środa, 18 stycznia 2017

Rozdział 8: Ślizgoni

Zapraszam na ciąg dalszy i bardzo proszę o komentarze, żebym wiedziała czy ktoś czyta :)
...

  Film się skończył i muszę przyznać, że bardzo mi się podobał, a tego się nie spodziewałem. W obecnej sytuacji utożsamiałem się w głównym bohaterem filmu. Też mam wrażenie, że nikt nie widzi (tak na prawdę nie chce widzieć, bo tak łatwiej) co czuję na prawdę i jaki nieszczęśliwy jestem. Myślą, że Złoty Chłopiec ma idealne życie, w którym opływa w luksusach i wszystkich ma na swoje skinienie. Jak bardzo mijało się to z prawdą, kiedy przez głupi film uświadamiam sobie, że jestem cholernie nieszczęśliwy i samotny. Miałem oczywiście kumpli, których cenię sobie nas życie, ale jakoś nie umiem im powiedzieć prawdy... Nie chcę, żeby potem gadali za moimi plecami o moim przesranym życiu i o tym jak to mi współczują i patrzeć na ich zachowanie, które ma wyglądać zupełnie normalnie, a jednocześnie dostrzegasz te dziwne i krzywe spojrzenia, kiedy myślą czego by tu nie powiedzieć, żeby mnie nie dobić. Z drugiej strony bardzo bym chciał z kimś pogadać o tym co na prawdę czuję. Wszystko jest do dupy... Teraz od natłoku myśli nie zasne, a rano do pracy. Super. Może zejdę zrobić melise? Taa dobry pomysł. Zawsze potrafiła mnie trochę uspokoić i pomagała w zaśnięciu. Jak byłem w połowie schodów, żeby dojść do kuchni przestraszyło mnie agresywne dzwonienie do drzwi i walenie w nie (chyba pięścią). Było po 23... Komuś było gorzej? Albo to powrót wściekłej Ginny.
- Potter!! Otwieraj!! WIEMY, ŻE JESTEŚ W ŚRODKU! - przekrzykiwały się dwa męskie głosy. Przynajmniej to nie Ginny. Pewnie jacyś nawaleni mugole. Postraszę ich policją i pójdą. Doszedłem do drzwi, otwarłem je z rozmachem i powiedziałem , mocno ziirytowanym tonem
- Nudzi się Wam?! Policja już tu jeee... MALFOY?! ZABINI?!
- O kurwa... On tu serio mieszka - cieszył się Nott
- Czy ktoś mi do cholery wyjaśni o co tu chodzi? - teraz już serio się wkurzyłem
- Potter... Sorry oni za dużo wypili i no próbowaliśmy ich zatrzymać - tłumaczył Zabini
- Potter, ale jak Ty możesz mieszkać w takim miejscu?! To, to karygodne! Ty jesteś jakimś pierdolonym bohaterem całego czarodziejskiego świata! - oburzył się Draco.
- Co?! Zresztą... Nieważne. Chcecie coś czy już idziecie?
- Ej! Nie ładnie tak traktować gości. Może byś nas zaprosił do środka? Nam akurat zamknęli bar i nie mamy gdzie się podziać - tłumaczył Crab
- Aha...
- Dobra Potter. My już idziemy. Nott, Crab! Ruszcie już swoje tyłki
- Ale ja chce do domu Złotego Chłopca, który pokonał Czarnego Pana - jęczał Nott. W tym momencie nerwy poszły w niepamięć i parsknąłem śmiechem.
- Nie no... Jak chcecie to możecie wejść
- SERIO?! -ucieszyli się jednocześnie Crab i Nott
- W sumie czemu nie? I tak siedzę sam, a spać nie umiem
- Potter Ty nie wiesz na co się piszesz - ostrzegała... To chyba była Pansy. No proszę. Wyładniała po tych paru latach.
- Nic złego się nie stanie, nie? Chyba, że jednak przyszliscie mnie zamordować. Ostrzegam jednak, że jedno zaklęcie i będzie tu pełno aurorów.
- A wezwij! Im więcej ludzi, tym lepsza impreza - Zabini zaczął mi się wpychać do domu, a reszta ruszyła za nim. Ostatni wchodził Malfoy j spojrzał się na mnie tak jakby... przepraszał? Dzisiaj to mnie już chyba nic nie zaskoczy.
Moi bardzo niezapowiedzeni goście zatrzymali się w korytarzu i zaczęli się rozbierać. Pogoda za oknem zmuszała do wyczyszczenia i osuszenia obuwia, więc każdy rzucił na siebie takie właśnie zaklęcie.
- Mam nadzieję, że barek masz pełny? I, że go nie opróżniłeś w tej samotny wieczór? - śmiał się Nott
- Nie. Właściwe to szedłem zrobić sobie melise
- Co? Hahaha Potti nie zamieniaj się w moją babcię, ja Cię proszę
- Widzicie? On chciał spać, bo rano pewnie idzie do pracy, a wy mu nie dajcie - wkurzyła się Pansy
- Potter nie słuchaj jej. Ona jest świeżo upieczoną mamusią i jest stanowczo nadopiekuńcza
- Ja? Ja nadopiekuńcza?! Ty wredny, arystokratyczny...
- Ale to prawda! Jemu nic nie robią jak robi sobie dzień wolnego bez zapowiedzenia - bronił się Malfoy
- Spokojnie Pansy - uśmiechnąłem się przyjaźnie - Nie będę pić i tyle. Zrobię sobie tylko babciną melise
- Pójdę z Tobą i wezmę jakieś szklanki dla tego zoo
- Okej - kiedy doszliśmy do kuchni, powiedziałem - Tak w ogóle to gratulacje z powodu zostania mamą
- Dziękuję. Mam śliczną córeczkę, która jest moim oczkiem w głowie - uśmiechnęła się dumna z siebie
- Na pewno. Szklanki są w tej szafce - pokazałem szafkę nad blatem, a Pansy machnięciem różdżki przelewitowała pięć szklanek do pokoju - Ty nie będziesz pił?
- Nie, nie. Wbrew pozorom tego co mówił Malfoy, muszę się jutro wstawić w pracy
- Spodziewałam się tego. Jakbyś miał ich dość to mi powiedz, a ja ich już wywale - zaśmiała się
- Dzięki. Dobrzeń wiedzieć, a moja melisa się zaparzyła, więc możemy już wróci do towarzystwa - przpuściłem Ślizgonkę w drzwiach i ruszyłem za nią.
- Chcecie może coś zjeść? - zapytałem się
- Nie przyszliśmy tu jeść wykwintnych dań, ale się upić!
- A ja nie miałem zamiaru się wysilać w środku nocy dla bandy Ślizgów i gotować dla nich po nocach. Miałem na myśli chipsy i inne przekąski
- Ałć... Zabolało Potti - Blaise zrobił smutną minę
- No przepraszać nie zamierzam
- Pff! To chociaż daj to żarcie
Machnąłem różdżką i na stole pojawiły się chipsy, paluszki, krakersy, dipy, czekoladowe przekąski i trochę owoców.
Minęła godzina i przez ten czas właściwie się nie odzywałem. Siedziałem na kanpie, obserwowałem towrzystwo i myślałem co mnie podkusiło, żeby ich tu wpuścić. Ale serio... Dlaczego ja wpuściłem piątkę Ślizgonów, którzy byli kiedyś podejrzani o bycie w kręgu Śmierciożerców, do swojego domu. Jakby ktoś się dowiedział, to już bym w ogóle nie miał przyjaciół.
- Potter! Co tak cicho siedzisz? Bo jeszcze wszyscy pomyślimy, że Złote Dziecko Gryffindoru ma depresję Hahaha
- A kto powiedział, że mam być zawsze szczęśliwy i uśmiechnięty?! Jak na razie moje życie jest chujowe i wybacz mi Zabini, ale nie mam żadnych powodów, żeby się uśmiechać i być duszą towarzystwa
- Dobra, dobra. Nie prosiłem Cię o autobiografię. Napój się to od razu zapomnisz o problemach
- Zapijanie problemów nigdy nie kończy się dobrze - skomentowała Parkinson
- Ale my tu nie przyszliśmy robić terapii rodzinnej tylko się zabawić - wkurzył się Nott
- Sami zwaliliście mi się na chatę, więc wybacz, ale jak coś Ci się nie podoba to tam są drzwi!
- E e e spokojnie, przepraszam.


...
Chcąc rozluźnić jakość amtosfere powiedziałem:
- Może włączymy jakiś luźny film, co? Masz może Potter wypożyczalnie filmów w pakiecie?
- Taa tam leży pilot - wskazał ręką komodę na której stał wielki telewizor
- No to co oglądamy? Horror, dramat, komedię, akcję?
- Tylko nie dramat, bo nam się Potter powiesi - śmiał się Crab
- A obić Ci po mugolsku mordę? - no proszę! Nie znałem go od tej strony
- Panowie! Puszczę komedię - miałem nadzieję, że dzięki temu wszyscy skupią się na żartach, a nie dogryzaniu sobie nawzajem.


Film sobie leciał i nie okazał się porywający, a do krótkich nie należał. W świecie przytomnym zostałem tylko  ja i Potter. Reszta towarzystwa wzięła liczne poduszki z kanapy pod głowę zasnęła.
- Beznadziejny ten film - odezwał się Potter nagle
- Taaa a opis był taki obiecujący
- Aż wszyscy mi usunęli w salonie... Super - Potter machnął różdżką i na każdego opadł gruby koc
- Dobre serce Gryfona się odezwało?
- Takie zachowanie jest raczej w stylu Puchonów, a u mnie odezwała się jedynie gościnność
- Czemu nas właściwie wpuściłeś?
- Nie wiem i sam się nad tym zastanawiam. Może to przez to wszystko co się dzieje w moim życiu odbija się na mojej psychice i poczuciu własnego bezpieczeństwa.
- A ja byłem pewny, że Twoje życie od urodzenia było usłane różami. No pomijając śmierć rodziców, ale jednak.
- Haha dobre żarty. Moje życie zawsze było chujowe i tylko w Hogwarcie byłem szczęśliwy, ale nawet tam bywały chwile, że życie było koszmarem
- No to zaskoczyło śmierć mnie Potter
- Tak samo jak Ty mnie. Od kiedy potrafimy normalnie rozmawiać?
- Dobrze wiesz, że moja rodzina była pod pilnym okiem Voldemorta, który grzebał w naszych głowach non stop i nie mógł nawet podejrzewać, że nasza relacja mogłaby się poprawić czy coś
- Taaa przesrane. Współczuję Ci tego, serio, ale ja się położę, okej? Jutro muszę iść do pracy, bo ostatnio jak nie przyszedłem chcieli wysłać za mną armię aurorów - mina Pottera w tej chwili była bezcenna
- Hahaha poważnie?! O Merlinie... nie wierzę w to co słyszę haha
- Gościny pokój jest na górze, pierwsze drzwi po lewo, więc możesz się tam rozgościć, a łazienka jest w środku
- Okej. Dobranoc


...


Ginny wyszła od Hermiony i teleportowała się pod swój dom. Stwierdziła, że już czas wrócić do domu i porozmawiać ze swoim narzeczonym. Otworzyła drzwi kluczem, ściągnęła buty i płaszcz i skierowała swoje kroki do salonu
- Co tu się... - Ginny przestraszyła się czworga Ślizgonów u siebie w salonie, śpiących na kanapie i na ziemi. Rzuciła zaklęcie wzywające aurorów, a sama na palcach skierowała się do sypialni. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę wyrażać swoje opinie :)
Jeśli oceniasz negatywnie, uzasadnij swoją odpowiedź bym mogła się poprawić
Komentarze obrażające pozostałych czytelników lub autorkę, będą usuwane.
Jeśli chcesz, przeklinaj.