Wiem, że miało być na święta, ale niestety nie dałam rady... przepraszam :< Za to tak na dobre (mam nadzieję) rozpoczęcie roku rozdział ;) Życzę Wam wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, miłości, zdrowia, pieniędzy :D Zapraszam do czytania i komentowania :*
Aha! Jeszcze sprawa wagi państwowej! Tutaj link do bloga: http://verrmor.blogspot.com/. Pewien Pan na prawdę świetnie pisze i nie pożałujecie, jeśli tam zajrzycie ^.^
Ps. Przeprasza za wszelkie błędy, ale dodane na szybko, jak wrócę to jeszcze sprawdzę ;)
...
Patrzyliśmy na siebie w niedowierzaniu. Co ON tutaj robił?! Nie dość, że najpierw Cedric, to jeszcze teraz on, a ja jestem pijany. Pięknie Harry, po prostu pięknie.
- Co ty tutaj robisz? - On się mnie śmie o takie rzeczy pytać?!
- Raczej co TY tutaj robisz. Podobno się wyprowadziłeś.
- Widzę, że nie jesteś doinformowany. Wróciłem całkiem niedawno i wszystko wskazuje na to, że zostanę na stałe - I ten jego firmowy uśmieszek! Jak on mi działa na nerwy!
- To miłego życia życzę.
- Potuś... nie bądź ironiczny, ale wiesz, zaskoczyłeś mnie.
- Niby czym?
- Nie spodziewałem się, że to właśnie ciebie zobaczę, jak się staczasz w miejscowym barze haha!
Przemilczałem to, odwróciłem głowę i pociągnąłem łyk ze szklanki.
- Potter! Chyba nie powiesz, że się obraziłeś, co? - śmiał się nadal.
- Posłuchaj mnie. Miałem dzisiaj ciężki dzień i najchętniej rzuciłbym się z Wieży Astronomicznej... Po prostu powiedz o co Ci chodzi i daj mi święty spokój.
-Ej... A co ty taki nieprzyjemny? Potter, Złoty Chłopiec, wzór do naśladowania... - nie mogłem tego słuchać i uciąłem mu wpół zdania.
- Takie złote, że aż srebrne, ha!
- Czekaj... Co?
- Miałem być w twoim domku. Kto wie? Może byśmy razem w dormitorium zamieszkali i Gryfonów gnębili!
- Yyy, Potter? Mam się Ciebie bać?
- Ssss - zmachałem językiem jak wąż.
- A tak właściwie to czemu nie jesteś Ślizgonem?
- Poniewaś byłem gziecinym, ulocym, małym chłopcem - powiedziałem parodiując głos małego dziecka.
- A co w związku z tym?
- A to, że jak poprosiłem tiarę, żeby mnie tam nie dawała, to posłuchała - wzruszyłem ramionami.
...
Moje zdziwienie rosło z minut na minutę. Po pierwsze: Potter sam w barze, pije do lusterka. Po drugie: Jest chamski i wredny, ale może to wina mojej osoby? Po trzecie i co chyba najważniejsze: Potter miał być Ślizgonem?! I do tego ta stara szmata wysłuchała prośby biednej sierotki? Ugh... Zawsze wiedziałem, że z tą całą czapką, to jakiś przekręt jest.
- Co ty tutaj robisz? - On się mnie śmie o takie rzeczy pytać?!
- Raczej co TY tutaj robisz. Podobno się wyprowadziłeś.
- Widzę, że nie jesteś doinformowany. Wróciłem całkiem niedawno i wszystko wskazuje na to, że zostanę na stałe - I ten jego firmowy uśmieszek! Jak on mi działa na nerwy!
- To miłego życia życzę.
- Potuś... nie bądź ironiczny, ale wiesz, zaskoczyłeś mnie.
- Niby czym?
- Nie spodziewałem się, że to właśnie ciebie zobaczę, jak się staczasz w miejscowym barze haha!
Przemilczałem to, odwróciłem głowę i pociągnąłem łyk ze szklanki.
- Potter! Chyba nie powiesz, że się obraziłeś, co? - śmiał się nadal.
- Posłuchaj mnie. Miałem dzisiaj ciężki dzień i najchętniej rzuciłbym się z Wieży Astronomicznej... Po prostu powiedz o co Ci chodzi i daj mi święty spokój.
-Ej... A co ty taki nieprzyjemny? Potter, Złoty Chłopiec, wzór do naśladowania... - nie mogłem tego słuchać i uciąłem mu wpół zdania.
- Takie złote, że aż srebrne, ha!
- Czekaj... Co?
- Miałem być w twoim domku. Kto wie? Może byśmy razem w dormitorium zamieszkali i Gryfonów gnębili!
- Yyy, Potter? Mam się Ciebie bać?
- Ssss - zmachałem językiem jak wąż.
- A tak właściwie to czemu nie jesteś Ślizgonem?
- Poniewaś byłem gziecinym, ulocym, małym chłopcem - powiedziałem parodiując głos małego dziecka.
- A co w związku z tym?
- A to, że jak poprosiłem tiarę, żeby mnie tam nie dawała, to posłuchała - wzruszyłem ramionami.
...
Moje zdziwienie rosło z minut na minutę. Po pierwsze: Potter sam w barze, pije do lusterka. Po drugie: Jest chamski i wredny, ale może to wina mojej osoby? Po trzecie i co chyba najważniejsze: Potter miał być Ślizgonem?! I do tego ta stara szmata wysłuchała prośby biednej sierotki? Ugh... Zawsze wiedziałem, że z tą całą czapką, to jakiś przekręt jest.
- A jak tam Twoje życie uczuciowe? – zapytałem jak gdyby nigdy nic.
- Mrrr sielanka po prostu
- To ilu się dorobiłeś? Przyznaj się.
- Co Cię obchodzi zawartość mojego skarbca?
- O dzieci się pytam...
- Żadnego! Jestem przecież w kwiecie wieku! Nie będę tego psuł żadnym bachorem! Chociaż Ginny cały czas mi tym głowę truje.
- Dobrze, dobrze już... Uspokój się. Chwila! Nie mów mi, że jesteś z tą rudą! Haha – śmiałem się jak głupi.
- A to jakiś problem?
- A nie, nie. Wręcz przeciwnie! Wygrałem zakład i dostanę swoje pieniądze.
- No to się cieszę Twoim szczęściem.
- Mrrr sielanka po prostu
- To ilu się dorobiłeś? Przyznaj się.
- Co Cię obchodzi zawartość mojego skarbca?
- O dzieci się pytam...
- Żadnego! Jestem przecież w kwiecie wieku! Nie będę tego psuł żadnym bachorem! Chociaż Ginny cały czas mi tym głowę truje.
- Dobrze, dobrze już... Uspokój się. Chwila! Nie mów mi, że jesteś z tą rudą! Haha – śmiałem się jak głupi.
- A to jakiś problem?
- A nie, nie. Wręcz przeciwnie! Wygrałem zakład i dostanę swoje pieniądze.
- No to się cieszę Twoim szczęściem.
Gadaliśmy tak jeszcze dłuższy czas o życiu i mało ważnych sprawach, cały czas pijąc, więc nic dziwnego, że ja byłem wstawiony, a Potter no cóż... Nieźle pijany.
- Dobra chłopcy – zaczął barman – Musicie się zbierać, bo zamykam.
- To ja uciekam! – zawołał Potti, ale za daleko to on nie zaszedł, bo jak tylko wstał, podwinęła mu się noga i pewnie runąłby twarzą w podłogę, ale w ostatniej chwili podtrzymałem go.
- Tylko mi się tam nie zabij po drodze, co Harry?
- Bez obaf – świetnie... język już mu się plącze.
- To mój dobry przyjaciel. Bądź tak dobry i dopilnuj, żeby trafił do domu, co? – zapytał się mnie Ben. Nie powiem, zdziwiły mnie jego słowa, ale zgodziłem się.
- Nie ma sprawy, to miłego wieczoru życzę.
- Nawzajem.
Wyszliśmy z baru i chodź sam nie byłem pewny swoich nóg, musiałem jeszcze prowadzić zalanego w sztok Gryfona, a myślałem, że tacy grzeczni są haha. Teleportowałem się z nim przed swój stary dom. Miałem nadzieję, że ojca nie będzie w domu i na szczęście moje modlitwy się z ziściły, co w sumie było dziwne, bo ojciec rzadko nie wracał na noc. Posadziłem go na kanapie, a sam poszedłem do kuchni, by zawołać skarzatkę.
- Nukta?
- Pan wzywał? – skłoniła się nisko.
- Tak. Wiesz może, gdzie jest mój ojciec?
- Powiedział, że wyjechał w interesach i wróci jutro wieczorem.
- Dziękuje. Mogłabyś przygotować mi i mojemu znajomemu, coś do jedzenia?
- A czego Pan sobie życzy?
- Mogą być kanapki i herbata.
- Oczywiście.
Wróciłem do pokoju, by wyciągnąć od niego gdzie mieszka i jak najszybciej się go pozbyć.
- Potter - Zero reakcji... - Potter!
- Slucham ce?
- Gdzie mieszkasz?
- Uuu przylko mi, ale nie podaję adresu zamiszania na pierwszej randce.
- Jakiej randce? Potter, to ja, Malfoy, pamiętasz?
- Ależ oszywiście pięknisiu..
- W takim razie podaj mi adres.
- Ale ja nigsie nie idę – zrobił minę naburmuszonego dziecka, co muszę przyznać było urocze, nawet jak był pijany.
- Niby czemu? – zdziwiłem się.
- Bo tam będzie Ginny i na pewno znowu będzie krzyczeć i krzyczeć... Wiesz jakie to męczące!
- To po się z nią ożeniłeś?
- Jeszcze nie oszeniłem!
- Okej, okej. A gdzie będziesz spać?
- U Seamusa – Za cholerę nie wiedziałem o kogo mu chodzi.
- A nie lepiej u Rona?
- Nie! Bo tam jest Miona i wszystko jej powie.
- Haha! Nie mów, że Granger jest z Weasley'em?
- No jest
- Okej, to gdzie mieszka ten cały Seamus?
- A ja wiem? Źwne pytania zadajesz.
- Jak to nie wiesz?!
- No normlanie... Nie irytuj się tak, bo zloś pieknosi szkodzi.
- To twój przyjaciel. Musisz wiedzieć.
- Nie wiem. Zawsze się tam teleportowałem i już.
- No to teleportuj się.
- Psylko mi, ale chyba nie jestem w stanie.
- A jak on ma na nazwisko?
- Finnigan.
- Nutka.
- Pan wzywał?
- Tak. Proszę idź do domu Seamusa Finnigana i zaprowadź go do nas.
- A co z kolacją?
- Dokończysz jak wrócisz.
- Jak Pan sobie życzy. Przynajmniej jedna ogarnięta istota w tym domu. Nie wiem czy Potter udawał czy nie, ale po woli zaczynał mnie już wkurzać.
- Idę do kuchni zrobić coś do jedzenia, a Ty tu siedź i nigdzie się nie ruszaj. Dobra, dobra. Na kuchennym blacie stał talerz z trzema kanapkami. Za mało, więc musiałem resztę dorobić sam. Kanapek chyba nie da się popsuć, prawda? Wziąłem nóż, masło, szynkę, sałatę, ogórek i oczywiście chleb. Wielbić Merlina, że był pokrojony. Posmarowałem trzy kromki, porozcinałem je na pół i czas na szynkę. Nie mam pojęcia jak ona pokroiła ją tak cienko, ale ja starałem się jak mogłem i powychodziło plasterki grube na 5 cm, to samo było z ogórkiem. Dobrze, że sałaty nie trzeba kroić. Spojrzałem na moje kanapki, a potem na kanapki Nutki i się załamałem, ale potem stwierdziłem, że on i tak jest pijany, więc nie zauważy różnicy.
- Masz Potter, jedz. Potter? Nie mów mi, że zasnąłeś... Świetnie! – pochyliłem się nad nim, złapałem za ramię, lekko potrząsając i wołając jego imię. Nadal nic. Uznałem, że nigdy go nie obudzę i zrezygnowany sam zacząłem jeść kanapki, czekając na powrót skrzatki, która pojawiła się za chwilę z głośnym trzaskiem i niestety była sama.
- Panicza Seamusa nie ma w domu
Ech można się było tego spodziewać.
- Dobrze, dziękuje Ci, kolacji nie musisz już robić, ale prosiłbym o herbatę dla mnie
- Jak sobie Pan życzy – skłoniła się, zniknęła i po chwili pojawiła się z ciepłą herbatą. Sam dojadłem kanapki i wypiłem ciepłą herbatę. Potem podniosłem się z kanapy, wziąłem różdżkę i przelewitowałem mojego niezapowiedzianego gościa do wolnej sypialni. Położyłem go na łóżko, ściągnąłem z niego buty, spodnie, koszulę. Zostawiłem go w samych bokserkach i przypomniało mi się czemu kiedyś miałem na niego taką ochotę. Jego szczęście, że mi przeszło, a może i nie? Przykryłem go kołdrą i poszedłem do swojej sypialni. Rozebrałem się do bokserek i rzuciłem się zmęczony na łóżko. Jutro na pewno będę miał kaca. Trzeba będzie wezwać Blaise'a, ona zawsze miał zapas eliksiru na kaca, ale to dopiero rano, teraz jestem zbyt zmęczony.
- Dobra chłopcy – zaczął barman – Musicie się zbierać, bo zamykam.
- To ja uciekam! – zawołał Potti, ale za daleko to on nie zaszedł, bo jak tylko wstał, podwinęła mu się noga i pewnie runąłby twarzą w podłogę, ale w ostatniej chwili podtrzymałem go.
- Tylko mi się tam nie zabij po drodze, co Harry?
- Bez obaf – świetnie... język już mu się plącze.
- To mój dobry przyjaciel. Bądź tak dobry i dopilnuj, żeby trafił do domu, co? – zapytał się mnie Ben. Nie powiem, zdziwiły mnie jego słowa, ale zgodziłem się.
- Nie ma sprawy, to miłego wieczoru życzę.
- Nawzajem.
Wyszliśmy z baru i chodź sam nie byłem pewny swoich nóg, musiałem jeszcze prowadzić zalanego w sztok Gryfona, a myślałem, że tacy grzeczni są haha. Teleportowałem się z nim przed swój stary dom. Miałem nadzieję, że ojca nie będzie w domu i na szczęście moje modlitwy się z ziściły, co w sumie było dziwne, bo ojciec rzadko nie wracał na noc. Posadziłem go na kanapie, a sam poszedłem do kuchni, by zawołać skarzatkę.
- Nukta?
- Pan wzywał? – skłoniła się nisko.
- Tak. Wiesz może, gdzie jest mój ojciec?
- Powiedział, że wyjechał w interesach i wróci jutro wieczorem.
- Dziękuje. Mogłabyś przygotować mi i mojemu znajomemu, coś do jedzenia?
- A czego Pan sobie życzy?
- Mogą być kanapki i herbata.
- Oczywiście.
Wróciłem do pokoju, by wyciągnąć od niego gdzie mieszka i jak najszybciej się go pozbyć.
- Potter - Zero reakcji... - Potter!
- Slucham ce?
- Gdzie mieszkasz?
- Uuu przylko mi, ale nie podaję adresu zamiszania na pierwszej randce.
- Jakiej randce? Potter, to ja, Malfoy, pamiętasz?
- Ależ oszywiście pięknisiu..
- W takim razie podaj mi adres.
- Ale ja nigsie nie idę – zrobił minę naburmuszonego dziecka, co muszę przyznać było urocze, nawet jak był pijany.
- Niby czemu? – zdziwiłem się.
- Bo tam będzie Ginny i na pewno znowu będzie krzyczeć i krzyczeć... Wiesz jakie to męczące!
- To po się z nią ożeniłeś?
- Jeszcze nie oszeniłem!
- Okej, okej. A gdzie będziesz spać?
- U Seamusa – Za cholerę nie wiedziałem o kogo mu chodzi.
- A nie lepiej u Rona?
- Nie! Bo tam jest Miona i wszystko jej powie.
- Haha! Nie mów, że Granger jest z Weasley'em?
- No jest
- Okej, to gdzie mieszka ten cały Seamus?
- A ja wiem? Źwne pytania zadajesz.
- Jak to nie wiesz?!
- No normlanie... Nie irytuj się tak, bo zloś pieknosi szkodzi.
- To twój przyjaciel. Musisz wiedzieć.
- Nie wiem. Zawsze się tam teleportowałem i już.
- No to teleportuj się.
- Psylko mi, ale chyba nie jestem w stanie.
- A jak on ma na nazwisko?
- Finnigan.
- Nutka.
- Pan wzywał?
- Tak. Proszę idź do domu Seamusa Finnigana i zaprowadź go do nas.
- A co z kolacją?
- Dokończysz jak wrócisz.
- Jak Pan sobie życzy. Przynajmniej jedna ogarnięta istota w tym domu. Nie wiem czy Potter udawał czy nie, ale po woli zaczynał mnie już wkurzać.
- Idę do kuchni zrobić coś do jedzenia, a Ty tu siedź i nigdzie się nie ruszaj. Dobra, dobra. Na kuchennym blacie stał talerz z trzema kanapkami. Za mało, więc musiałem resztę dorobić sam. Kanapek chyba nie da się popsuć, prawda? Wziąłem nóż, masło, szynkę, sałatę, ogórek i oczywiście chleb. Wielbić Merlina, że był pokrojony. Posmarowałem trzy kromki, porozcinałem je na pół i czas na szynkę. Nie mam pojęcia jak ona pokroiła ją tak cienko, ale ja starałem się jak mogłem i powychodziło plasterki grube na 5 cm, to samo było z ogórkiem. Dobrze, że sałaty nie trzeba kroić. Spojrzałem na moje kanapki, a potem na kanapki Nutki i się załamałem, ale potem stwierdziłem, że on i tak jest pijany, więc nie zauważy różnicy.
- Masz Potter, jedz. Potter? Nie mów mi, że zasnąłeś... Świetnie! – pochyliłem się nad nim, złapałem za ramię, lekko potrząsając i wołając jego imię. Nadal nic. Uznałem, że nigdy go nie obudzę i zrezygnowany sam zacząłem jeść kanapki, czekając na powrót skrzatki, która pojawiła się za chwilę z głośnym trzaskiem i niestety była sama.
- Panicza Seamusa nie ma w domu
Ech można się było tego spodziewać.
- Dobrze, dziękuje Ci, kolacji nie musisz już robić, ale prosiłbym o herbatę dla mnie
- Jak sobie Pan życzy – skłoniła się, zniknęła i po chwili pojawiła się z ciepłą herbatą. Sam dojadłem kanapki i wypiłem ciepłą herbatę. Potem podniosłem się z kanapy, wziąłem różdżkę i przelewitowałem mojego niezapowiedzianego gościa do wolnej sypialni. Położyłem go na łóżko, ściągnąłem z niego buty, spodnie, koszulę. Zostawiłem go w samych bokserkach i przypomniało mi się czemu kiedyś miałem na niego taką ochotę. Jego szczęście, że mi przeszło, a może i nie? Przykryłem go kołdrą i poszedłem do swojej sypialni. Rozebrałem się do bokserek i rzuciłem się zmęczony na łóżko. Jutro na pewno będę miał kaca. Trzeba będzie wezwać Blaise'a, ona zawsze miał zapas eliksiru na kaca, ale to dopiero rano, teraz jestem zbyt zmęczony.
...
Trochę krótko, ale będę wiedzieć jak zacząć następny rozdział i może nie będzie musieli tyle czekać :>
Hej,
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga juz od dawna, ale tak jakos nie znalazlam w sobie sil, by napisac jakikolwiek komentarz. Musisz wiedziec, ze twoje opowiadania sa swietne!!! ^w^
Uwielbiam je czytac i chcialabym, zebys dodwala notki prawie codziennie, zebym miala co czytac, hihi <3
PinkBeats
O.O Jeeej <3 Dziękuje :* Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ^.^
UsuńBardzo, bardzo dziękuje i z całych sił postaram się posty częściej dodawać ;)
~Uradowana Feniksa :D
Coooooo?! Potter leży najebany jak messershimtt u Malfoy'a?! I ten kochany blondynek tego nie wykorzystał?! Jak to?
OdpowiedzUsuńRozdzialik cudny i uroczy. Czekam na kolejny :)
Dużo weny i chęci do pisania :*
Hahah tobie tylko jedno w głowie zboczuszku :* Jutro przyjedziesz to musisz mi pomóc co dalej ._.
UsuńDziękuje, że dałaś znać i Tobie też weny, albo sama za Ciebie napiszę rozdział xD
~Feniksa
Też mnie to zastanawia. Potter taki bezbronny i w ogóle, tylko zdjąć bokserki z ponętnego tyłeczka i i polizać jego rowek *-*
OdpowiedzUsuńRozdzialik cudowny *-* Chcę takich więcej! \o/
Bruzda
Hahah rozwaliłaś/łeś mnie ^.^ Cieszę się bardzo, że Ci się podobało i mam nadzieję, że będziesz dawać o sobie znać w następnych rozdziałach :D
UsuńBardzo dziękuje za komentarz ;) Bardzo wiele to dla mnie znaczy ^.^
~Uradowana Feniksa
Ciekawe, czy Potti zdradzi Ginę. Osobiście to chciałbym, żeby to zrobił z Draco. Nigdy nie lubiłem tej dziewki ; D
OdpowiedzUsuńMori
A ja też za nią nie pzepadam ^.^ To jest Drarry, więc z kim ma to niby zrobić? :D Ale ja nic więcej nie powiem, bo jak to tak taki spojler ._.
UsuńBardzo dziękuje za komentarz ^.^ <3
~Umierająca ze szczęścia Feniksa
To ja też ładnie skomentuję.
OdpowiedzUsuńMam czelność przypisać sobie zasługi za zmuszenie Cię do powrotu do pisania. Mam nadzieję, że od teraz większych przerw nie zamierzasz robić.
Rozdział ciekawy.
W Drarry najgorsze jest to, że od razu wiadomo, kto z kim w łóżku wyląduje. Pytanie tylko: kiedy to nastąpi?
Pozdrawiam,
A.J.
A owszem przyznaję, że czasem trzeba mnie kopnąć w tyłek mój ._.
UsuńI dziękuje bardzo a to :>
~Szczęśliwa za komentarz Feniksa ^.^