Wiem... wiem... Trochę się romantycznie i melancholijnie zrobiło, ale nie martwcie się ;) Nie! Nie! Nic wam nie zdradzę!! Musicie przeczytać to się dowiecie :D I bardzo proszę o komentowanie... a te dają mi porządnego kopa i wtedy praktycznie od razu biorę się do pisania, więc w sumie to wasza sprawa, jak chcecie...Jeśli chcecie by notki byly często, po prostu komentujcie ;)
Ps. Przypominam, że można dodawać komentarze jako "anonimowy" ;)
...
Obudził się sam w sali szpitalnej i wiedział, że dzisiaj już nie uniknie z nią spotkania.
Leżał tak jeszcze przez jakieś pół godziny, aż w końcu pani Pomfrey wyszła ze swojego gabinetu, by zobaczyć jak się czuje pacjent.
-O! Obudził się pan!! Tak się cieszę! Obawiałam się, że już będę musiała pana odesłać do Św. Munga... - zmartwiła się pielęgniarka.
-Nie.. myślę, że obędzie się bez takich drastycznych środków... - zażartował Harry.
-A jak się pan czuje?
-W sumie bardzo dobrze... Tylko głowa mnie jeszcze trochę boli. - przyznał się.
-Och...To normalne! W końcu nie co dzień spada się ze schodów...
-No tak..., a była by szansa bym już dzisiaj się stąd wyrwał? - Harry zrobił oczy smutnego psiaczka by ruszyć serce piguły.
-Właście to powinieneś zostać jeszcze jeden dzień na obserwacji...
-Plooosie...
-Ale w sumie, jeśli obiecasz, że wypijesz ten eliksir wieczorem i będziesz się oszczędzać... - wyliczała pielęgniarka.
-Dziękuje!! To ja lecę się umyć i uciekam na śniadanie! - ucieszył się brunet.
-Nie tak szybko Potter, najpierw dyrektor chciał z tobą chwilkę porozmawiać - oznajmiła mu.
Kurwa...
-Oczywiście, będę gotowy za jakieś 20 minut. - poinformował ją chłopak i zniknął za drzwiami łazienki.
...
Harry stał pod gorącym wodospadem wody i przypominał sobie swoją najlepszą noc w życiu... Noc, w której Draco Malfoy wyznaje miłość... Bo widzisz... ja, ja się chyba zakochałem, a nawet mam podstawy myśleć, że cię kocham...
-Oj... kochany, ty się bój co ja mogę z tą wiedzą zrobić... - uśmiechnął się do siebie i wyszedł spod prysznica
Na krześle znalazł gotowy i czysty komplet bielizny i ubrań. Założył na siebie szarą bluzę i zwykłe szerokie jeansy, a do tego adidasy, następnie umył zęby, ułożył włosy i założył soczewki, po czym opuścił toaletę, ale nie był z tego zbytnio zadowolony, gdy na swoim łóżku szpitalnym, zobaczył dyrektora.
-Dzień dobry Harry. Jak samopoczucie? - uśmiechnął się miło.
-Dziękuje, dobrze.
-Mam do ciebie pewne pytanie?
-Słucham.
-Czy pamiętasz kto cię zrzucił ze schodów? - dopytywał się podejrzliwie.
-Oczywiście, że nie... Jak mogę kogoś takiego pamiętać, skoro sam z nich spadłem? - zapytał oburzony Harry.
-I jesteś pewien, że nie brały w tym udziału osoby trzecie? - Dumbleodre nie zamierzał odpuścić.
-Tak jestem pewien, a czy teraz mógłbym udać się na zajęcia? Na śniadanie nie mam już co liczyć, ale na pierwszą lekcję może zdążę.
-Tak, tak oczywiście, ale jeśli coś by cię przypomniało to proszę poinformuj mnie o tym.
-Ma się rozumieć, a teraz życzę miłego dnia. Do widzenia! - Potter czym prędzej opuścił skrzydło szpitalne i udał się do lochów, gdzie trwała już pierwsza lekcja.
...
Snape postanowił, że na dzisiejszej lekcji, uczniowie będą pracować w parach.
-Pary będą mieszane, a to znaczy, że ślizgoni będą pracować z gryfonami.
Weasley i Goyle, Granger i Nott, Blaise i Ginny Wealsey... - Po tej parze Dracon się wyłączył, bo wiedział dobrze, że będzie pracował sam. W sumie nie przeszkadzało mu to, bo teraz miał pewność, że nikt mu nie spierdoli całej ciężkiej pracy.
-A pan Malfoy będzie musiał pracować sam. - oznajmił profesor.
-Jestem medium... - mruczał pod nosem blondyn.
-Coś pan mówił? - zapytał profesor.
-Ja? Ja nic, tylko... - nie mógł dokończyć zdania, ponieważ drzwi od sali rozwarły się z wielkim hukiem.
-Prze, prze, przepraszam za spóźnienie, ale przetrzymano mnie w skrzydle lekarskim... - wytłumaczył się.
-Dobrze, proszę siadać. Draco, będziesz pracować z panem Potterem. - poinformował go nauczyciel i ruszył w kierunku swojego biurka.
Potter? Potter!! - cieszył się.
-Hej. - przywitał się brunet.
-Cześć. - odpowiedział zdawkowo blondyn.
-I...? - Harry liczył na jakieś lepsze powitanie po ostatniej nocy i jego wyznaniach.
-I co?
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zdziwił się szczerze Wybraniec.
-A na co liczyłeś? - Malfoy nie miał pojęcia o co może mu chodzić.
-O nic. - odwarknął Harry i zajął się krojeniem składników.
Wiedziałem, że mi się to przyśniło... Ale nie... Lepiej było się oszukiwać! Idiota, kretyn! Malfoy nie ma pojęcia co to miłość!! A ja myślałem, że mi ją wyznał wczoraj w noc! Kongratuleszyn... wybiłem się na szczyty naiwności!!
Jego rozmyślania przerwał głos blondyna.
-Potter! Potter! Harry kurwa!
-Czego?!
-Całkowicie zmiażdżyłeś liście tentakuli... Musisz je pokroić jeszcze raz... Tym razem tylko na trzy części...
-Cokolwiek. - Harry wyciągnął nowy liść i zaczął kroić go na trzy równe części.- Tak może być? - zapytał ironicznie.
-Tak, idealnie.- uśmiechnął się szczerze.
-Zajebiście, coś jeszcze mam pokroić?
-Harry.. O co ci chodzi? - Draco nie potrafił pojąć zachowania chłopaka.
-Chodzi mi o to, czy mam pokroić jeszcze jakieś potrzebne składniki do eliksiru.
-Wiesz, że nie o tym mówię, chodzi mi o twoje zachowanie!
-O nic mi nie chodzi. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-No właśnie nie wydaje mi się! Myślałem, że wtedy na korytarzu wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Może według ciebie!
-Tak nie będziemy rozmawiać! - powiedział Draco przez zaciśnięte zęby.
-Pierdol się.
-Z tobą zawsze i wszędzie.. - Draco uśmiechnął się chytrze. - Panie profesorze, Harry źle się poczuł, czy mogę go zabrać do pani Pomfrey?
-Oczywiście, proszę iść.
-Ale.., ale ja.. - brunet chciał jakoś zaprzeczyć, lecz Draco wyciągnął go z sali.
-Co ty odpierdalasz!! I gdzie mnie ciągniesz, kurwa!!- ale Potter nie dostał odpowiedzi na żadne ze swoich pytań, na które sam sobie odpowiedział, gdy ślizgon zaciągnął go w jakiś ciemny korytarz w lochach i połączył ich usta w namiętnym pocałunku.
-Co się zmieniło w naszych relacjach podczas twojej śpiączki...? - zapytał Dracon po przerwanym pocałunku, patrząc się w te piękne zielone oczy chłopaka.
-Nic, po prostu ta znajomość nigdy nie miała sensu. - oznajmił Harry z wielkim bólem.
Draco odsunął się trochę od chłopaka, nie pojmując o co mu chodzi.
-A więc żałujesz...
-Nie. - odpowiedział szczerze.
-Do dlaczego tak mówisz..? - ślizgon był na skraju załamania nerwowego.
-Ponieważ pewien sen dał mi dużo do myślenia.
-Sen?! Sen?! Takie decyzje podejmujesz na podstawie snu? - zdenerwował się blondyn.
-Tak w sumie to nie jestem do końca pewny czy to był do końca sen, bo działo się to gdy leżałem w szpitalu... - Malfoy na te słowa gwałtowanie wciągnął powietrze, bo wiedział już o co może chodzić.
-To dlaczego na początku uważałeś, że to sen? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Ponieważ rzeczywistość kłóci się z przekazem tego snu czy co to tam było... - Harry ewidentnie posmutniał co nie umknęło uwadze blondyna,
-A gdyby ktoś ci powiedział, że to nie był sen...? - zapytał szeptem Dracon.
-Nie uwierzyłbym... - powiedział szczerze.
-Dlaczego?
-Ponieważ musiałbym usłyszeć słowa z tego snu od tej osoby, wyznane mi prosto w oczy... - Harry spojrzał Draconowi głęboko w oczy i czekał na jego reakcję, lecz śligon stał bez ruchu i wpatrywał się tępo w chłopaka nie mając pojęcia jak to powiedzieć.
-Ja... ja..nie mogę...
-Dlaczego?
-Dobrze wiesz dlaczego...
-Jeśli masz takie same obawy jak wczoraj... to możesz je całkowicie zignorować - wyszeptał gryfon.
Tych kilka sekund ciszy ciągnęło im się niemiłosiernie, Draco lustrował wzrokiem Harrego jakby chciał uzyskać niemą pomoc. W końcu po dwóch minutach przytłaczającej ciszy usta blondyna rozwarły się i popłynęły z nich ciche słowa.
-Harry... Kocham Cię.
-Wreszcie! - Potter już nie dał rady dłużej wytrzymać, rzucił się na śligona całując go gorąco. Ich języki połączyły się w niesamowitym tańcu pełnym erotyzmu i obietnic, które miały się wkrótce spełnić.
-Musimy wracać na lekcję - wyszeptał szarooki z ustami na ustach bruneta.
-Skoro musimy.... - chłopcy ruszyli ramię w ramię w kierunku klasy. Wiszącą ciszę między nimi przerwał gryfon.
-Mam rozumieć, że teraz staniesz się taki romantyczny i grzeczny? - zapytał z nutką zawiedzenia.
-Ooo nie, nadal pozostanę arystokratycznym dupkiem bez uczuć...Chociaż może czasami... Gdy nikt nie będzie widział... - Draco nachylił się by polizać Harrego za uchem czubkiem języka, Potter prawie podskoczył przez przechodzące przez niego dreszcze.
-Cieszy mnie to....Bo to właśnie takiego cię pokochałem - Draconowi aż się ciepło zrobiło na sercu, gdy usłyszał te słowa, ale nie dał po sobie tego poznać, tylko uśmiechnął się łobuzersko.
-A teraz gdy już wszystko sobie wyjaśniliśmy, wracajmy na lekcję...
...
Leżał tak jeszcze przez jakieś pół godziny, aż w końcu pani Pomfrey wyszła ze swojego gabinetu, by zobaczyć jak się czuje pacjent.
-O! Obudził się pan!! Tak się cieszę! Obawiałam się, że już będę musiała pana odesłać do Św. Munga... - zmartwiła się pielęgniarka.
-Nie.. myślę, że obędzie się bez takich drastycznych środków... - zażartował Harry.
-A jak się pan czuje?
-W sumie bardzo dobrze... Tylko głowa mnie jeszcze trochę boli. - przyznał się.
-Och...To normalne! W końcu nie co dzień spada się ze schodów...
-No tak..., a była by szansa bym już dzisiaj się stąd wyrwał? - Harry zrobił oczy smutnego psiaczka by ruszyć serce piguły.
-Właście to powinieneś zostać jeszcze jeden dzień na obserwacji...
-Plooosie...
-Ale w sumie, jeśli obiecasz, że wypijesz ten eliksir wieczorem i będziesz się oszczędzać... - wyliczała pielęgniarka.
-Dziękuje!! To ja lecę się umyć i uciekam na śniadanie! - ucieszył się brunet.
-Nie tak szybko Potter, najpierw dyrektor chciał z tobą chwilkę porozmawiać - oznajmiła mu.
Kurwa...
-Oczywiście, będę gotowy za jakieś 20 minut. - poinformował ją chłopak i zniknął za drzwiami łazienki.
...
Harry stał pod gorącym wodospadem wody i przypominał sobie swoją najlepszą noc w życiu... Noc, w której Draco Malfoy wyznaje miłość... Bo widzisz... ja, ja się chyba zakochałem, a nawet mam podstawy myśleć, że cię kocham...
-Oj... kochany, ty się bój co ja mogę z tą wiedzą zrobić... - uśmiechnął się do siebie i wyszedł spod prysznica
Na krześle znalazł gotowy i czysty komplet bielizny i ubrań. Założył na siebie szarą bluzę i zwykłe szerokie jeansy, a do tego adidasy, następnie umył zęby, ułożył włosy i założył soczewki, po czym opuścił toaletę, ale nie był z tego zbytnio zadowolony, gdy na swoim łóżku szpitalnym, zobaczył dyrektora.
-Dzień dobry Harry. Jak samopoczucie? - uśmiechnął się miło.
-Dziękuje, dobrze.
-Mam do ciebie pewne pytanie?
-Słucham.
-Czy pamiętasz kto cię zrzucił ze schodów? - dopytywał się podejrzliwie.
-Oczywiście, że nie... Jak mogę kogoś takiego pamiętać, skoro sam z nich spadłem? - zapytał oburzony Harry.
-I jesteś pewien, że nie brały w tym udziału osoby trzecie? - Dumbleodre nie zamierzał odpuścić.
-Tak jestem pewien, a czy teraz mógłbym udać się na zajęcia? Na śniadanie nie mam już co liczyć, ale na pierwszą lekcję może zdążę.
-Tak, tak oczywiście, ale jeśli coś by cię przypomniało to proszę poinformuj mnie o tym.
-Ma się rozumieć, a teraz życzę miłego dnia. Do widzenia! - Potter czym prędzej opuścił skrzydło szpitalne i udał się do lochów, gdzie trwała już pierwsza lekcja.
...
Snape postanowił, że na dzisiejszej lekcji, uczniowie będą pracować w parach.
-Pary będą mieszane, a to znaczy, że ślizgoni będą pracować z gryfonami.
Weasley i Goyle, Granger i Nott, Blaise i Ginny Wealsey... - Po tej parze Dracon się wyłączył, bo wiedział dobrze, że będzie pracował sam. W sumie nie przeszkadzało mu to, bo teraz miał pewność, że nikt mu nie spierdoli całej ciężkiej pracy.
-A pan Malfoy będzie musiał pracować sam. - oznajmił profesor.
-Jestem medium... - mruczał pod nosem blondyn.
-Coś pan mówił? - zapytał profesor.
-Ja? Ja nic, tylko... - nie mógł dokończyć zdania, ponieważ drzwi od sali rozwarły się z wielkim hukiem.
-Prze, prze, przepraszam za spóźnienie, ale przetrzymano mnie w skrzydle lekarskim... - wytłumaczył się.
-Dobrze, proszę siadać. Draco, będziesz pracować z panem Potterem. - poinformował go nauczyciel i ruszył w kierunku swojego biurka.
Potter? Potter!! - cieszył się.
-Hej. - przywitał się brunet.
-Cześć. - odpowiedział zdawkowo blondyn.
-I...? - Harry liczył na jakieś lepsze powitanie po ostatniej nocy i jego wyznaniach.
-I co?
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zdziwił się szczerze Wybraniec.
-A na co liczyłeś? - Malfoy nie miał pojęcia o co może mu chodzić.
-O nic. - odwarknął Harry i zajął się krojeniem składników.
Wiedziałem, że mi się to przyśniło... Ale nie... Lepiej było się oszukiwać! Idiota, kretyn! Malfoy nie ma pojęcia co to miłość!! A ja myślałem, że mi ją wyznał wczoraj w noc! Kongratuleszyn... wybiłem się na szczyty naiwności!!
Jego rozmyślania przerwał głos blondyna.
-Potter! Potter! Harry kurwa!
-Czego?!
-Całkowicie zmiażdżyłeś liście tentakuli... Musisz je pokroić jeszcze raz... Tym razem tylko na trzy części...
-Cokolwiek. - Harry wyciągnął nowy liść i zaczął kroić go na trzy równe części.- Tak może być? - zapytał ironicznie.
-Tak, idealnie.- uśmiechnął się szczerze.
-Zajebiście, coś jeszcze mam pokroić?
-Harry.. O co ci chodzi? - Draco nie potrafił pojąć zachowania chłopaka.
-Chodzi mi o to, czy mam pokroić jeszcze jakieś potrzebne składniki do eliksiru.
-Wiesz, że nie o tym mówię, chodzi mi o twoje zachowanie!
-O nic mi nie chodzi. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-No właśnie nie wydaje mi się! Myślałem, że wtedy na korytarzu wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Może według ciebie!
-Tak nie będziemy rozmawiać! - powiedział Draco przez zaciśnięte zęby.
-Pierdol się.
-Z tobą zawsze i wszędzie.. - Draco uśmiechnął się chytrze. - Panie profesorze, Harry źle się poczuł, czy mogę go zabrać do pani Pomfrey?
-Oczywiście, proszę iść.
-Ale.., ale ja.. - brunet chciał jakoś zaprzeczyć, lecz Draco wyciągnął go z sali.
-Co ty odpierdalasz!! I gdzie mnie ciągniesz, kurwa!!- ale Potter nie dostał odpowiedzi na żadne ze swoich pytań, na które sam sobie odpowiedział, gdy ślizgon zaciągnął go w jakiś ciemny korytarz w lochach i połączył ich usta w namiętnym pocałunku.
-Co się zmieniło w naszych relacjach podczas twojej śpiączki...? - zapytał Dracon po przerwanym pocałunku, patrząc się w te piękne zielone oczy chłopaka.
-Nic, po prostu ta znajomość nigdy nie miała sensu. - oznajmił Harry z wielkim bólem.
Draco odsunął się trochę od chłopaka, nie pojmując o co mu chodzi.
-A więc żałujesz...
-Nie. - odpowiedział szczerze.
-Do dlaczego tak mówisz..? - ślizgon był na skraju załamania nerwowego.
-Ponieważ pewien sen dał mi dużo do myślenia.
-Sen?! Sen?! Takie decyzje podejmujesz na podstawie snu? - zdenerwował się blondyn.
-Tak w sumie to nie jestem do końca pewny czy to był do końca sen, bo działo się to gdy leżałem w szpitalu... - Malfoy na te słowa gwałtowanie wciągnął powietrze, bo wiedział już o co może chodzić.
-To dlaczego na początku uważałeś, że to sen? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Ponieważ rzeczywistość kłóci się z przekazem tego snu czy co to tam było... - Harry ewidentnie posmutniał co nie umknęło uwadze blondyna,
-A gdyby ktoś ci powiedział, że to nie był sen...? - zapytał szeptem Dracon.
-Nie uwierzyłbym... - powiedział szczerze.
-Dlaczego?
-Ponieważ musiałbym usłyszeć słowa z tego snu od tej osoby, wyznane mi prosto w oczy... - Harry spojrzał Draconowi głęboko w oczy i czekał na jego reakcję, lecz śligon stał bez ruchu i wpatrywał się tępo w chłopaka nie mając pojęcia jak to powiedzieć.
-Ja... ja..nie mogę...
-Dlaczego?
-Dobrze wiesz dlaczego...
-Jeśli masz takie same obawy jak wczoraj... to możesz je całkowicie zignorować - wyszeptał gryfon.
Tych kilka sekund ciszy ciągnęło im się niemiłosiernie, Draco lustrował wzrokiem Harrego jakby chciał uzyskać niemą pomoc. W końcu po dwóch minutach przytłaczającej ciszy usta blondyna rozwarły się i popłynęły z nich ciche słowa.
-Harry... Kocham Cię.
-Wreszcie! - Potter już nie dał rady dłużej wytrzymać, rzucił się na śligona całując go gorąco. Ich języki połączyły się w niesamowitym tańcu pełnym erotyzmu i obietnic, które miały się wkrótce spełnić.
-Musimy wracać na lekcję - wyszeptał szarooki z ustami na ustach bruneta.
-Skoro musimy.... - chłopcy ruszyli ramię w ramię w kierunku klasy. Wiszącą ciszę między nimi przerwał gryfon.
-Mam rozumieć, że teraz staniesz się taki romantyczny i grzeczny? - zapytał z nutką zawiedzenia.
-Ooo nie, nadal pozostanę arystokratycznym dupkiem bez uczuć...Chociaż może czasami... Gdy nikt nie będzie widział... - Draco nachylił się by polizać Harrego za uchem czubkiem języka, Potter prawie podskoczył przez przechodzące przez niego dreszcze.
-Cieszy mnie to....Bo to właśnie takiego cię pokochałem - Draconowi aż się ciepło zrobiło na sercu, gdy usłyszał te słowa, ale nie dał po sobie tego poznać, tylko uśmiechnął się łobuzersko.
-A teraz gdy już wszystko sobie wyjaśniliśmy, wracajmy na lekcję...
...
Tylko tyle?! Nie no jestem rozczarowana! Liczyłam na coś więcej na tym korytarzu!
OdpowiedzUsuńEhhhh... W takim razie ja czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję nadejdzie szybko ;)
Super opowiadanie :D nieźle zasuwasz z akcją. Tutaj nie da się nudzić :3
OdpowiedzUsuńTeż piszę Drarry, jakbyś była zainteresowana : http://dracoiharry.blogspot.com/
Ho, Ho Jakie pochlebstwa <3 ;P Cieszę się, że ci się podoba, a Drarry z chęcią przeczytam *-*
UsuńFeniksa
Jak dla mnie trochę to za szybko poszło-już są pogodzeni ok ale teraz co ?Masz dla nich jakąś ciekawą przyszłość?
OdpowiedzUsuńMoże ciąża albo coś ???(hajnie by było)
A i do jasnej ..... dlaczego nic się nie stało na korytarzu -normalnie cnota jak u klasztornych misjonarzy hihih
Czekam na nową notkę
Coo!! Jakich kurwa misjonarzy xDD
UsuńWłaśnie wiem, że akcja wydaje się szybka, ale nie zawsze jest tak kolorowo jak wygląda nie ;)Ale nie nic nie powiem Ciosza :p
Zboczuchy jedne... dobra ja też król zboczuchów, w końcu dzisiaj podziwiłam tyłeke plondyna, który kręcił się jak karuzela w wesołym miesteczku ( ślini się) Maaasakra... *-* I jeszcze miał ze sobą czarnowłosego "kumpla"... No normalanie prawie doszłam na tym chodniku :OOO Drarry kurwa jak nic!! <3
~Feniksa
Kiedy dodasz kolejną notkę??
OdpowiedzUsuń:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(
Wiem, jestem zła, ale moja wenula bardziej :((
UsuńMyślę, że dzisiaj lub ewentualnie jutro powinna być, ale raczej dziś ;)
Jeszcze raz przepraszam ;_;
~Feniksa
haha nastaw tą wenę w moją stronę to jak ją kopne to popamięta na zawsze :)
OdpowiedzUsuńNo to supcio czekam niecierpliwie
Bardzo chętnie ją wypnę :/ Przepraszam, że wczoraj nie dodałam... :( Dzisiaj tak na 90%, a jak nie to jutro na 100%, bo jutro wielki dzień :D
UsuńJeszcze raz przepraszam, ale jak miałam napisać jakieś ścierwo to wolałam już w ogóle nie dodawać :/
~Feniksa
Czy tylko ja tu z niecierpliwoscia czekam na kolejny rodzial? ;D ♥
OdpowiedzUsuńKuźwa... Ja chce seksu!!! :D
OdpowiedzUsuńDlatego z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :P
Pozdrawiam i życzę dużo weny :))
~ cicha wielbicielka
Ja też :o Ale nie może być tak słodko od razu bo bym szybko skończyła pisać ;) Cieszę się, że czekasz na ciąg dalszy... :)
Usuń~Feniksa
Kocham to!! Myślałam przez chwilę, że jednak się nie pogodzą.! To by było straszne. Przez ciebie boję się tego co będzie dalej!!
OdpowiedzUsuń