sobota, 23 sierpnia 2014

One-Shot: Wróżka Zębuszka



Na początku podziękowania dla nowym i starych komentujących! Jeśli kogoś pominę, to z góry przepraszam ;-; :
Neo Kun, Yuuki Kai, Dagna Płecha, kasai,  Weronika M, Beth Sokolska,  Taemin Lee, Powerless SS, wszystkim kochanym i cudownym Anonimkom <3,  Obserwatorka,  Bruzda, Pink Beats. Wasze komentarze nie raz przywracały we mnie wenę i jakieś pomysły... Wiem, że ostatnio nawalam, ale gdybym mogła to na prawdę dodawałam bym wszystko częściej ._. Bardzo mi głupio, że Was tak olewam... :C Nie robię tego celowo i jeszcze raz przepraszam ._.
Ps. Nie sprawdzałam, więc mogą być błędy! :o
Przepraszam za opóźnienie, ale wydaje mi się, że jednak w roku szkolnym mam więcej czasu niż w wakacje o.O Do tego ostatnio nie mam Internetu i w ogóle masakra kompletna. Jest to one-shot z rodzaju „Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutom, gdyż każdy psychiczny one-shot wymyślony przez Feniksę poważnie zagraża Twojemu zdrowiu psychicznemu.” Winę za jego napisanie ponosi mój bliski przyjaciel, który mnie natchnął ^^ Gdyby nie On… Nie powstałby ;p
Zapraszam do czytania i komentowania!
Wakacje… Najgorszy okres w roku. Spytacie, „ale dlaczego?”. Ano dlatego, że muszę je spędzaj u mojego „cudnego” i „kochanego” wujostwa. Mam ich już serdecznie dość. Dzisiaj miałem wstać o 6, żeby skosić trawnik, umyć i poodkurzać auto, umyć okna na dolnym piętrze, poodkurzać i kurze zetrzeć. Miałem na to tylko 3 godziny… Niecałe 3, bo na 9 miało być śniadanie. Nie mogłem się spóźnić ani minuty, bo mój tłusty kuzynek by mnie zamordował. Aktualnie robię im obiadek. Za jakieś 10 minut drugiego danie miało być gotowe, więc zacząłem nakrywać do stołu. Serwetki, talerze, sztućce itd. Ogólnie dzień jak co dzień. Chociaż jak ich czasami wkurzę, co ostatnio zdarza się dość często, mam jeszcze bardziej przesrane. Mogę mówić o tym Dumbledoro’wi, ale ma to oczywiście w dupie. Nadal mi gada o starożytnej magii, o tym, że jakbym odszedł Śmiercożercy mieli by mnie da widelcu blablabla. To chyba moja sprawa, że mnie wykończą, c’nie? Nawet Malofy mnie tak nie dręczy jak ta piprznięta rodzinka! Co dziwne w ostatnim semestrze, blondynek jakoś się mnie w ogóle nie czepiał… Można powiedzieć, że był dla mnie nawet miły! Przeraża mnie to jak o tym myślę. Jak zachce mu się nadrabiać straty po wakacjach, to ja spierdalam do jakieś głuszy… Nie wytrzymam tam! Co  z tego, że mam przyjaciół… Na nich to nie robi takiego wrażenie, bo mogą wypocząć w wakacje. Spędzić czas z ukochaną rodzinką. Śmiać się. Bawić. Tańczyć. Wszystko co zechcą? A ja? Mam zapieprz od rana do nocy. Zero oddechu. Do tego mnie nie karmią! Znowu schudłem 5kg, a to dopiero pierwszy miesiąc wakacji, ale czy kogoś to obchodzi? Nie raz byłem na granicy anemii, ale i tak musiałem tu wrócić! Kiedyś mnie znajdą, jak będę zdychał pod prysznicem z  głodu i odwodnienia… Już widzę te napisy w Proroku! Chłopiec – Który – Przeżył – Głodzony – W – Komórce – Pod – Schodami, albo: Wybraniec niedokarmiany! Pomagajmy sierotą! Chciałbym wtedy widzieć miny wszystkich. Malfoy chyba przez tydzień tarzał by się ze śmiechu w Wielkiej Sali, Dumbledore ściemniał, że nic nie wiedziała, Hermiona by płakała, Ron… Ron by pewnie się najzwyczajniej w świecie obżerał, Snape poszedł by to uczcić libacją ze swoim Czarnym Panem, a po McGonagall nie było by nic widać.
- Harry! – Oho! Nigdy nie zapomnę tego skrzekliwego krzyku ciotki. Jakby Ci to w głowie wiertłem wiercił.
- Czego?! – odpowiedziałem chamsko. No co?! Nie dziwcie mi się! Gdybyście od rana nawet nie mieli czasu podrapać się po głowie, to też nie bylibyście w nastroju.
- Jak się do mnie odzywasz, smarku?! Niewdzięczny bachor! Tak samo jak Twój ojciec! Chciałam Ci powiedzieć, że na obiad mógłbyś zjeść ziemniaki i mięso, ale skoro tak, to będziesz jadł chleb z margaryną! Wracaj do garów!
Teraz powiecie, że sam sobie zgotowałem los „głodującego dzieciaka”? Zaraz Wam powiem jak miałby wyglądać ten „piękny” posiłek. Dwa ziemniaki – najmniejsze, i mały kawałek mięsa… Wymiary 2x2. Fajne co? Pfff nie to sobie wsadzą w swoje tłuste tyłki! Chociaż nie powiem… To co gotowałem pachniało przepysznie. 
Kiedy wszyscy zasiedli do stołu, wziąłem wazę z zupą i zacząłem rozlewać ją do talerzy, a potem wróciłem do kuchni by dokończyć drugie danie, czy pyszne wołowe rolady. Włożyłem je do naczynia żaroodpornego. Potem wyciągnąłem z lodówki miskę z sałatką, kluski wyciągnąłem z wody i przełożyłem do misy, a sos wlałem do małej miseczki i włożyłem tam małą chochlę. Gdy skończyłem rozkładać potrawy na stole, sam poszedłem zrobić sobie dwie kromki starego chleba z masłem i do tego nalałem sobie wody z kranu. Czekała mnie jeszcze dzisiaj do sprzątnięcia cała góra. Świetnie!
- Ała!
 - Czego się tam drzesz?! Niewdzięczny dzieciak! Nie pasuje Ci może obiadek? Jeśli tak to zaraz nie dostaniesz jeść przez tydzień!
 - Przepraszam. – Sam nie wiem jak te słowa przeszły mi przez gardło, ale tygodniowa głodówka to ostatnie o czy marzyłem. A krzyknąłem dlatego, że na przez ten twardy chleb wyleciał mi mleczak. Nawet nie bolało, ale był to odruch bezwarunkowym. (Proszę się nie czepiać o to, że  miał jeszcze mleczaki, bo sama jestem stara i nada kilka mam o.O). Super… Czyli mam rozumieć, że to koniec mojego posiłku? Z dziurą po zębie wolę nie ryzykować… Jeszcze zakażenie się wda czy inny syf. Wyrzuciłem chleb tak by wujostwo tego nie widziało i poszedłem na górę sprzątać łazienkę. Ugh… Najgorsze co może być. Sprzątać łazienkę po tych świniach… Ciotka jeszcze trzymała klasę, ale ta dwójka? Błagam Was. Świnie mają więcej kultury. No nic… W takich chwilach po prosu wyłączam myślenie i robię wszystko odruchowo. Niech oni tylko poczekają aż skończę za niedługo 17 lat… Będę mnie na klęczkach o wybaczenie błagać!
Alleluja! Wreszcie można się położyć! Jestem po prostu padnięty. W nocy podkradłem kawałek kiełbasy z lodówki i to cały mój posiłek… Tak się nie da żyć! To cud, że mam jeszcze zarysy mięśni p takim spadku wagi. Zdejmowałem właśnie spodnie i  wypadł z nich mój ząb. Huh. Przez ten zapierdol w ciągu dnia, już zapomniałem, że mi wypadł. Podniosłem go z ziemi i włożyłem pod poduszkę. No co?! Jestem czarodzieje, wiem, że magia istnieje, więc może wróżki też… I spełni moje marzenie o wyrwaniu się z tego domu wariatów. Już prawie zasypiałem, ale zbudził mnie dźwięk teleportacji. Chwila… Co?! Jak to Śmierciożercy to nawet nie będę się bronił.
  - Jak chcecie mnie zabij to droga wolna!
  - Co?! – Ten głos wydawał mi się coś za bardzo znajomy… Zapaliłem lampkę nocną i krzyknąłem z wrażenia.
  - Malfoy?! Co ty tu kurwa robisz?!
  - Jaki Malfoy?! Ja jestem… Wróżka Zębuszka – Powiedział wysokim głosem i zamachał jakąś tanią, plastikową, mugolską różdżką. – Nie krzycz tak, bo cały dom zbudzisz – na te słowa wyciągnął swoją normalną różdżkę i rzucił na pokój zaklęcie wyciszające. No tak… On już oczywiście skończył 17 lat.
  - Jakie jest Twoje życzenie…? – Dopiero po tych słowach zwróciłem uwagę na jego strój. Czarna, obcisła bluzka i do tego bardzo krótkie, obcisłe spodenki… Do których był doczepiony pas z biczami i jakimiś laski.
  - Potti.. Nie mamy całej nocy – oblizał zmysłowo wargi.
  - Ja, ja sam nie wiem – czemu się jąkam! Powinienem mu kazać spieprzać, a nie czuć się pobudzonym!
  - To może Ci pomóc w podjęciu decyzji? – odczepił od pasa jedną z gumowych lasek, czy Merlin wie co to było i podłożył mi ją pod gardło.
 - Jeśli był byś tak miły…
 - Takiej odpowiedzi oczekiwałem – po ty słowach padło pierwsze uderzenia, a ja wiedziałem, że rano nie zwlokę się z łóżka.
Tak jak przypuszczałem. Rano wszystko mnie bolało, miałem pełno siniaków, szram po tych piekielnych biczach i malinki na całym ciele, a pościel mówiła sama za siebie. Gdyby nie to to pomyślałbym, że tylko mój mózg z przemęczenia, tworzy tak popieprzone sny. Po chwili usłyszałem pukanie do pokoju. O nie! Nie, nie, nie! Była już 12, a ja nie zrobiłem śniadania! Przecież oni mnie zamordują!
  - Harry! Wstałeś już, kochany? – Chwila… Co?!
  - T t tak! Zaraz zrobię śniadanie! Przepraszam, ale źle się w nocy czułem i zaspałem.
  - Ojej! Wszystko w porządku już? – Ona się o mnie martwi… Co do?!
  - Tak, tak! Zaraz zejdę i zrobię śniadanie.
  - Nie wstawaj z łóżka! Lepiej jeszcze odpocznij, a ja Ci zaraz przyniosę coś pysznego i lekko strawnego do pokoju.
Nie żeby coś… Odpowiadał mi ten układ, ale było to dość… dziwne? Czemu nagle zaczęli się o mnie troszczyć?! Chwila, chwila… Czy Malfoy serio spełnił moje życzenie?! Nie wierzę! Muszę napisać do niego list i mu podziękować.
Hej Malfoy!
Dzięki wielkie za pomoc i miłą noc. Nie umiem się przyzwyczaić, że żyję teraz jak król, ale nie powiem… Dość to przyjemne, więc dzięki wielkie!
H.P
Zwinąłem liścik  w rulonik, przywiązałem do nogi Hedwigi i wypuściłem ją przez otwarte okno. Zaraz po tym ciotka przyszła ze śniadankiem i poinformowała mnie, że przygotowuje mi ciepłą kąpiel z jakimiś specjalnymi solami. Gdy skończyłem jeść śniadanie, chętnie z niej skorzystałem. Kocham to życie! Spędziłem w toalecie prawie 2 godziny, a jak wróciłem do pokoju, a biurku stała Hedwiga  z liścikiem przywiązanym do nóżki.
Witaj.
Nie mam bladego pojęcia o czym Ty Potter mówisz, ale miło wiedzieć, że masz takie fantazje na mój temat.
Ps. Życzenie pryśnie 1 września… Jak chcesz znać jego nazwę, to lepiej bądź grzecznym chłopcem.
Twoja prywatna Wróżka Zębuszka.

Siedziałem w przedziale z Ronem i Hermioną i opowiadaliśmy sobie jak minęły nam wakacje.
 - Ja byłam z rodzicami w Paryżu… Piękne tam jest! Musimy się kiedyś wybrać wszyscy razem! Nawet nie macie pojęcia ile jest tam magicznych miejsc! Oczywiście nie mogłam zabrać tam rodziców, ale sama poszłam pozwiedzać… Ale wiadomo jak to jest… Lepiej zwiedzać w grupie, bo samemu to tak. I przypomnijcie mi, żebym dała wam prezenty! Mam dzieję, że się wam spodobają. Długo zastanawiałam się co kupić i myślę, że to będzie odpowiednie. A Tobie Harry jak minęły wakacje?
- Hm… No wiadomo jak to u mojego wujostwa bywa. Pierwszy miesiąc był koszmarem.
- A drugi jeszcze gorszy, co?
- Właśnie nie. Pod koniec lipca wypadł mi mleczak. Schowałem go pod poduszką – tutaj Ron parskną śmiechem.
- Stary… Wróżki Zębuszki nie istnieją haha
 - Schowałem go pod poduszką – kontynuowałem jak gdyby nigdy nic – i w nocy odwiedziła mnie wróżka. A raczej Malofy przebrany za wróżkę… Tylko jakąś dziwną. W czarny, skórzanym obcisłym wdzianku, z biczami i pejczami przy pasie. Potem pieprzyliśmy się całą noc, a na koniec spełnił moje życzenie no i żyłem jak w raju. – Po mojej opowieści zapadła chwila ciszy, którą przerwała śmiejąca się dwójka moich przyjaciół.
 - Ha.. Harry! Jak sobie to wyobraziłem hahaha – ich śmiech przerwały otwierające się drzwi przedziału, w których stanął jasnowłosy chłopak.
 - Hej Potti… Mam dzieję, że masz jeszcze jakieś mleczaki w zanadrzu, bo jak nie, to poproszę kogoś by pomógł Ci się pozbyć stałych – i znowu oblizał te wargi! – To jak?
 - Coś się znajdzie.
 - Pamiętaj… Bądź grzeczny, to może dostaniesz drugą wróżkę – wymruczał zmysłowo i tak po prostu sobie wyszedł!
- O ja pierdole… Ty mówiłeś to poważnie?! – Ron siedział z otwartymi ustami.
 - A miałem powód by kłamać? Wiesz… Każdy ma swoją osobistą Wróżkę Zębuszkę.
Dobra. To to by było na tyle. Mam nadzieję, że się Wam podobało ^^ Jak pisałam wcześniej… jest to luźny one-shot, w który niekończenie jest zgodny z książką, ale mam nadzieję, że się trochę uśmialiście przy tym ^^ Teraz raczej skupię się by dokończyć tamtego one-shota i po tym zabiorę się do kończenia opowiadań ;) Jeszcze raz przepraszam za moją nieobecność ;--;
Ps. Pamiętajcie! Komentarze karmią wenę ^^
~Kochająca Feniksa!