimi i odszedł  Chwila... CO!? Ważniejszym pytaniem jest, dlaczego moje serce wali tak, jakby miało mi rozwalić wszystkie żebra. Pewnie dlatego, że mnie tak zdenerwował swoim dziwnym zachowaniem. Tak, to musi być tego powodem, ale to nie tłumaczy tego, że rumienie się jak dziewica. Idę się położyć.
...

-Harry! 
-Idę spać. 
-Stój! - rozkazała Granger.
-Co znowu...
-Od trzech dni nie było Cię na zajęciach - zaczęła swoją wyliczankę.
-Najwyraźniej nie odczuwałem takiej potrzeby, żeby się tam pojawić. 
-Masz zaległe trzy referaty u Snape'a i dwa u Mcgonagall, a na jutro mamy napisać wypracowanie na Zaklęcia! 
-Na poniedziałek wszystko oddam, nie martw się - uśmiechnąłem się przekonująco.
-Taa na  pewno, dzisiaj jest już czwartek - Kurwa jakbym nie wiedział. 
-Bądź spokojna, a teraz idę spać, bo jutro mam zamiar iść na lekcje.
-Wreszcie zmądrzałeś! Dobranoc
-Dobranoc
... 
-Wstawaj! Bo znowu nie pójdziesz na lekcje! 
-Ron! Przestań mnie bić tą poduszką! 
-To wstawaj, bo Hermi mnie zabije!
-Już, już... - zebrałem się w sobie i wstałem. Wolnym krokiem poszedłem do łazienki żeby umyć twarz i jakoś się obudzić, wtedy jak dwutonowe kowadełko uderzyły we mnie wspomnienia z wczorajszego spaceru po szkole. Moje serce znowu przyśpieszyło, a ja wmawiałem sobie, że to z powodu nienawiści do Ślizgona.
-Muszę z nim pogadać - powiedziałem sam do siebie i poszedłem się ubierać. 

...
Lekcje jak na złość dłużyły się niemiłosiernie, do tego od każdego nauczyciela musiałem wysłuchiwać o mojej ignorancji w stosunku do nauki i, że jak tak dalej pójdzie to będę nadrabiał rok bla, bla... Po drugim zdaniu po prostu ich nie słuchałem. Do tego po głowie cały czas chodziła mi sprawa z Malfoyem, którego jak na złość nie było na śniadaniu, a lekcję ze Ślizgonami mięliśmy ostatnią i żeby było milej są to eliksiry.
-Harry! 

-C..Co? - próbowałem udawać, że skupiam się na książce.
-Dzwonek, idziemy na eliksiry. 
-Już się zbieram. 
...
Nietoperz wpuścił nas do klasy z kamienną twarzą, jeszcze nie zauważył mojej obecności, więc jest dobrze, a Malfoy zajmował swoje stałe miejsce, będę go musiał jakoś zaczepić po zajęciach.
-Potter. Jak miło, że pojawił się Pan na moich lekcjach - i tu kończą się miłe wiadomości.
-Też się cieszę  - uśmiechnąłem się fałszywie.
-Minus 15 punktów na Gryffindoru za bezczelność i jeszcze 5 za to, że nie przychodził Pan na lekcje. Ma Pan zaległe referaty?
-Nie
-Kolejne minus 5 punktów - uśmiechnął się, tak jak tylko on potrafi i odszedł, a ja miałem ochotę go zamordować.
-Dzisiaj podzielę Was w pary pomiędzy domami. Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów - stary nietoperz wymieniał nazwiska, a ja siedziałem i rozmyślałem nad tym co powiedzieć Malfoy'owi... Przecież do niego nie podejdę i nie powiem: 
Hej Malfoy, czemu mnie wczoraj prawie pocałowałeś? Wyśmieje mnie na miejscu. Pewnie przegrał jakiś tępy zakład i to ja miałem być ofiarą, a teraz pewnie liczą na to, że będę się za nim uganiał! Pff! Mogą pomarzyć!
-Potter do Malfoya.
-Nie będę! - powiedziałem nie zastanawiając się nad tym co powiedział Snape.
-Co proszę?
-Nie nic, już idę
-Minus 5 punktów
-Wsadź je sobie w dupę - powiedziałem po nosem i usiadłem obok tlenionego.
-Mrr Jakie miłe przywitanie - zamruczał Ślizgon.
-Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać, więc zróbmy ten eliksir i miejmy to z głowy
-I tak Cię dopadnę - powiedział z kamienną miną i zaczął kroić potrzebne składniki. Hm... Mam się bać go teraz czy za chwilę?
...
Siedziałem obok blondyna jakbym czekał na ścięcie. Wreszcie podszedł Snape, sprawdził nasz eliksir. Fretce dał W, a mi P... A jednak może potrafi sprawiedliwe oceniać? Moje rozmyślania przerwał upragniony dzwonek na przerwę. Z sali wybiegłem jako pierwszy. Byłem już w połowie schodów, gdy nagle za nadgarstek złapała mnie czyjaś dłoń. Byłem pewny, że to Ron albo Hermiona, więc pozwoliłem się zaciągnąć do pustej klasy.
-Wiem, wiem... Ale to nie moja wina, że ten Nietoperz, aż tyle punktów nam odebrał.
-Szczerze Potti, to nie bardzo obchodzi mnie ile punktów dzisiaj straciłeś... - wymruczał mi ktoś do ucha. Poprawka. Nie ktoś, tylko
-Malfoy?! - odwróciłem się gwałtownie, stając tym samym z nim twarzą w twarz.
-Brawo 5 punktów dla Gryffinodru. Oby tak dalej a odrobisz straty. Pamiętaj, że jestem Prefektem Naczelnym - szeptał mi do uchu, podgryzając mój płatek uszny, a mi słowa Prefekt Naczelny nigdy nie wydawały się tak seksowne.
-O..O co Ci chodzi?! - i znów to samo... Dlaczego nigdy nie mogę rozmawiać z nim w takich sytuacjach opanowanym głosem?!
-Oj myślę, że wiesz - jakie on ma cudowne oczy.... Stop. To. Jest. Malfoy do cholery! Merlinie co się zemną dzieje?
-Mo... może jednak mnie oświecisz?
-Bystry z Ciebie chłopak Harry, sam się domyślisz... - to powiedziawszy wpił się brutalnie w moje wargi. Na początku oczywiście chciałem go odepchnąć, ale przycisnął mnie całym swoim ciałem do ściany, uniemożliwiając mi to. W końcu oderwał się od moich ust i zjechał na moją szyję.
-Harry... Wiem, że chcesz tego tak samo jak ja... - mruczał mi do ucha. - Nie opieraj się dłużej, bo nie ma to większego sensu.
-Coś.. coś Ci się chyba pomyliło.
-Jesteś pewien?
-Tak.
-To idź. Proszę, droga wolna - puścił mnie i dalej patrzył tym swoim dziwnym spojrzeniem
- No...? Na co czekasz?  Śmiało! Spójrz mi w oczy i powiedz, że tego nie chcesz.
Patrzył się tak na mnie tymi swoim wzrokiem i chciałem mu powiedź, że nie chcę... Naprawdę!  Ale jakoś nie wyszło.
-I tak Cię nienawidzę... - Połączyłem nasze wargi w brutalnym, ale namiętnym pocałunku. Całowałem już się wiele razy, ale nigdy nie było to takie podniecające! Nie wiedząc co robię objąłem Malfoya nogami w pasie, a on przycisnął mnie plecami do ściany. Po woli zaczynało już nam brakować oddechu, więc Draco przeniósł się na moją szczękę, gryząc mnie przy tym Gdzieś tam niby wiedziałem, że skończy się to malinkami, ale nie dbałem o to wtedy, odchyliłem swoją głowę do tyłu dając mu większe pole do popisu, ale on pociągnął mnie za krawat, zmuszając tym do pocałunku, ale przestało mnie to satysfakcjonować i chciałem więcej, więc zacząłem na niego napierać, zmuszając go tym do zrobienia paru kroków w tył. Wreszcie trafiliśmy na to, na co chciałem, a mianowicie na szkolną ławkę. Malfoy chyba bezbłędnie odczytał moje zamiary, bo od razu na niej usiadł a ja na nim okrakiem.
-Harry... - wyjęczał gdy dobrałem się do jego guzików. - Przestań.
-Teraz mnie już nie powstrzymasz!
-Nie, poczekaj! - odepchnął mnie od siebie - Chodźmy do Pokoju Życzeń, za 20 minut.
-Dlaczego?
-Dlatego, że tu za chwile zaczynają się lekcje! - postawił mnie na ziemi i zaczął zapinać koszulę. Na odchodnym dodał jeszcze - I dodatkowe 5 punktów dla Gryffindoru, za wspaniałe całowanie. Ty na prawdę uroczo się rumienisz, Potti
Trzask drzwi przywrócił mi zdrowy rozsądek. Co ja odwalam?! Do tego z Malfoyem?! Nigdy nie pójdę do tego przeklętego pokoju!
-Jak ja go nienawidzę! - krzyknąłem do nie wiadomo kogo i wyszedłem z zamiarem wzięcia zimnego prysznica, ale za rogiem zobaczyłem znikającą sylwetkę Malfoya... Merlin jeden wie w jakim łóżku wyląduje tej nocy.
...

Wiem... Dziwny to to, ale jakoś tak mnie naszło to napisałam ^.^ Wiem, że pewnie ma ogromne błędy, jeśli chodzi o narrację, ale cały czas się szkolę i mam nadzieję, że da się to znieść... :C Przepraszam bardzo za tyle dni ciszy, ale wena mnie opuściła i nie miałam na nic pomysłu :CProszę o komentowanie i wytykanie błędów by następnym razem nie było ich aż tak dużo :*Kocham Was i przepraszam :c~Feniksa

niedziela, 3 listopada 2013

Jestem okropna... ._.

Ja wiem, że to jest chamskie, że tak milczę, ale to dlatego, że skupiam się tylko na 29 rozdziale ;_; Gdybym myślała o nowym opowiadaniu, to bym pewnie już dawno dodała, ale chcę dokończyć pierwszą historię...:c Bardzo przepraszam... Myślała, że w długi weekend więcej napiszę, ale wiadomo jak to jest we Wszystkich Świętych ._. Dzisiaj postaram się dużo napisać i jakby mnie nawiedził wen (za co bym się nie pogniewała) to nawet skończę dzisiaj :D Także trzymać kciuki i kopnąć wenę w dupcię jej seksowną i mieć nadzieję ^.^
Jeszcze raz bardzo przepraszam!
~Kochająca i błagająca o wybaczenie Feniksa