sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 24: Dzień bez Harrego

Mam do Was prośbę ;) Chciałabym na fb założyć stronkę tego bloga, która dodatkowo była by poświęcona Drarry i tylko Drarry, no chyba, że ktoś bardzo będzie chciał to mogę coś wrzucić... Ale najlepiej jeśli byłby to same parringi :p
To wy się zastanówcie i dajcie znać w komentarzach ^^ No i oczywiście bardzo się cieszę, że wróciliście!! <3 <3
Zapraszam do lektury :*

...
Można powiedzieć, że Dracona w ogóle nie było na tych lekcjach, znaczy może i był, ale na pewno nie duchem... Siedział sobie spokojnie na transmutacji nikomu nie zawadzając i rozmyślał sam nie wiedząc na jaki temat... No dobra, powiedzmy sobie szczerze.. Wszyscy wiemy gdzie były jego myśli, albo raczej przy kim... Cały czas się zastanawiał gdzie jest, co robi, z kim i chodź nie raz chciał skupić się na lekcji to za nic w świecie nie potrafił. Brakowało mu tego, gdy na wspólnych lekcjach z Gryfonami, zawsze rzucali sobie przepełnione pożądaniem spojrzenia, liściki gdy nikt nie patrzył..., a z tego wszystkiego najlepsze były eliksir, gdzie cały czas trzeba było chodzić po klasie po składniki i niby niechcący, przechodząc obok siebie dotykali się przelotnie palcami lub wpadali na siebie. Przypomniało mu się jak na jednej z lekcji Snape posadził ich razem jako parę... Harry by zachować pozory udawał wielce oburzonego tą "propozycją" ze strony nauczyciela, za co Gryffindor stracił pięć punktów. Potter usiadł z miną, jakby ktoś właśnie kazał mu pocałować sklontkę tynowybuchową. Wtedy Draco uśmiechnął się do siebie i szepnął:
-Dobry z Ciebie aktor...
-A kto powiedział, że ja grałem... - powiedział dumnie brunet.
-Jakoś w nocy nie przeszkadzała Ci moja obecność... Harry.. - Malfoy dobrze wiedział, że jak wymówi w TEN sposób jego imię, to może mu się oddać przy całej klasie na biurku nietoperza. Draco widząc jego minę, sięgnął pod ławką po jego udo i zaczął jeździć po woli w górę i w dół, Harry może i by zniósł takie tortury, ale gdy poczuł wskazujący palec swojego chłopaka na wewnętrznej stronie uda o mało nie zawył z rozkoszy. Ślizgon doskonale wiedział, że to jedno z jego czułych miejsc i uśmiechnął się do siebie triumfująco. 
-Możesz przestać... - poprosił zielonooki.
-Nie wiem o co ci chodzi... - Draco uśmiechnął się słodko i wrócił do mieszania eliksiru.
Ooo tak...ten przedmiot w ostatniej klasie był jego ulubionym..
Z jego wspomnień wyrwał go głos Mcgonagall.
-Panie Malfoy, może wreszcie zająłby się pan lekcją! - zdenerwowała się opiekunka Gryfonów.
-Co?! Aaa tak już...Przepraszam. - Blondyn nawet nie zdawał sobie sprawy, że przez ten cały czas, podpierał swoją głowę ręką i z rozmarzoną miną, wpatrywał się w martwy punk.
Dobra bierz się w garść i zajmujemy się lekcją... Tylko pytanie...co do cholery mamy w ogóle robić?!
Draco rozejrzał się po klasie wyłapując w pracy uczniów na czym polega ćwiczenie, tylko problem w tym, że nikomu za bardzo nie nic nie wychodziło... U jakiegoś Puchona podpatrzył, że mają mieć otwarte na stronie 97. Okej.. może teraz się czegoś dowiemy.. Ślizgon otworzył swój podręcznik, z którego dowiedział się, że mają przetransmutować kawałek deseczki, która ku jemu zdziwieniu nie wiadomo skąd leżała na ławce, w jakiś ich ulubiony przedmiot. Ulubiony przedmiot... Lubię wiele rzeczy.. Swoje łóżko, ubrania, książki, kosmetyki... Teraz się nie dziwię dlaczego to nikomu nie wychodzi... Z rozmyślań wyrwała go profesorka, która przerwała wszystkim ćwiczenie.
-Mówił już wam, że jeśli będzie się skupiać na codziennych przedmiotach to nici z tego ćwiczenia!! Ta rzecz musi być wyjątkowa... Coś co było jedyne w swoim rodzaju... Może sprawiło wam to wiele przyjemności i nie kończenie było to coś wartościowego... - z ostatnimi słowami Mcgonagall blondyn przypomniał sobie noc z Harrym, kiedy ten jeździł po jego bladym ciele czarnym piórkiem, doprowadzając go tym na skraj rozkoszy... Warto spróbować..-pomyślał i machnął różdżką nad deseczką, a ta po chwili zamieniła się w czarne piórko, które było mu tak dobrze znane.
-Panie Malfoy, czy tego Pan oczekiwał mówiąc zaklęcie? - zapytała nauczycielka.
-Tak, dokładnie tego. - odpowiedział z dumą.
-To może opowie nam pan historię dotyczącą "czarnego piórka"?
-Co?! Znaczy.. Czy to jest konieczne? - zapytał ze strachem.
-Nie, nie jest, ale myślę, że wielu uczniom by to pomogło zrozumieć to ćwiczenie. - uśmiechnęła się miło, zachęcając do wierzeń.
-Jeśli to możliwe to wolałbym nie... To jest dość intymna historia, że tak to ujmę i nie chciał bym się nią dzielić.
-No dobrze... W takim razie wszyscy na zadanie domowe mają poćwiczyć to zaklęcie, oprócz Malfoya. Możecie się spakować. - rozkazała Mcgonagall i uczniowie równo z dzwonkiem wyszli z klasy.
...
Draco po opuszczeniu zajęć miał zamiar od razu skierować się do Pokoju Życzeń, lecz przeszkodził mu w tym Theodor.
-Hej stary! Duża Sala jest w przeciwnym kierunku. - powiedział, po czym ciągnąć go delikatnie za rękę próbował go zawrócić.
-Siema...A no tak, zamyśliłem się już idę. - uśmiechnął się fałszywie.
-No właśnie widziałem jak cały dzień byłeś obecny na lekcjach tylko ciałem... No to mów, kto jest twoją nową zdobyczą!
-Nikt.. - Ale możesz być nią ty gdy nabije twój łeb na pal. - dodał w myślach.
-Bo uwierzę, że Dracon Malfoy potrafi tak długo wytrwać w celibacie haha.
-Wiesz.. w ostatniej klasie wolę się skupić na nauce niż na jakiś  bezsensownych knowaniach pod tytułem "Jak udupić Gryfonów"
-Może i masz trochę racji..., ale przyznaj, że mina Ciottera była bezbłędna. - usłyszawszy te słowa, blondyn cały spiął się w sobie  i powtarzał w myślach:  Zachowaj pozory, zachowaj pozory, zachowaj pozory...
-
Może... Nie wiem, jakoś mu się nie przyglądałem. - Było to oczywiście kłamstwo, ponieważ doskonale widział tą złość na twarzy Harrego gdy przeczytał artykuł, a wtedy żałował, że znał go już tak dobrze, bo mógł dostrzec w jego oczach przebłysk smutku i niczego nie pragnął w tej chwili bardziej niż po prostu podejść pocałować go i przytulić, by poczuł się chodź odrobinę lepiej.
-To straciłeś jedyny taki widok w swoim życiu - Nott uśmiechnął się marzycielsko.
-Nie powiedziałbym, ale skoro ty tak uważasz to nie będę się kłócić. - odpowiedział sztywno, wchodząc w tym samym momencie do Wielkiej Sali.
-Draco no co ty? Wcześniej dałbyś wszystko by tylko udupić bliznowatego, a teraz w ogóle cię to nie rusza, co jest grane?
-Może po po prostu w porównaniu do innych wydoroślałem?
-Mam nadzieję, że nie, bo stajesz się przez to strasznie nudny... - poklepał blondyna po plecach, na co ten otrząsnął się z obrzydzenia. - O! Patrz, Blaise już jest, idziesz?
-Tak, już. - Mimo wielkiej niechęci powlókł się w stronę dwóch, byłych, najlepszych przyjaciół.
-Draco witaj. - przywitał się z wrednym uśmieszkiem Zabini.
-Hej, smacznego. - powiedział, siadając obok Diabła.
-Dzięki, jak tam z samopoczuciem u Pottusia. - zapytał tak cicho, by tylko Smok był go w stanie usłyszeć.
-A co Ci do tego?
-No bo wiesz..., nie było go dziś na zajęciach i się martwię. - Blaise prawie idealnie udał swoją troskę, lecz nie nabrał na nią Malfoya.
-Może po prostu nie chciał oglądać twojej mordy? A teraz byłbym wdzięczny gdybym mógł zjeść w spokoju obiad. Dziękuje. - powiedział nie czekając na zgodę i wbił widelec w swoją pieczeń.
Resztę posiłku spędzili w ciszy... No dobra, może Dracon spędził w ciszy bo Nott z Zabinin cały czas  dyskutowali, jak to Potter nie wyglądał rano przy śniadaniu, a Malfoy resztkami sił powstrzymywał się by nie obedrzeć ich ze skóry w lochach i rozkoszować się w ich błagania by ich wreszcie wykończył.
Po zjedzonym posiłku, odszedł bez słowa i skierował się do biblioteki by napisać wypracowanie na Zielarstwo.
...
Był pewny, że zadanie zajmie mu góra dwie  godziny i szybko będzie mógł spotkać się ze swoim kochankiem, ale nim się obejrzał uczniowie zaczęli zbierać się na kolację. Co prawda napisał już dwie rolki pergaminu, ale na brudno i nawet jeszcze tego nie sprawdził, lecz obiecał sobie, że zrobi to z rana, albo jeszcze w nocy.
Po wyjściu z biblioteki miał zamiar od razu skierować się na siódme piętro, ale jego żołądek, jak zwykle po nauce zresztą, domagał się posiłku, więc chcąc nie chcąc zawrócił kierunek ku Wielkiej Sali.
Gdy tak szedł postanowił skorzystać z tego, że na korytarzach jest bardzo tłoczno i wmieszał się w tłum uczniów, mając wielką nadzieję, że nie spotka tych dwóch kretynów, lecz jak zwykle los był przeciwko niemu.
-Draco, gdybym Cię nie znał to bym pomyślał, że się przed kimś ukrywasz? - powiedział Blaise waląc go przyjacielsko w plecy.
-Niby przed kim?
-No właśnie nie wiem..., ale kto by to nie był to nie uda ci się to, zwłaszcza z tymi oczojebnymi włoskami.
-Co Ci nie pasuje?
-Mi...? Skądże znowu, chodźmy na kolacje bo strasznie zgłodniałem! - Zabini klasnął w ręce i zaczął przeciskać się między uczniami, no a Draco dla zachowania pieprzonych pozorów (znów) ruszył za nimi. Kiedy zasiedli przy stole Diabeł oczywiście nie mógł odpuścić blondynowi, więc zaczął:
-Gdzie byłeś cały dzień? Nawet mi nie mignąłeś w Pokoju Wspólnym...
-A mamusia Ci nie mówiła, by nie wpierdalać się w czyjeś życie?
-Wiesz... jakoś nie miałem z nią dobrych kontaktów, a znowu gdybyś ty nie miał czegoś do ukrycia to byś powiedział co robiłeś...
-Byłem w bibliotece? Zadowolony?! - krzyknął nie mogąc już wytrzymać tego przesłuchania.
-Ależ Draco... po co to zdenerwowanie? Masz zjedz tosta z dżemem. - To powiedziawszy podał mu kanapkę z szyderczym uśmieszkiem na ustach. Malfoy przyjął ją bez słowa i z głośnym chrupnięciem wgryzł się z nią.
-Nie powinien jeść z taką złością z zdenerwowaniem, bo jeszcze wrzodów na żołądku dostaniesz.
-Nic ci do moich wrzodów. - wysyczał przez zęby.
-Jak  to nic? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, martwię się o ciebie.
-HA HA, wiesz co ja już pójdę, bo mi jakoś apetyt przeszedł.
-A gdzie?
-Nie Twój zasrany interes. Żegnam. - powiedziawszy to wyszedł z sali.
Przeskakując po dwa stopnie, wreszcie dotarł na ukochane siódme piętro i stanął przed pustą ścianą, na której jak na zawołanie ukazały się drzwi do ich małego azylu. Pchnął drzwi, nie kłopocząc się nawet by je zamknąć. Na pierwszy rzut oka pokój wydawał się być pusty. Na łóżku nikt nie leżał, kanapa również pozostawała pusta.
-Spokojnie... bez nerwów, może po prostu się kąpie. - powiedział Ślizgon sam do siebie, lecz po chwili sam przekonał się, że łazienka również jest pusta. Nie czekając dłużej ruszył na poszukiwania swojego chłopaka i być może, gdyby się uspokoił zobaczyłby na poduszce kopertę, na której czarnym atramentem było wypisane jego imię.
...
Pierwsza do głowy przyszła my biblioteka, więc tam się skierował, ale tam też pusto... No dobra nie było pusto, ale taka prawda, że reszta uczniów jakoś go nie obchodziła.
Następnym pomieszczeniem w szkole wydała mu się szkolna "stołówka".
Może zgłodniał... pomyślał i ruszył na dalsze poszukiwania, lecz nie musiał długo szukać, ponieważ sala była opustoszała... Nawet duchów w niej nie było. Zajekurnabiście... Może jest w Pokoju Wspólnym... Okej, bądźmy realistami... Tam by się nie pokazał bo by go zlinczowali... Ale może jednak.... Dora idę, co mam do stracenia!? No to jak pomyślał tak też zrobił. Wspinając się szybko po schodach dotarł do wierzy Gryffindoru. Pięknie inteligencie... Ciekawe jak się tam dostanę... Brawo Malfoy! Plan po prostu plan doskonały jak sam skurwysyn... Gdy tak obrażał swoją arystokratyczną osobę w myślach, pod portretem dołączył do niego Neville.
-Co ty tu robisz Malfoy? - zapytał opryskliwie.
-Ja... szukam Pottera? - zapytał jak gdyby  było to oczywiste.

-Po co?! - Gryfon nie miał zamiaru dać za wygraną i dumnie wypinał pierś przed Ślizgonem, a mógł to robić, bo w końcu był od niego teraz sporo wyższy, a po wojnie nabrał sporo odwagi i pewności siebie. 
Po co... Po co... Bo mam ochotę na jego seksowny tyłeczek... Ooo Merlinie i to jak bardzo. Jak można się domyślić, nie powiedział tego na głos, ale na poczekaniu wymyślił kłamstwo najlepsze i najbardziej niewinne jego zdaniem:
-Na ostatnich eliksirach siedzieliśmy razem i chyba Ha... Potter przez przypadek spakował moją książkę i chciałbym ją odzyskać, ponieważ mamy wypracowanie do napisania. - Jestem geniuszem! Merlinie jak dobrze, że on nie chodzi już do Snape... -I mam do ciebie prośbę.. Nie mógłbyś sprawdzić czy nie ma go tam w środku gdzieś... - blondyn posłał mu najbardziej zachęcający uśmiech na jaki było go stać.
-Skoro tak... To poczekaj tutaj.

-Okej.
Po jakiś trzech minutach spod dziury pod portretem wyłoniła się głowa Nevilla i ku jemu "szczęściu" dowiedział się, że Harrego nie ma i nie było.
-Zajebiście. - mruknął pod nosem.

-Słucham?
-Nie nic, dzięki wielkie, że sprawdziłeś. 
-Nie ma za co i powodzenia w szukaniu, bo nikt  dzisiaj go od rana nie widział. - To powiedziawszy Gryfon zamknął "drzwi" i tyle go widzieli.
...
Draco obszedł prawie cały zamek. Był w sowiarni, na wszystkich możliwych piętrach, w opuszczonych i nieopuszczonych salach i nawet na błoniach, ale Chłopiec-Który-Przeżył, zapadł się jak kamień w wodę. Zrezygnowany chłopak postanowił wrócić do Pokoju Życzeń, mając cichą nadzieję, że może tam wreszcie znajdzie ukochanego, ale jak się okazało powiedzenie "Nadzieja matką głupich" jest prawdziwe. W pokoju nikogo nie było i nic nie wskazywało na to, żeby ktoś tu w najbliższym czasie przebywał.
-Och... Harry, gdzie ty na Merlina jesteś....? - Ślizgon pozbawiony już sił po jakże "miłej" wieczornej przechadzce, położył się na łóżko, ale nawet tam nie mógł wypocząć bo coś było nie tak z poduszką. Odwrócił się by ją uklepać i wreszcie znalazł białą kopertę z jego imieniem, którą uradowany rozerwał.

 Draco, nudziło mi się tu trochę samemu przez cały dzień, więc pod wieczór, podczas kolacji, postanowiłem trochę polatać. W razie gdybyś mnie szukał, będę na boisku.
Twój Harry
Blondyn wsadził kartkę do kieszeni i jak głupi pobiegł w stronę boiska. Gdy stał już przed nim, wypatrywał swojego kochanka, którego nigdzie nie było widać... Noo to są chyba jakieś jaja! Dobra.. spokojnie... Może zaraz nadleci. I z udawanym uśmiechem na twarzy ruszył w kierunku trybun, na których usadził swój arystokratyczny zadek. Siedział i czekał tak z minutę, gdy nagle na policzku poczuł chłodny oddech kochanka. 
-A co ty tu robisz sam o tej porze... Jeszcze pomyślę, że masz innego na boku! - Draco nawet nic nie odpowiedział na te słowa, ponieważ był tak spragniony jego bliskości, że jedyne co mógł zrobić to wpić się namiętnie w jego wargi. Całowali się długo, robiąc sekundowe odstępy by nabrać oddechu, ale nawet wtedy jeden drugiego całował po szyi lub po policzku, nie przerywając kontaktu. Kiedy w końcu oboje położyli się obok siebie na ławce, Draco zaczął z wyrzutem.
-Wiesz ile się ciebie naszukałem?! 
-Przecież zostawiłem list... - usprawiedliwiał się słodkim głosem brunet.
-Ale go nie zauważyłem... Byłem nawet u ciebie w wierzy!
-Co?! Jak tam wszedłeś?! - zdziwił się.
-Nijak, zostałem na zewnątrz... Poprosiłem Nevilla by sprawdził czy cię tam nie ma... 
-Poprosiłeś?! Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Smoczkiem...? 
-Zjadłem. - blondyn oblizał się ze smakiem, a Harry zanurzył nos w jego platynowe włosy i pocałował go za uchem...
-Mmm to na pewno Ty... - wymruczał i zaczął składać delikatne pocałunki na jego szyi, schodząc coraz niżej. W końcu podwinął sobie koszulkę, by mieć lepszy dostęp do ciała Ślizgona i kontynuował swoje pieszczoty, wodząc nosem po jego delikatnej skórze, a gdzie nie gdzie, pozostawiając niewinne malinki. 
-Mmm kocham cię wiesz? - Draco na te słowa złapał głowę Pottera w obie dłonie i przyciągnął do swojej twarzy. 
-Ja ciebie też... I jak Boga kocham... Dzisiaj byłem bliski zabójstwa przez to. 
-Co?! Dlaczego? - Gryfon uśmiechnął się rozbawiony.
-Ponieważ nie mogę słuchać, gdy ktoś źle mówi na Twój temat...
-Wiesz... Teraz pewnie to cała szkoła, także nie przejmuj się... - pocałował go delikatnie w usta.
-Nie chodzi o artykuł... Tylko o Blaise i Theodora... 
-A co z nimi? 
-Szkoda gadać... Nie będę psuć nastroju... tak miło się zaczęło... 
-No to skoro tak... ja wrócę do swojego zajęcia, a Ciebie przycisnę później kochany... - pocałował go czule w usta i zdjął z niego koszulkę. 
...

Tak wiem... kończyć w takim momencie..., ale tak czułam, że tak trzeba ._. Mam nadzieję, że nie jesteście źle o to, że mnie nie było..., ale miałam wrócić w czwartek, a wróciłam dopiero w niedzielą, a na wakacjach mało kompa używałam, chyba rozumiecie ;) No, ale tym sposobem, małymi kroczkami zbliżamy się do końca opowiadania :o ;0;, ale jeśli nie będziecie mięli nic przeciwko, to zacznę nową historię, bo już nawet mam na nią pomysł, oczywiście o naszych dwóch chłopcach ^^ Za bardzo ich kocham by ich porzucić ;) No to ja bardzo proszę o komentarze, by wiedzieć, że ktoś tam jeszcze mnie czyta ^^ I mam nadzieję, że długość dobra, bo się starałam...  Praktycznie 6 całych stron w Wordzie, 2 533 wyrazów i 13 103 znaków bez spacji... :o ;0; Jak ja to zrobiłam... Toż to cud ;0;
Jeszcze raz błagam na klęczkach o komentarze... :* I kocham Was!! <3 ^^
~Feniksa

8 komentarzy:

  1. Kończyć w takim momencie?! No, ale jak tak czułaś... *mina smutnego pieska*
    Co do długości nie mam zastrzeżeń, tak samo do treści. Więc jedynie to mogę życzyć Ci duuuuużo weny, pozytywnego kopa w dupę, oraz stałego dostępu do lapka (i internetu) by napisać swoje dzieło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo przepraszam, ale tak czułam ;0; Cieszę się, że długość w końcu pasi.. uff... :o
      No mam nadzieję, że wena wróci z wielkim pierdolnięciem, no i mam nadzieję również, że rodzina da mi czas by pisać... Cały czas jakieś żądania i nawet nie mam kiedy się z tobą spotkać... wybacz... ._. Oficjalne przeprosiny przy ludziach!! :<
      ~Feniksa

      Usuń
  2. Zastanawiałam się, czy Draco przypadkiem nie zrobi facepalma, jak się dowie, że cały dzień poszukiwał na marne ;p Fajny rozdział, taki luźny. Mam nadzieję, żę niedługo uda Ci się dodać nowy rozdział, bo ja chcę czytać daleeej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz takie pragnienia ^^ Na pewno nową notkę napiszę ;) Tym razem na pewno o wiele szybciej, ponieważ wakacje są w końcu, a ja już nigdzie nie wyjeżdżam... Chyba, że mnie porwą kosmici (czyt. przyjaciółki lub rodzina) ^^
      ~Uradowana Feniksa

      Usuń
  3. Co to kurwa znaczy kończyć w takim momencie?! o.O noo i kolejny raz w zawieszeniu kończe .... Ale ogólnie to zajebiście ;D życzę dużo EROTYCZNEJ weny ;**
    ~ cicha wielbicielka
    P.S. Jeśli w następnym rozdziale będzie seks to bardzo proszę by był on dedykowany dla mnie :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo ja przepraszam... ;0; Ale jeśli będzie to na pewno na dedykejszyn możesz liczyć ^^ Kochana moja :* Wracaj szybko do kraju, bo nam smutno bez ciebie.. :(
      ~Feniksa

      Usuń
  4. Nigdy więcej nie kończ w takim momencie!
    A co do informacji pod notką to ja chciałabym przeczytać w tym opowiadaniu jeszcze o dwóch rzeczach. Mianowicie: 1) Chciałabym żeby chłopcy się ujawnili przed szkołą 2) Chciałabym przeczytać jak Draco oddaje się zielonookiemu. <3
    Na drugie opowiadanie czekam, ale lepiej skończ najpierw to.

    Weny.
    Tracheotomie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ujawnią się ^^ Kocham zawsze ten moment i sama na niego nie mogę doczekać, bo zawsze jest niezła zwała przy tym XD A Draco odda się Harremu (nie wiem czy o tym samym myślimy xD)i to w specjalnym miejscu ^^ Ale nie zdradzę gdzie xD
    A opowiadania nowego nie zacznę, póki tego nie skończę ^^ Cieszę się bardzo, że ze mną zostaniesz i kocham jak zwykle ^^
    ~Uradowana i szczęśliwa Feniksa ^^

    OdpowiedzUsuń

Proszę wyrażać swoje opinie :)
Jeśli oceniasz negatywnie, uzasadnij swoją odpowiedź bym mogła się poprawić
Komentarze obrażające pozostałych czytelników lub autorkę, będą usuwane.
Jeśli chcesz, przeklinaj.