Napisane pod wpływem groźby Neo Kuna... ._. Bardzo zły pan, który mi grozi płaczem... :< A spróbuj teraz spełnić tą straszna rzecz to, to... Okej i tak dobrze wiem, że nadal Cię będę wielbić ;0;
Dedykacja dla wszystkich ktosiów, którzy czekali na ten moment ^^ A w szczególności dla Alex, która mnie kopała w dupala codziennie bym napisała ^^
Zapraszam do lektury!
...
Harry obudził się rano w jeszcze gorszym nastroju i był chyba bardziej zły na siebie niż na Dracona... Nie wiedział czemu się tak zezłościł ani co w niego wstąpiło... Przecież blondyn nie zrobił nic złego, wręcz przeciwnie, martwił się o jego reputację wśród czarodziejów. Uhgrr jestem idiotą... No nic będę go musiał przeprosić za wszystko. - pomyślał brunet.
-Mam nadzieję, że mi wybaczy. - dodał cicho pod nosem.
-Kto co wybaczy? - zapytał się Ron.
-Yy.. no ten teges...
-Hehe ktoś tu się chyba jeszcze nie obudził do końca. Wstawaj, wstawaj bo na śniadanie trzeba iść za pół godziny.
-Już taka godzina?! To może ja lepiej pójdę i wezmę szybki prysznic.
-Idź, idź, a my poczekamy na dole.
-Okej.
...
Wszedł do kabiny, odkręcił kurki i nastawił je tak by leciała letnia, pobudzająca woda. Ooo tak nie ma to jak rześki prysznic z rana. Od razu człowiek nabiera chęci do życia. Niestety musiał skończyć z bezczynnym staniem pod wodospadem wody i oddawaniem się rozkoszy. Wziął do ręki swój szampon, nalał go trochę na rękę, a następnie wmasował ja we włosy. Gdy skończył zabrał się za żel pod prysznic, który nalał na gąbkę i zaczął jeździć nią po całym ciele. Kiedy w końcu cały się namydlił, odkręcił wodę i zmył z siebie całą pianę, wyszedł spod prysznica i wytarł się dokładnie ręcznikiem, który następnie owinął wokół bioder. Wyszedł z łazienki do sypialni chłopców i otworzył swoją szafę. Długo w niej przebierał, odrzucając bluzki, spodnie, koszule... W końcu skończyło się na tym, że jego szafa została pusta... No prawie pusta. Na wieszaku wysiał szary sweter w czarne paski. Pamiętał dzień, w którym go kupił... Był wtedy na zwyczajnych zakupach, których nienawidził swoją drogą, ale musiał zakupić parę par spodni. Jak zwykle zdał się na gust zaprzyjaźnionej już sprzedawczyni, która podała mu ten sweter, mówiąc, że idealnie będzie pasował do tych ciemno-granatowych jeansów. I faktycznie, kobieta miała rację. Sweter był luźny, ale nie wyglądał na nim workowato, lecz seksowanie. Do tego podwinął rękawy do łokci i z myślą, że brał by siebie samego, opuścił sklep.
-Mmm w tym komplecie Draco na pewno łatwiej będzie udobruchać...- uśmiechnął się do siebie, iście ślizgońsko i wróci do łazienki by uczesać już swoje suche włosy. Nabrał już w tym sporej wprawy dlatego nie zajęło mu to dużo czasu. Wychodząc z sypialni, spakował potrzebne książki i machając różdżką, posprzątał swoje rozrzucone ubrania i wybiegł z pokoju.
-Harry! Coś ty tam robił? Jest za pięć dziewiąta! - przywitał go jakże miło przyjaciel.
-Harry... Wyglądasz... wow... - zaniemówiła Hermiona.
-Wow to za mało powiedziane... Od dzisiaj zmieniam orientację Potter. - Powiedział Seamus mrucząc przy tym.
-Okeeej, robi się dziwnie. To chodźmy na to śniadanie bo się spóźnimy. - Zarządził brunet i wszyscy ruszyli w stronę portretu.
-No to mów, dla kogo się tak wystroiłeś. - zaczął Ron.
-Yyy dla siebie. - odpowiedział niepewnie Gryfon.
-Tssa jasne... Mów od razu, że chcesz poruchać, a nie zgrywasz Grzecznego-Chłopca-Który-Zbawił-Całą-Ludzkość-A-Jak-Mu-Się-To-Już-Udało-To-Wstąpi-Do-Zakonu. -wyrecytował Finnigan.
-Hahahah dobre! - Cieszył się rudzielec. - Ale ten... Co to w sumie ten zakon?
-Ech... w skrócie... Celibacik mój drogi przyjacielu...Celibacik. - poinformował go Gryfon.
-Ale że tak na zawsze?! - wystraszył się Weasley.
-Na zawsze!!!
-Merlinie... Seamus nie bluźnij w ten sposób już nigdy więcej! - rozkazał roztrzęsiony Ron.
-Doskonale Cię rozumiem...
-Ronaldzie to nic strasznego być w zakonie! - zdenerwowała się Miona.
-Jak to nie?! Całe życie na ręcznym jechać... To jest straszne!
-Yyy Ron?
-Tak Harry?
-Tam to nawet na ręcznym nie można... - poinformował go Złoty Chłopiec, klepiąc go pocieszająco po ramieniu.
-CO?!!
-Ale nie przejmuj się, ciebie to by nawet w zakonie nie chcieli hahaha
-Śmieeeeszne Seamus.
-No bardzo haha
-Też się zgadzam! - opowiedziała szczerze roześmiana Gryfonka.
I cała czwórka... Poprawka. Cała trójka doszła do Wielkiej Sali we wspaniałych nastrojach i zasiedli na swoich stałych miejscach. Tylko pewien brunet o zielonych oczach rozglądał się po sali, a właściwie tylko po jednym stole, w poszukiwaniu pewnego ślizgona.
...
Wszedł do Wielkiej Sali. Wszyscy uczniowie jak i grono pedagogiczne, zwróciło swoje oczy w jego kierunku. Przełknął ślinę ze zdenerwowania i ruszył w kierunki swojego, miał nadzieję nie byłego, chłopaka.
-Co ty tu robisz Malfoy? - naskoczył na niego rudzielec.
-Nie twoja sprawa Weasley, ale skoro już pytasz to przyszedłem zjeść śniadanie ze swoim chłopakiem. - powiedział dumnie, a kątem oka zobaczył jak Harry się do niego odwraca.
-Na Merlina... A kto jest tym nieszczęśnikiem? - zapytał się go Potter głośno wybuchając śmichem, a po chwili dołączyła do niego cała Wielka Sala.
-Harry.. Nie.., nie...
...
-NIE!!- Malfoy obudził się cały zalany potem głośno dysząc. Spokojnie... To tylko sen... Zwykły pieprzony sen, który ukazał twoje najgłębsze obawy. Powtarzał sobie w myślach, ale prawda była taka, że szczerze zastanawiał się czy iść na to cholerne śniadanie.
By wszystko sobie dobrze przemyśleć, udał się do toalety aby naszykować sobie kąpiel. Odkręcił w wannie wszystkie możliwe kurki i sięgnął po swoje olejki do kąpieli. Gdy wanna się w końcu zapełniła, a nie trwało to zbyt długo, bo przecież żyli w Hogwarcie, zanurzył się w wodzie po samą szyję i oddał się relaksowi. Leżał w wannie i rozważał wszystkie za i przeciw , by ujawnić się dzisiaj na śniadaniu. No i jak można się domyślić, plusów było więcej, a dokładniej mówiąc, był tylko jeden minus, a mianowicie taki iż sam Draco Malfoy bał się odrzucenia. Tak bał się i to cholernie, ale Malfoyowie nigdy się nie poddają, a on nie miał zamiaru zmieniać tej zasady. Z rozmyślań wyrwał go przeraźliwy łomot.
-Malfoy kurwa! Jest ósma czterdzieści!! Wyłaź z tego kibla! - dobiegał go zza drzwi głos Zabiniego.
-Okej, okej! Idźcie, ja dojdę! - odkrzyknął i wyszedł z wanny. Dokładnie wytarł swoje ciało i włosy ręcznikiem, a następnie podszedł do kompletu ubrań, który przygotował wieczorem.
Była to zielona koszula, która idealnie pasowała do oczu Harrego i zwykłe czarne spodnie. Zarzucił jeszcze tylko na to szatę Slytherinu, a więc nadszedł teraz czas na włosy. Wyciągnął z szafki wszystkie odżywki, żele i jakieś drogie preparaty do włosów, o których za pewne nie słyszał cały zamek. Z włosami męczył się długo, no bo przecież musiał wyglądać idealnie. Kiedy w końcu jego platynowe, blond włosy ułożyły się tak jak on chciał, wziął do ręki najdroższe perfumy i skropił nimi lekko szyję. Po tych wszystkich zabiegach upiększających, ocenił się w lustrze i gdy wreszcie niczego mu nie brakowało, zabrał swoją torbę i ruszył na śniadanie. Był już w Pokoju Wspólnym i od niechcenia spojrzał na zegarek, na którym wskazówki pokazywały 9:05.
-Cholera jasna!! - krzyknął zdenerwowany i pędem ruszył ku Wielkiej Sali.
...
Drzwi były już zamknięte, więc to znak, że wszyscy byli już obecni. Wszyscy prócz mnie... Pomyślał zdenerwowany. Położył dłoń na klamce, wziął kilka głębszych wdechów i pchnął drzwi. Wszystkie spojrzenia skierowały się w stronę niego, ale te spojrzenia nie obchodziły go w najmniejszym stopniu. Zależało mu tylko na tych wspaniałych oczach koloru avady, które zawsze uśmiechały się do niego, lecz one były opuszczone na talerz z jajecznicom i nawet nie zauważyły jego wejścia do sali.
...
Harry siedział ze smutną miną i grzebał widelcem w sowim talerzu. Cały czas łudził się, że jednak Draco przyjdzie i zje z nim razem śniadanie ale nic z tego. Było już grubo po dziewiątej, a przecież Malfoyowie się nie spóźniają. W pewnym momencie usłyszał jak drzwi otwierają się, ale nawet nie podniósł głowy, by zaszczycić owego ktosia spojrzeniem. Słyszał, że ten ktoś idzie w kierunku ich stołu, ale był pewien, że to jakiś zaspany Gryfon, do momentu, gdy usłyszał Rona:
-Co ty tu robisz Malfoy? - na usłyszane nazwisko Harry wyprostował się jak struna.
-Przyszedłem zrobić coś, na co od początku roku mam ochotę. - Kiedy blondyn zobaczył pytający wzrok rudzielca dokończył. - Zjeść śniadanie ze swoim chłopakiem.
Na te słowa Potterowi zrobiło się ciepło na sercu. Uśmiechnął się tajemniczo do siebie i powiedział.
-Nie kłam... Nie jesteśmy ze sobą od początku roku Smoczku. - Odwrócił się na ławce do Dracona.
-Czepiasz się... - po tych słowach pocałował go długo i czule w usta. -Dzień dobry. - powiedział z ustami na jego utach.
-Dzień dobry kochanie. Usiądź. - Harry przesunął się by zrobić miejsce Ślizgonowi i w tym momencie spojrzał na swoich przyjaciół. Ron siedział z rozdziawioną buzią i wskazywał to na niego, to na Draco palcem wskazującym, Hermiona się po prostu patrzyła i chyba popadła w jaki trans, Seamus cieszył się jak głupi do sera, Dean miał zdziwko roku, Ginny miała łzy w oczach i bezgłośnie poruszała ustami, Neville się patrzył dopóki nie zemdlał i nie zleciał z ławki. Stół Ślizgonów natomiast wyglądał jakby zaraz miał zacząć rzucać avadami na prawo i lewo, a reszta uczniów milczała ze zdziwienia lub szeptała między sobą. Dumbledore się najwyraźniej cieszył, Mcgonagall zacisnęła usta w najcięższą linię jaką kiedykolwiek
widział, a Snape... Snapea właściwie nie było.
-Upss ta informacja bardziej wstrząsnęła uczniami niż myśleliśmy. - Stwierdził Malfoy
-Noo na pewno nie będę za to przepraszał... Było warto. - to powiedziawszy pocałował go lekko w policzek. - Może tosta?
-Chętnie! Jestem głodny jak wilk!
-Możecie przestać!! - wykrzyknął w końcu Ron.
-Ron przyjacielu! O co chodzi? -zapytał beztrosko brunet.
-Błaagam! Powiedz mi, że przegrałeś jakiś zakład czy co!
-No okej, ale ja nadal nie wiem o co chodzi...
-O to, że całowałeś się z tą fretką! To jest nasz wróg! Nie pamiętasz już?! - wrzeszczał na całą salę rudzielec.
-Podobno po wojnie mięliśmy się jednoczyć!
-Jednoczyć się przyjacielsko, a nie łóżkowo! Merlinie Harry, przecież ty nawet gejem nie jesteś...
-No właściwie to jestem...
-Nie wierzę! Nigdy mi nie przyznałeś racji!
-Ale też nie zaprzeczałem... No może raz...
-No to od kiedy wy... - zmieniła temat Granger, gdy widziała, że Weasley znów chce zacząć krzyczeć.
-Hm...jakoś od drugiego miesiąca szkoły... Trudno określić, bo na początku było to tylko perwersyjne byzkanko...
-Draco... proszę. - upomniał go Gryfon. - No ale w końcu zmieniło się to w prawdziwe i stałe uczucie.
-Och... błagam. Ty na prawdę myślisz, że ten obślizły drań mógłby komuś powierzyć swoje serce... jeśli w ogóle je posiada! Oświecę cię! Na pewno nie był byś to wtedy TY! - wszyscy zwrócili swoje twarze do nadawcy tych słów i jakie było ich zdziwienie gdy okazała się to Ginny. - Na pewno przegrał jakieś zakład lub otrzymał zadanie w butelce: " Przeleć Pottera i spraw by obdarzył cię uczuciem". - po tych słowach prychnęła żałośnie.
-I tu się mylisz! Kocham go jak nigdy nikogo nie kochałem! I będę z nim czy komuś się to podoba czy nie! I wiem, że Harry również mnie kocha, a ja nie mam zamiaru pozwolić mu odejść już nigdy. Dzięki niemu dowiedziałem się, że na prawdę można kogoś kochać i że to uczucie istnieje na prawdę! Więc nie waż mówić się, że go nie kocham, bo kocham w nim wszystko! Osobowość, wygląd, a najbardziej te piękne zielone oczy o kolorze avady. - Rozmarzył się Ślizgon patrząc na Gryfona, po czym czule i głęboko go pocałował.
-Też cię kocham.. - wyszeptał Harry. - I mam nadzieję, że jako moi przyjaciele się z tym pogodzicie.
-Ależ oczywiście Harry. - uśmiechnęła się z miłością o niego Hermiona, a gdy zobaczyła zero reakcji ze strony swojego chłopaka, dała mu mocnego kuksańca w bok.
-Może..., może jakoś to przełknę.. O ile nie będzie się obdarowywać taką miłością w moim towarzystwie.
-Bez obawy Ron.. Te obrazy są zarezerwowane tylko dla mnie. - uśmiechnął się chytrze blondyn, wprawiając w osłupienie rudzielca.
-Niech cię Potter... Przez ciebie przegrałem 10 galeonów! Uuu zapłacisz mi za to! - posmutniał Dean. - Tyle pieniędzy...
-No ja na pewno nie będę z tego powodu płakać... Moje pieniążki proszę.! - wyciągnął rękę Seamus. - Dziękować łihihih.
-O co wyście się założyli? - zapytał zdziwiony Ron.
-O to, czy nasz sławny Złoty Chłopiec jest gejem. - wyjaśnił uradowany Finnigan
-To jest chore... - skomentowała Hermiona.
-Moje pieniążki!! - rozpaczał Dean.
-Okeeej robi się dziwnie, to może my już pójdziemy pod Eliksiry? - zaproponował Harry.
-Zgodna gryfiaku. - wyszli trzymając się za ręce.
...
-Wiesz o czym pierwszym pomyślałem jak zobaczyłem cię na sali?
-No co? - dopytywał się brunet.
-Że chcę zedrzeć z ciebie ten sweterek i w dupie miałbym to, że patrzy na nas cała szkoła... - odpowiedział z namiętnością w oczach.
-Na pewno nie miałbym nic przeciwko, ale teraz lekcja ze Snapem, więc to nie przejdzie... Wieczorem się spotkamy Dracusiu.
-Ugrhh..
-Wieeem też cię kocham. - Potter pocałował już teraz swojego oficjalnego chłopaka w policzek i przyśpieszył kroku.
...
Przepraszam, że tak długo, ale jakoś nie umiałam zacząć tego rozdziału.. ;0; Powiem wam, że na następną notkę mam już pomysł, więc mam nadzieję, że wstawię szybciej niż tą ^^ To ja jak zwykle proszę o komentarze i mam nadzieję, że was nie zawiodłam tą sceną w Wielkiej Sali... ;_;
-Mam nadzieję, że mi wybaczy. - dodał cicho pod nosem.
-Kto co wybaczy? - zapytał się Ron.
-Yy.. no ten teges...
-Hehe ktoś tu się chyba jeszcze nie obudził do końca. Wstawaj, wstawaj bo na śniadanie trzeba iść za pół godziny.
-Już taka godzina?! To może ja lepiej pójdę i wezmę szybki prysznic.
-Idź, idź, a my poczekamy na dole.
-Okej.
...
Wszedł do kabiny, odkręcił kurki i nastawił je tak by leciała letnia, pobudzająca woda. Ooo tak nie ma to jak rześki prysznic z rana. Od razu człowiek nabiera chęci do życia. Niestety musiał skończyć z bezczynnym staniem pod wodospadem wody i oddawaniem się rozkoszy. Wziął do ręki swój szampon, nalał go trochę na rękę, a następnie wmasował ja we włosy. Gdy skończył zabrał się za żel pod prysznic, który nalał na gąbkę i zaczął jeździć nią po całym ciele. Kiedy w końcu cały się namydlił, odkręcił wodę i zmył z siebie całą pianę, wyszedł spod prysznica i wytarł się dokładnie ręcznikiem, który następnie owinął wokół bioder. Wyszedł z łazienki do sypialni chłopców i otworzył swoją szafę. Długo w niej przebierał, odrzucając bluzki, spodnie, koszule... W końcu skończyło się na tym, że jego szafa została pusta... No prawie pusta. Na wieszaku wysiał szary sweter w czarne paski. Pamiętał dzień, w którym go kupił... Był wtedy na zwyczajnych zakupach, których nienawidził swoją drogą, ale musiał zakupić parę par spodni. Jak zwykle zdał się na gust zaprzyjaźnionej już sprzedawczyni, która podała mu ten sweter, mówiąc, że idealnie będzie pasował do tych ciemno-granatowych jeansów. I faktycznie, kobieta miała rację. Sweter był luźny, ale nie wyglądał na nim workowato, lecz seksowanie. Do tego podwinął rękawy do łokci i z myślą, że brał by siebie samego, opuścił sklep.
-Mmm w tym komplecie Draco na pewno łatwiej będzie udobruchać...- uśmiechnął się do siebie, iście ślizgońsko i wróci do łazienki by uczesać już swoje suche włosy. Nabrał już w tym sporej wprawy dlatego nie zajęło mu to dużo czasu. Wychodząc z sypialni, spakował potrzebne książki i machając różdżką, posprzątał swoje rozrzucone ubrania i wybiegł z pokoju.
-Harry! Coś ty tam robił? Jest za pięć dziewiąta! - przywitał go jakże miło przyjaciel.
-Harry... Wyglądasz... wow... - zaniemówiła Hermiona.
-Wow to za mało powiedziane... Od dzisiaj zmieniam orientację Potter. - Powiedział Seamus mrucząc przy tym.
-Okeeej, robi się dziwnie. To chodźmy na to śniadanie bo się spóźnimy. - Zarządził brunet i wszyscy ruszyli w stronę portretu.
-No to mów, dla kogo się tak wystroiłeś. - zaczął Ron.
-Yyy dla siebie. - odpowiedział niepewnie Gryfon.
-Tssa jasne... Mów od razu, że chcesz poruchać, a nie zgrywasz Grzecznego-Chłopca-Który-Zbawił-Całą-Ludzkość-A-Jak-Mu-Się-To-Już-Udało-To-Wstąpi-Do-Zakonu. -wyrecytował Finnigan.
-Hahahah dobre! - Cieszył się rudzielec. - Ale ten... Co to w sumie ten zakon?
-Ech... w skrócie... Celibacik mój drogi przyjacielu...Celibacik. - poinformował go Gryfon.
-Ale że tak na zawsze?! - wystraszył się Weasley.
-Na zawsze!!!
-Merlinie... Seamus nie bluźnij w ten sposób już nigdy więcej! - rozkazał roztrzęsiony Ron.
-Doskonale Cię rozumiem...
-Ronaldzie to nic strasznego być w zakonie! - zdenerwowała się Miona.
-Jak to nie?! Całe życie na ręcznym jechać... To jest straszne!
-Yyy Ron?
-Tak Harry?
-Tam to nawet na ręcznym nie można... - poinformował go Złoty Chłopiec, klepiąc go pocieszająco po ramieniu.
-CO?!!
-Ale nie przejmuj się, ciebie to by nawet w zakonie nie chcieli hahaha
-Śmieeeeszne Seamus.
-No bardzo haha
-Też się zgadzam! - opowiedziała szczerze roześmiana Gryfonka.
I cała czwórka... Poprawka. Cała trójka doszła do Wielkiej Sali we wspaniałych nastrojach i zasiedli na swoich stałych miejscach. Tylko pewien brunet o zielonych oczach rozglądał się po sali, a właściwie tylko po jednym stole, w poszukiwaniu pewnego ślizgona.
...
Wszedł do Wielkiej Sali. Wszyscy uczniowie jak i grono pedagogiczne, zwróciło swoje oczy w jego kierunku. Przełknął ślinę ze zdenerwowania i ruszył w kierunki swojego, miał nadzieję nie byłego, chłopaka.
-Co ty tu robisz Malfoy? - naskoczył na niego rudzielec.
-Nie twoja sprawa Weasley, ale skoro już pytasz to przyszedłem zjeść śniadanie ze swoim chłopakiem. - powiedział dumnie, a kątem oka zobaczył jak Harry się do niego odwraca.
-Na Merlina... A kto jest tym nieszczęśnikiem? - zapytał się go Potter głośno wybuchając śmichem, a po chwili dołączyła do niego cała Wielka Sala.
-Harry.. Nie.., nie...
...
-NIE!!- Malfoy obudził się cały zalany potem głośno dysząc. Spokojnie... To tylko sen... Zwykły pieprzony sen, który ukazał twoje najgłębsze obawy. Powtarzał sobie w myślach, ale prawda była taka, że szczerze zastanawiał się czy iść na to cholerne śniadanie.
By wszystko sobie dobrze przemyśleć, udał się do toalety aby naszykować sobie kąpiel. Odkręcił w wannie wszystkie możliwe kurki i sięgnął po swoje olejki do kąpieli. Gdy wanna się w końcu zapełniła, a nie trwało to zbyt długo, bo przecież żyli w Hogwarcie, zanurzył się w wodzie po samą szyję i oddał się relaksowi. Leżał w wannie i rozważał wszystkie za i przeciw , by ujawnić się dzisiaj na śniadaniu. No i jak można się domyślić, plusów było więcej, a dokładniej mówiąc, był tylko jeden minus, a mianowicie taki iż sam Draco Malfoy bał się odrzucenia. Tak bał się i to cholernie, ale Malfoyowie nigdy się nie poddają, a on nie miał zamiaru zmieniać tej zasady. Z rozmyślań wyrwał go przeraźliwy łomot.
-Malfoy kurwa! Jest ósma czterdzieści!! Wyłaź z tego kibla! - dobiegał go zza drzwi głos Zabiniego.
-Okej, okej! Idźcie, ja dojdę! - odkrzyknął i wyszedł z wanny. Dokładnie wytarł swoje ciało i włosy ręcznikiem, a następnie podszedł do kompletu ubrań, który przygotował wieczorem.
Była to zielona koszula, która idealnie pasowała do oczu Harrego i zwykłe czarne spodnie. Zarzucił jeszcze tylko na to szatę Slytherinu, a więc nadszedł teraz czas na włosy. Wyciągnął z szafki wszystkie odżywki, żele i jakieś drogie preparaty do włosów, o których za pewne nie słyszał cały zamek. Z włosami męczył się długo, no bo przecież musiał wyglądać idealnie. Kiedy w końcu jego platynowe, blond włosy ułożyły się tak jak on chciał, wziął do ręki najdroższe perfumy i skropił nimi lekko szyję. Po tych wszystkich zabiegach upiększających, ocenił się w lustrze i gdy wreszcie niczego mu nie brakowało, zabrał swoją torbę i ruszył na śniadanie. Był już w Pokoju Wspólnym i od niechcenia spojrzał na zegarek, na którym wskazówki pokazywały 9:05.
-Cholera jasna!! - krzyknął zdenerwowany i pędem ruszył ku Wielkiej Sali.
...
Drzwi były już zamknięte, więc to znak, że wszyscy byli już obecni. Wszyscy prócz mnie... Pomyślał zdenerwowany. Położył dłoń na klamce, wziął kilka głębszych wdechów i pchnął drzwi. Wszystkie spojrzenia skierowały się w stronę niego, ale te spojrzenia nie obchodziły go w najmniejszym stopniu. Zależało mu tylko na tych wspaniałych oczach koloru avady, które zawsze uśmiechały się do niego, lecz one były opuszczone na talerz z jajecznicom i nawet nie zauważyły jego wejścia do sali.
...
Harry siedział ze smutną miną i grzebał widelcem w sowim talerzu. Cały czas łudził się, że jednak Draco przyjdzie i zje z nim razem śniadanie ale nic z tego. Było już grubo po dziewiątej, a przecież Malfoyowie się nie spóźniają. W pewnym momencie usłyszał jak drzwi otwierają się, ale nawet nie podniósł głowy, by zaszczycić owego ktosia spojrzeniem. Słyszał, że ten ktoś idzie w kierunku ich stołu, ale był pewien, że to jakiś zaspany Gryfon, do momentu, gdy usłyszał Rona:
-Co ty tu robisz Malfoy? - na usłyszane nazwisko Harry wyprostował się jak struna.
-Przyszedłem zrobić coś, na co od początku roku mam ochotę. - Kiedy blondyn zobaczył pytający wzrok rudzielca dokończył. - Zjeść śniadanie ze swoim chłopakiem.
Na te słowa Potterowi zrobiło się ciepło na sercu. Uśmiechnął się tajemniczo do siebie i powiedział.
-Nie kłam... Nie jesteśmy ze sobą od początku roku Smoczku. - Odwrócił się na ławce do Dracona.
-Czepiasz się... - po tych słowach pocałował go długo i czule w usta. -Dzień dobry. - powiedział z ustami na jego utach.
-Dzień dobry kochanie. Usiądź. - Harry przesunął się by zrobić miejsce Ślizgonowi i w tym momencie spojrzał na swoich przyjaciół. Ron siedział z rozdziawioną buzią i wskazywał to na niego, to na Draco palcem wskazującym, Hermiona się po prostu patrzyła i chyba popadła w jaki trans, Seamus cieszył się jak głupi do sera, Dean miał zdziwko roku, Ginny miała łzy w oczach i bezgłośnie poruszała ustami, Neville się patrzył dopóki nie zemdlał i nie zleciał z ławki. Stół Ślizgonów natomiast wyglądał jakby zaraz miał zacząć rzucać avadami na prawo i lewo, a reszta uczniów milczała ze zdziwienia lub szeptała między sobą. Dumbledore się najwyraźniej cieszył, Mcgonagall zacisnęła usta w najcięższą linię jaką kiedykolwiek
widział, a Snape... Snapea właściwie nie było.
-Upss ta informacja bardziej wstrząsnęła uczniami niż myśleliśmy. - Stwierdził Malfoy
-Noo na pewno nie będę za to przepraszał... Było warto. - to powiedziawszy pocałował go lekko w policzek. - Może tosta?
-Chętnie! Jestem głodny jak wilk!
-Możecie przestać!! - wykrzyknął w końcu Ron.
-Ron przyjacielu! O co chodzi? -zapytał beztrosko brunet.
-Błaagam! Powiedz mi, że przegrałeś jakiś zakład czy co!
-No okej, ale ja nadal nie wiem o co chodzi...
-O to, że całowałeś się z tą fretką! To jest nasz wróg! Nie pamiętasz już?! - wrzeszczał na całą salę rudzielec.
-Podobno po wojnie mięliśmy się jednoczyć!
-Jednoczyć się przyjacielsko, a nie łóżkowo! Merlinie Harry, przecież ty nawet gejem nie jesteś...
-No właściwie to jestem...
-Nie wierzę! Nigdy mi nie przyznałeś racji!
-Ale też nie zaprzeczałem... No może raz...
-No to od kiedy wy... - zmieniła temat Granger, gdy widziała, że Weasley znów chce zacząć krzyczeć.
-Hm...jakoś od drugiego miesiąca szkoły... Trudno określić, bo na początku było to tylko perwersyjne byzkanko...
-Draco... proszę. - upomniał go Gryfon. - No ale w końcu zmieniło się to w prawdziwe i stałe uczucie.
-Och... błagam. Ty na prawdę myślisz, że ten obślizły drań mógłby komuś powierzyć swoje serce... jeśli w ogóle je posiada! Oświecę cię! Na pewno nie był byś to wtedy TY! - wszyscy zwrócili swoje twarze do nadawcy tych słów i jakie było ich zdziwienie gdy okazała się to Ginny. - Na pewno przegrał jakieś zakład lub otrzymał zadanie w butelce: " Przeleć Pottera i spraw by obdarzył cię uczuciem". - po tych słowach prychnęła żałośnie.
-I tu się mylisz! Kocham go jak nigdy nikogo nie kochałem! I będę z nim czy komuś się to podoba czy nie! I wiem, że Harry również mnie kocha, a ja nie mam zamiaru pozwolić mu odejść już nigdy. Dzięki niemu dowiedziałem się, że na prawdę można kogoś kochać i że to uczucie istnieje na prawdę! Więc nie waż mówić się, że go nie kocham, bo kocham w nim wszystko! Osobowość, wygląd, a najbardziej te piękne zielone oczy o kolorze avady. - Rozmarzył się Ślizgon patrząc na Gryfona, po czym czule i głęboko go pocałował.
-Też cię kocham.. - wyszeptał Harry. - I mam nadzieję, że jako moi przyjaciele się z tym pogodzicie.
-Ależ oczywiście Harry. - uśmiechnęła się z miłością o niego Hermiona, a gdy zobaczyła zero reakcji ze strony swojego chłopaka, dała mu mocnego kuksańca w bok.
-Może..., może jakoś to przełknę.. O ile nie będzie się obdarowywać taką miłością w moim towarzystwie.
-Bez obawy Ron.. Te obrazy są zarezerwowane tylko dla mnie. - uśmiechnął się chytrze blondyn, wprawiając w osłupienie rudzielca.
-Niech cię Potter... Przez ciebie przegrałem 10 galeonów! Uuu zapłacisz mi za to! - posmutniał Dean. - Tyle pieniędzy...
-No ja na pewno nie będę z tego powodu płakać... Moje pieniążki proszę.! - wyciągnął rękę Seamus. - Dziękować łihihih.
-O co wyście się założyli? - zapytał zdziwiony Ron.
-O to, czy nasz sławny Złoty Chłopiec jest gejem. - wyjaśnił uradowany Finnigan
-To jest chore... - skomentowała Hermiona.
-Moje pieniążki!! - rozpaczał Dean.
-Okeeej robi się dziwnie, to może my już pójdziemy pod Eliksiry? - zaproponował Harry.
-Zgodna gryfiaku. - wyszli trzymając się za ręce.
...
-Wiesz o czym pierwszym pomyślałem jak zobaczyłem cię na sali?
-No co? - dopytywał się brunet.
-Że chcę zedrzeć z ciebie ten sweterek i w dupie miałbym to, że patrzy na nas cała szkoła... - odpowiedział z namiętnością w oczach.
-Na pewno nie miałbym nic przeciwko, ale teraz lekcja ze Snapem, więc to nie przejdzie... Wieczorem się spotkamy Dracusiu.
-Ugrhh..
-Wieeem też cię kocham. - Potter pocałował już teraz swojego oficjalnego chłopaka w policzek i przyśpieszył kroku.
...