Bardzo, bardzo, bardzo x1000 przepraszam!! Boję się nawet spojrzeć kiedy była dodana ostatnia notka... :C Możecie bić i w ogóle... ;__;
Nie mam weny na razie na nowy rozdział, ale naszedł mnie (moim skromnym zdaniem) nawet fajny pomysł na taki o one-shot, oczywiście o naszych chłopcach ^^ Pomysł mnie jakoś nawiedził jak byłam z pieskiem na spacerze i postanowiłam napisać, także zapraszam do czytanie ^^
Ps. Zaczęłam to pisać jakoś na początku wakacji, ale jeszcze wcześniej... o_O Jak ten czas leci... No nic, mam nadzieję, że niej jest on najgorszy i Wam się spodoba ^.^
Zapraszam do czytania i komentowania :>Wiem, że można się czasem nie połapać co kto mówi, więc słowa Harrego będą zapisane na czerwono, a Draco na zielono :>
Zapraszam do czytania... Jeśli ktoś w ogóle jeszcze czyta :<
...
Szedł sobie jak co dzień w towarzystwie czterech osób. Dwóch przyjaciół, do których można zaliczyć Blaisea i Notta, no i oczywiście swoich dwóch sługusów, czyli Craba i Goyla. Jak na arystokratę przystało, szedł w środku grupy i na pośrodku korytarza, a jego wierne pachołki, wszystkich uczniów, którzy mieli czelność ich nie przepuścić, spychali na ściany, nie żałując przy tym swojej siły, co za każdym razem, skwitowane było jękiem ofiar. I zapewne szedł by tak sobie dalej z dumnie podniesioną głową, lecz przeszkodziła mu w tym pożal się boże Złota Trójca.
-Proszę, proszę.. Potter i twoje wierne pieski, które żyją w blasku twojej, jak inny sądzą "sławy"
-Zamknij mordę Malfoy! - ostrzegł Ron.
-Nie mówiłem do ciebie...
-Jeśli mówisz do Harrego, to również i do mnie.
-Jeśli mówisz do Harrego, to również i do mnie.
-Nie myślałem, że potrafisz być jeszcze bardziej żałosny niż jesteś... A tu proszę niespodzianka!
-Odwal się od niego, fretko. - powiedział Harry, wyciągając przy tym różdżkę.
-Widzę, że z wami nie da się zabawić... Od razu was ciągnie do wojny, a przecież jesteście zwolennikami tej jasnej strony.
-Odwal się od niego, fretko. - powiedział Harry, wyciągając przy tym różdżkę.
-Widzę, że z wami nie da się zabawić... Od razu was ciągnie do wojny, a przecież jesteście zwolennikami tej jasnej strony.
-Pieprz się Malfoy.
-Z przyjemnością o ile nie mówisz o sobie Granger. - uśmiechną się ironicznie.
-Z przyjemnością o ile nie mówisz o sobie Granger. - uśmiechną się ironicznie.
-Możesz pomarzyć... Prędzej wybrałabym Filcha niż ciebie.
-No przynajmniej ktoś na twoim poziomie... Chodź w sumie nawet nędzny charłak nie zasługuję na takie poniżenie jak szlama.
-Przegiąłeś... Drętwota! - krzykną rudzielec.
-Przegiąłeś... Drętwota! - krzykną rudzielec.
-A więc tak się bawimy? - zapytał retorycznie blondyn, po tym jak poprzez tarczę odrzucił zaklęcie. -Duro!
-Expelliarmus. - krzyknął Potter.
-Furnuculs. - odpowiedział Draco.
-Expelliarmus. - krzyknął Potter.
-Furnuculs. - odpowiedział Draco.
-Immobilus!
-Rictusempra!
-Sectumsempra!
-Tarantallegra!
-Personalitatem Restituo! - krzyknął Goyle i schował się za Draconem, a z jego różdżki wystrzelił fioletowy promień, który uderzył w Pottera, który niczego się nie spodziewał z jego strony. Stał tak nieruchomo, nie mając pojęcia na co ma się przygotować. Nagle z jego piersi, wyskoczył granatowy promień i trafił w blondyna. Nastała cisza i nikt się nie odzywał. W końcu Hermiona nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na cały korytarz.
-Do końca zidiociałeś? Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego?!!
-Zamknij się Granger, przecież nikomu nic się nie stało... - powiedział spokojnie Nott.
-Rictusempra!
-Sectumsempra!
-Tarantallegra!
-Personalitatem Restituo! - krzyknął Goyle i schował się za Draconem, a z jego różdżki wystrzelił fioletowy promień, który uderzył w Pottera, który niczego się nie spodziewał z jego strony. Stał tak nieruchomo, nie mając pojęcia na co ma się przygotować. Nagle z jego piersi, wyskoczył granatowy promień i trafił w blondyna. Nastała cisza i nikt się nie odzywał. W końcu Hermiona nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na cały korytarz.
-Do końca zidiociałeś? Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego?!!
-Zamknij się Granger, przecież nikomu nic się nie stało... - powiedział spokojnie Nott.
-Ha ha! -zaśmiała się ironicznie. - Wszyscy żyją, więc waszym zdaniem jest ok? Zapewne nie wiedzie do czego służy zaklęcie Personalitatem Restituo...
-No w sumie to nie, ale raczej nic strasznego skoro wszystko jest dobrze...
-Jak można być tak głupim! Zaklęcie Personalitatem Restituo służy do zamiany osobowości! Zorjenotwał byś się gdybyś chodź trochę znał łacinę! Personalitatem oznacza osobowość, a Restituo - zamienić! W książkach zawsze jest napisane, że nie zaleca się rzucanie tego zaklęcia, ponieważ ciężko jest je odwrócić!
-Wszystko wiedząca Granger wytłumaczyła nam wszystko, więc możemy już iść? - zapytał Potter, znaczy Draco... Może tak: Draco w ciele Harrego...
-Yyy coś ci się chyba pomyliło bliznowaty... - spojrzał na niego z odrazą Blaise.
-Weeeź spierdalaj arystokrato od siedmiu boleści... Idziecie czy nie?! - krzyknął Harry... to znaczy Draco.
-Merlinie...ale schiza... - skomentował Ron.
-Nie ma to jak wysoce inteligenta odpowiedź rudzielcu...
-Hej! Odpieprz się od Rona! - krzyknął Draco, stając przy tym u boku swojego przyjaciela... A w sumie to przyjaciela bruneta.
-Draco... Co ty? - zaśmiał się Nott.
-Co ja? - denerwował się Malfoy w ciele Potter, rzecz jasna.
-Dooobra... Co tu się, kurwa, dzieje?
-O co Ci chodzi? - ciało bruneta był na skraju wytrzymania.
-Wy dalej nie rozumiecie? - irytowała się Miona. - Twój przyjaciel, zamienił ich osobowości, to tak jakbyś wziął mózg Fretki i wsadził do głowy Harrego, mózg Harrgo do jego. Już, troszkę jaśniej macie w główkach? - zapytała z pożałowaniem Hermi.
-Co ty gadasz szlamo... W życiu nie zamienił bym się mózgami z tym żałosnym stworzeniem... O ile on jakiś mózg posiada... - powiedziało dumnie ciało Gryfona.
-Masz i popatrz! - Pociągnęła za rękę Malfoya, a właściwie jego ciało i postawiła je przed brunetem.
-Jak to odwrócić? - zapytał zbyt spokojnie Draco.
-Mówiłam, że bardzo ciężko, a stałe przeciw zaklęcie nie istnieje!
-Mionka, proszę powiedz, że potrafisz!! - błagało ciało blondyna, a w nim Harry.
-Och... Merlinie... Nie poniżaj tak mojego pięknego ciała. Żebym błagał szlamę!?
-Stul pysk, albo potnę ci tą buźkę żyletką! - wkurzył się porządnie Harry. - To jak Miona?
-Przykro mi Harry, ale wątpię, że pomogę...
-Goyle... Właśnie podpisałeś na siebie wyrok śmierci!!
-Przepraszam stary... Ja nie miałem pojęcia jakie zastosowanie ma to zaklęcie.. Kiedyś gdzieś o nim czytałem... Chciałem ci tylko pomóc.. - bronił się.
-Kiepskie wytłumaczenie...- odpowiedział nazbyt spokojny ślizgon.
-Zanim zaczniecie się zabijać... Trzeba się zastanowić. - poinformowała ich Gryfonka lecz ktoś jej brutalnie przerwał.
-Och... Przymknij się wreszcie! Poradzimy sobie świetnie bez rad Panny Mądralińskiej! - odezwało się ciało Pottera.
-Nie mów do niej w taki sposób! Gdybyś nie zauważył ona chce nam pomóc! - w obronie Granger staną Harry, w ciele Malfoya rzec jasna.
-No to co proponujesz? - powiedział przez zęby Draco.
-Chodźmy do biblioteki. - odpowiedziała jak gdyby to było oczywiste.
-Biblioteka... Stałe rozwiązanie... A nie przyszła Ci do głowy pomoc jakiegoś nauczyciela? - powiedział zniesmaczony Nott.
-Jeśli chcecie mieć przejebane za używanie nielegalnych zaklęć to droga wolna!
-Więc mam rozumieć, że zostaje tylko biblioteka... - zapytał retorycznie blondyn.
-Brawo Har.. Malfoy. Ugh... Chodźcie za mną.
-A dlaczego my nie? - zbulwersował się Blaise.
-No właśnie! - przyznali mu rację kumple.
-Ponieważ będzie nas za dużo, a znając wasze ograniczenia intelektualne, zaczniecie się kłócić, Pani Pince wywali nas, a my będziemy w czarnej dupie. A teraz idziemy. - zarządziła.
-Hermi, a ja? - zapytał niepewnie Ron.
-Zostajesz. Harr... Och.. cały czas mi się mylicie... Malfoy rusz łaskawie swoje cztery litery.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić! - ciało bruneta skrzyżowało ręce na piersi, dając tym do zrozumienia, że nie zamierza się ruszyć.
-Więc spędzisz resztę swojego życia w ciele Harrego. - skwitował Ron.
-Ugrh... Już idę, idę...
-No i alleluja!
...
We trójkę weszli do biblioteki już trzy godziny temu i nadal nic. Szukali już chyba wszędzie, nawet w księgach, które były kompletnie na inny temat. Hermiona rzecz jasna nie dawała za wygrana i nadal wytrwale szukała. Harry w duchu dopingował swoją przyjaciółkę, a Malfoy jakieś pół godziny temu usiadł na jednym z krzeseł, nogi zarzucił na stół i przeglądał jakąś księgę zaklęć.
-Może byś się wreszcie ruszył! - wywarczał Harry w ciele Ślizgona.
-A co mam jeszcze twoim zdaniem robić? Siedzimy już tu Merlin jeden wie ile i na razie nadal tkwię w tym twoim gryfońskim ciele. - przynajmniej seksownym... - dodał w myślach.
-Hermi... Może pójdziesz do Mcgonagall po pozwolenie, by przeszukać Dział Ksiąg Zakazanych.
-Chyba nie ma innego wyjścia... - poddała się Granger.
-Proponowałem to na samym początku, ale nieee
-Malfoy.. Daruj sobie. - powiedziała zirytowana Gryfonka. - Idę, ale to na pewno zajmie mi trochę czasu... Dwa dni temu też brałam pozwolenie i jak ona mi nie da, będę musiała poprosić innego nauczyciela.... W każdym bądź razie siedźcie tu i spróbujcie się nie pozabijać. - skończywszy mówić, zabrała swoją szkolną torbę i ruszyła do wyjścia.
-Hm.. może zobaczymy jak ciało słynnego Chłopca-Który-Przeżył jest zbudowane... Nie wiedzieć czemu zawsze mnie to interesowało... - twarz Harrego uśmiechnęła się iście ślizgońskim uśmieszkiem, co było nietypowym widokiem.
-Nie odważysz się...
-Zakład? Najpierw trzeba się pozbyć tej szaty... - twarz Draco pozostała niewzruszona. - Teraz po kolei każdy guziczek... Jeden... Drugi...Trzeci...Czwarty...Piąty...Szósty...Siódmy...Mrr i po kłopocie..., a teraz odsłaniamy... Ooo Potii któż by przypuszczał, że pod tymi szmatami kryje się takie arcydzieło... Nie powinieneś się tak ukrywać...
-Malfoy... Tobie czytanie książek chyba na mózg się rzuca... - skomentował to Harry.
-Całkiem możliwe... A teraz czas na spodnie... - uśmiechnął się chyrze.
-Nie! - Harry rzucił się na swoje własne ciało.
-Hahaha ty na prawdę myślałeś, że to zrobię? Hahaha no nie mogę...
-Potter! Malfoy! Proszę natychmiast opuścić bibliotekę! I Panie Potter.. Proszę się ubrać z łaski swojej. - powiedziała zdegustowana bibliotekarka i udała się za swoje biurko. Chłopcy pozbierali się z podłogi, wzięli swojego rzeczy i udali się do wyjścia.
-Zadowolony? Przez ciebie nie znajdziemy przeciw zaklęcia, a bibliotekarka myśli, że robię w każdą sobotę robię striptiz w bibliotece! - krzyczał Harry.
-Chłopcze Złoty... Nie unoś się tak...
-Jesteś popieprzony...
-Możliwe, ale i tak wyszło na to, że to ty biegasz nago po bibliotece szkolnej. - cieszył się Draco.
-Śmieszne... Co teraz zrobimy?
-Noo Granger coś na pewno znajdzie..., a my możemy się gdzieś przejść.
-My? Razem?
-A co innego nam pozostało? Ja nie mam zamiaru się pokazywać w twoim ciele publicznie... Jeszcze by mnie domownicy zabili...
-W sumie to dobry pomysł. Chodźmy gdzieś... Może na błonia?
-Za dużo ludzi.. Chodźmy do Wierzy Astronomicznej, ona zawsze jest pusta.
-Dla mnie okej.
Jak postanowili, tak zrobili i po 10 minutach byli już na miejscu.
-Skąd wiedziałeś, że nikogo tu nie będzie? - zapytał zaciekawiony Gryfon.
-Z doświadczenia... tak to można ująć.
-Po co tu przychodzisz?
-Żeby oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości...
-Co masz na myśli?
-Ech... Nie masz czasem takiej potrzeby by pobyć chwilę samemu..., wyciszyć się i oderwać od znajomych? No skąd.. Przecież twoje życie jest idealne... - parsknął Malfoy.
-Mogłoby się tak wydawać, ale doskonale cię rozumiem... Ja chodzę do Zakazanego Lasu. - przyznał się brunet.
-I to niby ja jestem popieprzony, Potter? Kto normalny łazi sam po Zakazanym Lesie?
-Nie przyszło mi nic lepszego do głowy. - ich rozmowę przerwała nadlatująca szkolna sowa.
-To chyba do ciebie Potti. - Harry odwiązał mały liścik, na co sowa fuknęła i odleciała.
-Od kogo to?
-Od Miony...
-Zanim zaczniecie się zabijać... Trzeba się zastanowić. - poinformowała ich Gryfonka lecz ktoś jej brutalnie przerwał.
-Och... Przymknij się wreszcie! Poradzimy sobie świetnie bez rad Panny Mądralińskiej! - odezwało się ciało Pottera.
-Nie mów do niej w taki sposób! Gdybyś nie zauważył ona chce nam pomóc! - w obronie Granger staną Harry, w ciele Malfoya rzec jasna.
-No to co proponujesz? - powiedział przez zęby Draco.
-Chodźmy do biblioteki. - odpowiedziała jak gdyby to było oczywiste.
-Biblioteka... Stałe rozwiązanie... A nie przyszła Ci do głowy pomoc jakiegoś nauczyciela? - powiedział zniesmaczony Nott.
-Jeśli chcecie mieć przejebane za używanie nielegalnych zaklęć to droga wolna!
-Więc mam rozumieć, że zostaje tylko biblioteka... - zapytał retorycznie blondyn.
-Brawo Har.. Malfoy. Ugh... Chodźcie za mną.
-A dlaczego my nie? - zbulwersował się Blaise.
-No właśnie! - przyznali mu rację kumple.
-Ponieważ będzie nas za dużo, a znając wasze ograniczenia intelektualne, zaczniecie się kłócić, Pani Pince wywali nas, a my będziemy w czarnej dupie. A teraz idziemy. - zarządziła.
-Hermi, a ja? - zapytał niepewnie Ron.
-Zostajesz. Harr... Och.. cały czas mi się mylicie... Malfoy rusz łaskawie swoje cztery litery.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić! - ciało bruneta skrzyżowało ręce na piersi, dając tym do zrozumienia, że nie zamierza się ruszyć.
-Więc spędzisz resztę swojego życia w ciele Harrego. - skwitował Ron.
-Ugrh... Już idę, idę...
-No i alleluja!
...
We trójkę weszli do biblioteki już trzy godziny temu i nadal nic. Szukali już chyba wszędzie, nawet w księgach, które były kompletnie na inny temat. Hermiona rzecz jasna nie dawała za wygrana i nadal wytrwale szukała. Harry w duchu dopingował swoją przyjaciółkę, a Malfoy jakieś pół godziny temu usiadł na jednym z krzeseł, nogi zarzucił na stół i przeglądał jakąś księgę zaklęć.
-Może byś się wreszcie ruszył! - wywarczał Harry w ciele Ślizgona.
-A co mam jeszcze twoim zdaniem robić? Siedzimy już tu Merlin jeden wie ile i na razie nadal tkwię w tym twoim gryfońskim ciele. - przynajmniej seksownym... - dodał w myślach.
-Hermi... Może pójdziesz do Mcgonagall po pozwolenie, by przeszukać Dział Ksiąg Zakazanych.
-Chyba nie ma innego wyjścia... - poddała się Granger.
-Proponowałem to na samym początku, ale nieee
-Malfoy.. Daruj sobie. - powiedziała zirytowana Gryfonka. - Idę, ale to na pewno zajmie mi trochę czasu... Dwa dni temu też brałam pozwolenie i jak ona mi nie da, będę musiała poprosić innego nauczyciela.... W każdym bądź razie siedźcie tu i spróbujcie się nie pozabijać. - skończywszy mówić, zabrała swoją szkolną torbę i ruszyła do wyjścia.
-Hm.. może zobaczymy jak ciało słynnego Chłopca-Który-Przeżył jest zbudowane... Nie wiedzieć czemu zawsze mnie to interesowało... - twarz Harrego uśmiechnęła się iście ślizgońskim uśmieszkiem, co było nietypowym widokiem.
-Nie odważysz się...
-Zakład? Najpierw trzeba się pozbyć tej szaty... - twarz Draco pozostała niewzruszona. - Teraz po kolei każdy guziczek... Jeden... Drugi...Trzeci...Czwarty...Piąty...Szósty...Siódmy...Mrr i po kłopocie..., a teraz odsłaniamy... Ooo Potii któż by przypuszczał, że pod tymi szmatami kryje się takie arcydzieło... Nie powinieneś się tak ukrywać...
-Malfoy... Tobie czytanie książek chyba na mózg się rzuca... - skomentował to Harry.
-Całkiem możliwe... A teraz czas na spodnie... - uśmiechnął się chyrze.
-Nie! - Harry rzucił się na swoje własne ciało.
-Hahaha ty na prawdę myślałeś, że to zrobię? Hahaha no nie mogę...
-Potter! Malfoy! Proszę natychmiast opuścić bibliotekę! I Panie Potter.. Proszę się ubrać z łaski swojej. - powiedziała zdegustowana bibliotekarka i udała się za swoje biurko. Chłopcy pozbierali się z podłogi, wzięli swojego rzeczy i udali się do wyjścia.
-Zadowolony? Przez ciebie nie znajdziemy przeciw zaklęcia, a bibliotekarka myśli, że robię w każdą sobotę robię striptiz w bibliotece! - krzyczał Harry.
-Chłopcze Złoty... Nie unoś się tak...
-Jesteś popieprzony...
-Możliwe, ale i tak wyszło na to, że to ty biegasz nago po bibliotece szkolnej. - cieszył się Draco.
-Śmieszne... Co teraz zrobimy?
-Noo Granger coś na pewno znajdzie..., a my możemy się gdzieś przejść.
-My? Razem?
-A co innego nam pozostało? Ja nie mam zamiaru się pokazywać w twoim ciele publicznie... Jeszcze by mnie domownicy zabili...
-W sumie to dobry pomysł. Chodźmy gdzieś... Może na błonia?
-Za dużo ludzi.. Chodźmy do Wierzy Astronomicznej, ona zawsze jest pusta.
-Dla mnie okej.
Jak postanowili, tak zrobili i po 10 minutach byli już na miejscu.
-Skąd wiedziałeś, że nikogo tu nie będzie? - zapytał zaciekawiony Gryfon.
-Z doświadczenia... tak to można ująć.
-Po co tu przychodzisz?
-Żeby oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości...
-Co masz na myśli?
-Ech... Nie masz czasem takiej potrzeby by pobyć chwilę samemu..., wyciszyć się i oderwać od znajomych? No skąd.. Przecież twoje życie jest idealne... - parsknął Malfoy.
-Mogłoby się tak wydawać, ale doskonale cię rozumiem... Ja chodzę do Zakazanego Lasu. - przyznał się brunet.
-I to niby ja jestem popieprzony, Potter? Kto normalny łazi sam po Zakazanym Lesie?
-Nie przyszło mi nic lepszego do głowy. - ich rozmowę przerwała nadlatująca szkolna sowa.
-To chyba do ciebie Potti. - Harry odwiązał mały liścik, na co sowa fuknęła i odleciała.
-Od kogo to?
-Od Miony...
Gdzie wy jesteście?! Mniejsza z tym... Mam antidotum (chyba), więc ruszcie łaskawie swoje tyłki do biblioteki, a raczej przed...
Ps. Jak mogli tak szybko was z niej wywalić?!!
Ps. Jak mogli tak szybko was z niej wywalić?!!
H.
-O co chodzi?
-Hermiona ma antidotum. Chodź! - krzyknął uradowany Harry w ciele blondyna.
-Ale gdzie?
-Przed bibliotekę! Szybko!
-Niech ją Merlin błogosławi! - powiedział do siebie Draco i ruszył za swoim uradowanym ciałem.
...
-Hermiona! - przytuliło ją ciało Malfoya.
-Em... Dziwnie się czuję jak przytulasz mnie w tym ciele.
-Właśnie! Trochę szacunku Potter dla tego arystokratycznego ciała!
-Możecie przestać? Wypijcie to. - zarządziła Gryfonka.
-A co to? - zainteresował się Ślizgon. - Nie pachnie zachęcająco.
-Serio mam Ci teraz tłumaczyć cały skład?
- A jaką mam w ogóle pewność, że to zadziała?
-Yyy no... - brązowooka nie mogła się określić.
-To inaczej. Co się stanie jak to nie zadziała?
-Nie wiem. - wymamrotała cichutko.
-Co proszę? - Malfoy nadstawił ucho.
-Nie wiem! Wypij to po prostu, tylko zróbcie to równocześnie.
-Gdyby nie chodziło tu o taką ważną sprawę nigdy bym tego nie zrobił... - po tych słowach Ślizgon w gryfońskim ciele przyłożył małą fiolkę do ust i równocześnie z Harrym połknęli zawartość.
-Ekh... Nie żebym marudził czy coś, ale... Dlaczego wciąż patrzę na swoje własne ciało! - wkurw Dracona sięgnął zenitu. - I co? Panna Wszystkowiedząca teraz nagle milczy?! No powiedz coś!
-Myślałam, że to wystarczy... W książce brakowało jednej strony, ale miałam nadzieję, że to nieistotne...
-Haha, zabijcie mnie... - załamał się.
-Harry. Ja, ja przepraszam...
-To nie Twoja wina Miona - uśmiechnął się do niej pocieszająco Potter, co wyglądało dziwnie na twarzy Ślizgona.
-Potter, idziemy.
-A... ale jak to tak razem?
-Nie możemy się przecież tak pokazać!
...
Jest to pierwsza część one-shota ;) Mam sporo dylematów, jeśli chodzi o zakończenie, dlatego wstawiam pierwszą część teraz :>
...
-Hermiona! - przytuliło ją ciało Malfoya.
-Em... Dziwnie się czuję jak przytulasz mnie w tym ciele.
-Właśnie! Trochę szacunku Potter dla tego arystokratycznego ciała!
-Możecie przestać? Wypijcie to. - zarządziła Gryfonka.
-A co to? - zainteresował się Ślizgon. - Nie pachnie zachęcająco.
-Serio mam Ci teraz tłumaczyć cały skład?
- A jaką mam w ogóle pewność, że to zadziała?
-Yyy no... - brązowooka nie mogła się określić.
-To inaczej. Co się stanie jak to nie zadziała?
-Nie wiem. - wymamrotała cichutko.
-Co proszę? - Malfoy nadstawił ucho.
-Nie wiem! Wypij to po prostu, tylko zróbcie to równocześnie.
-Gdyby nie chodziło tu o taką ważną sprawę nigdy bym tego nie zrobił... - po tych słowach Ślizgon w gryfońskim ciele przyłożył małą fiolkę do ust i równocześnie z Harrym połknęli zawartość.
-Ekh... Nie żebym marudził czy coś, ale... Dlaczego wciąż patrzę na swoje własne ciało! - wkurw Dracona sięgnął zenitu. - I co? Panna Wszystkowiedząca teraz nagle milczy?! No powiedz coś!
-Myślałam, że to wystarczy... W książce brakowało jednej strony, ale miałam nadzieję, że to nieistotne...
-Haha, zabijcie mnie... - załamał się.
-Harry. Ja, ja przepraszam...
-To nie Twoja wina Miona - uśmiechnął się do niej pocieszająco Potter, co wyglądało dziwnie na twarzy Ślizgona.
-Potter, idziemy.
-A... ale jak to tak razem?
-Nie możemy się przecież tak pokazać!
...