czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 17: Diabeł

                                 To  jakaś sugestia z waszej storny xD ? :*
 Tadui rozjebałaś system <3 Dziękuje za natchnie, chciałam by dłużej się gniewali, ale przez Ciebie chyba nic nie wyjdzie :o A ty Agato kochana, cały czas mnie gonisz i nie ma, że boli :*, a wczoraj pewien Anonimek zmobilizował mnie, bym coś wreszcie naskrobała, no bo w końcu święto bloga, no i jeszcze jeden Anonimiek według, którego jestem "zajebista" :* :> Ubóstwiam Was, jesteście dla mnie jak Harry dla Draco, lub Draco dla Harrego, niezbędni do egzystencji <3   Zapraszam do lektury kochani i pokazujcie się w komentarzach, bo jak wy coś napiszecie to mi się cały dzień mordeczka cieszy :> No i zawsze wenulcia lepsza jest :> Dobra koniec pierdolenia, robota czeka :p
Ps. Wyłączyłam tą denerwującą (przynajmniej mnie :/) weryfikacje rysunkową... Taaak Fenii powoli, ale zawsze odkrywa moc bloggera :> Jestem z siebie dumna :3
Weryfikacja obrazkowa - chodzi o te dziwne liczby i wyrazy, które trzeba przepisywać przy dodawaniu komentarzy...złooo, ale już nie musicie się z tym męczyć, także liczę, że komentarzy będzie więcej jak będzie mieli mniej roboty :D :*

...

Draco nie wytrzymał pod wpływem emocji, wrócił do Wielkiej Sali. Otwarł jej ogromne drzwi w stylu "Z buta wjeżdżam", a wszyscy obecni odwrócili się w kierunku łomotu.
Malfoy przeczesał oczami tłum, odnalazł głowę Harrego i szybkim, ciężkim marszem ruszył w jego kierunku. 
-Potter! Idziesz ze mną! - złapał go za ramię i wyciągnął z ławki.
Harry był w takim szoku, że nawet nie  zareagował na ten gest, o reszcie uczniów już nie mówiąc. Kiedy blondyn zamknął z hukiem za nimi drzwi, ludzie jakby wybudzili się z transu i zaczęli szeptać między sobą.
-Ała Malfoy puść mnie do cholery!! - krzyknął Harry na cały korytarz.
-Nie kochany, nigdzie mi teraz nie uciekniesz! 
-Powiedziałem puść! - brunet  wyszarpał rękę z mocnego uścisku ślizgona. - Co ty odpierdalasz?!
-Chciałem porozmawiać, już Ci mówiłem. - odpowiedział spokojnie.
-To nie tędy droga! Najpierw Blaise teraz ty?! Przed całą szkołą wyjdę na jakąś męską dziwkę! - wdarł się i ruszył w kierunku wieży gryfindoru.
-Przepraszam, ale masz mnie głęboko w dupie, to jak inaczej mam z tobą porozmawiać?! - Draco próbował dotrzymać mu kroku, gdy nagle Harry odwrócił się do niego twarzą i patrząc mu w oczy powiedział:
-Może po ludzku?!... A no tak, zapomniałem...Malfoyowie, nie mają ludzkich odczuć, no chyba, że po butelce Ognistej... - skończywszy zdanie odwrócił się i ruszył przed siebie, a Draco stał jak wrośnięty w ziemię, nie wiedząc co powiedzieć.
...
Stał tak i stał, gdy z transu wybudziło go głośne klaskanie i diaboliczny śmiech.
-Mówiłem Ci Blaise żeby spierdalał.... Drugi raz tak ładnie nie  poproszę!  - zagroził blondyn.
-Uuu powiało grozą.. - Zabini oparł się z nonszalancją o ścianę.
-Czego ty chcesz? - zapytał zrezygnowany blondyn.
-Hm... Ten seksowny tyłeczek Pottusia będzie chyba dostatecznym dopingiem dla mnie... - uśmiechnął się ślizgońsko.
-Nie zdobędziesz go! To nie jest zabawka na jeden wieczór!
-I powiedział to ktoś, kto porzucił go po popołudniowym numerku... pff.
-Tyy gnoju... Sam dobrze wiesz, że nie tylko o to chodziło! - zdenerwował się ślzgon.
-To o co?! Ty to wiesz... i ja to wiem, że nigdy nie przyznasz tego przed Harrym, a ja nie mam z tym żadnego problemu... Jestem urodzonym kłamcą - jego diabelski chichot  poniósł się echem po korytarzu.
-I co będziesz z tego niby miał?
-Satysfakcję... Oo tak i to jak wielką.
-Od dzisiaj możesz przestać nazywać się moim przyjacielem. - powiedział, odwrócił się na pięcie i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
-No przestań chyba nie pokłócimy się o chłopaka, jak jakieś dziewczyny hahaha... - lecz Dracon nie odpowiedział.
...
-O Ron! Gdzie uciekłeś tak nagle? - zapytał Harry wchodząc do Wspólnego.
-Co?! Aa nie wiem, jakoś humor mi się popsuł...
-A przez co?
-Raczej przez kogo! Przez pewnego ślizgona zwanego Diabłem.! - krzyknął wkurzony rudzielec - W ogóle widzę, że ostatnio się dobrze z jaszczurami dogadujesz...
-Nie dogaduję... Serio nie wiem co odbiło Blaisowi - powiedział szczerze Harry.
-Dobra walić to... Gdzie nasza Hermi? 
-Noo ja wyszedłem wcześniej od niej... zaraz powinna być. 
-Okej, to siadaj poczekamy na nią. - zaproponował Ron.
-Niee wiesz co ja jestem padnięty... Pójdę się umyć, a potem się chyba położę...
-Stary... nie ze mną te numery... - Weasley spojrzał znacząco na kumpla. 

-O co Ci chodzi? 
-Może o to, że teraz był obiad i jest 15..., a ty mi mówisz, że idziesz sapać? Proooszę Cię, jak byłeś pijany gadałeś coś o jakiejś miłości bez sensu. Jeśli chcesz o czymś pogadać to wal! - uśmiechnął się zapraszająco.
-Co?! Och.. po pijaku robię dziwne rzeczy, jak chociażby to tańczenie na stole... - Harrego, aż dreszcze przeszły. - Więc się nie przejmuj.
-Tsssa pogadaj sobie, a ja widzę, że coś jest na rzeczy. - Ron nie miał zamiaru dać za wygraną.
-Dobra kurwa, po prostu nie chcę o tym gadać. Idę się przejść. - gryfon był zły na siebie, że tak potraktował najlepszego przyjaciela, ale co miał mu powiedzieć?! Że zabujał się się w ich największym szkolnym wrogu?! Ron wpadłby w szał i najprawdopodobnianej poszedłby siedzieć za zabójstwo z premedytacją... Jedno jest pewne, na razie nic mu nie powiem!
Potter wyszedł z wieży i poszedł się przejść po szkole.  Szedł tak sobie spokojnie, do czasu gdy nie wpadł na obiekt swojej największej złości.
-Kuźwa! Uważaj jak chodzisz ty..ty.. - blondyn zaniemówił gdy zobaczył Harrego.

-Przepraszam. - wycedził przez zęby.
-Co?! Och.. nic się nie stało, mówiłem Ci przecież, że ty możesz sobie na mnie wpadać ile chcesz... - Draco uśmiechnął się zalotnie. 
-Dziękuje za pozwolenie. - brunet chciał wyminąć Malfoya, ale ten przytrzymał go za nadgarstek. 
-Harry...
-Nadal nie mam ochoty z tobą rozmawiać. - Chłopak chciał wyszarpać swoją rękę, ale silny uścisk mu to dostatecznie utrudnił. 
-Chce Cię ostrzec, więc mnie łaskawie posłuchaj do cholery kurwa!! - Draco krzyknął z niemocy. - Posłuchaj - zaczął spokojnie. - Nie ufaj Blaisowi, cokolwiek by Ci nie mówił... Proszę. - Harry zobaczył coś takiego w oczach ślizgona, że postanowił go wysłuchać. 
-Niby dlaczego mam Ci wierzyć? - zapytał wyzywająco. 
-Bo wiem coś, czego ty nie wiesz. - odpowiedział blondyn i przyłożył czoło do czoła bruneta. - Obiecaj... - Wyszeptał te słowa na ustach Harrego. 
-O...Obiecuję. - powiedział i poczuł delikatny pocałunek na sowich wargach. 
-Dziękuje. - Potter chciał mu odpowiedzieć na pocałunek, ale Draco po tych słowach odwrócił się i szybkim krokiem schował się za najbliższym zakrętem, zostawiając Harrego z mętlikiem w głowie, ale i tak na pierwszej liście jego pragnień był teraz pewien ślizgon. 
-Kurwa...- powiedział do siebie i ruszył do Pokoju Wspólnego by napisać list, do swojego zakazanego owocu. 
...

Tak kończę w tym momencie ;) bo chcę mieć co piać w następnym rozdziale, który nastąpi najprawdopodobniej w piątek (31:05), ponieważ dzięki waszym cudownym komentarzom dostałam taki zastrzyk weny, że normalnie można go ćpać!! Oby tak dalej i mam nadzieję, że te wszystkie cudowne słowa, nie były tylko spowodowane miesięcznicą bloga :* Kocham Was moje pysiki kochane!!
W nagrodę macie tu takiego fajnego arta.... <3 - <3 Mogło by być tak w książce, nie miałabym nic przeciwko *-*

Rozdział 16: Sen

http://25.media.tumblr.com/b208f672ee5a706d906a5c82000330aa/tumblr_mn5ie2kia41rttcy2o1_500.gif  Teraz macie mniej więcej wizje mnie w nocy XD
Sorki, że nie dodawałam, ale wenula poszła w las :o Ale w czwartek jest w końcu miesięcznica bloga i trzeba ją godnie przeżyć!! Życzę w sumie sobie, nadal tych samych wiernych obywateli na tym blogu co do tej pory i by przybyło was jeszcze więcej w komentarzach, a liczba odwiedzin nadal tak cudownie rosła :D No i oczywiście Feltcliffe <3 w relu... mogli by się w końcu nawrócić :/
Rozdział może być bez ładu i składu, ale kuźwa kompletnie nie mam pomysłu na niego :/ Znaczy na pierwszą część miałam..., ale potem może być już gorzej :/ Przepraszam :(
Zapraszam do lektury!! :*
...
-Draco...Draco... - dochodziły do niego ciche słowa, tak bardzo znajomego mu głosu. Otworzył oczy. Dlaczego miałem je zamknięte?! i zobaczył pochylającego się nad nim Harrego.
-Harry..- uśmiechnął się lekko.
-Wreszcie się obudziłeś... Cały eliksir poszedł się jebać, dlatego Snape nam kazał zostać po lekcji i go uwarzyć jeszcze raz. - wyjaśnił rzeczowo gryfon.
-Co?! Jakiej lekcji?! - Malfoy nie za bardzo wiedział o co chodzi.
-Na eliksirach... Mieliśmy dwie godziny, a teraz siedzimy w tej klasie trzecią?! Podobno zrobiłeś z tego silny eliksir nasenny, a nie lekkiego snu... - zdziwił się.
-Jakie eliksir?! Przecież byliśmy na  korytarzu... rozmawialiśmy i.. i  - nie mógł dokończyć, ponieważ bezczelnie mu przerwano.
-Słuchaj, nie wiem co Ci się śniło... Nie byliśmy na żadnych korytarzy, nie rozmawialiśmy, tyko pomyliłeś jakieś składni, stworzyłeś silny eliksir nasenny i zasnąłeś dzięki oparom unoszącym się z kociołka, Snape podał jakieś anty coś i mieliśmy  uwarzyć jeszcze raz ten sam syf.. Tylko tym razem nie mylić składników, bo znowu któryś z nas odleci...
Draco zdezorientowany, zaczął kroić wątrobę nietoperze, po czym zamieszał eliksir.
-Kiedy odleciałem...? - zapytał niepewnie.
-Mniej więcej po tym, jak zapytałeś "Na co liczyłeś" - tu Harry sparodiował głos blondyna i prychnął cicho.
-Harry... - zaczął niepewnie . - Chciałbym porozmawiać.
-A ja nie. Trzeba tylko poczekać 10 minut, dopóki się nie zagotuje i gotowe, dasz sobie radę? - brunet jak najszybciej chciał wyjść z tego pomieszczenia.
-Tak...
-Świetnie, a więc mógłbym już pójść?
-Skoro ma Ci to sprawić przyjemność to droga wolna.
-Ekstra. Do widzenia. - lecz zanim wyszedł z klasy, odwrócił się i zadał jeszcze jedno pytanie ślizgonowi.- Malfoy... wypiłeś coś wczoraj w nocy?
-Tak. Jedną ognistą, a co? - Dracon był szczerze zdziwiony tym pytanie, ale gdy spojrzał w oczy Harrego i dostrzegł w nim zawód, smutek, złość, żal, to pożałował swojej szczerości.
-Nic, zupełnie nic. - chłopak wyszedł z sali i skierował się w stronę dormitorium, by przebrać, przesiąknięte, niezbyt przyjemnym zapachem eliksiru koszulę.
...
Zmienił koszulę na biały, obcisły  t-shirt, który idealnie uwydatniał jego mięśnie i idealną rzeźbę ciała. Po przebraniu bluzki, postanowił również zmienić spodnie. Wybrał czarne rurki ( ale nie takie gnioto jajca, tylko zwykłe szersze), w końcu takie nogi trzeba eksponować... - uśmiechnął się sam do siebie. Gdy już był w dormitorium, postanowił jeszcze poprawić swoją fryzurę.
Merlinie... powoli zamieniam się w Malfoya... Pomyślał, po czym udał się na pyszny obiad, przygotowany przez skrzaty.
...
Gdy doszedł do drzwi Wielkiej Sali, było już oczywiście po 14 Zajebiście... ja to mam szczęście.. Wziął kilka głębszych wdechów i pchnął ogromne drzwi. Dopiero wtedy przypomniał sobie, że nie założył swojej czarnej szaty. Przecież na posiłkach, nie jest obowiązkowa...-Pomyślał i wkroczył pewnym krokiem do pomieszczenia. Oczy wszystkich oczywiście zwróciły się ku niemu, a z ust dziewczyn wydobyło rozmarzone westchnienie. Hm...Chyba już na zawsze porzucę szkolny mundurek...- Uśmiechnął się do siebie i ruszył w kierunku swoich przyjaciół.
-Wooow Harry... - powiedziała Miona.
-Co jest?
-Wyglądasz... Noo w skrócie mówiąc brałabym cię jak mój pies krakowską... - Ron, który akurat pił, wypluł całą zawartość sowich ust na ziemie.
-Hermi!! - zniesmaczył się Ron.
-No co? Mówię tylko jak jest...- uśmiechnęła się słodko do rudzielca.
-A ten czego tu chce?! - krzyknął Ron, wskazując na kogoś palcem za plecami Harrgo.
-Kto taki...? - Potter odwrócił się i staną twarzą w twarz z Zabinim.
-Witaj Potty... - uśmiechnął się zawadiacko.
-Cze, Cześć.
-Mogę się przysiąść? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Taa jasne siadaj. - brunet wskazał puste miejsce obok siebie, a Blaise od razu skorzystał z zaproszenia.
...
Gdzie znowu ten czarnuch... Siedział, siedział i mnie zlał po całości... - Draco przeklinał w myślach przyjaciela.
-Nott, Nott! - wołał Malfoy.
-Czego?!
-Gdzie Blaise?
-Jak to gdzie? Poszedł zdrajca do gryfonów... Jak go znajdę to go zapierdole... kurwa czaisz?! - wkurzył się Theodor.
-Pewnie znowu jakąś niunie wyrywa... - uśmiechnął się Draco.
-Jeśli Chłopiec-Pokrzywdzony-Przez-Los-I-Mający-Tyle-Myślników-W-Imieniu-Że-Sam-Merlin-Nie-Zliczy to tak, wyrywa jakaś niunie.
-A co by miał Blaise do Pottera niby - zaśmiał się  blondyn.
-Skąd ja mam to niby wiedzieć?!
-Kurwa!! Co Zabini robi z Potterem?!! - Draco w sumie dopiero teraz spostrzegł swojego najlepszego kumpla ze sowim byłym kochankiem.
-Brawo... Masz refleks szachisty...- prychnął Nott.
-Nie... Niee, ide go zajebać! - blondyn wstając, walnął pięściami w stół i ruszył w kierunku stołu wrogiego domu.
-Masz moje błogosławieństwo! - krzyknął za nim Theodor.
...

-Wiem co robiłeś z Draco w Pokoju Życzeń... - szeptał mu na ucho Blaise - I wiedz, że sam byłbym chętny.
-Co ty nie powiesz?! - Harry odsunął się na bezpieczną odległość, by nikt nie podejrzewał ich o zbyt zażyłe relacje. 
-Powiesz na co? - Dopytywał się Ron.
-Zabini mówi, ze Snape planuje wielki sprawdzian z eliksirów. -wymyślił kłamstwo na poczekaniu.
-Och...Harry nie potrafisz zachować nic dla siebie... - ciągnął tą całą szopkę Blaise.
-Co?!  Jak to wielki test?! Kurwaa Merlina nie ma - załamał się Weasley.
-Trzeba było się uczyć, a nie teraz jęczeć.... cioto - żartowała sobie Mionka
-Ha, ha, ja się zmywam. Nara. - Ron wstał i poszedł nie wiadomo gdzie.
-Harry.. To jak z moją propozycją? - wyszczerzył się Blaise.
-Ym. ten no ja.. - gryfon nie mógł dokończyć, ponieważ przerwał mu zimny, ostry głos.
-Pozwól, że dokończę... Twoja odpowiedź brzmi nie. - Harry nawet nie musiał podnosić głowy, by wiedzieć do kogo należy ten głos. - Blaise. Idziemy. Już!! - Draco powiedział to tonem, który nie znosił sprzeciwu.
-Jak się  namyślisz to daj znać... - czarnoskóry ślizgon przyśpieszył korku gdy zobaczył wzrok blondyna, w którym odbija się żądza mordu.
-Harry... O jaką propozycje chodziło? - zapytała nieśmiało Hermiona.
-Chodziło o... - Nie mógł dokończyć bo gryfonka mu przerwała. 
-Albo wiesz co! Wolę nie wiedzieć!
-Przestań... - zaśmiał się gryfon. - Chodziło o korki z eliksirów, ale jakoś mam złe przeczucia, więc nie skorzystam. - Gdybym był aktorem, dostał bym Oscara, za najlepsze aktorstwo...- Potter bym szczerze dumny ze swojej umiejętności do kłamania.
-Heh.. też bym nie skorzystała, po za tym, masz mnie, zawsze chętnie Ci pomogę. 
-Dzięki Mionka, ciebie nikt nie zastąpi.
-No raczej... W końcu to ja nie.. - odpowiedziała narcystycznie Hermiona, po czym oboje wybuchnęli głośnym śmiechem.
...
-Co to kurwa miało być zjebie!!  - Draco przyszpilił Zabiniego do ściny.
-Hej... zluzuj... w końcu jakby nie było Potty jest wolny, nie? 
-On. Nie. Jest. Wolny. ON JEST MÓJ I WARA OD NIEGO! - wykrzyczał Malfoy.
-Yyy mam się bać? - zapytał szczerze Blaise.
-Tak, jeśli się od niego nie odczepisz! A tak w ogóle, ty podobno hetero jesteś? 
-Raz hetero.., raz bi... Wiesz lubię różnorodność... - uśmiechnął się przebiegle.
-Zejdź mi z oczu... Spierdalaj!! - blondyn puścił przyjaciela, a ten zaczął szybko oddalać się w stronę lochów.
Przed ostatnim zakrętem Blaise odwrócił się jeszcze i powiedział.
-Zapomnij o tym, że zostawię Harrego w spokoju... - zaśmiał się wrednie i schował się przed nadlatują com ze strony Dracona klątwą.
...

Jestem bardzo niezadowolona z tego rozdziału.... :( Miesięcznica, a tu takie coś :/  Mam tylko nadzieję, że nie jest taki zły, jak się wydaje... Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach... No i wszystkiego najlepszego dla was również z okazji mięsięcznicy, no bo bez Was pisanie nie miało by sensu!! Kocham was :** I jeszcze raz przepraszam, że rozdział tak późno, ale wenula kapryśna pani... :(
~Feniksa

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 15: Arystokrata nigdy się nie zmieni

Wiem... wiem... Trochę się romantycznie i melancholijnie zrobiło, ale nie martwcie się ;) Nie! Nie! Nic wam nie zdradzę!! Musicie przeczytać to się dowiecie :D I bardzo proszę o komentowanie...  a te  dają mi porządnego kopa i wtedy praktycznie od razu biorę się do pisania, więc w sumie to wasza sprawa, jak chcecie...Jeśli chcecie by notki byly często, po prostu komentujcie ;)
Ps. Przypominam, że można dodawać komentarze jako "anonimowy" ;)

...

Obudził się sam w sali szpitalnej i wiedział, że dzisiaj już nie uniknie z nią spotkania.
Leżał tak jeszcze przez jakieś pół godziny, aż w końcu pani Pomfrey wyszła ze swojego gabinetu, by zobaczyć jak się czuje pacjent.

-O! Obudził się pan!! Tak się cieszę! Obawiałam się, że już będę musiała pana odesłać do Św. Munga... - zmartwiła się pielęgniarka.
-Nie.. myślę, że obędzie się bez takich drastycznych środków... - zażartował Harry.
-A jak się pan czuje? 
-W sumie bardzo dobrze... Tylko głowa mnie jeszcze trochę boli. - przyznał się.
-Och...To normalne! W końcu nie co dzień spada się ze schodów... 
-No tak..., a była by szansa bym już dzisiaj się stąd wyrwał? - Harry zrobił oczy smutnego psiaczka by ruszyć serce piguły.
-Właście to powinieneś zostać jeszcze jeden dzień na obserwacji... 
-Plooosie...
-Ale w sumie, jeśli obiecasz, że wypijesz ten eliksir wieczorem i będziesz się oszczędzać... - wyliczała pielęgniarka.
-Dziękuje!! To ja lecę się umyć i uciekam na śniadanie! - ucieszył się brunet.
-Nie tak szybko Potter, najpierw dyrektor chciał z tobą chwilkę porozmawiać - oznajmiła mu.
Kurwa...
-Oczywiście, będę gotowy za jakieś 20 minut. - poinformował ją chłopak i zniknął za drzwiami łazienki.
...
Harry stał pod gorącym wodospadem wody i przypominał sobie swoją najlepszą noc w życiu... Noc, w której Draco Malfoy wyznaje miłość... Bo widzisz... ja, ja się chyba zakochałem, a nawet mam podstawy myśleć, że cię kocham...
-Oj... kochany, ty się bój co ja mogę z tą wiedzą zrobić... - uśmiechnął się do siebie i wyszedł spod prysznica 
Na krześle znalazł gotowy i czysty komplet bielizny i ubrań. Założył  na siebie szarą bluzę i zwykłe szerokie jeansy, a do tego adidasy, następnie umył zęby, ułożył włosy i założył soczewki, po czym opuścił toaletę, ale nie był z tego zbytnio zadowolony, gdy na swoim łóżku szpitalnym, zobaczył dyrektora.
-Dzień dobry Harry. Jak samopoczucie? - uśmiechnął się miło.
-Dziękuje, dobrze. 
-Mam do ciebie pewne pytanie? 
-Słucham.
-Czy pamiętasz kto cię zrzucił ze schodów? - dopytywał się podejrzliwie.
-Oczywiście, że nie... Jak mogę kogoś takiego pamiętać, skoro sam z nich spadłem? - zapytał oburzony Harry.
-I jesteś pewien, że nie brały w tym udziału osoby trzecie? - Dumbleodre nie zamierzał odpuścić.
-Tak jestem pewien, a czy teraz mógłbym udać się na zajęcia? Na śniadanie nie mam już co liczyć, ale na pierwszą lekcję może zdążę. 
-Tak, tak oczywiście, ale jeśli coś by cię przypomniało to proszę poinformuj mnie o tym. 
-Ma się rozumieć, a teraz życzę miłego dnia. Do widzenia! - Potter czym prędzej opuścił skrzydło szpitalne i udał się do lochów, gdzie trwała już pierwsza lekcja.
...
Snape postanowił, że na dzisiejszej lekcji, uczniowie będą pracować w parach. 
-Pary będą mieszane, a to znaczy, że ślizgoni będą pracować z gryfonami.
Weasley i Goyle, Granger i Nott, Blaise i Ginny Wealsey... - Po tej parze Dracon się wyłączył, bo wiedział dobrze, że będzie pracował sam. W sumie nie przeszkadzało mu to, bo teraz miał pewność, że nikt mu nie spierdoli całej ciężkiej pracy.

-A pan Malfoy będzie musiał pracować sam. - oznajmił profesor.
-Jestem medium... - mruczał pod nosem blondyn. 
-Coś pan mówił? - zapytał profesor.
-Ja? Ja nic, tylko... - nie mógł dokończyć zdania, ponieważ drzwi od sali rozwarły się z wielkim hukiem.
-Prze, prze, przepraszam za spóźnienie, ale przetrzymano mnie w skrzydle lekarskim... - wytłumaczył się.
-Dobrze, proszę siadać. Draco, będziesz pracować z panem Potterem. - poinformował go nauczyciel i ruszył   w kierunku swojego biurka. 
Potter? Potter!! - cieszył się.
-Hej. - przywitał się brunet.
-Cześć. - odpowiedział zdawkowo blondyn.
-I...? - Harry liczył na jakieś lepsze powitanie po ostatniej nocy i jego wyznaniach. 
-I co? 
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zdziwił się szczerze Wybraniec.
-A na co liczyłeś? - Malfoy nie miał pojęcia o co może mu chodzić.
-O nic. - odwarknął Harry i zajął się krojeniem składników.
Wiedziałem, że mi się to przyśniło... Ale nie... Lepiej było się oszukiwać! Idiota,  kretyn! Malfoy nie ma pojęcia co to miłość!! A ja myślałem, że mi ją wyznał wczoraj w noc! Kongratuleszyn... wybiłem się na szczyty naiwności!!
Jego rozmyślania przerwał głos blondyna. 
-Potter! Potter! Harry kurwa! 
-Czego?! 
-Całkowicie zmiażdżyłeś liście tentakuli... Musisz je pokroić jeszcze raz... Tym razem tylko na trzy części...
-Cokolwiek. - Harry wyciągnął nowy liść i zaczął kroić go na trzy równe części.- Tak może być? - zapytał ironicznie. 
-Tak, idealnie.- uśmiechnął się szczerze. 
-Zajebiście, coś jeszcze mam pokroić? 
-Harry.. O co ci chodzi? - Draco nie potrafił pojąć zachowania chłopaka.
-Chodzi mi o to, czy mam pokroić jeszcze jakieś potrzebne składniki do eliksiru.
-Wiesz, że nie o tym mówię, chodzi mi o twoje zachowanie!
-O nic mi nie chodzi. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-No właśnie nie wydaje mi się! Myślałem, że wtedy na korytarzu wszystko sobie wyjaśniliśmy. 
-Może według ciebie! 
-Tak nie będziemy rozmawiać! - powiedział Draco przez zaciśnięte zęby.
-Pierdol się. 
-Z tobą zawsze i wszędzie.. - Draco uśmiechnął się chytrze. - Panie profesorze, Harry źle się poczuł, czy mogę go zabrać do pani Pomfrey? 
-Oczywiście, proszę iść.
-Ale.., ale ja.. - brunet chciał jakoś zaprzeczyć, lecz Draco wyciągnął go z sali.
-Co ty odpierdalasz!! I gdzie mnie ciągniesz, kurwa!!- ale Potter nie dostał odpowiedzi na żadne ze swoich pytań, na które sam sobie odpowiedział, gdy ślizgon zaciągnął go w jakiś ciemny korytarz w lochach i połączył ich usta w namiętnym pocałunku. 
-Co się zmieniło w naszych relacjach podczas twojej śpiączki...? - zapytał Dracon po przerwanym pocałunku, patrząc się w te piękne zielone oczy chłopaka.
-Nic, po prostu ta znajomość nigdy nie miała sensu. - oznajmił Harry z wielkim bólem. 
Draco odsunął się trochę od chłopaka, nie pojmując o co mu chodzi.
-A więc żałujesz... 
-Nie. - odpowiedział szczerze.
-Do dlaczego tak mówisz..? - ślizgon był na skraju załamania nerwowego. 
-Ponieważ pewien sen dał mi dużo do myślenia.
-Sen?! Sen?! Takie decyzje podejmujesz na podstawie snu? - zdenerwował się blondyn.
-Tak w sumie to nie jestem do końca pewny czy to był do końca sen, bo działo się to gdy leżałem w szpitalu... - Malfoy na te słowa gwałtowanie wciągnął powietrze, bo wiedział już o co może chodzić.
-To dlaczego na początku uważałeś, że to sen? - zapytał jak gdyby nigdy nic. 
-Ponieważ rzeczywistość kłóci się z przekazem tego snu czy co to tam było... - Harry ewidentnie posmutniał co nie umknęło uwadze blondyna,
-A gdyby ktoś ci powiedział, że to nie był sen...? - zapytał szeptem Dracon.
-Nie uwierzyłbym... - powiedział szczerze.
-Dlaczego? 
-Ponieważ musiałbym usłyszeć słowa z tego snu od tej osoby, wyznane mi prosto w oczy... - Harry spojrzał Draconowi głęboko w oczy i czekał na jego reakcję, lecz śligon stał bez ruchu i wpatrywał się tępo w chłopaka nie mając pojęcia jak to powiedzieć. 
-Ja... ja..nie mogę... 
-Dlaczego? 
-Dobrze wiesz dlaczego... 
-Jeśli masz takie same obawy jak wczoraj... to możesz je całkowicie zignorować - wyszeptał gryfon. 
Tych kilka sekund ciszy ciągnęło im się niemiłosiernie, Draco lustrował wzrokiem Harrego jakby chciał uzyskać niemą pomoc. W końcu po dwóch minutach przytłaczającej ciszy usta blondyna rozwarły się i popłynęły z nich ciche słowa. 
-Harry... Kocham Cię. 
-Wreszcie! - Potter już nie dał rady dłużej wytrzymać, rzucił się na śligona całując go gorąco. Ich języki połączyły się w niesamowitym tańcu pełnym erotyzmu i obietnic, które miały się wkrótce spełnić.
-Musimy wracać na lekcję - wyszeptał szarooki z ustami na ustach bruneta. 
-Skoro musimy.... - chłopcy ruszyli ramię w ramię w kierunku klasy. Wiszącą ciszę między nimi przerwał gryfon.
-Mam rozumieć, że teraz staniesz się taki romantyczny i grzeczny? - zapytał z nutką zawiedzenia.
-Ooo nie, nadal pozostanę arystokratycznym dupkiem bez uczuć...Chociaż może czasami... Gdy nikt nie będzie widział... - Draco nachylił się by polizać Harrego za uchem czubkiem języka, Potter prawie podskoczył przez przechodzące przez niego dreszcze. 
-Cieszy mnie to....Bo to właśnie takiego cię pokochałem - Draconowi aż się ciepło zrobiło na sercu, gdy usłyszał te słowa, ale nie dał po sobie tego poznać, tylko uśmiechnął się łobuzersko.
-A teraz gdy już wszystko sobie wyjaśniliśmy, wracajmy na lekcję... 
...

Tutaj kończę bo nie mam pomysłu co dalej... :( Znaczy chodzi mi o to, że kończę rozdział, a nie opowiadanie ;) 

Przepraszam, że rozdział trochę spóźniony, ale musiałam dzisiaj sprzątać i jeszcze napisać referat do projektu... masakra jakaś :o Dlatego dodaję dopiero o 2 w nocy... ale i tak cud, że dzisiaj ją napisałam ;o Mam nadzieję, że się Wam notka podoba. Wyrażajcie swoje opnie w komentarzach, przypominam, że anonimowi, również mogą dodawać:> ~Fniksa

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 14: Śpiączka


Na wstępie chciałam powiadomić, że zorientowałam się, że w komentarzach nie było opcji "anonimowy", ale teraz już to zmieniałam:) Mam nadzieję, że będzie teraz więcej komentarzy:)
Dedykacja, dla wszystkich anonimków, które będą się mogły teraz ujawnić :D
Zapraszam do lektury!!!

...

Ku zdziwieniu Harrego, nie zastał nikogo na dole w Pokoju Wspólny...
Aż tak długo się szykowałem... nie wydawało mi się... 
Potter spojrzał na zegarek i aż mi oczy wyszły z orbity. Co?!! 8:00 fuck!! Świetne, teraz już śniadanie się zaczęło i jak wejdę, to wszyscy będą się na mnie lampić jak na małpę w zoo...
Harry rozważał opcję, by jednak odpuścić sobie śniadanie, ale jego żołądek domagał się porządnego posiłku, po dwudniowych libacjach, burczenie w brzuchu, ostatecznie wygrało tą walkę i gryfon pobiegł na śniadanie.
...
Skręcał właśnie na ostatnie schody, które prowadziły do Wielkiej Sali, gdy poczuł, że na kogoś wpada i przewraca się.
-Bardzo przepraszam.. zagapiłem się - zaczął się usprawiedliwiać.
-Ależ nie ma za co... ty możesz wpadać na mnie, kiedy tylko najdzie cię ochota..- Harry już nie musiał podnosić wzroku by dowiedzieć się z czyich ust padają te słowa. Pozbierał się szybko s podłogi, stanął wyprostowany jak struna, spiorunował Dracona wzrokiem i odwrócił się, chodź wymagało to od niego dużego poświęcenia, bo w tej chwili najchętniej rzucił by się na blondyna i zaciągnął go do jakiejś pustej klasy.
-Harry, zaczekaj! - usłyszał poniesiony głos Malfoya. - Harry!! Potter, stój !!- ale ten z usilnie go ignorował .
Ooo nie, tak nie będziemy się bawić!! -pomyślał blondyn i rzucił się w pogoń za Potterem.
-Nie ignoruj mnie do cholery!! - krzyknął w desperacji, chwycił Harrego za ramię i odwrócił w swoją stronę. Gryfonowi wydawało się, że przez chwilę w tych szarych oczach, dostrzegł coś więcej... coś czego nie potrafił określić Wmawiasz sobie!! - upomniał sam siebie.
-Czy mógłbyś mnie łaskawie puścić, chciałbym zjeść śniadanie...
-Nie, proszę zostań! Chcę porozmawiać... - twarz ślizgona wyrażała takie nieme błaganie, że Harry mimo usilnych starań nie mógł się od niej odwrócić... od twarzy, którą tak kocha...
-Nie mamy o czym rozmawiać... Draco - brunet włożył w imię chłopa tyle czułości ile potrafił, a Draconowi, aż serce podskoczyło do gardła gdy to usłyszał, a oddech przyśpieszył.
-Dlaczego tak mówisz...- zapytał ze szczerym smutkiem.
-Ponieważ ty pragniesz czegoś zupełnie innego niż ja...  - Harry odwrócił głowę na bok, bo czuł, że gdyby podczas wypowiadania tego zdania, patrzył by się w te cudowne szare oczy, rozpłakał by się...
-Skąd możesz to wiedzieć... - Draco nie miał zamiaru dać za wygraną.
-Po prostu wiem..., a idealnym dowodem jest na to, chociażby twój list...
-Ten list... on nic nie znaczył! - bronił się ślizgon.
-Może dla ciebie... - odparł ze smutkiem.
-Na prawdę nic... Szczerze? Żałuję, że go w ogóle napisałem...- Harry usłyszał tyle smutku w głosie chłopaka, że musiał spojrzeć mu w oczy, by uwierzyć, że powiedział to na prawdę.
-Chciałbym ci wierzyć...
-To uwierz... - Draco zrobił krok w stronę chłopaka, dając mu czas do namysłu i ewentualnej ucieczki, ale Harry ani myślał, by odepchnąć blondyna, wręcz przeciwnie... Stał i czekał, aż Dracon pierwszy wykona ruch.
Pierwsze zetknięcie się ich ust, było jak muśnięcie porannej rosy... Jakby w ten sposób, ślizgon pytał się Harrego o pozwolenie. Potter równie delikatnie odpowiedział, na jego nieme pytanie, a to w zupełności wystarczyło Draconowi. Wpił się w wargi gryfona z taką namiętnością i pasją, jak nigdy wcześniej, chcąc mu przez ten pocałunek przekazać, że i on czuje coś więcej...
Harry przyciągnął chłopaka do siebie, robiąc przy tym mały krok w tył, niestety zapomniał, że nadal stali na schodach...
...
Dracon poczuł tylko, jak Potterowi osuwa się stopa na schodach, po czym usłyszał głośny huk, a gdy spojrzał w dół, zobaczył ciało swojego kochanka bez ruchu, parę stopni niżej.
-O nie... -wyszeptał i szybko rzucił się na pomoc chłopakowi.
-Harry... Harry... - próbował ocucić  chłopka klepiąc go lekko po policzkach, a gdy nie przynosiło to żadnych efektów, wziął go na ręce i ruszył tak szybko, jak tylko potrafił z Pottrem na rękach, do skrzydła szpitalnego.
...
-Merlinie! Co się stało!! - zaatakowała go od progu pielęgniarka.
-Spadł ze schodów... pro.., proszę mu pomóc - powiedział zasapany blondyn.
-Już! Już! Proszę położyć go na tamtym łóżku, a potem zostawić mnie sam na sam z pacjentem.
-Oczywiście. - Draco podszedł szybkim marszem, do pierwszego wolnego łóżka i położył na nim Wybrańca.
-Czy mógłbym mieć do pani pewną prośbę - zapytał niepewnie.
-O co chodzi kochaneczku... ? - zachęciła.
-Proszę nikomu nie mówić, że to ja go tu przyniosłem, byłbym wdzięczny... - uśmiechnął się życzliwie.
-A Harremu?
-Jemu może pani zdradzić tajemnicę.
-Dobrze, a teraz muszę cię prosić o opuszczenie skrzydła, ponieważ muszę się zająć pacjentem...
Draco bez słowa wyszedł i skierował się w stronę klasy, w której miał teraz lekcje.
...
Pierwsze dwie godziny eliksirów, ciągnęły mu się strasznie...Miał wrażenie, jakby spędził w zadymionej klasie pół dnia. Do tego Seamus siedział w ostatniej ławce obok niego i cały czas wzdychał do Snape...
Co on... zakochał się czy jak? Brrr -Dracona przeszedł drezcz. Nawet nie chce o tym myśleć... Gryfoni zawsze byli popierdoleni...
Malfoy już do końca lekcji, ignorował dziwne zachowanie gryfona. W ciszy i skupieniu ważył swój eliksir, do którego automatycznie dorzucał składniki... Dobrze, że był dobry z przedmiotu, bo inaczej zawalił by cały ten syf...
Merlinie... Jeśli coś mu się stało poważnego, nigdy sobie tego nie wybaczę... To.., to wszystko moja wina! -zadręczał się blondyn. Dlaczego zawsze, gdy zaczyna się układać... coś musi się spierdolić - jego rozmyślania, przerwał głos mistrza eliksirów.
-Czas się skończył. Proszę odłożyć różdżki - oznajmił. - Przelejcie eliksiry do probówek, opiszcie je i jesteście wolni.
-Nareszcie! - powiedział Malfoy sam do siebie i czym prędzej zaczął szukać wolnej i czystej probówki.
Kiedy już takową znalazł, przelał swój wyrób do szkła, zatkał korkiem i wykaligrafował na niej swoje nazwisko. Podszedł szybko do biurka belfra, włożył naczynie do stojaka i wyszedł z klasy.
...
Od razu skierował się w stronę skrzydła szpitalnego, by dowiedzieć się co z Potterem. Drzwi były uchylone i już na korytarzu słyszał panikującą Granger.
-Dlaczego on się jeszcze nie wybudził?!
-Niestety, nie mogę panience na to odpowiedzieć..., ale jeśli pan Potter nie wybudzi się w ciągu 48, będę go musiała odesłać do Św. Munga...
-Jak to?!! - teraz to rudzielec krzyknął.
-Takie są procedury, nic na to nie poradzę - oznajmiła piguła. - A teraz  proszę wyjść, bo państwa krzyki,  na pewno w niczym mu nie pomagają.
-Już idziemy... a czy moglibyśmy się o coś zapytać? - usłyszał głos nieśmiałej dziewczyny.
-Zależy o co...
-Kto tutaj przyprowadził Harrego? - O niee... tylko nie to!! Jeśli ta stara rura coś powie to... to... Nie potrafił wymyślić, żadnej porządnej groźby, bo przerwał mu głos pielęgniarki...
-Niestety owa osoba, nie życzy sobie ujawnienia, więc nie mogę tego zdradzić, a teraz proszę stąd wyjść -
Niech ci Merlin błogosławi...poprosił blondyn i udał się na zaklęcia.
...
Siedząc na trzech pozostałych lekcjach, Dracon postanowił, że wybierze się do chłopaka w nocy.
Po zakończonej transmutacji z Mcgonagall, udał się na obiad.
Jak zwykle zajął miejsce koło swego przyjaciela Blaise, w sumie to nie wiedział po co tu przyszedł, skoro czuł, że nie przełknął by teraz ani kęsa.
-E,e,e Gdzie żarcie ja się pytam?! - krzyknął niezadowolony Zabini.
-Hm... co? - zapytał niezbyt zorientowany w temacie Draco.
-Gdzie jedzenie?! Nic nie ma!!
-Ach... faktycznie...
W tym momencie wszyscy odwrócili się w stronę nauczycieli, ponieważ sam dyrektor wstał by wygłosić przemówienie.
-Bez obaw, obiad zaraz pojawi się na swoim miejscu... Nie ma go dlatego, że chciałem mieć pewność, że nic nie będzie odciągać waszej uwagi od mojej skromnej osoby, ale do rzeczy... Jak już zapewne niektórzy wiedzą, pan Potter leży w szpitalu, nieprzytomny. - W tym momencie przez salę przebiegł szmer podnieconych głosów, które ucichły, gdy dyrektor dał znak ręką. - Mamy nadzieję, że to był tylko nieszczęśliwy wypadek i pan Potter sam się potknął i spadł ze schodów, lecz jeśli wybudzi się on i powie, że kto to zrobił celowo, będą wyciągnięte z tego poważne konsekwencję, więc radzę się przyznać osobiście, zgłaszając się do swojego opiekuna domu. A teraz życzę smacznego! - Dumbledore klasnął w dłonie, a na stołach pojawiło się mnóstwo dań.
-Czyli piguła nic nie powiedziała... - powiedział Draco sam do siebie.
-Czego nie powiedziała?- zaciekawił się Blaise.
-Słuchaj... - blondyn nachylił się w stronę kolegi, by nikt nieporządny nie podsłuchał ich rozmowy. - To prze ze mnie Potter leży w szpitalu.
-Popierzyło cię!! - wydarł się Zabini
-Szczym ryj... I wysłuchaj do końca... - Malfoy wziął głębszy wdech na odwagę i wszystko opowiedział przyjacielowi. - Spotkałem się z nim przed śniadaniem na schodach... Rozmawialiśmy i wszystko było fajnie i układało się po mojej myśli... Tylko Harry chyba zapomniał, że stoimy na schodach, zrobił krok w tył i upadł... Zaniosłem go do skrzydła szpitalnego i tyle... - Dracon celowo pominął scenę pocałunku, bo obawiał się bliskiego spotkania z zawartością żołądka przyjaciela. - Ja wiem.. to wszystko moja wina, ale zrobiłem co mogłem... Nie chciałem żeby tak wyszło... -tłumaczył się.
-Hej, hej zluzuj... Przecież nie pomogłeś mu w żaden sposób zlecieć z tych schodów, tak? - Draco kiwnął głową, na znak, że się z nim zgadza. - Więc właśnie... Nie obwiniaj się stary... - próbował go pocieszyć, ale i tak blondynowi w niczym to nie pomogło.
-Podsłuchałem rozmowę piguły z Granger i rudzielcem... Jeśli w ciągu 48 godzin, Harry nie wybudzi się, zabierają go do Św. Munga...
-Aż tak źle...
-Jest gorzej niż źle...Jeśli coś mu się stanie... Nie wybaczę sobie tego... - Draco położył twarz na dłoniach w geście załamania i gdyby nie to, że siedziała tu cała szkoła, zapewne by się rozpłakał z niemocy jaka go ogarnęła...
-Draco... nie martw się... Jeśli Voldek nie dał mu rady... To nie złamie go jakiś głupi upadek ze schodów nie? - Blaise próbował rozluźnić napiętą atmosferę, ale nie za bardzo mu się to udało...
-Wiesz co... ja chyba pójdę do siebie... - powiedział wstając od stołu.
-Nic nie zjadłeś... - zmartwił się Blaise, bo wiedział jak Draco dba o swoje zdrowe odżywianie.
-I tak bym nic nie przełknął... No to cześć. - wsadził ręce w kieszenie i zgarbiony wyszedł z Wielkiej Sali.
...
Wszedł z impetem do swojego prywatnego dormitorium i od razu zablokował drzwi zaklęciem, by nikt mu nie przeszkadzał, następnie dopadł swojego barku, w którym zawsze miał zapas przeróżnych trunków. Wziął jedną z lepszych whisky, nalał do kwadratowej szklanki i wypił duszkiem, i kolejną, i kolejną... 
Jak już piję sam ze sobą, to przynajmniej radia posłucham... Jak pomyślał, tak zrobił. Podniósł się z fotela i podszedł do radia, które stało na komiku. Leciała jakiś zwykły radiowy przebój, który po niedługim czasie dobiegł końca, by ustąpić miejsca piosence, którą Draco znał bardzo dobrze, ale nigdy nie brał jej tak do siebie jak w tej chwili, więc od razu przyłączył się do wokalisty i śpiewał razem z nim... klik*music ( piosenka pasuje idealnie , dlatego tekst będzie po polsku ;) ) i
Nigdy nie przypuszczałem, że przez ciebie będę się pocić
Nie spodziewałem się, że zrobię ci to samo
Nie wiedziałem, że będę pełny pożądania
Nie przypuszczałem, że tak mocno się zawstydzę
Ja i smok, wspólnie możemy przepędzić ten ból
Nim zakończę żywot, pamiętaj..
Mój słodki książę, jesteś tym jedynym
Mój słodki książę,
Jesteś tym jedynym
Nigdy nie przypuszczałem, że będę musiał odejść
Nie spodziewałem się, że będę musiał się powstrzymywać
Nie wiedziałem, że to wszystko przywróci ogień
Ścieśni dziurę w mojej żyle.
Ja i mój drogi przyjaciel
Możemy naprawić ten ból
Nim zakończę żywot, pamiętaj..
Mój słodki książę, jesteś tą jedyną
Mój słodki książę,
Jesteś tym jedynym
Jesteś tym jedynym
Jesteś tym jedynym
Jesteś tym jedynym
Jesteś tym jedynym
Nigdy nie przypuszczałem, że zajdę choć trochę wyżej
Nie spodziewałem się, że zrobisz w chuja mój mózg
Nie wiedziałem, że to może wygasnąć
Nigdy nie przypuszczałem, że zerwiesz te łańcuchy
Ja i ty, kochanie
Wciąż wspólnie porywamy w dal cały ten ból 
Nim zakończę żywot, pamiętaj..
Mój słodki książę, jesteś tym jedynym
Mój słodki książę,
Jesteś tym jedynym...

Siedział tak sam i dopijał po woli swój trunek, co jakiś czas na nowo odtwarzając piosenkę i myśląc...
Z zadumy wyrwał go zegar, który wybijał dziewiątą w nocy, chłopak nawet nie wiedział, gdzie się podział ten cały czas... I pomyśleć, że starczyła mu jedna butelka whisky... 
W tle nadal leciała ta sama piosenka, a on zaczął przypominać sobie postać Harrego... Jego uśmiech gdy się śmiał... iskrzące się zielone oczy,... czarne miękkie włosy,... dotyk jego warg na swojej skórze... Nie wyobrażał sobie, że mógłby bez tego wszystkie wytrzymać, chociażby jeden dzień dłużej... Pod wpływem emocji, podniósł się z fotela i ruszył w sobie tylko znanym kierunku. 
...
Jak przez mgłę słyszał głosy osób, które wołały go w Pokoju Wspólnym, ale on zignorował je, szedł dalej przed siebie...
Nigdy droga z lochów do szpitala, nie wydawał mu się aż tak długa, więc po chwili przyśpieszył marsz, do wolnego truchtu. Gdy stanął wreszcie przed drzwiami, które tak pragnął ujrzeć, pchnął je delikatnie, pamiętając, że pielęgniarka zawsze czuwa.

...
Harry leżał w łóżku z bolącą głową i nudząc się niemiłosiernie, ale nie chciało mu się wołać pielęgniarki, bo wiedział, że zaraz zawołała by wszystkich pedagogów w szkole, by przeprowadzili dochodzenie, a nie chciało mu się przez to przechodzić... Nagle usłyszał, że drzwi wejściowe lekko skrzypnęły i ktoś wszedł przez nie. Chodź było ciemno, a światło w sali dawało tylko lekkie światło księżyca, to i tak od razu poznał tą blond czuprynę, na której widok, aż serce zabiło mu mocniej. Zamknął oczy i postanowił udawać, że śpi. 
Usłyszał jak Draco rzuca zaklęcie wyciszające na drzwi od pokoju pielęgniarki, a po chwili poczuł jak materac obok niego ugina się. 

Długo panowała cisza, a atmosfera była napięta.
-Ha..Harry... - zaczął niepewnie. - To bez sensu. - Potter poczuł jak blondyn podnosi się z materaca. Na początku myślał, że sobie pójdzie, ale po chwili zorientował się, że chłopak nadal jest przy nim tylko przesiadł się na krzesło.
-Harry - zaczął jeszcze raz, tym razem pewniej - ja czytałem kiedyś, że ludzie w czasie śpiączki słyszą, więc przyszedłem ci coś wyznać... Ja... już wcześniej na tym dużo myślałem, ale teraz, gdy wyobraziłem sobie, że mogę cię już więcej nie zobaczyć... Tych twoich oczu, uśmiechu i już nigdy nie miałbym poczuć smaku twoich warg... To czuję się, jakby całe powietrze ze mnie uszło... - Draco zrobił sobie przerwę, by zaczerpnąć powietrza i poukładać myśli.
-Nigdy wcześniej nie żywiłem do nikogo takich uczuć, dlatego też nie wiedziałem jak to wszystko interpretować... - Draco znów zmienił miejsce, by z powrotem usiąść koło Harrego - Bo widzisz... ja, ja się chyba zakochałem, a nawet mam podstawy myśleć, że cię kocham... Tak wiem... też jestem zdziwiony, ale tak jest i wątpię by ktoś lub coś mogło to zmienić... Najgorsze jest to, że ty zapewne mnie nie słyszysz.... A ja nie wyznam ci tego prosto w oczy, bo będę się bać twojego odrzucenia... ponownego zresztą...

...
Harry nie uwierzył w to co usłyszał, leżał tak, bojąc się otworzyć oczy, bo to było zbyt piękne by było prawdziwe... Czuł, że jak tylko by je otworzył, to wszystko okazało by się tylko snem... pięknym, wspaniałym, cudowny snem... 
Nagle na swych wargach poczuł coś miękkiego i ciepłego... Wiedział do kogo należały owe usta, wszędzie by rozpoznał ten smak... Następnie poczuł delikatny całus na swoim płatku usznym i wypowiedziane szeptem słowa:
-Dobranoc mój słodki książę... - później słyszał już tylko oddalające się kroki i cichy trzask zamykanych  drzwi... 

...
Mimo tak wielu wrażeń, o dziwo zasnął bardzo szybko, wyczekując lepszego jutra...
...

Wiem, że rozdział do najdłuższych nie należy, ale mi się nawet podoba ;) Mam nadzieję, że wam również...
Przypominam, że dodałam nową opcję w komentarzach, tak że anonimowi również mogą wyrażać swoje zdanie!!
Serdecznie zapraszam do komentowania :)
Ps. Przepraszam, że notka tak późno, ale miałam taki zapiernicz, że nie dało rady wcześniej... :/
~Feniksa

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 13: To tylko zwykłe pożądanie? Czy aby na pewno.... Draco?


Witam! To znowu ja :) Mam nadzieję, że jeszcze nie macie mnie dosyć :* Ten rozdział dedykuję, wszystkim, którzy czytają a nie chce im się komentować...:( Mam nadzieję, że pokażecie się kiedyś :D
A tak z innej beczki.... Wiecie, że blog za 10 dni będzie obchodzić miesięcznice!! Będzie to w Boże Ciało :p Teraz już wiem, dla kogo będą sypać kwiatki... <3 Oczywiście nie mam na myśli siebie, tylko naszych głównych bohaterów! Postaram się na tą okazję, wymyślić coś... coś.. ekstra :D Mam nadzieję, że mi się uda! Trzymajcie za mnie kciuki! A teraz zapraszam do czytania;).

...

Draco wpadł do Pokoju Wspólnego ślizgonów jak wicher, nie oszczędzając przy tym drzwi.
-Dracusiu co się stało. - dopadła go od progu Pansy.
-Nic.
-Ale przecież widzę... - mopsica, próbowała rozpocząć masaż barków Dracona, ale ten złapał ją za nadgarstki i powiedział przez zaciśnięte szczęki.
-Odpierdol się ode mnie!! Rozumiesz?!! - po czym wszedł po schodach kierując się do swojego dormitorium.
Padł na łóżko, twarzą do dołu i chciał zapomnieć o dzisiejszym dniu, ale przeszkodziło mu to pukani do drzwi.
-Spieprzaj... - powiedział.
-Ale to ja, Blaise.
-Tak wiem!!
Lecz Zabini ani myślał poddać się bez walki. Wszedł do pokoju, usiadł na łóżku obok kumpla i zapytał:
-Stary... co się stało?
-Nic, po prostu mam już dość tej idiotki - Draco próbował udawać, że nie wie , ale jego przyjaciel nie dał się tak łatwo zbyć.
-Nie o to mi chodzi... Widzę, że coś się dzieje... - zmartwił się szczerze Zabini.
-Chcesz wiedzieć?! To proszę bardzo!! - Draco już nie panował nad swoimi emocjami - Ten pieprzony gryfon potraktował mnie jak jakąś tanią dziwkę czy coś!! Zostawił mnie w tej klasie i jeszcze miał czelność mnie wyzwać!! Bo list mu się nie podobał?! No kurwa.. A no co ona do cholery liczył? Na wyznanie miłości... Ja pierdole... Jeszcze Luna " sam musisz do tego dojść" - w tym momencie sparodiował głos dziewczyny. - Co to kuźwa ma być za pomoc?!! Zostawicie mnie wszyscy w spokoju...
-Heeeeej stop. Bo się pogubiłem... O jaki list chodzi? - Blaise próbował zrozumieć zachowanie Pottera.
-O odpowiedź na ten list, który przeczytałeś dzisiaj rano.
-Aaa okej, a co w nim napisałeś? Jeśli można wiedzieć...
-No, że to było tylko zwykłe pożądanie i jeśli myślał, że chodziło o coś innego to jego problem... - powiedział Malfoy jakby to było oczywiste.
-To tylko zwykłe pożądanie... Czy aby na pewno... Draco? -
-O co ci chodzi Blaise? - zdziwił się blondyn.
-O to, że jeśli chodziło by ci tylko o jednorazowe bzykanko, to nie byłbyś o niego zazdrosny i nie miałbyś pretensji, jeśli by cię odrzucił... - Zabini spojrzał na niego znacząco.
-Co ty niby sugerujesz? - oburzył się szarooki.
-Czasem na prawdę jesteś tępy... - Blaise strzelił pięknego facepalma i ruszył w kierunku drzwi, ale gdy położył dłoń na klamce, odwrócił się i powiedział. - Zakochałeś się Draco... Uświadom to sobie w końcu. - powiedziawszy to opuścił pokój i zostawił Dracona z jego myślami.
Zakochałem się... Oczywiście... Blaise ciebie już do końca popieprzyło.
No bo w końcu, kto nie odczuwał by pociągu do tak pięknego ciała... oczu o takim pięknym kolorze avady..., nawet ta jego czupryna ma w sobie coś urzekającego, a te miękkie usta na moich... STOP! Te myśli nie zmierzają w zbyt dobrym kierunku..., ale jak można zapomnieć dotyk tych dłoni, jego piękny zapach, którego nie znajdzie się w najlepszej perfumerii... i ten uroczy śmiech... Brawo Draco... zabujałeś się kurwa z Złotym Chłopcze... Zajebiście...
-
Kiedyś mi przejdzie...
Dobrze wiesz, że nie..., za bardzo go pragniesz...
-Pff... nie prawda... Merlinie gadam sam ze sobą... nie jest dobrze...
Dobrze to nie będzie jak pozwolisz Harremu oddalić się od siebie całkowicie...
-Mogę mieć każdego w tej szkole!! On nie jest jedyny..
Jest... jedyny w swoim rodzaju... tylko pomyślisz o tych wszystkich pieszczotach, pocałunkach...
-No już, już!! Odzyskam go! Zadowolony!!
Bardzo...
-Odpierdala mi... Do końca mi odpierdala, a to wszystko przez tego gryfona!
...
Harry obudził się z ogromnym kacem już drugi dzień pod rząd...
-Aaa - jęknął.
-O Harry. Wstałeś już? Proszę na szafce masz eliksir na kaca od Hermiony. - pomógł mu Ron.
-Dzięki. Kochana Mionka zawsze wie co mi potrzebne... - brunet wypił eliksir i czekał, aż zacznie działać. - A tak właściwie jak ja się tu znalazłem? - dopytywał się.
-Prze lewitowaliśmy się do łóżka z Hermi, jakbyś spał na tej kanapie, w życiu byś się dzisiaj nie ruszył.
-Dziękuje Wam jesteście kochani - uśmiechnął się szczerze Potter. - A teraz przepraszam, idę do toalety. - To powiedziawszy udał się do toalety i od razu wszedł pod prysznic. Odczuł ogromną ulgę gdy strugi ciepłej wody spływały mu po plecach, co spowodowało, że powróciły do niego wspomnienia z poprzedniego dnia. On, pijany w kuchni pijacy ognistą, a następnie robi jaskółkę przed Zgredkiem, powrót do pokoju, gdzie wypłakuje się w ramię Mionki i mówi, że miłość jest do dupy i życie też..
-Kurwa... co ja narobiłem...Dlatego Ron się tak na mnie dziwnie patrzył... - Harry z całkowitego załamania, usiadł na zimnych kafelkach pod prysznicem i złapał się za głowę
. Ughh... jestem takim debilem... nie dość, że gejem, to jeszcze się w Malfoyu zakochałem... To jest chore i nawet nie ma większego sensu!! Dlaczego?! Po Co?! Przecież ten człowiek nie jest zdolny do żadnych uczuć... No może prócz dochodzenia w Pokoju Życzeń, czy innych pustych klasach... Do tego wszystkiego, ten idiota jest tak zapatrzony w siebie, że nic nie zauważył...
Przejdzie mi...

Dobrze wiesz, że nie... - odpowiedział mu jakiś dziwny głos w głowie.
Przejdzie mówię! 
Taa możesz pomarzyć... 
Chłopak już nawet nie kłócił się z tajemniczym głosikiem w swojej głowie, bo dobrze wiedział, że ma rację i nawet nie wiedział, kiedy z tej całej bezsilności rozpłakał się pod prysznicem...
-O nie! Nie będę przez niego płakać! Muszę udawać, że wszystko jest na swoim miejscu... Nie dam mu tej satysfakcji...

-Harry!! Wszystko w porządku?! - dobiegł go krzyk za drzwi łazienki.
-Ta! Zaraz wychodzę! - odpowiedział
-Czekamy na ciebie w wspólnym..
-Okej...

Potter pozbierał się do kupy, wyszorował całe ciało i wyszedł z łazienki. Gdy stanął przed swoją szafą, zaczął poszukiwać sowich najlepszych ciuchów. W takich chwilach cieszył się, że w te wakacje, po wyprowadzce od wujostwa, wymienił całą swoją szafę. Wybrał jasne jeansy i biały t-shirt, które idealnie podkreślał jego walory. Mmm normalnie ruchałbym sama siebie..., ale te włosy... Gryfon poszedł do łazienki, by tam jakoś ujarzmić swoją czuprynę. Oczywiście nie obyło się bez żelu do włosów. Nigdy go nie lubił, więc użył tylko troszeczkę, by utrzymać włosy w takim stanie do końca dnia. 
Przynajmniej w tym jednym Draco miał rację... Bez okularów wyglądam o wiele lepiej. 
Oceniwszy swój wygląd na duży plus, udał się do Pokoju Wspólnego, by razem z przyjaciółmi zjeść śniadanie.
...

Skończyłam tutaj, ponieważ, nie chcę zaczynać nowego wątku w tym rozdziale, ale wydaje mi się, że notka i tak wyszła sporawa :), ale myślę, że i tak na notka dużo  wprowadziła ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba! Zapraszam do komentowania ;)
Heheh jednak dzisiaj to napisałam!! ;_;
~Feniksa 

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 12: Mega kac

Dzięki waszym komentarzom, wena zasiadła w mojej głowie i dobitnie powtarza: "Pisz, pisz. ku**!!". Chciałam to odłożyć na później, ale nieee ona nadal swoje :o Mam wrażenie, że ona żyje własnym życiem ;-;
Ten rozdział dedykuję (być może) moim hm... fanom (nie wiem czy to dobrze ujęłam, ponieważ nie mam pojęcia w jakim stopniu mnie lubicie ;) ) czyli: Weronice -która w szkole krzyczy na moją wenę :P, Agacie -jaram się dalej twoim komentarzem, oby dalej ci się tak podobało :D, Belli -chodź twoja reakcja, nie była zbyt wylewna i tak mi się podobało, bo pewnie mój móżdżek odnalazł w niej drugie dno :o, Noe Kun- dziękuje, że mnie naprowadziłaś na lepszą drogę :*, Patrycja - twoje komentarze są jedyne w swoim rodzaju xD, Emilko - moja najdroższa, której nie chce się komentować :( Złaa ty :*
Dobra tu kończę, bo pewnie przynudzam, miłego czytania! 

...
Takiego kaca dawno już żaden gryfon nie przeżywał, co nie było dziwne, gdy dzień wcześniej wódka, piwo i sam Merlin wie jeszcze co, lało się rzekami i hektolitrami.
-Aaa... - jęczał Neville, który wczoraj też sobie niczego nie odmawiał.
-Kurrrwa Nev...Ciszej, ja cię proszę ciszej...-stękał Ron.
-Mam eliksir na kaca w kufrze...ale to jest za daleko...-jęczał Seamus.
-Harry..., a jak tam twoja czacha - zainteresował się rudzielec.
-Dymi..., ale miała by się lepiej, gdybyście się zamknęli - Potter nakrył głowę poduszką i stęknął z bólu.
...
Cała czwórka leżała na sowich łóżkach bez ruchu. Nikt nic nie mówił, tylko wydawali co jakiś czas pojedyncze dźwięki, spowodowane cierpieniem. Nie zdawali sobie nawet sprawy, że leżą już tak półtorej godziny i zostali o tym w niezbyt miły sposób poinformowani, gdy drzwi otwarły się z wielkim hukiem.
Cała czwórka automatycznie zamknęła oczy i sykła z bólu, który przeszywał im czaszkę.
-Ja proszę...ciszeej - Seamus zaszlochał cicho.
-Yo, yo madafucker - weszła rozradowana Hermiona, ale mina jej zrzedła, kiedy zobaczyła jak jej przyjaciele zdychają w łóżkach. - Co jest z wami do cholery!! - krzyknęła ze zdenerwowania.
-Co jest z nami?! Co jest z nami?! - powtórzył zdenerwowany Harry. - Mam kaca wielkiego jak kurwa stąd do wieczności!! To jest grane!! - powiedział, po czym z powrotem nakrył głowę poduszką.
-Przecież dałam Seamusowi dla każdego z wam eliksir na kaca... to czemu ich nie wypijecie?!
-Bo one są w kufrze... - zajęczał Seamus.
-Nie widzę związku z zaistniałą sytuacją - odparła zdegustowana Miona.
-On jest tak daleko... -jęczał dalej.
-Japierdole... A słyszeliście to powiedzenia: "Na kaca najlepsza jest praca". Wyciągnę dla was te eliksiry, znajcie moją dobroć. - Hermiona podeszła do kufra kumpla i zaczęła poszukiwania.
-Dobra mam - odpowiedziała po pięciu minutach.
Zaczęła obchód całego pokoju i każdemu wręczyła fiolkę z eliksirem.
-Za jakieś 15 minut powinno nie być śladu po wczorajszych libacjach. - wytłumaczyła Hermiona. - A za dwie godziny chcę was widzieć na obiedzie. -zarządziła, po czym głośno trzasnęła drzwiami i tyle ją widzieli.
...
Draco wylegiwał się smacznie w swoim prywatnym dormitorium. On sam musiał się bardzo postarać by po wojnie nie odebrano mu tego przywileju, ale jak to się mówi: "Dla chcącego, nic trudnego".
Odprężał by się tak dalej w najlepsze, ale przeszkodził mu w tym go głos przyjaciela. :
Drogi Draco !
Obudziłem się o 20, a nie chciałem Cię budzić, więc zostawiam Ci ten list byś nie myślał, że wychodzę bez słowa. 
Jak już Ci mówiłem Seamus ma dzisiaj urodziny i muszę na nich być. 
Mam nadzieję, że dzisiejsze popołudnie podobało Ci się tak samo jak mi... i mam wielką nadzieję, że wkrótce to powtórzymy. 
Twój Harry
Ostatnie słowa Blaise tak przesłodził w głosie, że można  by było tęczą na kilometr rzygnąć.
-Co jest kurwa?! Oddawaj to chuju!! - Draco w sekundzie podniósł się z łóżka i dopadł zdezorientowanego kumpla.
-HA! HA! Wiedziałem, że się z nim przespałeś! - Zabini był z siebie dumny jak nigdy wcześniej.
-Pierdol się... -odpowiedział Malfoy, po czym podpalił kartkę i tyle ją widzieli.
-Hm... zależy z kim... bo wiesz, ja wolę dziewczyny. Przykro mi, jeśli złamałem ci serce... -odpowiedział sarkastycznie.
-Ha, ha śmieszne...
-A mogę wiedzieć jaka była odpowiedź... - Blaise zatrzepotał kokieteryjnie rzęsami.
-Napisałem mu, że jest żałosny i nie ma co liczyć na więcej... Tu chodziło tylko o jednorazowe ruchanko, nic więcej. - powiedział Draco oschłym tonem - A teraz idź, chcę wziąć prysznic, a potem iść na obiad. 
Nie czekając na reakcję przyjaciela, zatrzasnął za sobą drzwi łazienki i wlazł pod prysznic.
...
Wszyscy wykąpani, ubrani i co najważniejsze bez kaca, zeszli do pokoju wspólnego, gdzie panował  ład i porządek. Jakby wcale zeszłej nocy nie trawy tu libacje, orgie taneczne i Merlin wie co jeszcze.
-Noo wreszcie jakoś wyglądacie - ucieszył się Hermiona.
-Doobra idziemy na obiad, bo jak nie to mój brzuszek zaraz zacznie grać marsz pogrzebowy. - Ron zrobił minę smutnego psiaka.
-No to idziemy!! - zgodzili się wszyscy z entuzjazmem i szybkim marszem ruszyli w stronę dziury pod portretem.
Lecz po chwili uśmiech znikł z twarzy Harrego, bo przypomniały mu się wczorajszy list od pewnego blondyna i wiedział, że teraz nie uniknie z nim spotkania. Ooo nie, nie dam mu tej satysfakcji! Wejdę do sali z bananem na twarzy niech wie co stracił... złamas jebany. Harry dopingował sam siebie.
...
Gdzie jesteś mój Złoty Chłopcze...Draco uparcie wpatrywał się w stój Gryffindoru, ale nie mógł w nim dostrzec Pottera. Jego wzrok został przyciągnięty przez otwierające się drzwi Wielkiej Sali. Do środka wmaszerowali Hermiona, Ron, Seamus, Neville, ale nikt z grupy nie interesował go prócz wysokiego, zielonookiego bruneta. Co... Co jest do kurwy nędzy!! Malfoy nie mógł uwierzyć własnym oczom. Harry był taki jak zawsze... Roześmiany, uśmiechnięty, pełen wigoru, a co dziwne, nagle wszystkie dziewczyny zaczęły mówić podnieconymi głosami i prawie rozbierały go wzrokiem.
Draco nie wiedział czego się spodziewać po Potterze, ale na pewno nie czegoś takiego. Chwila... właściwie to wiedział. Liczył na to, że wejdzie sam, załamany, będzie grzebał widelcem w jedzeniu i ukradkiem z utęsknieniem w oczach, będzie zerkał na ślizgona.
Draco cały czas śledził kocie ruchy bruneta, nadal nie dowierzając własnym oczom. Nie opuścił nawet wzroku, kiedy ich spojrzenia spotkały się, a Potter popatrzył na niego z wyższością i zasiadł na swoim miejscu. Blondyn przyglądał mu się z rozmarzeniem w oczach, gdy Harry wkładał widelec do buzi, by po chwili po woli go wyciągnąć.
-"To był tylko seks" - usłyszał w swoim uchu prychnięcie Blaisea.
-Daruj sobie..- powiedział przez zaciśnięte zęby Malfoy.
-Jak ty potrafisz okłamywać doskonale samego siebie... Ale starego kumpla nie oszukasz tak łatwo - ciągnął dalej Zabini.
-Co ty pierdolisz? - zapytał zdezorientowany.
-Ty go pragniesz Draco i gdybyś mógł to wyrżnął byś go w tym momencie, na oczach wszystkich uczniów i nauczycieli. -stwierdził Blaise, po czym zajął się swoim posiłkiem.
Draco nic nie odpowiedział na to stwierdzenie, bo w głębi siebie wiedział, że ma racje. Pieprzony gryfon... nawet na mnie nie spojrzy... To już jest bezczelne!...Poczekaj, tylko dorwę cię w jakiejś pustej klasie...
...

-Harry?
-Co jest Hermi?
-Czemu Malfoy cały czas się w ciebie wpatruje...?- zapytała niepewnie.
-Może się w nim zakochał hehe - zażartował Ron.
-Nie sądzę... To nic nie warte ludzkie ścierwo, które nie posiada żadnych uczuć z wyjątkiem żądzy seksu- odpowiedział oschle Harry.
-Harry ale pamiętasz swoje wyzwanie, kiedy graliśmy w butelkę? - zapytała wyzywająco Hermiona.
-Jakie zadanie? - wystraszył się Harry.
-Że na najbliższym balu jesiennym, który odbędzie się dwa tygodnie, obiecałeś, że zatańczysz na stole, tak samo jak na urodzinach Seamusa. - powiedziała uradowana Hermi.
-Co kurwa?! Jaki taniec, gdzie, kiedy? - zapytał zdezorientowany Potter.
-Ty nic nie pamiętasz? Prawda? Weź go oświeć Ron... - poprosiła Miona.
-Trzymaj stary...- Ron podał mu zaczarowaną kamerkę i odtworzył na niej film. - Jak daliśmy ci takie zadanie, to byłeś z niego bardzo zadowolony...
-Ja pierdole... Dlaczego nikt mnie nie powstrzymał - powiedział załamany gryfon gdy filmik się skończył.
-Bo prawda jest taka, że każdemu się to podobało. - stwierdził Seamus.
-Taa... gdybym wiedziała Potter, że potrafisz tak kręcić tyłeczkiem i do tego wszystkiego posiadasz ciało młodego boga greckiego... - powiedziała rozmarzona Parvati.
-Ooo nie, nie wmówicie mi, że zgodziłem się na ten cały syf - bronił się brunet.
-Ech... wiedzieliśmy, że tak będzie - powiedziała zrezygnowana Hermiona. - Ron, po proszę o dowód rzeczowy.
-Już się robi - rudzielec przewijał filmik w kamerce, a gdy już znalazł odpowiedni moment, dał pauzę i podał Harremu sprzęt.
...

-No pięknie Harry, wreszcie na Ciebie padło - ucieszył się Dean.- Prawda czy wyzwanie? 
-Za kogo ty mnie masz - oburzył się Harry. - Oczywiście, że wyzwanie, raz się żyje nie?!!
-Jesteś pewien? - upewnił się chłopak.
-Nawijaj- zarządził.

-Na Balu Jesiennym, masz zatańczyć nam tak samo na stole jak dziś i do tej samej piosenki. - oznajmił czarnoskóry.- ?Ostrzegam, nie ma wycofywania się.
-Pff... i to ma być takie straszne! Proszę Cię.. mogę to zrobić choćby przed oczami Malfoya... - powiedział z obojętnym głosem.
-Serio?! - nie dowierzał Dean.
-Na luzie...

-To dajesz - Dean wyciągnął rękę, a Harry uścisnął ją.
-Mionka, przecinaj!! - zarządził brunet. 
-Jesteś pewien? Jutro możesz tego żałować... - Hermiona zmartwiła się.
-Jestem pewny tego tak samo jak tego, że w czerwcu jest Gwiazdka, dajesz!!
-Właśnie tego się obawiam, wiesz czerwiec.. - Miona nie mogła dokończyć przez krzyk Harrego.
-Tnij już no!!
-Okej, potem nie miej pretensji. - Jak powiedziała tak zrobiła. 
...-Aa no właśnie, była druga część zakładu... - powiedział niepewnie Ron.
-Ja pierdole, nie zrobię tego, za chuja!!
-Zakład to zakład Potti - wyszczerzył się Dean.
-Taa możesz mi obciągnąć!!- wydarł się gryfon na całą salę i ruszył w kierunku drzwi, lecz nie zauważył tego, że ktoś za nim zmierza.
...
Kiedy opuścił  Wielką Salę, szybkim marszem kierował się w kierunku Wieży Gryffinodru, gdy nagle, czyjaś ręka złapała go za tył koszuli i wrzuciła do pustej klasy.
-Tylko ja Ci mogę obciągać Potuś. - usłyszał cichy szept na w swoim uchu i nawet nie musiał się odwracać by wiedzieć do kogo on należy.
-Myślałem, że wolisz jednorazowe przygody. - odpowiedział oschle, po czym wyrwał się z uścisku i stanął twarzą w twarz z Draconem.
-Takich jednorazowych przygód, zawsze może być więcej... Bo wiesz, ja jestem takim psem ogrodnika i chodź samemu nie chwilowo nie korzystam to drugiemu też nie dam...
-Tobie chyba do końca się w tej dupie poprzewracało!!- Harry nie potrafił już nad sobą panować i krzyczał ile mógł. - Najpierw mi obciągasz, potem pozwalasz się ujeżdżać na kanapie, a następnie wysyłasz mi list, że jak to było: "To było tylko zwykłe pożądanie, chodziło tylko o Twoje ciało..". Wiesz co?! Pierdol się!! Ale na pewno nie zemną. - Po tych słowach wyminął blondyna i ruszył w kierunku drzwi, ale gdy dłoń miał już na klamce powiedział . - Jesteś kretynem Malfoy. - i wyszedł z klasy zostawiając w niej stojącego w osłupieniu Dracona.
...
Stal już tak w bezruchu godzinę, nie wiedząc co się właściwie stało. Liczył na to, że Harry rzuci się na niego, całując tak jak wtedy, ale ona na niego nabluzgał i wyszedł po prostu
.
Dlaczego to uczucie mi tak nie pasuje i dręczy, a wręcz boli... Zajebie go!! Myśli jego zostały przerwane przez otwierające się drzwi klasy.
-O! Draco Malfoy, witaj - powiedziała swoim wysokim głosem Luna.

-Cześć. -powiedział oschle.
-Co tu robisz sam w ciemnej, starej klasie? - dopytywała.
-A ty? - opowiedział pytaniem na pytanie blondyn.
-Chciałam zaklęcia poćwiczyć .

-Nie krępuj się.
-A może chcesz porozmawiać, zawsze chętnie Ci pomogę - zaoferowała się. 

-Nie dzięki.
Po tym słowach Luna usiadała  naprzeciwko niego, na  starej ławce i wpatrywała się w blondyna, czekając nie zwierzenia. Po jakiś 15 minutach usta Dracona rozwarły się i zaczęły lecieć z nich nieskładne zdania, w sumie bez żadnego sensu.
-Dlaczego on mnie odrzucił w taki sposób i jeszcze powiedział te wszystkie słowa!! No dobra... może wysłałem mu ten pieprzony list, ale na co innego on liczył z mojej strony?! Jakiegoś love forever? Sorry, ale na pewno nie z mojej strony! Chciałem zaspokoić tylko swoje potrzeby i nic więcej! W sumie nie powinno mnie obchodzić jego zachowanie, ale czuję się tym tak dziwnie i coś mnie uciska w klatce piersiowej... I to kurwa nie jest fajne!! Chcę się tego pozbyć! - wyżalił się Malfoy, po czym usiał obok dziewczyny.
-Ty nic nie rozumiesz prawda? - zdziwiła się Luna./

-Właśnie nie! Może mnie oświecisz? - prychnął Draco.
-O nie, do tego akurat sam musisz dojść. - powiedziała krukonka.
-Jesteś moją przyjaciółką i masz mi pomóc!! - zdenerwował się blondyn.
-Właśnie tak Ci najlepiej pomogę...

-Nie pomagając mi?! To jest chore.. - Draco oparł głowę na rękach, które opierały się łokciami o uda.
-Powiem Ci tylko jedno: Potrzebujesz go - blondynka uśmiechnęła się życzliwie i wyszła z klasy. Ale w ostatniej chwili odwróciła się i powiedziała - Jesteś na prawdę bardzo mądry - tu Draco prychnął - Ale czasem jesteś taki niepełno sprytny.
...

Harry długo łaził po zamku nie wiedząc gdzie się udać. W końcu znalazł się pod obrazem, za którym ukryta była kuchnia Hogwartu. Chłopak połaskotał gruszkę i wszedł do środka. 
Potrzebuje Ognistej... teraz! Potter zaczął przerzucać wszystko w szafkach, ale nie potrafił odnaleźć tego, czego potrzebował.
-Gdzieś musi być!! - krzyknął zdesperowany.

-Harry Potter sir! Szuka Pan czegoś - koło chłopaka pojawi się tak dobrze mu znany domowy skrzat Zgredek.
-Zgredku!! Czy jest tu gdzieś Ognista Whisky? - u bliznowatego dało się usłyszeć desperację w głosie.

-W kuchni na pewno nie ma.
-A czy mógłbyś mi ją sprowadzić z Hogsmeade? zapytał Harry.
-Oczywiście, a na kiedy ma być? 

-Na teraz. Jedna butelka, albo lepiej dwie. Acha i nikomu nie mów po co ci o i dla kogo to niesiesz.
-Oczywiście Harry Potter sir, już się robi. - skrzat zniknął z głośnym pyknięciem i została po nim tylko kłębka dymu.
Po jakiś 10 minutach coś głośno trzasnęło i przed Harrym stanął skrzat z upragnionym zamówieniem.
-Dziękuje Zgredku.
-Nie ma za co, Harry Potter sir, Zgredek zawsze chętnie pomoże. - skrzat ukłoni się nisko i oddalił w dalszą część kuchni.
Potter zasiadł przy stole i pociągnął spory łyk z butelki, nie kłopocząc się nawet by wyciągnął sobie szklankę.

Pieprzony, ślepy ślizgon!! "Jestem psem ogrodnika, nie dziele się..." Pierdol się! Będziesz się musiał dzielić, czy tego chcesz czy nie!!. 
Harry wypił pierwszą butelkę w bardzo szybkim tempie, co skutkowało silnym wstawieniem chłopaka, ale nie zwracał uwagi na to i otwierał drugą butelkę. 
-Harry Potter sir... może ma Pan już dosyć? - zapytał niepewnie skrzat.
-Dlaszego tak myslisz ? - Potterowi język się już plątał, co zdarzało się tylko wtedy gdy zapijał swojego doła.
-Bo wypił Pan już bardzo dużo i chyba jest trochę pijany, Harry Potter sir... -ciągnął skrzat.
-Jaa?! Pjany.. szartujesz sobie plawda? Popatsz zlobie jaskołkeszkee..- Harry wstał chwiejnym krokiem stanął na jednej nodze i zaczął podnosić po woli drugą...
-Wisisz..., wisisz.. Ooo kuźwa *JEB* - Potter walnął całym ciałem o podłogę śmiejąc się przy tym.
-Alee pszes sekunde bylo, bylo, nie moszesz zapszeczyć - Harry zaczął się podnosić po woli z podłogi.
-Może ja odprowadzę Harrego Pottera sir do pokoju - zaproponował skrzat.
-Uuu Zgredku, ja na pierwszej randce nie ide do łuszka, noo oprócz Dracusia mojego kochanego... ale ten zjeb jest tak ślepy, zee nawet tego nie widzi... Powiedz mi Zgredku.. Co ze mną jest nie tak? - zapytał zdesperowany.
-Teraz jest Pan na pewno zbyt pijany, Harry Potter sir, chodźmy, odprowadzę Harrego Pottera sir. 

-Dobsze, ale obiecaj, sze nie będziesz plóbował zaciągnąć mnie do luszka...
-Obiecuję, Harry Potter sir.
-No to chodźmy.
...

Chłopak pojawił się w Pokoju Wspólnym, przyciągając uwagę wszystkich tam obecnych.
-Harry gdzieś ty był?!! - zaczęła zdenerwowana Hermiona, ale gdy zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciel od razu zmieniła ton głosu. - Ty jesteś kompletnie pijany... Co się stało?

-Co się stało? To, że niektórzy ludzie są ślepi do bólu kurwa!! - Harry padł na kanapę, pozwolił się przytulić przyjaciółce i rozpłakał się.
-Na Merlina... Stary co się stało? - dopytywał się rudzielec. Ale chłopak mu nie odpowiedział, tylko nadal płakał, aż dostał czkawki. 

-Życie jest *chik* do bani *chik*... Miłość jest *chik* do dupy *chik* - to powiedziawszy zasnął w objęciach przyjaciółki.
-Ron... wiesz coś na ten temat - zapytała Miona.
-Nie mam pojęcia...
...

No to tyle :) Mam nadzieję, że notka się wam podoba :) Komentujcie, komentujcie :P Sorki, że notka tak późno, ale i tak jestem po wrażeniem, że ukazała się w ten weekend, a to wszystko dzięki waszym komentarzom :D Jesteście najlepsi!! Była by już wczoraj, ale oczy mi się same zamykały o pierwszej w nocy... wybaczcie :o, a dzisiaj nie dało rady wcześniej, bo cały dzień byłam na mieście :/
~Feniksa

sobota, 18 maja 2013

Prośba wielka i wielkiej wagi!!

Bardzo Was proszę kochani! Jeśli mnie lubicie i zależy wam na mojej dalszej egzystencji proszę oddać głos na:http://stypendiumzwyboru.absolvent.pl/aplikacja/potrzebny-laptop-do-kariery-korektorki. Od razy mówię, że to nikt z rodziny czy przyjaciół. Jest to autorka pewnego bloga, którego ubóstwiam i kocham nad życie i jeśli nie wygra stypendium to nie będzie miała kaski, bez kaski nie będzie laptopa, bez laptopa nie będzie Bieleckiego, Bieleckiego nie będzie to nie będzie mnie, nie będzie mnie, nie będzie bloga :o
Głosować można codziennie, więc jeśli jesteście tak dobrzy to proszę zagłosujcie!! Nie trzeba się logować ani nic, wystarczy przez fb, a jeśli nie chcecie zaśmiecać sobie potem tablicy, dajcie by widoczne to było tylko dla was. Bardzo was proszę!!
Z góry dziękuje Feniksa

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 11: Urodziny, melanż, taniec erotyczny, czyli o jedno słowo za dużo.

Tak jak już pisałam, w tygodniu dodam ze dwie lub trzy notki... chciałabym więcej, ale w mojej szkole jest istny armagedon :o Ale i tak cud, że zdałam z chemii ;_; Mam nadzieję, że wy również macie dobre wyniki i nie macie problemów :) Rozdział dedykuję tym, którzy pokazali w komentarzach, że żyją i ktoś to jednak czyta ! Dziękuje wam !! Oby było was jak najwięcej :*
Ps. Jak zobaczycie, poniżej umieściłam kilka linków do piosenek, proszę klikać jak pojawi się w tekście: " kilik*music" jeśli lepiej chcecie się wczuć w klimat imprezy. Miłej lektury życzę!

...

Harry obudził się smyrany w nos blond włosami. Przetarł zaspane oczy ręką i zobaczył wtulone ciało Dracona w swoje ciało i uśmiechnął się pod nosem. Hm... ciekawe, którą mamy godzinę.. Zaczął rozglądać się po pokoju dopóki nie odnalazł wzrokiem zegara, stojącego na kominku.
-Co ?! 20 ?! - Harry nie potrafił uwierzyć, że tyle spał. Zwykle jego popołudniowe drzemki trwały półgodziny, rzadko dochodziły do godziny...
He no tak, ale to były popołudniowe drzemki ze zwykłego zmęczenia, a nie po nieziemskim seksie z blond bogiem... Uśmiechnął się do siebie, pocałował Dracona w czubek głowy i powoli by nie zbudzić Draco, zaczął zsuwać się z kanapy.
Blondynowi najwyraźniej zrobiło się zimno, co nie było dziwne ponieważ leżał nagi na kanapie, więc Potter wziął kołdrę z łóżka i okrył nią Malfoya.
Gryfon pozbierał z podłogi swoje ubrania i udał się czym prędzej pod prysznic.
Chodź był strasznie zmęczony po aktywnie przeżytym popołudniu, umył się szybko, jako tako uczesał włosy, założył ubrania i wyszedł z łazienki.
Gdy miał już wychodzić pomyślał, ze nie wypada tak wychodzić bez słowa
. Przydałaby się jakaś kartka i pióro... Tylko to pomyślał, a na stoliku pojawił się kałamarz, pióro i kartka pergaminu. 
Harry bojąc się, że siadając na kanapie mógłby obudzić Dracona, uklęk przy stoliku i zaczął pisać list.
Drogi Draco !
Obudziłem się o 20, a nie chciałem Cię budzić, więc zostawiam Ci ten list byś nie myślał, że wychodzę bez słowa. 
Jak już Ci mówiłem Seamus ma dzisiaj urodziny i muszę na nich być. 
Mam nadzieję, że dzisiejsze popołudnie podobało Ci się tak samo jak mi... i mam wielką nadzieję, że wkrótce to powtórzymy. 
Twój Harry
Złożył list na pół, napisał na na jednej z połówek Draco i niechętnie opuścił pokój. 
...
-Gdzie jest Harry ?! - zapytała Hermiona Rona.
-Nie mam pojęcie... byliśmy razem w Hogsmeade, jak kupiliśmy wszystkie prezenty to nagle Harry zaczął coś ściemniać i pobiegł do szkoły. Jak wróciłem to już go nie widziałem... - tłumaczył się Ronald.
-Gdzieś musi być! Przecież nie opuścił by takiej imprezy..., a spóźnia się już godzinę - denerwowała się Miona.
-Hej, hej - przywitał się Fred i George. - A gdzie zgubiliście naszego Złotego Chłopca? Czyżby odrzucił starego kumpla i zaczął zadawać się z elitą braciszku - żartowali sobie bliźniacy.
-Ha, ha śmieszne...
Wtedy do pokoju wbiegł zdyszany Harry.
-Prze, Przepraszam za spóźnienie...-wysapał ze zmęczenia.
-Harry, Harry, nasz  Złoty Chłopcze, już martwiliśmy się, że olałeś starych kumpli. - bliźniacy poklepali bliznowatego po plecach.
-Przegapić taką imprezę?! Nigdy w życiu! Skoro nawet Wy, przyszliście odwiedzić starą szkołę i jesteście głównymi organizatorami... Teraz przepraszam, muszę  iść się przebrać.
-Nooo i to rozumiemy. Tam jest barek, koło niego są przekąski,  uważaj na niektóre... Pod stołem są wszystkie prezenty, pod sufitem różne wybuchające serpentyny i tym podobne... ogólnie full wypas, ale wszystko się zacznie, jak wreszcie solenizant ruszy tyłek i tu przyjdzie... Gdzie on w ogóle jest!! - niecierpliwili się bliźniacy.
-Dostał szlaban u Snape bo jego eliksir eksplodował... - tłumaczyła Hermiona.- Miał go kończyć o 21, więc za chwilę powinien być bo już jest za  pięć.
....
Harry wbiegł pędem do sypialni, zdjął koszulę, wrzucił ją na kosze na brudy i włożył nową, jasno-błękitną.
Gdy odwrócił się w stronę swojego łóżka, zauważył leżący na nim liścik.

Harry
Mam nadzieję, że nie wyobrażałeś sobie po tych spotkaniach zbyt wiele... To było tylko zwykłe pożądanie, nic więcej...W skrócie chodziło mi tylko o twoje ciało... 
Jeśli odebrałeś to inaczej, to Twój problem, nie mój.
Ps. Mimo wszystko, wiec, że było mi z tobą bardzo dobrze, ale to niestety nic nie zmienia.
Draco Malfoy 
Harry trzymał w rękach list, nie wierząc w to co przeczytał.
Jak on mógł!! Pieprzony, egoistyczny, ślizgon!! "To było tylko zwykłe pożądanie, nic więcej" Pff.. Ja Ci dam kurwa pożądanie, jeszcze będziesz mnie błagał... 
Jego rozmyślania przerwał głośny gwizd na dole, który wyrwał go z rozmyślań o ślizgonie. Ruszył, więc w kierunku pokoju wspólnego.
....
Fred stanął na stole i zagwizdał w palce.
Wszystkie twarze odwróciły się w jego kierunku.
-Ludzie!! Za jakieś pięć minut powinien być na solenizant, więc chowajcie się!!
Zaczęło się porządne zamieszanie. Każdy szukał kryjówki, z której łatwo będzie wyskoczyć i nie złamać sobie przy tym czegoś. Wszyscy zaczęli się przepychać i krzyczeć, że to oni byli tu pierwsi  i tym podobne.
Gdy już każdy znalazł swoje miejsce, Fred wyłączył światło i pozostało tylko czekać.
Z każdego kąta dobiegały pojedyncze śmiechy i chichoty, które były spowodowane podekscytowaniem ciągłego czekania.
Kiedy zegar wskazał pięć po dziewiątej, dziura pod portretem otwarła się i wszedł Seamus.
-Ciemno tu jak w dupie u murzyna... - powiedział zdezorientowany solenizant i gdy już miał sięgać po różdżkę, pokój rozjaśnił się imprezowymi światłami, a z każdego konta pokoju, wyskakiwały osoby, krzycząc:
-NIESPODZIANKA!! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!
-Dzięki wielkie!! Kompletnie się nie spodziewałem! Jesteście zajebiści!! - Seamus cieszył się jak głupi, nie wiedząc kompletnie co powiedzieć. 
-Witamy, na Twoim przyjęciu stary!! Wszystkiego najlepszego!! - przywitali go bliźniacy.
-Fred?! George?! W tu! Zajebiście!
-No a niby gdzie?! Tam masz prezenty... E,e,e Ale czekaj - zatrzymali solenizanta - Najpierw tort - Fredowi  zatańczyły tajemnicze iskierki w oczach.
Nagle nie wiadomo skąd, zaczął wjeżdżać największy tort, jaki ktokolwiek ze zgromadzonych widział na świecie.
-No co tak się gapicie?! Sto lat!! - zaczął George.
-STO LAT, NIECH, ŻYJE, ŻYJE, NAM - śpiewali wszyscy równo, a Seamus nadal stał z wielkim bananem na twarzy.
-A KTO Z NAMI NIE WYPIJE NIECH GO PIORUN TRZAŚNIE, A KTO Z NAMI NIE WYPIJE NIECH GO PIORUN TRZAŚNIE !! STO LAT, STO LAT, NIECHAJ ŻYJE NAM, HEJ !! - w tym monecie do każdego zaczęły lewitować kieliszki szampana. Wszyscy zaczęli się stukać z solenizantem, a gdy zamieszanie się skończyło, wszyscy zgodnie powiedzieli by pomyślał życzenie i zdmuchnął świeczki.
Seamus zamknął oczy na parę sekund, po czym je otworzył i zdmuchnął wszystkie świeczki.
Wszyscy zaczęli głośno wiwatować i klaskać na cześć solenizanta.
Gdy wszystkie świeczki zgasły, nóż sam się uniósł i zaczął kroić ciasto.
Ku zdziwieniu wszystkich ciasto nie okazało się wcale za dużo, a wręcz idealnie dla każdego starczyło po jednym dużym kawałku. Po cieście nie zostało ani śladu, nie licząc tekturowej podstawy.
-No to teraz prezenty !! - krzyknął Fred.
Seamus robił coraz większe oczy, biorąc do ręki prezenty. Książkę od Hermiony, prezenty od Rona i Harrego, od Deana, Freda o Georga...
-Wszystkie prezenty są... są... no po prostu wyjebane w kosmos! Dzięki wielkie- ucieszył się.
-No i takie miały być!!- krzyknął Ron.
-Panie i Panowie!! Teraz główna atrakcja wieczoru!!! -zaczął Fred.
W tym momencie zaczęła lecieć muzyka klik *, a tor zaczął się otwierać. Po chwili wyskoczyły z niego tancerki w obcisłych spodenkach i stanikach, światła przyciemniły się, a cały pokój rozświetlały tylko kolorowe światła.
Seamus stał wpatrzony jak w obrazek w tańczące dziewczyny, które po chwili dotarły do niego i zaczęły obcierać się o niego w nieprzyzwoity sposób.
Solenizant był w siódmym niebie, wszyscy zaczęli się bawić i tańczyć klik* music. Nikt nie odmawiał porwania się w wir imprezy. Tańczyli wszyscy. Kiedy otworzono pierwsze porcje piwa, każdy zmęczony tańcem rzucił się na nie i pił, nie myśląc o późniejszych skutkach.
Nagle pod ścianą nie wiadomo skąd wziął się sprzt do karaoke, a może był tam od początku tylko nikt nie zwrócił na niego uwagi.
-Pierdole to, będzie co będzie idę!! - Ron ruszył w kierunku mikrofonu i wybrał z listy I know you want me kilik * music. /
Kiedy doszedł do refrenu podszedł do Hermiony objął ją w tali i zaczął śpiewać:
-"I know you want me
You know I want cha
I know you want me
You know I want cha...
Ku zaskoczeniu wszystkim, Hermiona zaczęła odpowiadać na dzikie ruchy Rona i teraz tworzyli niemal całość w tańcu.
Gdy piosenka dobiegła końca, Mionka wzięła mikrofon i Rona wybrała z listy piosenkę FloRidy klik*music i zaczęli śpiewać razem w duecie.
Wszyscy głośno dopingowali parę i głośno gwizdali, gdy Hermiona schodziła do parteru lub wykonywała nieprzyzwoite ruchy, o które nikt by jej nie posądził.
Gdy skończyli śpiewać, wszyscy zgodnie zaczęli krzyczeć: GORZKO!
Ron i Hermiona połączyli się w gorącym pocałunku, który przerwali dopiero, gdy zabrakło im tchu. Ludzie piszczeli i wznieśli głośny okrzyki na ich cześć.
...
Po jakiś dwóch godzinach gdy wszyscy byli już dość porządnie wstawieni, wszystkie dziewczyny zebrały się i zaczęły tańczyć na środku pokoju wspólnego do piosenki Shakiry klik*music. Podwinęły koszuli, zawinęły je w ciasny węzeł pod biustem i zaczęły kręcić biodrami.
Chłopcy ledwo powstrzymywali się by nie podejść do którejś z dziewczyn i nie zacząć z nimi dzikiego tańcu.
Wszyscy wpatrzeni byli w nie, jak w jakieś objawienie, bo o dziwo, duża część dziewczyn znała się na tańcu brzucha, a jeśli nie, nadrabiała to swoimi kocimi ruchami.
Niektórzy prawie zaczęli się ślinić na ich widok.
Gdy dziewczyny zakończyły swój niesamowity taniec, wszyscy zaczęli głośno krzyczeć, gwizdać i prosić o jeszcze, lecz dziewczyny były zbyt wykończone i poszły napić się piwa.
Skoro nikogo już nie było na środku, a żadna nowa sensacja nie przeszkadzała, wszyscy wtoczyli się na środek i zaczęli tańczyć w swoich parach. kilk*music
....
Po kolejnych godzinach imprezy, parę osób, zaczęło powoli odpadać, czyli najzwyczajniej w świecie zgonować, ponieważ na początku przegięli z alkoholem, pijąc go zapewne na pusty żołądek i to w dużych ilościach.
-To jest melanż roku... Na Merlina czy oni tańczą na stole ?! - krzyczał Ron.
-Jak widać! - cieszył się wstawiony Harry - Ja idę do nich dołączyć! Nie stracę takiej okazji - Harry cieszył się jak głupi i podbiegł do stołu.
-Spadać!! Teraz wchodzi król!! - dwie dziewczyny zeszły ze stoły, a Harry krzyknął do Freda:
-Zapodaj jakąś nutę!!
-Sie robi!! - z głośników zaczęło lecieć klik*music ( włącz koniecznie !!  poczekaj aż się rozkręci!!)
Harry wszedł na stół i gdy tylko piosenka zaczęła się rozkręcać, zaczął kręcić tyłkiem lepiej niż niejdna dziewczyna, sam nawet nie wiedział, że tak potrafi. Do rytmu piosenki, zaczął rozpinać po woli guziki koszuli, gdy tors miał nagi, zaczął głaskać się po nim, używając do tego takiej mimiki twarzy, że nie jednej dziewczynie robiło się od tego mokro.
Kiedy rozpiął ostatni guzik koszuli, zaczął ją po woli ściągać i rzucił w jakąś dziewczyna, która o mało nie zemdlała z powodu  ogarniającej jej ekstazy.
Harry zaśmiał się krótko dumny z siebie, wykonując jeszcze bardziej erotyczne ruchy niż do tej pory.
Kiedy zobaczył, że Ron go kręci, uśmiechnął się do kamery, oblizując przy tym usta w tak dwuznaczny sposób, że rudzielec, aż się potem oblał.
Harry będąc dumny z siebie, zaczął kręcić tyłkiem i całym tułowiem w stronę kamery.
 
Malfoy..., jak to zobaczysz, będziesz mnie błagać na kolanach, bym tak tańczył tylko dla Ciebie.
Ku zdziwieniu wszystkim Harry zaczął rozpinać swój pasek u spodni baardzo powoli, nie przestając przy tym kręcić tyłkiem, jak najlepszy striptizer  na świecie, rzucił paskiem, na co dziewczyny zaczęło reagować dziki krzykami i piskami, a gdy zaczęły spadać mu spodnie, innym prawie bębenki popękały od ich dziki pisków.
Harry stojący w samych bokserkach, stojący na stole,i giętki, jakby nie miał w sobie żadnych kości, to nie jeden sen dziewczyny.
Mimo ogromnego zmęczenia, Harry nie przestawał tańczyć, teraz nawet kolesie zaczęli go dopingować i podziwiać. Nikt nie spodziewał się po nim takich rzeczy!!
-Bożee gdzie ty się tego nauczyłeś!! - wołał Ron.
-Jestem na 100% hetero, ale teraz sam bym go chętnie brał... - powiedział Dean.
-Taa nie dziwie Ci się... - powiedział George.
Taniec Pottera to jedno, ale to co przy tym wyprawiaj językiem to już druga sprawa. Nie jedna dziewczyna patrząc na niego dostawały chcicy tak wielkiej jak piramida Cheopsa, były gotowe oddać mu się tu i teraz bez względu na okoliczności.
Ron nadal stał i kręcił go z każdej strony.
-Japieerdole - wymsknęło mu się. 
Jedna z dziewczyn nie wytrzymała napięcia i weszła na stół by towarzyszyć Harremu w tańcu.
Potter na początku miał ochotę dać znać dziewczynie by zeszła, ale potem doszedł do wniosku, że tym, może tylko jeszcze bardziej wnerwić Dracona.
Objął ją w tali, dziewczyna była bardzo atrakcyjna, zmysłowo szczupła, ładna, długie czarne włosy i do tego te kocie ruchy, gdy obcierała się tyłkiem o jego krocze.
Potter odpowiadał jej tymi samymi ruchami, wiedząc dobrze jak wszyscy zgromadzeni, chętnie zajęli by jej miejsce, bez względy na płeć.
Harry odtańczył z dziewczyną najlepszy erotyczny taniec, jaki kiedykolwiek ktoś widział na oczy.
Gdy piosenka dobiegła końca dziewczyna zeskoczyła ze stołu, a Harry nadal na nim stał pławiąc się w oklaskach, krzykach, i piskach proszących o więcej. Jednak on był tak wycieńczony tańcem, że nie dał by rady odtańczyć następnej solówki.
Ron wyłączył kamerkę i podszedł do przyjaciela.
-Stary... tańczysz lepiej niż nie jedna gwiazda porno czy coś... Gdzie ty się tego nauczyłeś? - pytał z podziwem w głosie. 
-Wiesz... po prostu trzeba poczuć daną piosenkę, a potem tak jakoś samo wychodzi... -odpowiedział Harry jak gdyby nigdy nic.
-Taa.. już ci uwierzę, że tak po prostu sobie zatańczyłeś bo ci się piosenka spodobała....
-Wiesz.. w ostatnich latach nie miałem zbyt wiele czasu, by chodzić na kurs tańca erotycznego - zażartował Harry.
-Dobra... w każdym bądź razie, teraz każda dziewczyna jest twoja... możesz przebierać ile ci się podoba.
-Kusząca propozycja, ale wolę to zrobić, jak minie zagrożenie, że mogę w każdej chwili zwymiotować wszystkimi możliwymi trunkami z tej imprezy - Pottera przeszedł dreszcz obrzydzenia./
-Taa masz rację..., a jakby zapomniały co tu się działo, to ja na wszelki wypadek wszystko nagrałem- rudzielec był najwyraźniej z siebie dumny.
-Ja cię kurwa wielbię za ten pomysł... A powiedz ty mi.. Skąd ty do kury nędzy wziąłeś w Hogwarcie kamerkę z Nikona ?! - Harry nie mógł się nadziwić, że taki oto mugolski sprzęt nie zwariował w szkole i przy okazji nie wybuchł.
-Aaa to... Fred i George rzucili jakąś tarcze na nie..., nie wiem o co chodzi, ale dlatego kamerka i aparat działają tu normalnie... Nie było to podobno łatwe, ale opłacało się! Ten taniec zostanie dla potomnych!! - cieszył się gryfon.

...
Od słynnego tańcu Pottera na sole, nikt nie ważył się na niego wejść i zatańczyć, bo każdy wiedział, że nigdy nie dorówna mu w tańcu, ale nikt nie powiedział, że impreza się skończyła. Wręcz przeciwnie!! Nadal trwała  w najlepsze, a ludzie bawili się coraz lepiej, jeśli to w ogóle było możliwe.
Jedni śpiewali na karaoke, drudzy tańczyli,  a trzeci pili i śmiali się w głos.
Pod oknem zaś Fred z Georgiem byli się kto więcej wypije piwa.
W ustach trzymali głębokie rury, na których u góry był ogromny lejek i ktoś cały czas dolewał do niego piwa.
Wszyscy zgromadzeni krzyczeli:
-PIJ! PIJ! PIJ!
Gdy walka już po woli dochodziła do końca każdy odsunął się na bezpieczną odległość, by przypadkiem, nie zostać ochlapanym, przez niechciane wydzieliny z żołądka.
Nagle George zwrócił do wiaderka 3/4 procentów, które wypił do wiadra, tym samym przegrywając bitwę.
Fred odtańczył dziki taniec węża, pławiąc się w sowim zwycięstwie i dzikich okrzykach gratulacji, a jego brat bliźniak leżał i zgonował na podłodze. Potem go przenieśli na kanapę, by tam mógł doprowadzić się do porządku.
W pewnym monecie ktoś stanął na stole i krzyknął na całe gardło:
-GRAMY W BUTELKĘ!!
-Yeach!! Jestem za!! - ludzie przekrzykiwali się nawzajem, ponieważ chwila wytchnienia każdemu by się przydała po tylu godzinach tańczenia.
....
Większość ludzi zasiadło w kółku, by móc grać, a reszta usiadła na stołach, krzesłach lub gdzieś z boku z zamiarem przyglądaniu się grze.
-No to w jaką butelkę gramy? - zapytał Ron.
-Ja w wakacje poznałem taką fajną nową w pięć skojarzeń... Gra się nią tak, że np. ja kręcę butelką i tą osobę, którą wylosuję, rzucam pięć słów i na każde musi odpowiedzieć od razu, bez zastanowienia, po prostu ma powiedzieć to, co mu ślina na jeżyk przyniesie. To jak? - zapytał Dean.
-Dla mnie bomba! To jak, zaczynaj! - powiedział Seamus.
-Okej- zgodził się chętnie.
...
Zabawa trwała w najlepsze, a wszyscy mieli z siebie niezły ubaw.
W końcu Fred dorwał się do kręcenia. Butelka kręciła się i kręciła, aż w końcu zatrzymała się na Harrym.
-No, może wreszcie dowiemy się czegoś o Wybrańcu naszym sznownym. - Fred z uciechy klasnął w dłonie.
-Książka?
-Hermiona.
-Hermiona?
-Drzewo.
-Drzewo?
-Park.
-Park?.
-Ławka
-Seks.
-Seks?
-Malfoy.

O kurwa.... nie powiedziałem tego na głos? Prawda?.... Japierdole...Wszyscy zamilkli i patrzyli w skupieniu na Harrego, aż w końcu Ron wybuchnął tubalnym śmiechem, a razem z nim cała reszta.
-Ha, Ha, Harry... ty, ty, jesteś genialny hahaha - Ron zaczynał już ocierać łzy ze śmiechu.
Harry ciesząc się, że wszyscy wzięli do za żart, zaczął również się cieszyć, ale one w porównaniu do całej reszty z ulgi, a nie z rozbawienia.

....
Po kilku kolejnych turach, wszyscy wspólnie zmienili zdanie i zagrali w prawdę i wyzwanie.
Zadania były różne... Seamus np. miał rzez tydzień udawać zakochanego w Snape, Hermiona miała rzucić na Pansy jakąś złośliwą klątwę, a Ron miał rzucić na śniadaniu w Blaisea budyniem
.
...
Między 4 a 5, wszyscy byli już pijani i ledwo doszli do swoich dormitoriów, no powiedzmy, że do swoich... Ważne, że każdy spał w jakimś łóżku. No oprócz kilku osób, które były tak zalane w trupa, że zasnęli na fotelach w pokoju wspólnym.
....

Uff.. napisałam :o Nie wiem czy jutro moje palce będą sprawne czy nie, ale mam nadzieję, że wam się podobało, bo ja jestem zadowolona z tego rozdziału :>
Proszę o komentarze!
~Feniksa